Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

100-200

Dystans całkowity:14630.13 km (w terenie 2515.50 km; 17.19%)
Czas w ruchu:562:38
Średnia prędkość:26.00 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:22933 m
Maks. tętno maksymalne:183 (97 %)
Maks. tętno średnie:164 (87 %)
Suma kalorii:172129 kcal
Liczba aktywności:124
Średnio na aktywność:117.98 km i 4h 32m
Więcej statystyk
  • DST 101.46km
  • Czas 03:13
  • VAVG 31.54km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 165 ( 88%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie 2135kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Czarnkowa chęchami

Środa, 11 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 5

Z powrotem do pracy. Pokrecona droga: Strzeszynek-Kiekrz-Rokietnica-Pamiatkowo-Lulin-Zukowo-Szamotuly-Obrzycko-Boruszyn-Polajewo-Czarnkow. Po 75km odciecie energii (wyjazd bez sniadania, nie bylo to za madre ;)), zaklejone napredce malym piwem Czarnkowskim i Tigerem :). Potem juz bez przeszkod do konca, nawet im blizej celu, tym szybciej. Ogolnie tlenik, nie chcialem sie przemeczac przed Krynica.


Kategoria 100-200


  • DST 117.41km
  • Czas 03:48
  • VAVG 30.90km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 171 ( 91%)
  • HRavg 136 ( 72%)
  • Kalorie 2742kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polnocna Wielkopolska

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 4

Wytrzymalosciowo-tlenowo. Trasa Czarnkow-Trzcianka-Walcz-Pila-Ujscie-Romanowo-Czarnkow. Ciekawe pagorkowate tereny na linii Walcz-Pila, sporo odkrytego, wystawionego na wiatr terenu, przejazd przez nieznane mi wczesniej dzielnice Pily, niezle podajaca noga.


Kategoria 100-200


  • DST 103.21km
  • Czas 03:30
  • VAVG 29.49km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 179 ( 95%)
  • HRavg 139 ( 74%)
  • Kalorie 2595kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znow goraco

Środa, 21 lipca 2010 · dodano: 21.07.2010 | Komentarze 0

Mocniejszy tlenik w dosc rownym tempie. Trzcianka-Wolowe Lasy-Czlopa-Wielen-Krucz-Czarnkow. Goraco, ale najbardziej sie dawal we znaki bardzo silny wiatr w koncowce.
We Wieleniu postoj przy sklepie po picie, przy okazji pogawedka z miejscowym, ktory stwierdzil ze kiedys mial tez taki (tzn szosowy) rower, zwazyl moj w reku i stwierdzil ze jego byl lzejszy bo mial ciensze rurki :), a potem doradzil mi zebym sobie podniosl o 10cm kierownice, bedzie mi wygodniej :D. Powiedzialem ze to rozwaze i pojechalem dalej. Pare km za Wieleniem zlapalem sie na kolo rozklekotanego skutera z facecikiem i dzieckiem. Kierowca okazal sie bardzo towarzyski, pogadalismy, tzn pokrzyczelismy chwile, podawal mi na biezaco predkosc (przy okazji okazalo sie ze ma o 5km/h zawyzone wskazania licznika ;)), dzieciak klaskal i ogolnie czulem sie jak prawdziwy kolarz :D. I tak sobie przyjemnie przejechalem kilka km pod wiatr z predkoscia 45km/h, niestety skuter odbil w bok i musialem radzic sobie sam :).
W sumie fajnie sie jezdzilo, srednia nie za duza przez silny wiatr, ale noga podaje.


Kategoria 100-200


  • DST 110.61km
  • Teren 95.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 26.13km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 180 ( 96%)
  • HRavg 160 ( 85%)
  • Kalorie 3877kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Murowana Goslina, czyli "Eat my dust MF!" ;)

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 16

Spakowalem sie i wyjechalem z Pozka lekko spozniony, wiec bylo troche nerwowo, ostatecznie za 10 dziesiata wlazlem do sektora, tylko po to zeby zaraz przesunieto start o 10 min. A spokojnie moglem rozgrzewke zrobic :). W sektorze sami znajomi, zaczynam sie czuc jak w domu ;) Nowoscia sezonu byli Maks i Zbyszek na nowym scigaczu :). W sektorze w koncu poznalem tez Zabela, tym razem bez lustrzanki :). Start jakos tak dziwnie poszedl, bylismy w jakiejs dziurze dzwiekowej i ani Fragmy, ani sygnalu nie bylo slychac, po prostu wszyscy ruszyli i juz. Zaraz po zjechaniu w piaskownice zaczely sie cyrki, z przodu zobaczylem Zbyszka (cholerka, niezle sie przygotowal myslalem) ubranego na dlugo! Mijajac go spytalem czy sie nie zagotuje, powiedzial ze nie. Hm. W piachu kazdy rozpaczliwie szukal jakiejs trasy przejazdu, dzikie skidy, zmiany kursu, zajezdzania. Nie obylo sie bez truchtu z rowerem przez 20m najwiekszego piachu. Po przejechaniu przez asfalt tempo wzroslo, tumany kurzu tez :). Dogonil mnie Adamuso, chwile jechalismy razem, potem mnie wyprzedzil. Znow piaskownica obok jez. Miejskiego, kilka metrow z buta, potem wszyscy przeniesli sie na singla po igliwiu ;). Kurz dlawil i piekly od niego oczy, a to dopiero byl maly peletonik giga! Mega bym nie chcial jechac w takich warunkach. Na wysokosci Zielonki droga stala sie twarda i zaczely sie tworzyc peletony, znalazlem swoj, ale w piachu kolo Drzonowa ludzie zaczeli sie gubic, wiec sie urwalem i pojechalem wlasnym tempem. Dogonilo mnie trzech i do PK przy Dabrowce Koscielnej jechalimy mniej wiecej razem. Na bufecie sie nie zatrzymalem, zaraz po wyjsciu na otwarte dogonil mnie kolega na przelaju, razem przejechalismy po zmianach spory kawal, ale w koncu sie urwalem, dogonilem kolege na fullu, pare zmian i znow sie urwalem, nie bylo jakiegos konkretnego peletonu. Po paru km doszla mnie trojka, przelajowiec, maly zawodnik z Planji (niezle dawal na twardym, ale w piachu sie gubil) i ktos jeszcze. Dospawalem sie. Na drugim bufecie zatrzymalem sie i mi odeszli. Ale jak wciagalem zela i pilem na zapas podjechal kilkunastoosobowy pociag i z nim sie zabralem. Tempo bylo srednie, max 34km/h, ale tetno bylo niskie mimo zmian i to sie liczylo. Dalem zmiane, pozniej druga, po kilku km prowadzenia ktos chcial mnie wyprzedzic zeby dac zmiane, ale jego kumpel sciagnal go z powrotem, uslyszalem " daj spokoj, dopiero dwie godziny jedziemy, jak chce prowadzic to niech sie meczy" czy cos w tym stylu. Zagotowalem sie :). Akurat teren nie byl korzystny do zmian, ale po jakims km byl zakret, i za nim szeroka droga, wlasnie chcialem zachecic mocniejszym slowem do zmiany ;), kiedy z tylu uslyszalem huk i zobaczylem obu "strategow" na ziemi. Musieli sie sczepic na zakrecie. Przy okazji zablokowali caly peleton. Nie zmartwilem sie :). "Eat my dust MF" pomyslalem i pogonilem za malym zawodnikiem Planji, ktorego zauwazylem wlasnie przed soba. Doszedlem go i wpadlismy na trase mega. Punkt kontrolny, piknelo, przebilem sie przez tlum na bufecie i pojechalem dalej. Dalsze kilometry to pogon za gnajacym zawodnikiem giga i wyprzedzanie megowcow. Zdumiewajaca byla roznica predkosci, szczegolnie na podjazdach i w piachu. Jak zawsze wyprzedzanie zmotywowalo mnie do mocniejszej pracy. Wyprzedzilem Adamuso. 50km mi zajelo zeby go dojsc. Na kole pojawialy mi sie peletoniki gigowcow spawajacych po wyprzedzeniu. Urywalem je. W koncu z przodu zobaczylem niebieska koszulke Emedu. Rodman! Juz wiedzialem ze go wytne, chocbym mial umrzec na siodelku. Ale na razie jechalo mi sie dobrze. Mijajac (byl 85km) rzucilem jakies zdanie, Rodman wskoczyl mi na kolo, ale po chwili go urwalem. Dojechalem do Dziewiczej. Bufet, zel, picie. Rodman znow mnie wyprzedzil, ale trzymalem sie na optycznej i wyprzedzilem na podjezdzie rynna. Killer poszedl dobrze mimo podejrzanego uslizgu na poczatku zjazdu ;). Dalej bylo juz plasko, piaszczyscie, na blacie i w pogoni za gigowcem w jasnym stroju, czasem na jego kole, czasem nie, jednoczesnie ciagnalem na kole innego gigowca, na oko M2. Tempo bylo ostre, ostatecznie powerade nalany na Dziewiczej na nic sie nie przydal. Nie bylo kiedy pic. Asfalt, piaskownica. Gigowiec z M2 wyprzedza mnie, ale wybiera lewa strone i sie zakopuje. Przede mna megowiec traci glowe i panowanie nad rowerem i robi swietnie wygladajace OTB ze szczupakiem w piach :). Ogolnie masakra :). Robie krotki bieg z rowerem do linii lasu, skrajem daje sie jechac. Na koncowce z trudem wyprzedzam dziewczyne z mega, rozwija podziwu godne tempo w koncowce. Na wyjsciu na asfalt jeszcze dwoch, ale potem wszyscy rozwijaja finiszowe 40km/h i kolejnosc jest juz ustalona. Od Dziewiczej nie mialem czasu patrzec nawet na licznik, wiec jak DMK pyta o czas mowie na oko 4:20, okazuje sie ze jest 11 minut krocej i stracilem do niego tylko 7 minut. Swietny wynik. Juz na mecie dogania mnie Adamuso. Blisko byl skubaniec :). Rodman dojezdza po kilku minutach.
Godzinke czy dwie przesiadujemy z elita MTB z Poznania ;), czyli Josipem, Dunpealem, JPbike, Andrzejem, Maksem i Rodmanem :).
Dowiaduje sie ze Drogbas ze zlamanym nadgarstkiem zajal trzecie miejsce mini! Masakra, ja po identycznej kontuzji mialem problem zeby sie odlac :).
Ogolnie bardzo udany dla mnie wyscig, mimo upalu i ciezkich warunkow trakcyjnych. Ekstremalne dystanse na poczatku tygodnia i trzy dni nierobstwa regeneracyjnego daly efekt. Najbardziej podobala mi sie moja rowna praca przez caly dystans, praktycznie predkosci po 100km nie roznily sie wiele od tych z poczatku. W zeszlym roku po 60km juz zdychalem. Ale tez roznica czasu to przepasc - w zeszlym roku mialem 4:41, a trasa byla latwiejsza. Roznica prawie taka jak dzis miedzy mna a zwyciezca. Brakuje juz tylko tryumfu nad DMK ;D.


Zdarzylo sie dawac z buta od czasu do czasu :)


Ale wbrew pozorom czasem tez jechalem ;P

Czas 4:09:44
miejsce 51 open, 22 M3.


Kategoria 100-200, Maratony


  • DST 183.51km
  • Czas 06:37
  • VAVG 27.73km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wielki powrot :)

Środa, 30 czerwca 2010 · dodano: 01.07.2010 | Komentarze 7

Z ranca przed siodma wyruszylem w droge powrotna. Trase zaplanowalem sobie do Choszczna, przez Gryfice, Ploty, Łobez, Węgorzyno, Recz, tam wsiadlem na 100km w pociag do Wronek, odcinek Wronki-Czarnkow znow na wlasnych kolach.
W Trzesaczu kilka zdjec o swicie:


Resztki podmytego kosciola. Za malolata resztki byly sporo wieksze, ale klif nie byl wtedy w ogole umocniony.


Plaza switem bladym ;). Jak widac, sa amatorzy porannych wycieczek.

Kilka fotek z drogi:


Solidny wiatrak w okolicach Gryfic. Jak w Holandii ;).


Pomnik legendarnego raka-potwora z Ińska :) Zrobilem sobie tam godzinny popas nad jeziorkiem, super ciepla woda po Baltyku. W ogole tereny za Łobzem swietne, jezioro za jeziorem, gorka za gorka, zakret za zakretem :).


Za Ińskiem. Przewaga czerwieni. Poczulem sie jak pod Monte Cassino ;).


Zwracajacy uwage kosciol w Reczu. Zadne tam neogotyckie pitu-pitu, tylko prawdziwy, solidny, nieco przysadzisty gotyk z XIVw! :)

W Choszcznie wsiadlem do pociagu w suchym upale, ale po wyjsciu z niego we Wronkach natychmiast sie oblalem potem - takiej lazni parowej dawno nie mialem. Nie zdawalem sobie sprawy ze Puszcza Notecka to taka bariera klimatyczna :)
Ile bylo km przez te 4 dni? Bez kozery powiem pincet ;).


Kategoria 100-200


  • DST 121.19km
  • Czas 03:54
  • VAVG 31.07km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 173 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 74%)
  • Kalorie 2915kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biednemu rowerzyscie zawsze wiatr w oczy...

Środa, 16 czerwca 2010 · dodano: 16.06.2010 | Komentarze 4

Ale dzis wialo, pechowo zaprojektowalem trase tak, ze jedyny odcinek gdzie mialem wiatr mniej wiecej w plecy przebiegal waskim i kretym asfaltem w lesie, gdzie od wiatru bylem swietnie osloniety :).
Poczatek do Trzcianki juz byl pod wiatr, ale przy srednim tetnie w okolicach 160 dalo rade utrzymac predkosc 30-32km/h, potem nastapil wspomniany odcinek przez Wolowe Lasy i Mielecin, gdzie jechalo sie fajnie, bo wiatru nie czulem :). Piekny kawalek szosy, polecam jak ktos bedzie w okolicach. Nastepne 10km do Czlopy w miare ok, wialo jakby z boku, ale nie przeszkadzalo, za to po skrecie na Wielen zaczelo przeszkadzac i to konkretnie, na szczescie tez bylo tu pare km lasow oslonowych. Z Wielenia do Mial, bez sensacji, nic nie zapowiadalo masakry jaka miala za chwile nastapic :). W Mialach skrecilem bowiem na szose dziurawa, nierowna od korzeni, biegnaca dokladnie pod wiatr i na dodatek nieoslonieta (jakies 15 lat temu byl tam olbrzymi pozar lasu, teraz drzewa na obszarze 10x10km nie sa wieksze niz 4-5m). No i przy porzadnym tetnie rzedu 160 mialem mniej porzadne 30 i mniej km/h ;). Za Biala wymeczony dojechalem do rozwidlenia szosy - w jedna strone nierowny asfalt na Rosko, w druga idealny asfalcik w nieznane ;). Wybralem komfort i okazalo sie ze wybralem niezle, bo mimo groznie wygladajacych drogowskazow "Wronki 20km" ;) dojechalem do szosy Wronki-Czarnkow w Kruczu, w sumie z 15 km od Czarnkowa. W sklepie uzupelnilem picie, bo juz sucho mialem od jakiegos czasu i przez Ciszkowo, Goraj i Pianowke dojechalem do domu. Niezle sie dzis ujechalem przez ten wiatr, jutro moze cos krotkiego i koniec do maratonu.


Kategoria 100-200


  • DST 114.75km
  • Czas 03:40
  • VAVG 31.30km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 166 ( 88%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie 2450kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zamulanie

Niedziela, 13 czerwca 2010 · dodano: 13.06.2010 | Komentarze 3

Morasko-Oborniki-Ludomy-Ryczywol-Rogozno-Murowana Goslina-Biedrusko-Morasko-Poznan.
Jaka masakra dzis byla, to nie do opisania. Po dwoch dniach nierobstwa kompletnie nie mialem checi na rower, a jak juz wsiadlem z zamiarem zrobienia tlenowki to kompletnie sie nie moglem rozkrecic, w miare normalne tetno w granicach Poznania spadlo zaraz po wyjechaniu z miasta i kulalem sie z leniwym 115-120bpm. Dopiero po jakichs 80 km sie odetkalem i ostatnie 35 km jechalem porzadnie z tetnem 140-150, na podjazdach byly nawet skoki pod prog mleczanowy. To uratowalo ten trening ;). Chlodno, nie wypilem nawet wody z obu bidonow.


Kategoria 100-200


  • DST 110.75km
  • Czas 03:30
  • VAVG 31.64km/h
  • VMAX 59.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 167 ( 89%)
  • HRavg 134 ( 71%)
  • Kalorie 2423kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z rańca

Wtorek, 8 czerwca 2010 · dodano: 08.06.2010 | Komentarze 2

Proba generalna porannego treningu. Aufstehen przed siodma, przed osma juz w trasie. Poczatkek Czarnkow-Huta-Ryczywol z fajnym wiatrem w plecy, pozniej dluzszy odcinek Polajewo-Boruszyn-Obrzycko-Ostrorog-Bobulczyn wrecz przeciwnie, za to koncowka Wronki-Jasionna-Krucz-Gulcz-Czarnkow stopniowo z coraz bardziej sprzyjajacym wiatrem i coraz wieksza predkoscia. W Kruczu nawet szosowca minalem, rzadkosc w tych stronach. Z rana przyjemnie rzesko, ale jak konczylem to juz zaczynal sie upal. Najlepiej byloby jeszcze wczesniej wychodzic na rower, ale czy podolam? ;)


Kategoria 100-200


  • DST 105.70km
  • Teren 80.00km
  • Czas 05:01
  • VAVG 21.07km/h
  • VMAX 53.10km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Turystyka

Piątek, 4 czerwca 2010 · dodano: 04.06.2010 | Komentarze 10

Trasa z absolutnym minimum asfaltu. Morasko, potem ostatnio odkryta droga przez poligon do asfaltu przelotowego, nastepnie Biedrusko, w Promnicach odbicie w lewo w gruntowke, dojazd do Starczanowa i w las, do Sniezycowego Jaru (nawet listka sniezyczek nie zostalo, hmm, czyzby wysadzali je tylko wiosna i potem zaraz wykopywali? ;)), pozniej Uchorowo, Pacholewo, terenowym niebieskim szlakiem przez Dluga Gosline i Brzezno do Sławicy, tam kupilem sobie browarek i drozdzowe dla zregenerowania sil, pojadlem i wypilem w lekko industrialnym klimacie kopalni zwiru (z jednej strony swierszcze, z drugiej zaby w bajorku, a na to nakladaly sie glosy jaskolek majacych norki w okolicznych skarpach). Robilo sie pozno wiec szybko: Niedzwiedziny, Gleboczek, jezioro Miejskie w Kaminsku (logika tej nazwy mnie przytlacza, jezioro jest w srodku lasu ;). W kazdym razie splukalem tam sobie glowke woda, zaskakujaco ciepla), kolo lesniczowki do Bolechowka, znow most w Biedrusku, znow poligon, znow odkryta niedawno stara droga z nieistniejacej wsi na Morasko (ale inna niz wczesniej ;)).
Na poligonie wystawili ostatnio tablice swietlne ostrzegajace przed ostrym strzelaniem. Klopot w tym ze maja zasilanie z baterii slonecznej i dzialaja ciagle. Znajac zycie jak bedzie ostre strzelanie sie zepsuja ;). W bocznych drogach na poligonie tez tablice (tradycyjne) ze strzelania i niebezpieczenstwo, a zlapanym bedzie wymierzana kara smierci, tfu, grzywny ;). W kazdym razie niezlapany dojechalem na Morasko, pokluczylem troszke po terenie i pojechalem do domu sciezka wzdluz Pestki. Cudowna pogoda idealny komfort. Dzien obfitowal w spotkania ze zwierzetami:
1 Zaraz za Starczanowem dobrze ponad polmetrowy zaskroniec przebiegl mi droge ;) w zaskakujacym tempie. Nie zdazylem wyciagnac aparatu :(.
2. Kilometr dalej wyploszylem stado dzikow ryjacych sobie beztrosko w lisciach.
3. Dwa km dalej spojrzalem na chwile na naped, a jak podnioslem glowe na drodze stal piekny koziolek sarny, sekunde potem juz gnal po krzakach byle dalej ;).
4. Za Brzeźnem padalec grzal sie w plamie slonca na srodku drogi. Prawie go przejechalem, za odwage zasluzyl i otrzymal fotke ;).
5. Debowy las za Gleboczkiem, 50m od drogi w lisciach ryla sobie locha i ze 3 podrosniete warchlaki. Smiesznie to wygladalo, bo na odglos lamanej opona galezi locha natychmiast odwrocila sie do zrodla halasu pyskiem (wielka byla :)) a za nia blyskawicznie w szyku ustawily sie warchlaki. Nie zwlekajac pojechalem dalej. Rozbawiony bylem, ale 500m dalej tuz przy drodze zauwazylem samotnego jasnobrazowego w jasne paski warchlaka i rozbawienie ustapilo miejsca wrodzonej ostroznosci ;). Na szczescie lochy w poblizu jakos nie bylo. Uczeszczany ten las byl przez dziki, widac lubia zoledzie :).
6. Ostatnia sarna, o dziwo, Morasko, juz prawie przy przejezdzie kolejowym. Wiem ze nad ranem mozna tam nawet dzika spotkac, no ale o 7 wieczorem? :).

Fotostory:

Samopoziomujaca sie wylewka z wkladem zwirowym, jak kiedys ladnie okreslono cos takiego w Bikeboardzie. Droga czolgowa na poligonie, z pol metra blota.


Powodz nad Warta zamienia las w cos w rodzaju lasu mangrowego albo dzungli nad Amazonka ;). Do rzeki jeszcze daleko, w kazdym razie jej nie widac.


Wielkopolska. Wyjatkowo ladnie bylo dzis na swiecie.


Padalczyk ;)


Industrialne klimaty kopalni zwiru. Nie tylko ja docenilem to miejsce, o czym swiadczyly 3 flaszeczki po wodce w bezposrednim zasiegu wzroku ;).


Warta z mostu w Biedrusku. Normalne koryto jest miedzy drzewami na dalszym planie.


Kategoria 100-200


  • DST 133.95km
  • Czas 04:12
  • VAVG 31.89km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 169 ( 90%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Kalorie 3218kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polnocne rejony Wielkopolski

Wtorek, 11 maja 2010 · dodano: 11.05.2010 | Komentarze 2

Trasa Czarnkow-Trzcianka-Walcz-Czlopa-Wielen-Rosko-Czarnkow. Pogoda idealna, cieplo, zakladajac ze ubierze sie na dlugo ;).
4 godzinki wydolnosciowki. Wiatru duzego nie bylo, choc w koncowce (30km pod wiatr) juz sie troche dawal we znaki. Rowne tempo. W okolicach Czlopy i Wielenia dwa kilkuminutowe deszczowe prysznice, ale malo dokuczliwe. Najlepszy odcinek to Walcz-Czlopa - fajna pagorkowata okolica, prawie w calosci w lesie. W ogole 70% trasy bylo w lasach, od kiedy drzewa pokryly sie liscmi to nowa jakosc jazdy ;).
We Wieleniu szybki postoj na szybkie kalorie i ciecz do bidonu, bo juz sie zdazylem przesuszyc. Niestety, czasy, gdy dwa bidony starczaly na 150km odchodza juz do przeszlosci razem z zima ;). Przy 100km mialem czas 3:04:40, znow mi sie nie udalo pobic trzech godzin na setke, no nic, trzeba walczyc dalej, kiedys sie uda ;).


Kategoria 100-200