Info
Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Styczeń4 - 14
- 2014, Listopad2 - 8
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 14
- 2014, Sierpień6 - 10
- 2014, Lipiec17 - 55
- 2014, Czerwiec17 - 26
- 2014, Maj15 - 41
- 2014, Kwiecień20 - 91
- 2014, Marzec27 - 130
- 2014, Luty23 - 67
- 2014, Styczeń26 - 79
- 2013, Grudzień29 - 81
- 2013, Listopad26 - 81
- 2013, Październik18 - 47
- 2013, Wrzesień15 - 99
- 2013, Sierpień29 - 119
- 2013, Lipiec28 - 105
- 2013, Czerwiec28 - 132
- 2013, Maj26 - 114
- 2013, Kwiecień26 - 147
- 2013, Marzec29 - 81
- 2013, Luty30 - 128
- 2013, Styczeń30 - 138
- 2012, Grudzień27 - 100
- 2012, Listopad21 - 63
- 2012, Październik18 - 72
- 2012, Wrzesień27 - 94
- 2012, Sierpień24 - 74
- 2012, Lipiec24 - 84
- 2012, Czerwiec23 - 87
- 2012, Maj30 - 87
- 2012, Kwiecień28 - 99
- 2012, Marzec29 - 68
- 2012, Luty22 - 59
- 2012, Styczeń26 - 112
- 2011, Grudzień29 - 108
- 2011, Listopad25 - 50
- 2011, Październik27 - 67
- 2011, Wrzesień20 - 87
- 2011, Sierpień23 - 90
- 2011, Lipiec19 - 56
- 2011, Czerwiec26 - 155
- 2011, Maj26 - 123
- 2011, Kwiecień24 - 114
- 2011, Marzec28 - 142
- 2011, Luty25 - 76
- 2011, Styczeń26 - 91
- 2010, Grudzień26 - 136
- 2010, Listopad20 - 80
- 2010, Październik16 - 105
- 2010, Wrzesień15 - 95
- 2010, Sierpień19 - 80
- 2010, Lipiec16 - 61
- 2010, Czerwiec22 - 102
- 2010, Maj21 - 99
- 2010, Kwiecień25 - 103
- 2010, Marzec26 - 139
- 2010, Luty23 - 86
- 2010, Styczeń22 - 66
- 2009, Grudzień14 - 66
- 2009, Listopad18 - 74
- 2009, Październik13 - 25
- 2009, Wrzesień15 - 55
- 2009, Sierpień16 - 28
- 2009, Lipiec20 - 23
- 2009, Czerwiec23 - 9
- 2009, Maj17 - 3
- 2009, Kwiecień20 - 11
- 2009, Marzec30 - 1
- 2009, Luty19 - 0
- 2009, Styczeń25 - 4
- 2008, Grudzień19 - 2
- 2008, Listopad23 - 12
- 2008, Październik28 - 0
- 2008, Wrzesień26 - 0
- 2008, Sierpień26 - 0
- 2008, Lipiec22 - 1
- 2008, Czerwiec27 - 3
- 2008, Maj28 - 6
- 2008, Kwiecień27 - 8
- 2008, Marzec20 - 7
- 2008, Luty20 - 6
Luty, 2014
Dystans całkowity: | 1212.36 km (w terenie 257.70 km; 21.26%) |
Czas w ruchu: | 53:31 |
Średnia prędkość: | 22.65 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.50 km/h |
Suma podjazdów: | 2220 m |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 150 (80 %) |
Suma kalorii: | 24242 kcal |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 52.71 km i 2h 19m |
Więcej statystyk |
- DST 32.37km
- Czas 01:02
- VAVG 31.33km/h
- VMAX 54.50km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Godzinka
Czwartek, 27 lutego 2014 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 3
Godzinka wyszarpana z najwyższym wysiłkiem.
Dziś tak bardziej rege, równo i kadencyjnie, choć z blatu, bo nie miałem czasu na kręcenie młynkiem :).
Trochę się pogoda popsuła, ale nie jest źle.
- DST 101.07km
- Czas 03:20
- VAVG 30.32km/h
- VMAX 47.00km/h
- Temperatura 9.0°C
- HRmax 161 ( 86%)
- HRavg 134 ( 71%)
- Kalorie 2517kcal
- Podjazdy 790m
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Longinus
Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 2
Dziś wygospodarowałem sobie odpowiednią ilość czasu na seteczkę. To już któraś z kolei w lutym, zresztą pod względem przebiegów to już też luty wszechczasów :). Zajebista pogoda, tylko po co ten wiatr? Zanim dojechałem do zamierzonej pętli zdałem sobie sprawę, że przez większość drogi wiatr będzie umiarkowanie przeszkadzał, a tylko na krótkim odcinku będzie dobry, więc odwróciłem przebieg. W ten sposób na większości trasy wiatr umiarkowanie pomagał, a bardzo przeszkadzał tylko na 20-30km. Nazywam to smart cycling ;).
Fajnie byłoby dziś jechać z kimś, samemu było odrobinę nudnawo, ale jak wyłączyłem kilometraż na liczniku zrobiło się do zniesienia. Za Ujściem jeden z moich ulubionych pagórkowatych odcinków z widoczkami prawie jak w górach, niestety pod wiatr. Minąłem tu szosowca z Piły, to już ich rejony treningowe.
Powrót, po upierdliwym półtorakilometrowym podjeździe w okolicach Gontyńca już dość szybki. Średnia podskoczyła powyżej trzydziestki.
Po wczorajszym intensywnym treningu już tętno tak ochoczo nie skakało do góry, ale dało się znieść.
- DST 58.36km
- Czas 01:56
- VAVG 30.19km/h
- VMAX 54.50km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 166 ( 88%)
- HRavg 143 ( 76%)
- Kalorie 1619kcal
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Interwały WS
Wtorek, 25 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 3
Z rana w całym Czarnkowie wyłączyli prąd. Na szczęście rower działał nadal, więc nadarzyła się znakomita okazja na trening :).
Interwały w czwartej strefie, 12-15-12-12 minut. Dwa pierwsze poszły znakomicie, ale później zawróciłem i dostałem silny wiatr z boku z odchyleniem w ryj ;). Utrzymanie intensywności w takich warunkach to dla mnie zawsze jest problem, więc dwa następne interwały to była walka. Prędkości czasem w okolicach 30km/h, tętno ledwo się mieściło w dolnej czwartej strefie. Ale jakoś dałem radę. Poza wiatrem pogoda piękna, tylko trochę podmrożone tu i ówdzie przygruntowym przymrozkiem. Ale dało się to znieść :).
Ulubiona szosa pod Czarnkowem © klosiu
Fajnie na wykresie widać, jak mi prędkość zjechała. Pierwsze dwa interwały to średnia ~38-40km/h, a dwa następne - ledwo 31-32 km/h :)
- DST 27.72km
- Teren 15.00km
- Czas 01:32
- VAVG 18.08km/h
- VMAX 32.50km/h
- Temperatura 10.0°C
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozjazd
Niedziela, 23 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 3
Miałem nie jeździć, ale pogoda za ładna i bym sobie nie darował :).
Wszystkie ciuchy cienkie, nieocieplane. Buty i rękawiczki też. Poczułem się jak wiosną. Przejeżdżając obok tkkfu przypomniałem sobie że dziś była inscenizacja walk o Poznań. Trochę późno, już się wszyscy zwijali, ale zdążyłem zobaczyć odjazd jedynego sprawnego ISa-2 w Polsce. Jak na podnad 30 tonowy czołg bardzo mało się zapadał w błotnistą trawę, za to dymił bardziej niż się spodziewałem :).
Później zrobiłem przejazd trasą Rusałka - Strzeszynek, ale bez przyjemności, bo po prostu było pełno ludzi wszędzie, nawet na każdym korzeniastym zjeździe, których w końcu nie ma tam tak wiele za każdym razem spotykałem jakąś złażącą grupkę, więc nie było się gdzie ożywić :). Jednak trochę nogi czuję po wczoraj, nie codzień tyle się siedzi na rowerze.
- DST 111.49km
- Teren 80.00km
- Czas 08:00
- VAVG 13.94km/h
- VMAX 47.80km/h
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 5963kcal
- Podjazdy 1430m
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
InO - Złoto dla zuchwałych
Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 9
W zasadzie zdecydowałem się kilka dni przed imprezą, jakoś nie chciało mi się kulać po objechanych setki razy podpoznańskich terenach, a seteczka po nieznanym terenie i sporych górkach pasowała idealnie na długi tlenowy trening.
Orientacja startowała w Lubostroniu pod Bydgoszczą, więc względnie niedaleko.
Wstałem o zupełnie nieludzkiej porze - 4:20, i to po 2h snu, bo nie mogłem jakoś zasnąć. Starty w takich zawodach są zdecydowanie za wcześnie ;). Ale za to droga poszła szybko, bo asfalty puste. Na miejscu już byli Krzychu i Paweł, biegnący orientacyjną dwudziestkę, i udało się poznać zawziętych orientalistów ze Śląska - djk71 i Amigę.
Jak dostaliśmy mapę to się zawiesiłem na chwilę - punkty były tak złośliwie rozmieszczone po całej mapie, że nie dało się wypracować w oczywisty sposób optymalnego przejazdu z jednym "wjazdem do środka", w dodatku przez środek mapy płynęła Noteć, która dodatkowo zakłócała przeloty. Złośliwość organizatora była zauważalna i przejawiała się też enigmatycznymi opisami typu "granica kultur" czy "skarpa", których nie cierpię, bo nic nie precyzują w momencie, jak skarp w okolicy jest pińcet, a granica kultur to zakrzaczony pas szerokości 30m z zerową widocznością ;). Przemknęło mi na myśl, że szkoda że się nie wyspałem, trzeba będzie myśleć ;), ale nic, w parę minut opracowałem jakiś wariant i ruszyłem:
PK 24 - skrzyżowanie, drzewo 10m na SE.
Blisko startu i w zasadzie banał. Tyle tylko że ujawniło się dużo błota i całkiem sporo lodu i starego śniegu! A daVe nic nie pisał, że pod Bydgoszczą jeszcze takie lodowce... Zdarzały się jeszcze zaspy po pół metra!
PK 18 - skrzyżowanie.
Łatwe. Na otwartym, i sporo ludzi z różnych stron się zbliżało.
PK 16 - zagłębienie, złamane drzewo.
Pierwszy drobny problemik spowodowany ilością zagłębień i złamanych drzew ;). Ale w miarę szybko mam punkt i jadę dalej. Tym razem wszyscy inni jadą w przeciwną stronę, widać mam bardzo autorski wariant ;).
PK 19 - zagłębienie.
Długi przelot po asfalcie 30+. Gładko poszło, zagłębienie na szczęście tylko jedno ;).
PK 1 - szczyt.
Z trafienia na punkt jestem dumny, bo bezbłędna nawigacja przecinkami po starej mapie 1:50000 nie jest łatwą sprawą. Mały problem z ilością szczytów w okolicy, ale już się przyzwyczajam, że poziom trudności jest o niebo wyższy niż na Szadze, gdzie w punkty trafiało się jak po sznurku. Tutaj jest znacznie gorzej, na dodatek miażdżąca większość punktów jest pochowana tak żeby nie była widoczna od strony nadjeżdżającego.
PK 23 - wielki pień na skarpie.
Ostatni dłuższy asfalt na imprezie. A to dopiero niecałe 30km.
Imponująca dolina i kilkunastometrowa skarpa, na której szczycie jest faktycznie ogromny pieniek (a nie pień butwiejącego drzewa, jak się spodziewałem) ze słabo widocznym PK.
PK 7 - brzeg strumienia.
No dobra. Brzeg strumienia to brzeg zakrzaczonego i zabagnionego grzęzawiska, poza tym się zgadza :). Dolot na szagę przez pole. To co z początku wziąłem za PK, okazało się paczką po Vizirze :). Ale PK był 10m dalej, oczywiście schowany tak, że zatrzymałem się tuż przy nim, a poleciałem do paczki po Vizirze ;).
PK 4 - skrzyżowanie, drzewo 5m na SW.
Długi dolot polnymi drogami bez przygód, poza burkami, wylatującymi z każdego mijanego obejścia. Na szczęście są małe i nie nadążają, ale nadrabiają zajadłością i nadnaturalnym uporem w ściganiu wroga ;).
Nowy kompas daje się umieścić w kieszonce mapnika, niezwykle to ułatwia orientowanie mapy na bieżąco i nawigację. Punkt zaliczony bez pudła.
PK 21 - skrzyżowanie przecinek.
Czyli po prostu róg działki leśnej, bo żadnych przecinek to ja tam nie widziałem ;). Punkt tak perfidnie ukryty, że przechodziłem obok kilka razy, bo z mapy wynikało mi że to tu, na dodatek stał tam słupek z numerem działki. Pomyślałem że coś zjem i w trakcie jedzenia zauważyłem dziurkacz. Punkt zauważyłem dopiero jak podszedłem do dziurkacza :).
PK 17 - szczyt.
Znów zaczęły się bardzo pokaźne piaszczyste wydmy. Przede mną wielki kawał lasu i nawigacja przecinkami, nie będzie to proste. Ale na punkt trafiam jak po sznurku. Za punktem stromy zjazd po sarniej ścieżce, przed którym nawet trochę cykałem tym bardziej że mapnik zasłaniał widok. Ale dałem radę :).
PK 2 - skraj rowu.
Długi dolot leśną drogą rozrytą przez drwali mocno dał mi w kość. Albo piachy, albo błoto, teren jest tu dość ciężki i męczący. Ok, jest rów, jadę wzdłuż niego, ale się kończy. Po dłuższym kluczeniu znajduję punkt ukryty przemyślnie w choinkach ;).
3h i 11pk - całkiem nieźle idzie.
PK 13 - skrzyżowanie przecinek.
Podczas dolotu na chwilę tracę kontakt z mapą, bo sieć dróg nie odpowiada sytuacji przedstawionej. To akurat zdarzało się w tym lesie całkiem często :) Ale weryfikacja położenia słupkiem leśnym potwierdziła że jestem na kursie. Dojazd czymś a'la sinusoidy, tylko większe, stromsze i bardziej piaszczyste :).
PK 22 - drzewo na kraju skarpy.
Dalszy ciąg urozmaiconego terenu. Super górki, naprawdę się cieszę że mogę tu pojeździć. Znów chwilowa utrata kontaktu z mapą i znów potwierdzanie kursu na słupku leśnym. Dojazd po wielkich sinusoidach też podobny :).
PK 20 - dąb na skraju skarpy.
Zacząłem mijać ludzi robiących przebieg odwrotnie. Minąłem też wracających z punktu trzech zawodników jadących przede mną podobnym wariantem. Nie mają dużej przewagi, jest nieźle. Jest wydma, na szczycie dąb... Wdrapałem się i oniemiałem. Jak okiem sięgnąć pofałdowany teren pokryty młodnikiem, a co kilkaset metrów dąb :D. Ale po analizie mapy dość szybko znalazłem właściwy ;).
PK 9 - granica kultur.
Punkt o który mam żal do orga. Punkt był przecinkę bliżej niż powinien, a przy tak zakrzaczonym lesie i kilku granicach kultur w okolicy szukałem go 25 minut. No chyba że to był punkt stowarzyszony i na dobitkę dostanę jeszcze punkty ujemne ;).Canyon ujawnił przy okazji duże zdolności do jeżdżenia po lesie na szagę. Minąłem tu djk71 i Amigę.
PK 15 - skraj lasu.
Szybki i oczywisty dojazd, punkt ze świetnym widokiem na jeziora zdobyty po dłuższym podjeździe. Patrzę na mapę i wariant który wymyśliłem przedtem wydaje mi się nieco dziwny. Postanawiam zmodyfikować i zebrać najpierw punkty ze środka.
PK 6 - drzewo na SE skraju skarpy. Po długim dolocie szybkie zdobycie punktu, mimo że jest dość schowany to jest do niego wydeptana ścieżka :). To już element trasy pieszej i było tu sporo ludzi.
PK 5 - ruiny wieży, drzewo 20m na N.
Fajna górka. Długi podjazd bardzo zniszczonym i wąskim starym asfalcikiem jak w górach :). Ruiny wieży lokalizuję od razu, drzewo po chwili, bo oczywiście punkt dobrze ukryty :).
PK 3 - drzewo na granicy kultur.
Po dziewiątce boję się "granic kultur", ale dość szybko lokalizuję punkt, jezioro jest dobrym punktem orientacyjnym.
PK 11 - skraj lasu, słupek wysokości.
Dojazd męczący, droga bardzo pagórkowata i rozryta, w jednym rowie przedzieram się też przez półmetrowej głębokości śnieg. Ile tego śniegu tu napadało???
Ale punkt łatwy i łatwo zdobyty.
PK 10 - początek strumienia.
Dojazd wybitnie kurwidołkowatą drogą. Punkt schowany, ale daje się znaleźć. Wracam idealną twardą i wygodną drogą, która idzie sobie skrajem lasu którym się przedzierałem do punktu ;).
PK 14 - przepust.
Lekko przestrzeliłem i musiałem przez to przeskakiwać z rowerem przez rów melioracyjny. Punkt w jakimś bagienku, ale dało się przejść bez zatopienia obuwia.
Ok, podsumowanie sytuacji: czas 6:09, jeszcze tylko jeden punkt, więc maks 20-30 minut. Będzie niezły czas mimo paru wtop. Patrzę na kartę... o nie kurwa!!! Przegapiłem jeden punkt!
Patrzę na mapę - no tak, to dlatego na pk 15 przelot który wymyśliłem z początku wydawał mi się dziwny. Bo uwzględniał punkt 12, którego później nie zauważyłem :).
No nic, nie ma tragedii. Wyniku nie będzie, ale punkt jest tylko o ~5km, więc stracę może pół godziny. Mógł być o 20km ;).
Zrezygnowany zawracam.
PK 12 - szczyt górki.
Wyglądało to łatwo. Jest górka, ma szczyt, nie powinno być problemu. Dojazd szybki, a na miejscu straciłem najwięcej czasu ze wszystkich PK na tych zawodach :). Mapa była enigmatyczna, jak każda pięćdziesiątka, i nie ujawniała rzeczywistości. A rzeczywistość była taka, że to był pagórkowaty, zakrzaczony teren z mnóstwem "szczytów", zerową widocznością i poprzecinany ledwo widocznymi dróżkami i płotami ogradzającymi uprawy leśne. 40 minut czesania, zanim znalazłem ten cholerny PK zupełnie gdzie indziej niż się spodziewałem.
Zwykły fuks - jak się podeszło z jednej strony, to była gehenna, jak z drugiej, trafiało się jak po sznurku wygodną ścieżką. Podszedłem ze złej strony i pozamiatane.
I tak z w miarę dobrego wyniku zaczęła się walka, żeby w ogóle zmieścić się w limicie czasowym ;).
PK 8 - skrzyżowanie, drzewo 10m na SW.
Dolot bardzo długi, cały czas szansa na brak punktów karnych. Co do punktu, to albo był przestawiony o jedną przecinkę, albo mapa nie odpowiadała rzeczywistości, co też mogło mieć miejsce. Akurat nie było słupków leśnych żebym mógł to zweryfikować, a ewntualny błąd był rzędu 100m, więc 2mm na mapie. W każdym razie w punkcie gdzie myślałem że będzie pk była kupa. Dosłownie, ktoś nasrał. Orga aż o taką złośliwość nie posądzam, choć kto wie...? ;)
Po 10 minutach znalazłem punkt i wykonałem długi sprint do bazy :).
Limit przekroczyłem o 3 minuty, nie jest źle, mało punktów karnych, więc opłaciło się iść na ósemkę :).
Fajnie było pojeździć sobie cały dzień po nowych terenach, tym bardziej tak ładnych i mało zurbanizowanych. Muszę powiedzieć, że się nieźle ujechałem. No i trening psychiki też niezły - to że nie pizgnąłem rowerem do Noteci po odkryciu, że zapomniałem o jednym PK mam za swoje największe osiągnięcie ;).
Niestety nie mam rzeczywistego czasu jazdy i średniej, bo nie mam licznika, i dane są tylko z Garmina, z czasem całkowitym, razem z szukaniem pk i przetwarzaniem danych ;).
Wejście smoka ;). Tak wyglądam po 8 godzinach napierania. Dobrze że po czworakach nie wlazłem do tej szkoły ;).
Dodałem mapkę dla rozjaśnienia sytuacji. Znacznie wyraźniejsza niż na wydruku ;).
- DST 10.56km
- Teren 5.00km
- Czas 00:38
- VAVG 16.67km/h
- VMAX 43.90km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Skrobanie klocków
Piątek, 21 lutego 2014 · dodano: 21.02.2014 | Komentarze 3
Wyjazd serwisowy - zmieniłem klocki i nie mogłem tak rozepchnąć tłoczków, żeby klocki nie tarły o tarczę. Przejechałem się na Cytadelę trochę je rozruszać. Po 10km jest lepiej, ale nie idealnie. Trochę jestem wkurzony że zmieniałem je przed jutrzejszą orientacją, ale musiałem, bo z tyłu miałem już same blachy. No nic, najwyżej jutro będą elementy siły jeszcze przez parę kilometrów ;). Na jakieś mega miejsce i tak nie liczę, imprezka jest wpisana do oficjalnego rejestru InO, na TR100 będzie ze 30 osób, więc pewnie sporo wymiataczy. W każdym razie, dobry trening w tlenie na pewno będzie.
Oprócz skrobania klocków nawiedziłem też myjkę, bo oczywiście rower był dokładnie upitolony. Jak tylko skończyłem myć, zaczęło padać. Pogoda to jest jednak złośliwa suka :).
- DST 12.70km
- Teren 12.70km
- Czas 01:05
- VAVG 5:07min/km
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 1114kcal
- Aktywność Bieganie
Goła łyda
Czwartek, 20 lutego 2014 · dodano: 20.02.2014 | Komentarze 2
Skoro to tydzień rege, to trzeba to wykorzystać do nadrobienia zaległości biegowych, bo ostatnio z tym dość cienko przez za dobrą pogodę ;).
W lesie fajnie pachnie wiosną, górą przeleciały trzy trąbiące w niebogołosy żurawie, ciepło, a spodnie 3/4 zupełnie wystarczały. Na zegarku zostawiłem tylko czas, żeby się nie stresować tempem, i biegałem tak żeby było fajnie :).
Wyszło całkiem szybko, ale to nie dlatego że się jakoś spinałem :).
Pod koniec naszło mnie żeby pobiegać boso, ale koniec końców się nie zdecydowałem, bo raz że nie miałem już czasu, a dwa to w lesie było pełno drwali grubo poubieranych w waciaki, którzy i tak podejrzliwie patrzyli na krótkie spodnie, a jakbym zaczął jeszcze biegać boso, to pewnie by mnie związali i odwieźli do szpitala, hehe.
Merrelle Trail Glove, 5:06/km
- DST 32.94km
- Czas 01:12
- VAVG 27.45km/h
- VMAX 52.50km/h
- Temperatura 9.0°C
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Rege
Wtorek, 18 lutego 2014 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 2
Miałem nie mieć dzisiaj czasu, ale okazało się że jednak mam półtora godziny.
Przy tej pogodzie nie mogłem nie wyskoczyć na małą regeneracyjną rundkę. Trochę wiało, ale przy lekkim przełożeniu i wysokiej kadencji to nie przeszkadza. Wiosna całą gębą :).
Czy będzie tysiąc kilometrów w lutym? Szansa jest spora :).
- DST 73.45km
- Czas 02:26
- VAVG 30.18km/h
- VMAX 49.00km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Maksowanie objętości
Poniedziałek, 17 lutego 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 2
Słaba pogoda w weekend spowodowała, że miałem spory niedoczas na treningu, tak że postanowiłem choć trochę nadrobić to jeszcze w poniedziałek i skrócić tydzień rege.
Dość mocno wiało, ale do zniesienia. Trasa Czarnków-Wieleń-Ciszkowo-Lubasz-Śmieszkowo-Czarnków. Fajnie noga kręciła, odkryłem, że takie wytrzymałościówki nudzą się dwa razy mniej jak się wyłączy kilometraż na liczniku, a wrzuci na przykład średnią. Człowiek od razu mniej patrzy na licznik, a więcej na okolicę, a widoczki były dziś bardzo ładne na słoneczku :).
Pojeździłem ile mogłem i w znacznym stopniu odciążyłem swoje sumienie treningowe ;).
- DST 10.09km
- Czas 01:01
- VAVG 6:02min/km
- Temperatura 7.0°C
- Kalorie 802kcal
- Aktywność Bieganie
Orientacja GP Cytadela
Niedziela, 16 lutego 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 6
Kurczę, czy w każdej dyscyplinie za którą się zabieram poziom musi błyskawicznie windować się na niebotyczne wyżyny?
W MTB z wynikami jakie mam teraz parę lat temu wygrywałbym często zawody, teraz wziąłem się za psucie biegów na orientację. Po biegu myślałem sobie : Klosiu, ale jesteś zajebisty, mało błędów nawigacyjnych, tylko 37 minut na trasie - musi być super miejsce! Ale od razu widziałem że Krzychu przybiegł ze sporo krótszym czasem, Pablo niewiele za mną, i zaczęły rodzić się wątpliwości. I cholera okazało się że jestem 34 - gorzej niż na Olszaku, gdzie 37 minut to miałem, ale straty do lidera, hehe.
Fakt że Cytadela sprzyja dużym szybkościom na przelotach, a o ile jak się rozpyndzę, to jakoś biegnę, to przy takim rwanym tempie jakie jest na orientacji jak widać nie mam nic do powiedzenia :).
Trasa miała tylko 5.9km w moim przypadku, reszta to doloty na i z Cyty.
Zamiast nudnej mapy z endo tym razem animowany wyścig plemników symbolizujących poszczególnych zawodników. Fajne, można nawet pokibicować, ale mnie to załamało, bo zobaczyłem jaki słaby jestem :).