Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 110.61km
  • Teren 95.00km
  • Czas 04:14
  • VAVG 26.13km/h
  • VMAX 43.40km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 180 ( 96%)
  • HRavg 160 ( 85%)
  • Kalorie 3877kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Murowana Goslina, czyli "Eat my dust MF!" ;)

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 04.07.2010 | Komentarze 16

Spakowalem sie i wyjechalem z Pozka lekko spozniony, wiec bylo troche nerwowo, ostatecznie za 10 dziesiata wlazlem do sektora, tylko po to zeby zaraz przesunieto start o 10 min. A spokojnie moglem rozgrzewke zrobic :). W sektorze sami znajomi, zaczynam sie czuc jak w domu ;) Nowoscia sezonu byli Maks i Zbyszek na nowym scigaczu :). W sektorze w koncu poznalem tez Zabela, tym razem bez lustrzanki :). Start jakos tak dziwnie poszedl, bylismy w jakiejs dziurze dzwiekowej i ani Fragmy, ani sygnalu nie bylo slychac, po prostu wszyscy ruszyli i juz. Zaraz po zjechaniu w piaskownice zaczely sie cyrki, z przodu zobaczylem Zbyszka (cholerka, niezle sie przygotowal myslalem) ubranego na dlugo! Mijajac go spytalem czy sie nie zagotuje, powiedzial ze nie. Hm. W piachu kazdy rozpaczliwie szukal jakiejs trasy przejazdu, dzikie skidy, zmiany kursu, zajezdzania. Nie obylo sie bez truchtu z rowerem przez 20m najwiekszego piachu. Po przejechaniu przez asfalt tempo wzroslo, tumany kurzu tez :). Dogonil mnie Adamuso, chwile jechalismy razem, potem mnie wyprzedzil. Znow piaskownica obok jez. Miejskiego, kilka metrow z buta, potem wszyscy przeniesli sie na singla po igliwiu ;). Kurz dlawil i piekly od niego oczy, a to dopiero byl maly peletonik giga! Mega bym nie chcial jechac w takich warunkach. Na wysokosci Zielonki droga stala sie twarda i zaczely sie tworzyc peletony, znalazlem swoj, ale w piachu kolo Drzonowa ludzie zaczeli sie gubic, wiec sie urwalem i pojechalem wlasnym tempem. Dogonilo mnie trzech i do PK przy Dabrowce Koscielnej jechalimy mniej wiecej razem. Na bufecie sie nie zatrzymalem, zaraz po wyjsciu na otwarte dogonil mnie kolega na przelaju, razem przejechalismy po zmianach spory kawal, ale w koncu sie urwalem, dogonilem kolege na fullu, pare zmian i znow sie urwalem, nie bylo jakiegos konkretnego peletonu. Po paru km doszla mnie trojka, przelajowiec, maly zawodnik z Planji (niezle dawal na twardym, ale w piachu sie gubil) i ktos jeszcze. Dospawalem sie. Na drugim bufecie zatrzymalem sie i mi odeszli. Ale jak wciagalem zela i pilem na zapas podjechal kilkunastoosobowy pociag i z nim sie zabralem. Tempo bylo srednie, max 34km/h, ale tetno bylo niskie mimo zmian i to sie liczylo. Dalem zmiane, pozniej druga, po kilku km prowadzenia ktos chcial mnie wyprzedzic zeby dac zmiane, ale jego kumpel sciagnal go z powrotem, uslyszalem " daj spokoj, dopiero dwie godziny jedziemy, jak chce prowadzic to niech sie meczy" czy cos w tym stylu. Zagotowalem sie :). Akurat teren nie byl korzystny do zmian, ale po jakims km byl zakret, i za nim szeroka droga, wlasnie chcialem zachecic mocniejszym slowem do zmiany ;), kiedy z tylu uslyszalem huk i zobaczylem obu "strategow" na ziemi. Musieli sie sczepic na zakrecie. Przy okazji zablokowali caly peleton. Nie zmartwilem sie :). "Eat my dust MF" pomyslalem i pogonilem za malym zawodnikiem Planji, ktorego zauwazylem wlasnie przed soba. Doszedlem go i wpadlismy na trase mega. Punkt kontrolny, piknelo, przebilem sie przez tlum na bufecie i pojechalem dalej. Dalsze kilometry to pogon za gnajacym zawodnikiem giga i wyprzedzanie megowcow. Zdumiewajaca byla roznica predkosci, szczegolnie na podjazdach i w piachu. Jak zawsze wyprzedzanie zmotywowalo mnie do mocniejszej pracy. Wyprzedzilem Adamuso. 50km mi zajelo zeby go dojsc. Na kole pojawialy mi sie peletoniki gigowcow spawajacych po wyprzedzeniu. Urywalem je. W koncu z przodu zobaczylem niebieska koszulke Emedu. Rodman! Juz wiedzialem ze go wytne, chocbym mial umrzec na siodelku. Ale na razie jechalo mi sie dobrze. Mijajac (byl 85km) rzucilem jakies zdanie, Rodman wskoczyl mi na kolo, ale po chwili go urwalem. Dojechalem do Dziewiczej. Bufet, zel, picie. Rodman znow mnie wyprzedzil, ale trzymalem sie na optycznej i wyprzedzilem na podjezdzie rynna. Killer poszedl dobrze mimo podejrzanego uslizgu na poczatku zjazdu ;). Dalej bylo juz plasko, piaszczyscie, na blacie i w pogoni za gigowcem w jasnym stroju, czasem na jego kole, czasem nie, jednoczesnie ciagnalem na kole innego gigowca, na oko M2. Tempo bylo ostre, ostatecznie powerade nalany na Dziewiczej na nic sie nie przydal. Nie bylo kiedy pic. Asfalt, piaskownica. Gigowiec z M2 wyprzedza mnie, ale wybiera lewa strone i sie zakopuje. Przede mna megowiec traci glowe i panowanie nad rowerem i robi swietnie wygladajace OTB ze szczupakiem w piach :). Ogolnie masakra :). Robie krotki bieg z rowerem do linii lasu, skrajem daje sie jechac. Na koncowce z trudem wyprzedzam dziewczyne z mega, rozwija podziwu godne tempo w koncowce. Na wyjsciu na asfalt jeszcze dwoch, ale potem wszyscy rozwijaja finiszowe 40km/h i kolejnosc jest juz ustalona. Od Dziewiczej nie mialem czasu patrzec nawet na licznik, wiec jak DMK pyta o czas mowie na oko 4:20, okazuje sie ze jest 11 minut krocej i stracilem do niego tylko 7 minut. Swietny wynik. Juz na mecie dogania mnie Adamuso. Blisko byl skubaniec :). Rodman dojezdza po kilku minutach.
Godzinke czy dwie przesiadujemy z elita MTB z Poznania ;), czyli Josipem, Dunpealem, JPbike, Andrzejem, Maksem i Rodmanem :).
Dowiaduje sie ze Drogbas ze zlamanym nadgarstkiem zajal trzecie miejsce mini! Masakra, ja po identycznej kontuzji mialem problem zeby sie odlac :).
Ogolnie bardzo udany dla mnie wyscig, mimo upalu i ciezkich warunkow trakcyjnych. Ekstremalne dystanse na poczatku tygodnia i trzy dni nierobstwa regeneracyjnego daly efekt. Najbardziej podobala mi sie moja rowna praca przez caly dystans, praktycznie predkosci po 100km nie roznily sie wiele od tych z poczatku. W zeszlym roku po 60km juz zdychalem. Ale tez roznica czasu to przepasc - w zeszlym roku mialem 4:41, a trasa byla latwiejsza. Roznica prawie taka jak dzis miedzy mna a zwyciezca. Brakuje juz tylko tryumfu nad DMK ;D.


Zdarzylo sie dawac z buta od czasu do czasu :)


Ale wbrew pozorom czasem tez jechalem ;P

Czas 4:09:44
miejsce 51 open, 22 M3.


Kategoria 100-200, Maratony



Komentarze
JPbike
| 16:38 środa, 7 lipca 2010 | linkuj Ja jeszcze gratulacji nie składałem ?
Więc Gratuluję - to Ty jesteś specem od płaskich rund !
klosiu
| 05:14 środa, 7 lipca 2010 | linkuj Dun --> zapomniales o sobie wspomniec ;P. My to jednak medialni jestesmy ;)
Adamuso --> fakt, ale kto mogl wiedziec :). W tym kurzu ledwo bylo widac na 10 sekund do przodu, a co dopiero na minute ;).
AdAmUsO
| 19:50 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj aaa wydało się, Ty też miałeś nowy fryz ;) ... możesz mi wytłumaczyć jak to się stało że na całym dystansie 110km patrząc na międzyczasy dzieliła nas niecała minuta a jednak przejechaliśmy to "samotnie" ... mogliśmy połączyć siły, może udałoby się urwać jeszcze parę sekund, szkoda trochę tego :(
ps. tekst o strategach mnie rozwalił :D
DunPeal
| 12:59 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj klosiu sie nie chwalil, ale bedzie z nim wywiad w Eurosporcie trzeba tylko dokladnie ogladac ;)
klosiu
| 10:34 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj Josip --> o w koncu ktos mnie do cyborgow zaliczyl, dzieki wielkie ;D.
DaDasik --> ech, no i tyle czasem z planow zostaje.. Tez w tym roku o wlos uniknalem kilku kolizji ze smrodziuchami, na ulicy gorzej niekiedy niz na wojnie.
Dun --> ujawniles straszna prawde. Z buta, ale za to zwawo ;P
DunPeal
| 09:17 wtorek, 6 lipca 2010 | linkuj klosiu zlapany jak czlapie z buta ;)
http://galeria.murowana-goslina.pl/displayimage.php?album=19&pid=1474#top_display_media
DaDasik
| 17:08 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj DZIĘKI! :)
Ból jest spory, ale jeszcze gorszy jest brak rowerowania :/, tym bardziej, że wszystkie plany szlag trafił. Pozostaje BS ;)
josip
| 10:49 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj GRATULACJE! Czas i średnia na tym dystansie i w takich warunkach (piach, upał) w moich oczach kwalifikują się do kategorii cyborgów:)
klosiu
| 08:30 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj faloxx --> cos trzeba robic, wakacje takie nudne... ;>
Rodman --> no, troche inna taktyke obralem niz ty i jak widac sie oplacilo :).
zabel --> dzieki i wzajemnie :)
Drogbas --> nie wiedzialem jak daleko za mna sa pociagi, jak juz zobaczylem jakis w zasiegu wzroku to poczekalem, ale dlugo bylem sam posrod pol ;)
DMK --> No ciekaw jestem jak tam pojdzie, jest tam pare fajnych technicznie momentow :). Gluszyce jechalem tylko 2 lata temu, dla mnie to byl killer: 88km i ponad 3000m przewyzszen, jechalem to 8 godzin :D. Do tej pory pamietam wspinaczke z rowerem na plecach po jakichs pionowych skalach :).
Maks, --> dzieki. Tez takie czasy wyciagalem na poczatku, poprawa przyjdzie z czasem.
Maks
| 07:57 poniedziałek, 5 lipca 2010 | linkuj Pięknie poszedłeś ;) Moje gratulacje ;)
Mnie niestety nie udało się zejść poniżej 5h może w przyszłym roku. Przerzucanie paluchem napędu nie należy do przyjemności. Jak najszybciej muszę zrobić z tą przerzutką i korbą.
Jarekdrogbas
| 19:49 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj Szkoda,że tak długo cisnałeś bez zmiany, trzeba było dac sie wyprzedzic i wtedy dalej cisnac swoje.
Rzeczwyiscie mam problemy by sie odlac.. ;-)
zabel
| 19:22 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj kurcze, daleś czadu tej :) miło było poznać :)
Rodman
| 19:06 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj świetny wynik i fajna relacja, byłem ciekaw co tam się u Ciebie działo ;-) keep going" a cel będzie osiągnięty ;))
czego Ci życzę ! :D
faloxx
| 18:05 niedziela, 4 lipca 2010 | linkuj Kolejny maraton, gratulacje :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dzikt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]