Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:922.85 km (w terenie 145.00 km; 15.71%)
Czas w ruchu:64:17
Średnia prędkość:23.64 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:5810 m
Maks. tętno maksymalne:180 (96 %)
Maks. tętno średnie:148 (79 %)
Suma kalorii:24196 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:70.99 km i 3h 23m
Więcej statystyk
  • DST 60.52km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 11.79km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 3150m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Głuszyca - pierdolę, nie jadę

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 7

Bez ochoty jechałem na ten maraton, całodzienna ulewa poprzedniego dnia mocno schłodziła mój zapał. No ale przecież w Głuszycy nie ma błota...
60km z Karpacza szybko minęło, zimno, coś z nieba leci... nienajlepsze warunki do startu. Pogaduchy ze znajomymi przeciągają się i do sektora wchodzę w ostatniej chwili :).
Start na luzie i w dobrych humorach:


(c) JPbike

Jadę sobie spokojnie, za Mlodzikiem, bez dyszenia i wypruwania się, pamiętam że początek jest ciężki. Okazuje się że jest bardzo ciężki :). Po paru kilometrach ogarnia nas błoto jak w Beskidach, do tego mokre korzenie, ogólnie ślisko jak cholera. Na poboczach leżą powaleni warunkami rowerzyści :). Parę razy muszę wygarniać błoto z widełek, bo blokują się koła.
Wszyscy mi odjeżdżają i jadę samotnie, ani z przodu, ani z tyłu nikogo. Tylko z dwoma Czechami się tasuję. Podczas pokonywania błotnistych zjazdów i dla odmiany błotnistych podjazdów dojrzewa we mnie myśl żeby się wycofać. Nie ma sensu, czas i tak będzie słaby, punktów nie będzie, do generalki nie będzie się liczyć... typowe marudzenie :). Zresztą nie wiadomo czy się zmieszczę w limicie, na 56 km trzeba być w 5h, a tu raptem średnia 10km/h na budziku :).
I tak sobie jadę, po ciężkich 30km zaczyna być lżej i szybciej, ale już mi się nie chce. Mówię sobie, że na półmetku schodzę, jeszcze pokonuję (z buta) potwornie stromą serię zjazdów na zdaje się Czerwonych Skałach czy jakoś tak. Dodatkowo mnie to wkurza, bo ten fragment miał być ominięty w razie złych warunków. Mega pojechało sobie łatwiejszą trasą na Sowę, a nas gigowców każdy ma w dupie i ciąga po błotach i pionowych skałach przez dziewięć godzin bez żadnego pardonu. Pierdolę, nie jadę, chcę jeszcze trochę po Karkonoszach pojeździć, a nie zdychać ze zmęczenia, reperować rower albo siedzieć w gipsie do końca tygodnia. Tak sobie mniej więcej rozmyślałem :))).
Ostatni diabeł siedział na bufecie na 43km. Miał postać bikera mówiącego że rezygnuje i jedzie asfaltem do Głuszycy (było stamtąd z 5km asfaltem w dół). Ale się oparłem pokusie i zgodnie z założeniem ruszyłem trasą, a za mną jeden z Czechów, z którym się mijałem od początku. Ostatni fragment był już łatwy i stosunkowo mało błotnisty, tyle że odkręcił mi się blok w butach i parę minut dokręcałem (śrubka na szczęście nie wypadła). Dzięki temu nie miałem na półmetku dylematu, bo o włos się nie zmieściłem w tych pięciu godzinach limitu i nie puścili mnie dalej :).
Przybiłem piątkę z Czechem i wróciłem na metę, witając wracających z trasy ubłoceńców już umyty i ciepłych ciuchach ;). Z Adamuso, który rozwalił przerzutkę walnęliśmy po bronku i tak jakoś czas płynął, aż wszyscy ze znajomych łącznie z fotografującym JPbike stawili się na mecie :)


(c) JPbike

Jakoś po MTB Trophy mam kłopot z motywacją w czasie startów, tam w ogóle nie było opcji żeby się wycofać, a teraz na "zwykłych" maratonach jakoś mi się nie chce. Mam nadzieję że na trzech ostatnich maratonach Powerade będzie lepiej.


Kategoria Góry, Maratony


Przełęcz Karkonoska-Śnieżka

Sobota, 30 lipca 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0

Pogoda z rana jeszcze możliwa, ale psuła się szybko, więc wycieczka piesza. Zielonym szlakiem do Borowic, lasami do podnóża asfaltu na przełęcz Karkonoską i do góry. Na górze już zaczęło padać, jedno kontrolne piwko w Odrodzeniu i czerwonym szlakiem we mgle i mżawce w stronę Śnieżki. Widoków tym razem nie było za wiele :)

.

Przed Śnieżką już lało, ale dałem radę wejść, o dziwo paru ludzi jeszcze chodziło w tych okolicach. Taka pogoda to jedyna okazja na wejście bez tłumu opasów z Karpacza ;). Bo na szlaku poza deptakiem spod Wanga oczywiście zero Polaków - po co się męczyć? Tylko Czesi i Niemcy chodzą po innych szlakach Karkonoszy.


Kategoria Góry


  • DST 39.44km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 15.07km/h
  • VMAX 60.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozruch w Karpaczu

Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 0

Zaraz po przyjeździe do Karpacza wyskoczyłem na szybki rekonesans terenu. Było sucho... jeszcze ;)
Najpierw trochę śmigania i trasą maratonu, i szlakami, np bardzo fajnym zielonym z Borowic do Przesieki - kontynuacją golonkowego zjazdu z Chomontowej. Super zjazd, tego mi brakowało :



Później podjazd Chomontową, na szczycie skręt w wyżej idącą zdrogę, która powyżej tysiąca metrów oferowała niezłe widoczki:



i posiłek:



Ale w okolicach 1100m zmieniła się w coś takiego:



...i trzeba było wracać. Jeszcze trochę kluczenia w Karpaczu, tradycyjny podjazd pod Wang i do domu. Takiej spokojnej jazdy po górach potrzebowałem :)


Kategoria Góry


  • DST 25.79km
  • Czas 00:51
  • VAVG 30.34km/h
  • VMAX 55.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 176 ( 94%)
  • HRavg 126 ( 67%)
  • Kalorie 533kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Regenere

Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 26.07.2011 | Komentarze 13

Na Strzeszynek, potem nawrotka na Złotniki i do domu. Głownie dla sprawdzenia co z nogą. W sumie chyba ok. Miało być rege, ale nie obyło się bez akcentu - w Złotnikach złapałem się za wojskową ciężarówkę wyjeżdżającą z poligonu i miałem 3-4km jazdy z prędkością powyżej 50km/h i tętnem w okolicach 170 :). Jak tu się noga nie odezwała to jest dobrze.

KOW 3, obciążenie 153.




  • DST 63.40km
  • Czas 02:01
  • VAVG 31.44km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 171 ( 91%)
  • HRavg 139 ( 74%)
  • Kalorie 1496kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni mocniejszy trening przed Głuszycą

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 4

Udało się połowicznie, miało być mocniej. Pierwsza godzina mocno, średnie tętno ponad 150, ale później odezwało się lewe kolano, a ściślej chyba dwugłowy, który wczoraj musiałem naciągnąć przy sprincie i podczas powrotu pobolewał. Dziś zaczął boleć po 35km i od tej pory już nie jechałem mocno, żeby nie przeciążać, głupio byłoby nie ukończyć Głuszycy z powodu kontuzji.
Tak że druga godzina dość luźno, mimo że z wiatrem to wolniej niż początek pod wiatr.
Kiekrz-Rokietnica-Żydowo-Pamiątkowo-Lulin-Kowalewko-Zielątkowo-Sobota-Morasko.

KOW 4, obciążenie 484.

Kurczę, dwa dni się jarałem tym filmem, był na youtube cały, a teraz pousuwali :/. A wystarczyło obejrzeć 10 minut i już się chciało lecieć na rower :D




  • DST 146.46km
  • Teren 1.00km
  • Czas 05:09
  • VAVG 28.44km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 161 ( 86%)
  • HRavg 134 ( 71%)
  • Kalorie 3375kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dni wędzonej sielawy

Niedziela, 24 lipca 2011 · dodano: 25.07.2011 | Komentarze 5

Drugie podejście do Chrzypska Wielkiego. Miałem jechać z Lipenem, ale nie dogadaliśmy się do końca co do terminu, i on wyjechał pół godziny przede mną, a ja goniłem ;).
Szeroką drogą na Pniewy przy bocznym wietrze jechało mi się w sumie nieźle, cały czas w okolicach 35 km/h. Fajna szosa z seriami hopek, tyle że ruch duży nawet w niedzielę, ale było szerokie pobocze i tak to nie przeszkadzało.
Kilka kilometrów przed Pniewami skręt na północ... w tak dziurawą szosę że hlava mała ;). Na szczęście po kilometrze dziury zastąpił nowiutki dywanik i tak w sumie było aż do punktu widokowego w Chrzypsku. Tam złapałem Lipena, w sumie przyjechałem kilka minut po nim, bo błądził po drodze trochę :). Mała sesja zdjęciowa:




I jedziemy dalej, w dół do Chrzypska, gdzie jak się okazuje imprezka na całego - dni wędzonej sielawy. Lokalne święto rybaków, smaka mi narobiły wędzone węgorze, ale cała kasa którą miałem wystarczyłaby może na 100g, więc odpuszczamy na rzecz jednego piwka, ostrożnie omijając zastawione pułapki:



Na razie ludzi niewiele, wszyscy zgrupowani w pobliskim kościele na mszy, ale pewnie później się niejedno zdarzyło ;).

Zaraz po wyruszeniu w drogę powrotną okazuje się że lekko nie będzie bo wieje silny wiatr i to raczej z tych przeszkadzających. W Ostrorogu postój na kalorie i obejrzenie starego grodziska (dwumetrowa górka w pokrzywach nie wiem skąd Tomek wynajduje info o czymś takim ;)). Przy okazji jazda około 1 km kamienistą polną drogą, bardzo techniczną na szosie :).
Klucząc po wioskach docieramy do Kaźmierza, gdzie łapie mnie koszmarny kryzys. Po wczorajszym było za mało czasu i kalorii na regenere. Rozdzielamy się i jadę na Cerekwicę, ale idzie strasznie ciężko. Ostatnie 25km wspominam jako koszmar, dawno mnie tak rower nie wytarmosił i dawno tak zmęczony nie dojechałem do domu. Normalnie nogi mi się trzęsły, zero zapasów energii.
Tak że z banalnej wycieczki zrobiła się na końcu niezła rzeźnia :D.



KOW 5, obciążenie 1545.


Kategoria 100-200


  • DST 82.68km
  • Czas 02:49
  • VAVG 29.35km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 179 ( 95%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie 2222kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

W szyku dwójkowym

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 23.07.2011 | Komentarze 1

Jak się tylko osuszyło, zgadałem się z kumplem na szybką rundę po szosach na południu. W końcu w siodełku! :) Tempo dość ostre, średnia kiepska, bo zamulaliśmy w mieście i na koniec strzeliliśmy szpanerską rundę dookoła Malty ;).
Trasa Puszczykowo-pierścieniem do Kórnika-szosą na Kostrzyń do Tulec i przez Garby i Maltę do domu.
Parę żwawych sprintów i ucieczkowych akcji powyżej 50km/h, jednak tylko jadąc z kimś można się tak rozbujać :).
Pogoda idealna, żeby jeszcze tak nie wiało. Ale po trzech dniach deszczu każda pogoda jest idealna. O ile nie pada ;).

KOW 5, obciążenie 845.




  • Czas 01:14
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 150 ( 80%)
  • HRavg 134 ( 71%)
  • Kalorie 849kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bieganie po raz drugi

Czwartek, 21 lipca 2011 · dodano: 21.07.2011 | Komentarze 2

Wyskoczyłem po południu, bo od rana siedziałem jak jakiś troll przed kompem i już mnie ręka zaczynała swędzieć, żeby komuś wypłacić liścia. A na poprawę pogody się nie zanosiło.
Przeszło mi po 15 minutach biegania po lesie. Tym razem nie padało, większość kałuż po nocnej ulewie już niknęła w piachach i stwierdziłem, że jednak lubię biegać :). Raz się nawet z zającem ścigałem, wyskoczył mi dosłownie spod nóg, ale wygrał ;).
Sporo grzybiarzy w lesie, już nie tylko kurki wynoszą, ale i prawdziwki i podgrzybki.
Bieg dla przyjemności, w tempie komfortowym.

Bajdełej, ktoś może chętny jest wyskoczyć w weekend na szosówkach do Chrzypska? Mogę robić za indiańskiego przewodnika, dystans 130-140km, tempo ~30km/h ;-). Zresztą na góralach też można, jak się nie będzie zamulać ;-).
W planach parę górek, Noteckie i punkt widokowy w Chrzypsku.

Bieganie, KOW 3, obciążenie 222.




  • Czas 01:01
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 152 ( 81%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie 764kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Najlepiej biega się w burzy

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 0

Z rana lało, potem siąpiło, a na wieczór nastąpiło oberwanie chmury. Piękna lipcowa pogoda :-). Po 17 wkurzony przejechałem się w bardziej piaszczyste lasy pobiegać. Oczywiście jak tylko wyszedłem z auta lunęło i zaczęło grzmieć, ale w ciepłym deszczu biegało się obłędnie. Zimowa trasa biegowa zmieniła się nie do poznania, nad lasami tworzyły się opary mgły, zapachy zupełnie inne niż w czasie suszy. A do tego deszcz cieplutki i woda w kałużach też ciepła, fajnie się je przeskakiwało ;-). Po pół godzinie zaczęło mi chlapać w butach, nie chciałem poocierać stóp więc z żalem wróciłem. Ludzie którzy biegają tylko w ładnej pogodzie nie wiedzą co tracą ;-).

Bieganie, KOW 4, obciążenie 244.




  • DST 109.13km
  • Czas 03:34
  • VAVG 30.60km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 158 ( 84%)
  • HRavg 129 ( 68%)
  • Kalorie 2309kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chrzypsko Wielkie

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 4

Zainspirowany bodajże wiosenną wyprawą JPbike pierwszy dłuższy wypad po przerwie skierowałem do Chrzypska Wielkiego, obejrzeć w końcu widok z tamtejszego punktu widokowego. Po 17km, badając przyczynę skrzypienia dochodzącego z napędu stwierdziłem, że, jak to mawia koleżanka Che, lewe ramię korby telepie się jak starej kur... noga na mrozie ;). Imbusów nie miałem, chwilę biłem się z myślami czy jechać dalej, ale ostatecznie ruszyłem z poskrzypującą korbą. Za Wronkami zaczęły się miłe dla nogi pagórki, ale bałem się mocniej depnąć, żeby nie zostać z korbą w ręku ;). W dodatku tętno stało nisko i nie chciało iść w górę, pewnie skutek weekendowego wypadu pod namiot i spożytej przy okazji niemałej ilości browców.
Ale punkt widokowy super, spory pagórek kilkadziesiąt metrów nad Jeziorem Chrzypskim, z widokiem na jezioro, lasy, a w oddali widać było Puszczę Notecką.
Z powrotem fajną, pagórkowatą trasą do Wronek, a później do Ciszkowa i dalej na Czarnków.
Po dwóch i pół godzinie organizm się obudził i ostatnia godzina już w normalnym tętnie 140-150bpm.
Super pogoda dziś była, z rana przyjemne 20 stopni, maksymalnie jakieś 26 stopni jak wracałem. Tylko poskrzypująca cały czas korba psuła trochę przyjemność z jazdy ;).



E1/E2, KOW 3, obciążenie 642.


Kategoria 100-200