Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1089.18 km (w terenie 346.00 km; 31.77%)
Czas w ruchu:54:41
Średnia prędkość:25.79 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Suma podjazdów:1520 m
Maks. tętno maksymalne:178 (95 %)
Maks. tętno średnie:164 (87 %)
Suma kalorii:22959 kcal
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:57.33 km i 1h 57m
Więcej statystyk
  • Czas 02:00
  • Temperatura 25.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Weekend majowy - prolog - Ślęża

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 06.05.2012 | Komentarze 3

Już w poniedziałek wyjechaliśmy z Marcem do Paczkowa, a jadąc zobaczyliśmy zalaną słońcem Ślężę i postanowiliśmy nieco rozprostować nogi. Podejście prostym wycieczkowym szlakiem z parkingu na przełęczy, szybko byliśmy na szczycie.



Po piwku postanowiliśmy zejść drugim, bodajże niebieskim szlakiem, przy okazji odkrywając prawdziwy szczyt Ślęży...



... i poniemiecką wieżę widokową, z której roztaczał się widok typu "jestem panem świata" ;) na wszystkie strony:




Widok na Radunię.

Zeszliśmy w dół niebieskim szlakiem, który był dłuższy i o wiele trudniejszy od spacerowego głównego szlaku dla babć.


Tak tak, tam idzie szlak :).

Miłe urozmaicenie podróży i pierwsze wejście powyżej 700m npm w tym roku :).




  • DST 63.39km
  • Teren 58.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 19.81km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 168 ( 89%)
  • HRavg 151 ( 80%)
  • Kalorie 2013kcal
  • Podjazdy 620m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaczmarek Electric I Boszkowo

Niedziela, 29 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 9

Jechaliśmy z Marcem, na początku udał nam się myk znany z niektórych filmów wojennych, gdzie zwiadowcy wspinają się na wzgórze, lustrują horyzont - nikogo, a u ponóża, ukryty przed ich wzrokiem tętni życiem wielki obóz wroga ;P.
Tak samo i my zrobiliśmy, gdybyśmy podjechali 20m na szczyt górki, zobaczylibyśmy start i wielki parking, ale nie podjechaliśmy i błądziliśmy chyba z pół godziny, zwodzeni strzałkami prowadzącymi na zawody regatowe :))).
W końcu trafiliśmy. Odebranie gratisów i numerów ekspresowe, choć startowało 500 osób, inni organizatorzy mają co poprawiać w tym względzie. Jedziemy na krótką rozgrzewkę i w sektor. Sektor mi przysługuje za jedyny start w zeszłym roku, co mnie bardzo cieszy, bo trasy na Kaczmarku lubią być wąskie.
Od razu po wystartowaniu tempo ostre, lecimy w tumanach kurzu zwiewanych momentalnie silnym wiatrem, zaraz po wjeździe w las dopada mnie Bloom, wymija, skacze w jakiś wąwóz, zrywa taśmę i jakoś boczkami wraca na trasę. Dobre wejście ;P.
Super singielek między drzewami i już prowadzą rowery, a to początek peletonu. Udaje się jechać, ale powoli. Trasa naprawdę super, widzę że trasy u Kaczmarka są konsekwentnie układane, dużo singli, sporo górek, ostrych zakrętów, jest też stromy podjazd po płytach natychmiast kojarzący się z tym z Istebnej i zaraz fajny stromy zjeździk po igliwiu między drzewami. Dwie bardzo ciekawe singlowe sekcje rozdziela kilkukilometrowy odcinek piaszczystych, płaskich dróg, gdzie się mogę wykazać "nogą" która podaje całkiem nieźle mimo wczorajszego wyciorania w Czerwonaku. Zresztą piachu jest tu masa, jeśli ktoś sądzi, że w Zielonce w sobotę był piach, to się myli :). Tutaj są wszystkie rodzaje i głębokości piachu, na podjazdach, zjazdach, prostych i co gorsza na zakrętach. Lubię jeździć w piachu, więc korzystam ile wlezie :). Pamiętam też interesujący surrealistyczny kawałek, rowerzyści brnący po osie w piachu, w chmurze kurzu i trzydziestostopniowym upale, wjeżdżali do kompletnie bezlistnego dębowego lasu, wyglądającego toczka w toczkę jak w słoneczny styczniowy dzień :).
Na pierwszej rundzie jazda pociągami, w pewnym momencie kleszczy mi się łańcuch - od razu dogania mnie Jacgol, myślę sobie "ups" i wskakuję na bika. Na płaskiej prostej się urywam. Po rozjeździe okazuje się, że herosi jak zwykle są towarem deficytowym i nie ma nas wielu na mega. Widzę dwóch kilkaset metrów przede mną, parę kilometrów zajmuje mi ich dojście, ale później już zaczynam wyprzedzać co jakiś czas i zyskuję parę oczek. Wyprzedzam też kilku miniowców z ogona. Aź mi ich żal. Biedacy przyjechali się trochę przejechać, a tu trudna piaszczysta i interwałowa trasa i lejący się z nieba upał. A teraz z pustką w oczach prowadzą każdą najmniejszą górkę. Tuż przed rozjazdem łykam jeszcze jednego z mega i pędzę do mety plażą pełną ludzi, sygnalizowany gwizdkami pilnujących. Tylko jeden, najwyraźniej nie kumający że to wyscig, próbuje mnie zatrzymać, żebym jechał wolniej, bo ludzie, bo wypadki... kurwa, a sto metrów za mną przeciwnik i się zbliża! :)
W końcu go omijam, mam nadzieję że tego za mną też wyhamował :).
Na mecie okazuje się że jestem 6 w kategorii, dzięki wprowadzeniu kategorii elita, do której zapisują się wycinaki walczący o kasę. Dobry pomysł, już mi się znudziło objeżdżanie mnie przez takiego Konwę, Kaisera czy Halejaka.
A tak dyplomik jest, zresztą to nic, bo Maksiu narzekający ostatnio na niedyspozycję wyrwał medal za trzecie miejsce w M4 :)!
W tomboli jeszcze wygrałem kask i koszyk na bidon, w gratisach skarpety i bidon, medal + dyplom i batonik, do tego dwie repety dobrej grochówki, którą na końcu wmuszali we wszystkich - sporo jak na 35 zł wpisowego. Do tego bardzo fajna trasa, naprawdę z ochotą skręcałem w drugą rundę żeby ją przejechać jeszcze raz. Niniejszym ogłaszam Kaczmarek Electric moim ulubionym cyklem w Wielkopolsce.

2:30:27, 58km, miejsce open 24/61, M3 6/24.


Kategoria Maratony


  • DST 88.46km
  • Teren 80.00km
  • Czas 03:53
  • VAVG 22.78km/h
  • VMAX 48.30km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 172 ( 91%)
  • HRavg 154 ( 82%)
  • Kalorie 3047kcal
  • Podjazdy 900m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

MTB Maraton Cup Czerwonak

Sobota, 28 kwietnia 2012 · dodano: 29.04.2012 | Komentarze 2

Upał.Uderzył od razu jak wysiadłem z auta i już wiedziałem, że zabranie camela to świetny pomysł :). Na starcie tylko ~30 osób chętnych na giga, połowa z Goggle ;).
Po starcie kiepsko, bez rozgrzewki jadę jak zimny diesel starej daty przez pierwsze pół godziny. Konwa dogania mnie na pierwszym konkretnym podjeździe Dziewiczą, Bloom w połowie rundy... swoją drogą w tym roku nieźle daje, nie mam z nim szans jak na razie. Ściągam krzykiem pierwszego który źle skręcił, a parę kilometrów dalej przez niejednoznacznie powieszoną strzałkę gubimy się konkretnie sporym peletonem. Jedzie tam i Rodman, jakoś opłotkami wracamy na trasę, ale jest już pozamiatane. Większość pętli giga jedziemy we dwójkę, w międzyczasie przegapiam następną strzałkę i dzięki Rodmanowi wracam na szlak. Strzałki są tak rozwieszone, że wystarczy minimalne zluzowanie uwagi albo odwrócenie wzroku i już jedzie się gdzieś w las. W końcu odrywam się od Rodmana, ale w Głęboczku oglądam się akurat mijając strzałki i mam w nagrodę dodatkowe 2km, jadę kawałek, bo akurat tam wiszą jeszcze taśmy z Murowanej, więc wygląda że jadę dobrze.
Bardzo nieładnie myślę w tym momencie o organizatorach. Znów wyprzedzam Rodmana i trzech czy czterech gigowiczów. Jeden wspomina że też już trzy razy się zgubił.
Przed Dziewiczą wyciskam ostatnie łyki z bidonów i bukłaka, pocę się jak świnia, nieprzyzwyczajony jeszcze do upałów. Na Dziewiczej już sporo z młynka, za to powrót do Owińsk prosty i z wiatrem, więc daję radę cisnąć 30+. Tyle że oznakowań nie ma, trzeba się domyślać jak jechać, strzałki są co ~1 km, więc tak jakby ich nie było. Dojeżdżam wykończony i wściekły, przez zgubienia straciłem dobre kilkanaście minut.
Raczej sobie odpuszczę generalkę w tym cyklu, nie po to płacę pieniądze, żeby się gubić po trasie.


Kategoria Maratony


  • Czas 01:14
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1062kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bosak

Piątek, 27 kwietnia 2012 · dodano: 27.04.2012 | Komentarze 5

Co by tu nieobciążającego wymyślić na piątek... bieg na boso powinien być ok ;).
Już około ósmej rano 20 stopni w słońcu, kompletnie nie jestem przyzwyczajony do takich temperatur. Już po 2-3km ściągnąłem koszulkę i biegłem na bosaka w samych spodenkach...dobrze że te lasy są dość odludne ;). Ale zajebiście było na słoneczku, idealna temperatura. Stopy niesamowicie przyjemnie odczuwają kontrasty w podłożu, między na przykład wilgotnym chłodnym mchem w lesie, a rozgrzanym słońcem piaskiem na porębie. Lubię to :).
A na końcu dorobiłem się odcisku, hehe. Co za paradoks. Jakiś kamyk albo patyk przykleił mi się do podeszwy koło palców i po kilkuset metrach było pozamiatane :). Na szczęście nic wielkiego.
No i przyjemny poranek, człowiek się nie zmęczy póki nie potrafi biec szybko boso, trochę się opali i ma humor na resztę dnia ;).


Kategoria Bieganie


  • DST 119.39km
  • Czas 03:54
  • VAVG 30.61km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 166 ( 88%)
  • HRavg 126 ( 67%)
  • Kalorie 2305kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Lekki tlenik

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 26.04.2012 | Komentarze 2

LSD, czyli long slow distance ;). Bardzo niskie tętno na początku, aż do 80km mniej więcej, od Gostomii (tak wiało na tym wypiździejewie, że nie wiedziałem czy dam radę w ogóle wyjechać z tej wioski ;)) mocniej, bo pod wiatr i dopiero tutaj tętno w miarę znormalniało, czyli zaczęło osiągać okolice 140.
Przyjemna wycieczka, wreszcie w ciepełku.
Heh, to dopiero trzecia setka w tym roku, jazdy wytrzymałościowe leżą i kwiczą. W Złotym Stoku po trzech godzinach pewnie się obalę i nie wstanę ;).


Kategoria 100-200


  • Czas 01:06
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 154 ( 82%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie 983kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Górki z laczka

Środa, 25 kwietnia 2012 · dodano: 25.04.2012 | Komentarze 2

Cały dzień ślęczenie nad kompem, w końcu o 16 padłem na pysk i zasnąłem :). Obudziłem się o 18 nieprzytomny, a tu jeszcze trzeba trening odwalić. Wychodziłem na górki sztywny i wkurwiony, w dodatku początkowe mocne nachylenia dały słabe tempo, ale kończyłem uśmiechnięty od ucha do ucha i z wielką przyjemnością. Jednak bieganie o wiele mocniej wali po łbie endorfinami niż rower. Poza tym las po deszczu jest super :).
11,27km w tempie 5:49/km. Tempo takie sobie, ale przy dużej ilości stromych podbiegów było dobrze.
I stówka nabiegana w tym miesiącu. Super.


Kategoria Bieganie


  • DST 13.82km
  • Czas 00:44
  • VAVG 18.85km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Giant Boulder AluLite 1997
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po koksiki

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 6

Do hurtowni po 5 kilo koksów i kilkadziesiąt ampułek, bez których jak powszechnie wiadomo robienie tzw wyniku jest absolutnie niemożliwe.
Powinno wystarczyć na kilka najbliższych maratonów.
Ostatnie sensowne i sensownie działające przełożenie w zimówce, 26x13 świetnie się nadaje do ćwiczeń kadencyjnych, już przy 25km/h kadencja jest sporo ponad 100rpm.
Mimo braków szybkich biegów, parę razy udało mi się nawet wyprzedzić co bardziej niedzielnych rowerzystów ;).




  • Czas 01:14
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1316kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przebieżka

Wtorek, 24 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 0

Już prawie za gorąco na bieganie, mimo krótkiego stroju leciało ze mnie ciurkiem. Żwawym tempem nad Rusałkę, tam jak zwykle sporo truchtaczy do wyprzedzania. Bardzo fajnie się tam biega, chyba jedna z najlepszych ścieżek biegowych w okolicy. Po koniec, gdy biegłem jakieś 4:40/km wyprzedził mnie jak rakieta jakiś trochę starszy biegacz, podczepiłem się ale dałem radę tylko z 50m, bo gnał sporo poniżej 4:00km :). Dogoniłem go jak zwolnił na wyjściu z Rusałki i chwilę pogadaliśmy, to znaczy zjebał mnie że za szybko biegam takie długie biegi, bo trzeba kłaść nacisk na niską intensywność :D.
Ale się wytłumaczyłem, że niską intensywność to ja na rowerze robię, a jak biegam, to zapierdalam ;).
Rozstaliśmy się pod wejściem na bieżnię, a ja podbudowany 4km do domu pobiegłem chyba jeszcze szybciej ;).
Taki upał przy bieganiu motywuje do zrzucania wagi, dziś czułem się jak ociekający tłuszczem hipopotam i marzyłem, żeby być chudzielcem 60kg - byłoby trochę chłodniej ;D.


Kategoria Bieganie


  • DST 30.26km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 16.97km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdem

Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 · dodano: 23.04.2012 | Komentarze 10

Trochę się poruszać. Nóżki nieco sztywne, ale bez tragedii. Spacerowym tempem nad Wartą na wysokości Naramowic i Radojewa, później krótka rundka przez Morasko i do domu. Sporo terenu. Jak zwykle wiał wiatr.



Poniemiecki bunkier - wieża radiostacji na Winogradach. Ma ze 4 piętra wysokości.



Ścieżka nad Wartą na wysokości Naramowic.



Największy krater meteorytowy na Morasku. Kratery powstały około 5 tys lat temu, więc moment powstania mógł już ktoś widzieć :).



Zaczyna się wiosna.




  • DST 78.70km
  • Teren 65.00km
  • Czas 03:11
  • VAVG 24.72km/h
  • VMAX 52.60km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 178 ( 95%)
  • HRavg 164 ( 87%)
  • Kalorie 2362kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikecrossmaraton I Dolsk

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 22.04.2012 | Komentarze 17

Z dużymi obawami jechałem na ten maraton, bo nie wiedziałem jak moje eksperymenty ze wszystkim, od diety przez bieganie aż do biegania boso :) zadziałają na moją formę rowerową. I czy w ogóle zadziałają. W dodatku mało kilometrów przejechałem w stosunku do zeszłego roku, a koledzy już się popisali dobrymi rezultatami w Murowanej Goślinie. Ogólnie rzecz biorąc, spodziewałem się najgorszego.
Przed maratonem znów eksperyment żywieniowy. W sobotę i w niedzielę rano posiłki, o jakich w zeszłym roku bym nawet nie pomyślał jako o posiłkach przedstartowych ;). Ale ten schemat się bardzo ładnie sprawdził na bieganym półmaratonie, więc chciałem zobaczyć jak się na tym jedzie.
Przyjechałem półtora godziny przed, myśląc że będzie pusto. Okazało się że nie tylko jest już cały Goggle Team, ale i ogromna kolejka do rejestracji. Na szczęście Jacgol trzymał miejsce. Przy okazji poznałem Dave'a z dziewczyną, badających populację kolarzy od strony naukowej :).
Po krótkiej teamowej rozgrzewce ustawiamy się dzielnie w drugim czy trzecim rzędzie, tuż za plecami Lonki, Kaisera, Krzywego itp znakomitości. Bardzo silna obsada dziś jedzie, należy zapomnieć o wysokim miejscu open.
Start honorowy... lecimy chwilę 40+ w dół ulicami miasteczka, tuż po starcie ostrym z lewej widzę jak między rowerami rozprzestrzenia się fala uderzeniowa... spora kraksa, brr, pierwszy raz coś takiego widziałem. Jechałem na tyle daleko że mnie nie ogarnęło, a na tyle blisko, że szybko ominąłem i nie dałem się urwać z pierwszej grupy. Zaczyna się napieranie i walka o pozycję w grupach, szybko na jakimś podjeździe doganiam Jacgola, i chwilę później za mną formuje się grupa, wzbogacana o doganianych maruderów. Po paru kilometrach krzyczę o zmianę i zaszywam się w środku, z rzadka wychodząc na prowadzenie. Swoje zrobiłem :).
Peleton zachowywał się jak szosowy, najbardziej mi się podobają "przerwy obiadowe". Liderzy zwalniają i sięgają do kieszonek i po bidony, i na ten sygnał wszyscy zaczynają coś ciamkać i popijać :). Z początku było pewnie z 20 rowerów, ze znajomych twarzy Hulaj i nowopoznany Jarek z Goggla, ale na seriach podjazdów peleton się porwał i na punkcie widokowym w połowie trasy było nas może z 10. Niestety było widać że tych 10 było z reguły mocniejszych ode mnie, zwłaszcza na podjazdach. Wychodziła bardzo mała ilość treningów z wysoką intensywnością w tym roku i postępujące zakwaszenie sprawiało, że po 40km już z trudem się utrzymywałem w ogonie. W końcu odpadłem i jechałem niedaleko za bardzo wolno oddalającą się grupą. Szkoda. Jeszcze na chwilę dobiłem na 50km ale później ich straciłem ostatecznie. Nie tylko ja - jeden wywinął efektowne OTB na zakręcie inny złapał gumę, ofiary były. Ostatecznie peleton porwał się na ostatnim konkretniejszym podjeździe, za przejazdem kolejowym znanym z Golony. Byłem wtedy z 200m z tyłu, więc pięknie widziałem ten atak od czoła i pękający jak korale sznurek kolarzy :).
Na szczycie obejrzałem się - jak okiem sięgnąć nikogo, więc już byłem prawie pewien, że klasyfikację drużynową mam w kieszeni. Pomijając Jarasa, który odszedł mi skutecznie tuż przed rzeczonym podjazdem.
Końcówa to ogień 35-45km/h, doszedłem jeszcze dwa odpadnięte wagoniki, trzeciego nie dałem niestety rady. Po drodze pokibicował mi Drogbas :) i już za chwilę meta.
Dobrze mi się jechało; kompletnym zaskoczeniem była dla mnie mocny początek kompletnie bez żadnego przytkania i zadychy. Jak nie ja :).
Wytrzymałościowo też ok, brakuje mi tylko interwałów na progu, czułem jak podjazdy zabierają mi dużo sił.
Dojechałem pierwszy spośród znajomych, powinienem być zadowolony, ale nie jestem. Mogłem to pojechać lepiej, drugą połowę jechałem wolniej niż pierwszą, bo się zakwasiłem. Nad tym trzeba popracować.
Ale z drugiej strony jest dobrze, bo widzę że moje chore teorie i Gedankenexperimenty jednak jakiś tam skutek odnoszą.
Dystans wyszedł równe 70km. Jakieś 18 minut straty do pierwszego Banacha. Masakra.

41 (18 M3) - klosiu – 2:35:54
50 (21 M3) – JPbike – 2:42:19
51 (22 M3) – jacgol – 2:43:06
58 (27 M3) – josip – 2:44:37
60 (16 M2) – daVe – 2:44:46
82 (20 M2) – jasskulainen – 2:52:16
87 (22 M2) – Marc – 2:55:47
133 (20 M4) – toadi69 – 3:10:32
156 (27 M4) – Maks – 3:24:46

Na mini zarządziliśmy jako team, i Joanna, i Drogbas wywalczyli pudło. Gratki :)

Trasę wbrew marudzeniom Rodmana :) uważam za dość ciekawą i ciężką, na pewno była znacznie lepsza i cięższa od golonkowej rundy sprzed roku. Więcej podjazdów, sporo cieżkiej, "michałkowej" nawierzchni i dużo ostrych zakrętów. Asfaltu też stosunkowo mało.


Kategoria Maratony