Info
Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Styczeń4 - 14
- 2014, Listopad2 - 8
- 2014, Październik1 - 0
- 2014, Wrzesień8 - 14
- 2014, Sierpień6 - 10
- 2014, Lipiec17 - 55
- 2014, Czerwiec17 - 26
- 2014, Maj15 - 41
- 2014, Kwiecień20 - 91
- 2014, Marzec27 - 130
- 2014, Luty23 - 67
- 2014, Styczeń26 - 79
- 2013, Grudzień29 - 81
- 2013, Listopad26 - 81
- 2013, Październik18 - 47
- 2013, Wrzesień15 - 99
- 2013, Sierpień29 - 119
- 2013, Lipiec28 - 105
- 2013, Czerwiec28 - 132
- 2013, Maj26 - 114
- 2013, Kwiecień26 - 147
- 2013, Marzec29 - 81
- 2013, Luty30 - 128
- 2013, Styczeń30 - 138
- 2012, Grudzień27 - 100
- 2012, Listopad21 - 63
- 2012, Październik18 - 72
- 2012, Wrzesień27 - 94
- 2012, Sierpień24 - 74
- 2012, Lipiec24 - 84
- 2012, Czerwiec23 - 87
- 2012, Maj30 - 87
- 2012, Kwiecień28 - 99
- 2012, Marzec29 - 68
- 2012, Luty22 - 59
- 2012, Styczeń26 - 112
- 2011, Grudzień29 - 108
- 2011, Listopad25 - 50
- 2011, Październik27 - 67
- 2011, Wrzesień20 - 87
- 2011, Sierpień23 - 90
- 2011, Lipiec19 - 56
- 2011, Czerwiec26 - 155
- 2011, Maj26 - 123
- 2011, Kwiecień24 - 114
- 2011, Marzec28 - 142
- 2011, Luty25 - 76
- 2011, Styczeń26 - 91
- 2010, Grudzień26 - 136
- 2010, Listopad20 - 80
- 2010, Październik16 - 105
- 2010, Wrzesień15 - 95
- 2010, Sierpień19 - 80
- 2010, Lipiec16 - 61
- 2010, Czerwiec22 - 102
- 2010, Maj21 - 99
- 2010, Kwiecień25 - 103
- 2010, Marzec26 - 139
- 2010, Luty23 - 86
- 2010, Styczeń22 - 66
- 2009, Grudzień14 - 66
- 2009, Listopad18 - 74
- 2009, Październik13 - 25
- 2009, Wrzesień15 - 55
- 2009, Sierpień16 - 28
- 2009, Lipiec20 - 23
- 2009, Czerwiec23 - 9
- 2009, Maj17 - 3
- 2009, Kwiecień20 - 11
- 2009, Marzec30 - 1
- 2009, Luty19 - 0
- 2009, Styczeń25 - 4
- 2008, Grudzień19 - 2
- 2008, Listopad23 - 12
- 2008, Październik28 - 0
- 2008, Wrzesień26 - 0
- 2008, Sierpień26 - 0
- 2008, Lipiec22 - 1
- 2008, Czerwiec27 - 3
- 2008, Maj28 - 6
- 2008, Kwiecień27 - 8
- 2008, Marzec20 - 7
- 2008, Luty20 - 6
- DST 75.00km
- Teren 55.00km
- Czas 03:05
- VAVG 24.32km/h
- VMAX 51.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Bikecross maraton Wałcz
Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 26.08.2013 | Komentarze 8
Do Wałcza zajechaliśmy z Josipem i Olą.
Gratisy były niecodzienne - 2.5kg węgla drzewnego na grilla ;D. W każdym razie udało się formalności szybko załatwić, i po rozmowie z Rychem B. postanowiłem przejechać początek trasy, gdzie znajdował się dość rozmyty zjazd, niebezpieczny w tłumie. Zmylili mnie rozgrzewający się miniowcy, startujący później, i dojeżdżając do sektorów usłyszałem "15 sekund do startu!" :). Jak dojechałem przed kreskę właśnie startowali. Co było robić, włączyłem się w peleton ze startu lotnego ;).
Początek ładnie poszedł, jechałem w dużej grupie z założeniem oszczędzania się przez pierwszą pętlę, ale po 10km źle ustawione albo przestawione strzałki spowodowały że cała grupa źle skręciła. Że to był zjazd, to trzeba było jakiegoś kilometra, żeby się zatrzymać i zorientować. Z powrotem pod wiatr, ludzie jakoś niemrawo cisnęli, więc wyszedłem na czoło i zwiększyłem tempo, ile się można wlec ;). Postanowiłem że zrobię mocny trening i przestałem się przejmować oszczędzaniem sił. Dość szybko doszliśmy Dudę, później nastąpiła kraksa w peletonie i tu się opłaciło że byłem z przodu ;). Został tylko Jan Przybysz z Thule, a odpadł między innymi Hulaj. Niedługo potem doszliśmy Dave'a i Josipa, obaj się podłączyli do naszej wesołej grupki ;). Tempo szło bardzo ładne, tylko totalnie przez całą drogę wkurzał mnie zawodnik Thule, mimo że ewidentnie był mocny, bo zawsze i w każdej sytuacji doskakiwał do koła, to ani razu nie dał zmiany, cały czas tylko się woził. No dobra, raz wyraźnie zachęcony wyszedł na zmianę - tempo siadło z 31 na 26km/h. Nie czaję takiej postawy, wiadomo że koleś i tak miał pierwsze miejsce w kategorii w kieszeni, ale zwykła przyzwoitość nakazywałaby dać od czasu do czasu zmianę, tym bardziej jeśli ma się na to siłę.
Anyway.
Always number one, hehe :)
W sumie po wyrównaniu straty spowodowaną zgubką niewiele się działo, za to na drugiej rundzie zaczęło się masowe wycinanie miniowców (trasa była tak zrobiona że różnica czasowa między mega i mini wyszła dość niewielka), gdzieś w połowie rundy wyprzedzamy Olę na zjeździe.
Coś się zaczęło przynajmniej dziać, co jakiś czas wycinało się spore grupy, a nie tylko leśne drogi i leśne drogi. Jechaliśmy wtedy w piątkę, Ja i Josip, Thule, Bikesukces i zawodnik z Chodzieży.
20km przed końcem pałeczkę lidera przejął Bikesukces i narzucił ostre tempo, w pewnym momencie na podjeździe w piachu zostali Josip i Chodzież, nawet nie zauważyłem tego momentu. Zresztą kilka kilometrów dalej sam zostałem - na rowerze by mnie nie urwali, ale na stromym podejściu po skarpie Bikesukces i Thule od razu zrobili z 10s przewagi i już nie dałem rady tego pospawać, bo mi się mięśnie zakwasiły ;). Długo ich widziałem przed sobą, ale w końcu uciekli na jakąś minutę.
No cóż, końcówka to samotna jazda. Tyle że dość przyjemna i szybka, bo z wiatrem w plecy. Na mecie zameldowałem się na 23 miejscu z czasem 2:23:53, 16:11 straty do pierwszego. Sporo, ale jak się weźmie pod uwagę zgubienie trasy gdzie straciłem 3-5minut to już nie jest tak źle.
Minutę później przyjechał Wojtas, chwilę odsapnęliśmy (bufecik na mecie był świetnie zaopatrzony, tu się należą pochwały) i wyjechaliśmy naprzeciw Oli, która zrobiła na mnie duże wrażenie ostrym tempem i walką do samej kreski :).
Po obżarciu się i zwyczajowych pogaduchach ze znajomymi ruszyliśmy do domu. Udany dzień, dobre towarzystwo i dobry trening, czego więcej chcieć od leniwej sierpniowej niedzieli? ;).
- DST 55.37km
- Teren 35.00km
- Czas 02:46
- VAVG 20.01km/h
- VMAX 42.70km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Dziewicza z atrakcjami
Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 24.08.2013 | Komentarze 5
Po drodze na Dziewiczą poznałem Rafała ze Stargardu, który zwiedzał tutejsze rejony i podjąłem się pokazać mu nasze masywy górskie ;).
Dojechaliśmy na parking gdzie rozwalony na ławce czekał Zyga i zrobiliśmy dwie pełne rundki XC. Na pierwszej Marcin narzucił takie mordercze tempo na podjazdach, że z miejsca przeszło mi całe zamulenie spowodowane zbyt lekkim tygodniem :).
Od tego tempa złapał zresztą laczka, czekanie aż mleczko uszczelni trwało tyle, że zdążyłbym zmienić dętkę ;)), więc z Rafałem jeszcze jedną rundkę strzeliliśmy, a później jakiś czas testowaliśmy jego niebagatelny rower - fulla Speca Epika 29era, z brainem, xtrami i wszystkimi wodotryskami, tylko obiadu nie gotował ;)
Powiem szczerze, że byłem sceptyczny do czasu aż zjechałem killerem - fuck, tak szybko jeszcze nigdy killera nie zjechałem, siedziałem na siodełku i nawet nie musiałem patrzec po czym jadę, najchętniej bym jeszcze dokręcił :). Niezwykłe uczucie.
Ale jak wsiadłem na poczciwego Canyona to poczułem się jak na dzikiej maszynie XC, zrywnej i zwrotnej. Czyli Epic jednak jest mulasty, mimo braina minimalnie pompuje i znacznie gorzej skręca. Nie wiem czy super zachowanie na zjazdach równoważy te wady, choć pewnie na jakichś trudnych golonkach byłaby różnica. Ten zjazd z Killera siedzi mi w głowie :).
Za dużo nie chciałem jeździć, więc strzeliliśmy po Radlerku w Kicinie, później przez jezioro Swarzędzkie i Maltę pojechaliśmy do domu, Zyga odłączył się w okolicach Swaja.
Dobrze się przepaliłem, czuję że nogi wracają do jakiegoś normalnego stanu.
- DST 21.15km
- Teren 10.00km
- Czas 01:09
- VAVG 18.39km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Lajcik
Piątek, 23 sierpnia 2013 · dodano: 24.08.2013 | Komentarze 0
Taki tam spokojny rozjeździk. Na więcej nie było chęci po dość zjebanym dniu w pracy. Dobrze że w ogóle wyszedłem, wróciłem w znacznie lepszym humorze.
Na Rusałką w ogródku przed knajpą znacznie więcej rowerów, niż na trasie ;)
- DST 80.58km
- Czas 02:37
- VAVG 30.79km/h
- VMAX 55.50km/h
- Temperatura 21.0°C
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Krótki trening i długi rozjazd
Czwartek, 22 sierpnia 2013 · dodano: 22.08.2013 | Komentarze 6
Dziś szybki trening - 20 sprintów na 15 obrotów korbą. Trzeba sobie moc wyrabiać ;).
W każdym razie po 32km było po wszystkim, wliczając 15km rozgrzewki.
Reszta to przyjemna wycieczka po fajnych górkach między Ujściem a Śmiłowem, przyjemne są te hopy po północnej stronie doliny Noteci. Jeden podjazd jakim jechałem miał aż trzy kilometry długości. Z powrotem szybko - 35-37km/h, bo wiatr lekko w plecy, więc średnia nawet podskoczyła powyżej 30 :).
Jutro raczej kadencyjnie, w sobotę rano mała przepalanka w terenie i w niedzielę do Wałcza. Mam zamiar dołożyć do pieca ;P.
BTW może ktoś chętny w sobotę koło południa zrobić ze dwie rundki na Dziewicy?
- DST 35.18km
- Czas 01:07
- VAVG 31.50km/h
- VMAX 53.50km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
- Aktywność Jazda na rowerze
Znów w siodle
Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 2
Krótki rozruch pod wieczór. Niesamowite, jak człowiek szybko gnuśnieje, po dwóch dniach przerwy już w ogóle nie chciało mi się jechać, ale zmusiłem się tytanicznym wysiłkiem woli :). Jak zwykle po przerwie, siła spora, ale dynamika leży. Mimo to średnia ładna jak na sporą ilość górek po drodze. Przyjemna temperatura.
- DST 50.07km
- Teren 30.00km
- Czas 03:30
- VAVG 14.31km/h
- VMAX 74.30km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1540m
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze dzień trzeci - rozjazd
Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 10
Tradycyjny rozjazd Goggle-style :).
Wieczorem umówiliśmy się z Wojtasem na pobudkę o 4:30, bo JPbike chciał wjechać na Szrenicę, a ja zjechać super zjazdem żółtym szlakiem z Wysokiego Kamienia do Piechowic.
Koniec końców padło na to że zrobimy i to i to :)
Obudziłem się o 4:30 - egipskie ciemności. No tak, tego nie przewidzieliśmy ;). Wojtas też wstał, ale przesunęliśmy wyjazd na szóstą, żeby w ogóle coś widzieć, hehe. Przy świetle wschodzącego słońca dojechaliśmy do Szklarskiej (ślicznie było w lesie) i zaczęliśmy wspinaczkę. Porozmywany bruk koło Kamieńczyka przeraził mnie, nie dość że wczorajszy kryzys odbił się w nogach i wlokłem się sapiąc na końcu, to nie dało się tam jechać, na szczęście szybko zaczął się normalniejszy bruk, tyle że z okrutnymi ściankami. Kilka razy byłem blisko zejścia z roweru, a Josip i JPbike zniknęli w sinej dali :). Wjazd na Śnieżkę jest niczym przy brukowych ścianach podjazdu na Szrenicę.
Na szczęście im wyżej, tym nawierzchnia była lepsza i w końcu udało się podjechać całość. Widoki były ładne, jak zwykle wcześnie rano, gdy nie psują ich grubi turyści ;).
Po krótkiej przerwie szybki i nieprzyjemny zjazd. Na lepszym kawałku drogi na pewno jechałbym szybciej niż na Karkonoskiej, ale powyżej 70km/h zwiało mi kask z głowy :D i musiałem się zatrzymać. Ale klocki zaśmierdziały ;).
Końcowe bruki bolały.
Szybko przemieściliśmy się wygodną rowerówką w Izery i wdrapaliśmy się do kopalni kwarcu. Cały czas miałem bombę i snułem się w dalekim ogonie. Sytuacji nie polepszał lekki kacyk szmerający w głowie ;).
Ale widoczki świetnie uprzyjemniały jazdę.
Dziura w górze
Tam byliśmy
Z kopalni do Wysokiego Kamienia już w miarę płasko, a później zaczął się znakomity zjazd żółtym szlakiem do samych Piechowic. Z 5km wąskiego szlaku, miejscami całkiem technicznego i dającego masę frajdy. Bez dwóch zdań to mój ulubiony zjazd, choć po tych kilkunastu minutach łapy potrafią boleć :). Teraz, w suchych warunkach był jeszcze lepszy.
I tak zjechaliśmy do Piechowic (tłumy szosowców o wyglądzie prosów tu jeździły, pewnie trenowali przed Mistrzostwami w przyszłym tygodniu), z Jackiem walnęliśmy radlerka dla ochłody i tradycyjnym podjazdem asfaltowym dojechaliśmy do Michałowic. Osobiście miałem już trochę dość roweru, więc wyjazd się udał :)).
- DST 102.13km
- Teren 75.00km
- Czas 06:12
- VAVG 16.47km/h
- VMAX 69.40km/h
- Temperatura 23.0°C
- Podjazdy 2700m
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze dzień drugi - maraton
Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 7
Postanowiliśmy pojechać do Szklarskiej bezpośrednio rowerami, z jednej strony dobrze, bo porobiły się ogromne korki na dojeździe i trzeba było przesuwać start, z drugiej to było 10km i z 200m przewyższenia ;). Ale za to poznaliśmy ostatnich kilka kilometrów trasy, to się zawsze przydaje. Popatrzeliśmy też chwilę na bikerów z Enduro Trophy jadących właśnie OS w poprzek naszej trasy :). Przyjechaliśmy na tyle wcześnie, że był czas powylegiwać się na łączce pod Lolobrygidą i pośmianie się z co większych brzuchów niektórych zawodników ;).
Podobno sam Kwiato podjechał pod sektory popatrzeć na start, ale nikt go nie poznał :).
Start opóźniony o 15 minut, w sektorze wyglądałem trochę niewyraźnie ;).
Fajny początek, od razu stromy kawałek nartostradą, bez żadnego rozdrabniania się :). Pierwszy zerwany łańcuch, pierwsze podpórki u niektórych... ;)
Od razu trochę wyprzedzam, wkrótce zaczyna się szybki szutrowy zjazd, na którym wyprzedzam jeszcze więcej :), jedzie mi się świetnie, aż u samego podnóża jebs! Potężny cios w oponę od najechanego kamienia poczułem całą du...szą ;). Jeszcze przez chwilę się łudzę że będzie ok, bo powietrze nie schodzi, ale po 100m podjazdu psst i jadę na flaku z tyłu. Dokładnie 1500m udało się przejechać :).
Nie ukrywam, że przeszła mi przez myśl opcja rezygnacji z wyścigu, ale po chwili się zreflektowałem, że przecież o nic tu nie walczę, start opłacony, a trening będzie dobry. Więc wziąłem się za zmianę dętki, w sumie się nie spieszyłem, więc trwało to 10-15 minut, w każdym razie wszystkie sektory wystartowały i mnie wyprzedziły. Zatrzymał się jeden kolega z Goggle i zapytał czy mam wszystko - dzięki :).
Dzięki laczkowi pierwsze kółko jechało mi się zajebiście. Wyprzedzałem wszędzie, na zjazdach, podjazdach, na jedynym zejściu zielonym szlakiem też sporo ludzi wyciąłem. Różnica prędkości była wielka i zawodników z mojego sektora zacząłem mijać w okolicach 30-40km. Fajnie się tak jedzie, ego rośnie :).
Pod koniec pierwszej rundy wyprzedzani już zaczęli trochę walczyć, na drugim podjeździe na Dwa Mosty zaczęło mnie lekko odcinać - jednak jedzenie poprzedniego dnia nie było optymalne pod zawody. Na kole w dodatku siedział mi zawodnik w stroju CCC i się nie poddawał. Zdaje się że też był po awarii z wyższego sektora. Żel trochę pomógł i w końcówce odszedłem mu trochę, ale na złość na zjeździe jechałem za busem orgów, który nie przekraczał 45-50km/h i znowu mnie naszedł. Całą pętlę giga widziałem go za sobą, na szczęście choć na podjazdach się trzymał, to był gorszy technicznie i na zjazdach uciekałem. W końcu odpuścił, ale krwi mi trochę napsuł :). W sumie na pętli giga więcej wyciąłem dublowanych megowców, niż gigowców, na długim dystansie jednak startują w większości mocni ludzie.
Ostatnie 30km to już nasilający się zgonik, cisnąłem, ale coraz wolniej, niby uciekałem ludziom, ale też z jakby mniejszą różnicą prędkości. Może na euforii pierwszego kółka za mocno pocisnąłem. W każdym razie nikt mnie nie wyprzedził aż do samego końca.
Dojechałem na oparach, w tym roku ani razu nie miałem takiego zgonu na maratonie.
Ale zmieściłem się w 5h, nawet mimo ospałej zmiany dętki i paru minut straconych na wyrywaniu łańcucha zakleszczonego między kasetą a szprychami. W każdym razie trening był udany.
Na mecie czekał zadowolony JPbike, który wklepał mi piętnaście i pół minuty, mimo że też złapał gumę. Widać że noga wyrobiona, ciężko będzie się ścigać we wrześniu :).
Trasa super. Dużo technicznych zjazdów, nie za trudnych, ale takich że dawały satysfakcję i sporo frajdy przy szybkiej jeździe. Bufetów dużo i szybka obsługa. Pogoda dopisała. Żarcie mogłoby być lepsze, ale w sumie więcej plusów niż minusów :).
Minusem na pewno była konieczność dojechania 10km na kwaterę, to już trochę bolało :). A na kwaterze przy piwku siedział... Josip, który z rodziną przyjechał na tydzień wakacji. Niezła koincydencja, która zaowocowała opróżnieniem sporej ilości browców i nie tylko wieczorem :).
- DST 44.27km
- Teren 30.00km
- Czas 02:51
- VAVG 15.53km/h
- VMAX 77.20km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1360m
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Karkonosze dzień pierwszy - rozgrzewka
Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 4
Zaraz po szybkim zainstalowaniu się na kwaterze pojechaliśmy z JPbike na małe rozruszanie nóg. Mimo tylko częściowego oznakowania trasy przejechaliśmy sporą część, jakieś 10km od Michałowic aż do zjazdu z Dwóch Mostów. Poziom trudności jednego zjazdu (w wąwozie zielonym szlakiem do Jagniątkowa, z drugiego etapu BA) mocno zaskoczył Jacka :).
W czasie drogi postanowiliśmy pojechać na Przełęcz Karkonoską, w czasie podjazdu okazało się, że Jacek sobie nieźle siłę wyrobił przez wycieczkę z sakwami do Paryża i odszedł mi w stromej końcówce na dobrą minutę.
Zasłużyliśmy na piwko w świetnej scenerii i pogodzie :).
Na zjeździe padł chyba mój życiowy Vmax. Nieźle muszą hałasować rowery jadące z taką prędkością, bo ludzie uciekali na boki już 100m przed nami :). Zjechaliśmy do Przesieki i Drogą pod Reglami spokojnie pojechaliśmy do Michałowic, a później na tradycyjną kolarską pizzę ;). Udało nam się z pogodą w ten weekend, trzeba to przyznać.
- DST 95.10km
- Teren 70.00km
- Czas 04:27
- VAVG 21.37km/h
- VMAX 49.80km/h
- Temperatura 19.0°C
- Podjazdy 810m
- Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
- Aktywność Jazda na rowerze
Mała przecierka z JP
Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 2
Punkt dwunasta wyruszyliśmy z JPbike na objazd jego rundy XC. Przyznam, że myśląc "runda XC" oczami duszy widziałem rundę 5, no maks 10km, więc nie byłem psychicznie przygotowany na prawie 60km urozmaicony trip po WPN ;). Dobrze że choć śniadanie zjadłem, więc nie odcięło mnie tak zupełnie, hehe.
80% trasy nie znałem, albo jechałem raz parę lat temu. Trochę dziwnie, myślałem że WPN znam dobrze, a tu taka niespodzianka.
Rewelacyjny był trawersujący singielek nad jeziorem Jarosławieckim. Na szlaku nad jeziorem Dymaczewskim pocisnąłem, bo to było jedno z niewielu miejsc, które znałem ;). Nieznane mi warianty zjazdów z Osowej, gdzie jeszcze wisiały oznaczenia Gogola, jakieś dzikie drogi dookoła Głęboczka, świetna trasa przez Pojniki (też oczywiście nie znałem;)), oczywiście sinusoidy, gdzie osiągnąłem Vmax, bomba. Świetne przetarcie przed jutrzejszym wypadem w góry.
Acha. Jak JPbike już ostrzega, że będzie stromo, to znaczy, że będzie, kurwa, pionowo!
Zjechałem tylko dlatego że nie zdążyłem wyhamować ;).
Fajna jazda, muszę przyznać, że Jacek nieco mnie zajechał swoją nogą wyrobioną na TdF :)
- DST 12.06km
- Teren 12.00km
- Czas 01:05
- VAVG 5:23min/km
- Temperatura 18.0°C
- Kalorie 1063kcal
- Aktywność Bieganie
Bieganko
Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 0
Cały dzień coraz bardziej się wkurwiałem. Przechodzenie frontu i związany z tym silny wiatr zawsze tak na mnie działa :). W końcu po południu oderwałem się od roboty i pojechałem w las odreagować. Przy tym nastawieniu nie mogło być mowy o jakimś porządnym treningu, więc po prostu pobiegałem sobie godzinkę dla przyjemności.
Fajny chłodek i mało piachu po ostatnich częstych i krótkich prysznicach z nieba.
Sarny o tej porze roku są rude jak lisy ;).