Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1056.41 km (w terenie 252.00 km; 23.85%)
Czas w ruchu:48:39
Średnia prędkość:26.90 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Suma podjazdów:1200 m
Maks. tętno maksymalne:148 (79 %)
Maks. tętno średnie:124 (66 %)
Suma kalorii:10021 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:66.03 km i 2h 01m
Więcej statystyk
  • DST 32.20km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 22.73km/h
  • VMAX 40.50km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 2

Rozjazd koło południa w ogromnym upale. Cytadela, Rusałka, Strzeszynek. Nad jeziorami przynajmniej trochę zawiewało chłodem od wody.




  • DST 87.03km
  • Teren 70.00km
  • Czas 03:32
  • VAVG 24.63km/h
  • VMAX 50.90km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikecrossmaraton Wałcz

Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 20.08.2012 | Komentarze 11

Rano o siódmej było 22 stopnie, nie zapowiadało to lekkiego wyścigu. To już trzeci maraton z okresem chłodu przed i upałem w dniu startu, jak tu się przyzwyczaić?
W odróżnieniu od Dolska formalności były tym razem błyskawiczne, przejechałem się z Jarkiem z teamu na krótką rozgrzewkę, która ujawniła szutrową autostradę na początku, przed startem spotkaliśmy jeszcze Asię, z3wazę robiącego na technicznego ;) i Josipa. W sumie frekwencja nie była duża, może z 200-250 osób na obu dystansach.
Z nieba lał się upał, czuło się to stojąc w sektorze. Po starcie, w dużej grupie jechało mi się podejrzanie lekko, już podejrzewałem że jestem daleko z tyłu i słabo jadą, ale rzut oka na licznik pokazał że jedziemy grubo powyżej 30km/h i wcale wolno nie jest. W zasięgu wzroku pozostałych trzech gogglowców startujących mega. Niestety po kilku km zaczęły się górki i tradycyjnie zostałem z tyłu, w tym roku mocno jechane podjazdy wyjątkowo mi nie idą. Peleton się porwał na grupki, zebrałem się w sobie i zacząłem wyprzedzać, trasa znów zmieniła się w leśną drogę z łachami piachu, takie tereny mi leżą, wystarczy mocno deptać i jakoś się jedzie ;).
W końcu jadąc w kilkuosobowej grupce doszliśmy Josipa, na brukowym pojeździe wyszedłem na prowadzenie, po chwili słyszę: Dobra, zostali, uciekamy! ;)
Oglądam się a z tyłu tylko Wojtas się ostał ;). No to rura, kilka kilometrów przejechaliśmy razem, zapowiadało się, że z teamowej współpracy coś w końcu wyjdzie. Niestety na krętym singlu przez kukurydzę usłyszałem za sobą trzask i Wojtasa już nie było. Chwilę jechałem wolniej, myślałem że jakaś mała awaria i zaraz dojedzie, ale jak się okazało awaria była poważna i całkowicie nietypowa - skorupę siodła ściągnęło z prętów przy upadku. W życiu o czymś takim nie słyszałem :).
Zamiast Wojtasa doszła mnie grupa której uciekliśmy wcześniej, była tam między innymi Małgorzata Zellner, ale nastąpił jedyny techniczny element na wyścigu - metrowy stromy zjazd do wąskiego wąwozu i się porwało, na punkcie pomiaru czasu jeszcze się z częścią grupy tasowałem, ale po bufecie na około 22km zostałem może z dwoma osobami. Punkt pomiaru czasu był na jedynym poważnym podjeździe - tu był konkret, górski maraton by się tego nie powstydził - długości podjazdu na Dziewiczą w rynnie, ale stromszy, ja to jechałem na przełożeniu kompletnie młynkowym.
Za bufetem jechałem mocno, ciągnąc za sobą kilka osób, bo jednak dociągnęły. Stopniowo się urywałem, z jednym kolegą z Treka doszliśmy w końcu kolarza w podartych spodenkach po glebie. Dałem zmianę, po chwili on ku mojemu zaskoczeniu poprawił i to mocno. W końcu ktoś aktywniejszy. Trek został, a my we dwójkę po zmianach zaczęliśmy jechać mocno powyżej 30km/h. Zbliżając się do końca rundy zobaczyliśmy przed sobą dużą, kilkunastoosobową grupę.
"Mamy ich, k...", skwitował towarzysz, "Chyba nie ma kto tam pracować w czubie" ;)
Faktycznie, ze trzy-cztery mocniejsze zaciągi pod 35km/h i po chwili jechaliśmy w dużym peletonie i tak dotarliśmy do końca pierwszej rundy. Kilkanaście kilometrów tak jechaliśmy, trochę dało się odpocząć, choć może niepotrzebnie dawałem też zmiany, trzeba było korzystać z osłony. Jechał w grupie Jarek z Goggla, co mnie ucieszyło, bo jeździ w tym roku lepiej ode mnie.
Mniej więcej po 10km drugiej rundy zaczęło się podkręcanie tempa i szarpanie, trzymałem się, bo byłem bardziej z przodu, ale tylne wagony sukcesywnie odpadały. Dogoniliśmy też Tomka Cz. z Goggla, jechał bliżej czuba i złapał go zgon. Atak poszedł na singlu w kukurydzy, z przodu było z 3-5 ludzi, powstała przerwa na parę metrów, oni to zauważyli i przycisnęli. Zostałem. Teraz priorytetem było nie dać się dogonić pogubionym wagonikom, kilka było w zasięgu wzroku. Widziałem ich aż do bufetu, dopiero tam się oderwałem. Wyprzedziłem jeszcze dwóch z uciekającej grupki, w tym Jarka, obu z laczkami. Najgorsze że kończyła mi się woda, bidony już od dawna puste, w bukłaku resztki. Jakieś 10km od mety zaczął się masakryczny zgon. W bukłaku sucho, brzuch boli, w głowie się kręci, nie ma siły... w końcu się przegrzałem ;).
Miałem poważne wątpliwości czy dojadę ten kawałek, czy w końcu spadnę z roweru.
W końcu niedługo przed metą zobaczyłem daleko z przodu kogoś w żółtym stroju, nie doganiałem go błyskawicznie jak dublowanych miniowców, więc to megowiec. Skupiłem się na pogoni i trochę mi to pomogło. Jakoś dojechałem do mety.
Ale ten odcinek był tragiczny, na drugim międzyczasie miałem tylko 12 minut straty do Mateusza Rybczyńskiego, a 52 minuty później, na mecie - 20 minut. Kompletny zgon, te 20-22km jechałem jak sierota ;).
Na szczęście nikt mnie nie dogonił i dojechałem jako 21 open i 8 w M3.
W sumie miejsce niezłe, ale szkoda mi ostatniej godziny, pierwsze dwie godziny jechałem bardzo dobrze, ostatnią - słabo. Winny jest potworny upał, ale i tak mogło być lepiej, nawet o kilka minut.
Jechałem ten maraton treningowo, założenie miałem takie że pojadę agresywnie, bez większego wożenia się na kole i to się udało. Sporo zmieniałem pociągi, podobała mi się akcja gdy we dwóch doszliśmy kilkunastoosobowy peleton ;).
Podoba mi się też jazda bez pulsaka, mam wrażenie, że wyciskam z siebie więcej w takiej sytuacji, gdy nie muszę się dodatkowo przejmować wysokim tętnem, hehe.
Ogólnie fajna impreza i żałuję, że nie poszedłem w generalkę u Gogola, pasują mi jego trasy, a poprawił mocno organizację, pod tym względem nie było się do czego przyczepić.
Czas 3:05:38, miejsce 21/75 open, 8/21 M3.


Kategoria Maratony


  • DST 41.10km
  • Czas 01:16
  • VAVG 32.45km/h
  • VMAX 56.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

'till dusk

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 2

Wieczorem nieco mocniej. Dziś więcej węgli i to się czuło, od razu tempo wzrosło i jechałem z przyjemnością, choć ostatnio samotne jazdy wydają mi się nudne.
Intensywność dość mocna, ale bez przesady, póki jest płasko avs trzyma się w okolicach 34km/h, spada dopiero pod koniec gdy aplikuję sobie kilka podjazdów.
Miłe rozkręcenie przed Wałczem.
A właśnie, korba już nie strzela :). Rozkręcenie i wyczyszczenie osi i wielowypustu pomogło.




  • Czas 01:19
  • Temperatura 15.0°C
  • Kalorie 1166kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z rana

Czwartek, 16 sierpnia 2012 · dodano: 16.08.2012 | Komentarze 0

Rano po obudzeniu kawka i na bieganie. Bez śniadania, i to się czuje, bak kompletnie pusty. Z trudem truchtam nieco poniżej 6:00/km. Niby miało być lekko, ale nie jest to przyjemne.
Po 11km wracam do auta, ściągam buty i robię jeszcze 2km na bosaka. Ach, tego mi brakło. Truchcik po żwirowej drodze trochę mnie ożywia, taki masaż stóp był mi potrzebny. Gdy wracam po kilkunastu minutach, mam zupełnie inny humor :)


Kategoria Bieganie


  • DST 66.15km
  • Czas 02:09
  • VAVG 30.77km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Runda Trzcianka-Ujście-Czarnków

Środa, 15 sierpnia 2012 · dodano: 15.08.2012 | Komentarze 3

Taki tam trening. Pierwsze trzydzieści kilometrów pod wiatr, później z bocznym wiatrem, tak że bez szału. Jakoś ciężko mi się dziś kręciło, szczególnie na podjazdach, gdzie bezwstydnie zwalniałem ;). Od jutra zwiększone ładowanie węgli, bo jak tak w Wałczu pojazdę, to będzie wstyd :).
Korba w Radonie strasznie strzela, muszę rozkręcić, bo w ogóle nie da się jechać na stojąco. Jednak burza pod Koszalinem wlazła w rower.




  • Czas 01:30
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1528kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biegowo

Wtorek, 14 sierpnia 2012 · dodano: 14.08.2012 | Komentarze 0

Dobieg nad Rusałkę, tam dwa kółka po 5km każde i powrót. Spokojne stałe tempo. Ostatnio nie biegałem raczej więcej niż 10-12km więc w końcówce czułem już nogi, ale tempo utrzymałem.
W końcu jakaś temperatura nadająca się do biegania :).



17.22km po 5:13/km.


Kategoria Bieganie


  • DST 71.29km
  • Teren 50.00km
  • Czas 03:22
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 51.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozruch

Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · dodano: 13.08.2012 | Komentarze 3

Czas się ruszyć, bo regeneracja zaczęła mi się niebezpiecznie podobać ;).
W Tatrach byłem w sumie jeden dzień, później się pogoda totalnie zepsuła, ale to wystarczyło, żeby kompletnie załatwić sobie łydki na zejściach - jeden zakwas :). Tak że Suchy Las odpuściłem, ale Wałcza nie odpuszczę.
Dziś w końcu z grubsza poskładałem rower po Challenge, jeszcze w paru miejscach poskrzypuje, ale działa.
Jedynego laczka złapałem na ostatnich metrach finiszu, powietrze zeszło w ciągu nocy po etapówce. Dziś wyciągnąłem z opony dwucentymetrowy kawałek drutu. Najszczęśliwszy laczek roku, hehe.
Wyjechałem przez Cytadelę i Maltę, tam trochę singli, z zadowoleniem stwierdzam, że skill nabyty na technicznym singlu na trzecim etapie nie wyparował i nie ma korzeni których bym nie zjechał ;). Straciłem za to trochę wdzięku na piachu, ale to powróci.
Pojechałem pod prąd BM do podjazdu w Uzarzewie, tam się okazało że noga jest, więc dalej już ciągnąłem więcej z blatu. Następnym daniem był singiel nad jeziorem Kowalskie, przeskok do Zielonki gdzie ciąłem dłuższy fragment na blaciku z niezłą prędkością, a na deser trochę podjazdów i zjazdów na Dziewicy.
Przyjemna jazda, dobrze noga kręci, nawet łyd nie było czuć, bo jak się okazało zakwasy są w mięśniach które odzywają się tylko przy schodzeniu po schodach ;).
Jest nadzieja na jeszcze jakieś wyniki w tym roku. Szybko się podniosłem, po Trophy byłem kompletnym flakiem przez cały miesiąc, a Challenge jakoś tak spłynęło.
W przyszłym roku trzeba się w takim razie nastawić na dwie etapówki :).




  • Czas 01:05
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 1049kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wieczorka

Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 08.08.2012 | Komentarze 0

Wieczorny kros na pagórkach Szwajcarii Czarnkowskiej - uciekłem w te rejony przed chmurą burzową idącą z północy. Dużo ostrych zbiegów i podbiegów, ślisko - parę razy miałem jazdę figurową na mokrej glince ;). Końcówka szybsza - łagodny pótorakilometrowy zbieg po 4:05-4:10, a pod koniec dwie 200m przebieżki w okolicach 4:05/km.
Średnie tempo 5:28/km - bardzo dobrze na takim urozmaiconym terenie jak dziś.


Kategoria Bieganie


  • DST 31.47km
  • Czas 01:01
  • VAVG 30.95km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tuż przed zmrokiem

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 0

Szybka runda po pracy na odmulenie. Po 10 dość mocnych kilometrach kompletnie mnie ścięło, dawno czegoś takiego nie miałem, ledwo jechałem. Pewnie przez to że nie było dziś czasu za dużo jeść i pić. Walnąłem pół bidonu wody i puściło na piętnastym kilometrze. Reszta dość mocno, mimo wiatru. Wróciłem z niebywałym apetytem na świeże owoce :).




  • Czas 01:01
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1080kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bieganko

Wtorek, 7 sierpnia 2012 · dodano: 07.08.2012 | Komentarze 4

W końcu znośna temperatura, można pobiegać. W sumie wyszedł ładny bieg z narastającą prędkością, od 5:13 do 4:40 na ostatnim kilometrze. Mimo że znacznie chłodniej niż wczoraj, to i tak się porządnie upociłem :).


Kategoria Bieganie