Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Zawody różne

Dystans całkowity:860.53 km (w terenie 562.00 km; 65.31%)
Czas w ruchu:50:13
Średnia prędkość:17.41 km/h
Maksymalna prędkość:57.80 km/h
Suma podjazdów:2392 m
Maks. tętno maksymalne:174 (93 %)
Maks. tętno średnie:168 (89 %)
Suma kalorii:17705 kcal
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:57.37 km i 3h 08m
Więcej statystyk
  • DST 127.43km
  • Teren 80.00km
  • Czas 05:56
  • VAVG 21.48km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szaga 2013, TR100

Sobota, 20 lipca 2013 · dodano: 20.07.2013 | Komentarze 7

Hajlajtsy:

- przed startem szybkie rozebranie i serwisik korby, bo coś jeszcze pykało
- pierwszy wariant teoretycznie jest dobry, natomiast prowadzi nas bardzo błotnistą ścieżką nad jeziorem - wszystko ujebane ;)
- pierwszy duży błąd nawigacyjny zaraz później, kosztował nas dobre 5-6km nadganiania drogi
- od tej pory uważniej, punkty jakoś lecą, trochę błądzenia na szóstym, ale tylko na parę minut
- w jednym miejscu na punkt kieruje nas siostra Marka, Magda :)
- niewinny błąd na Łysej Górze zamienia się w makabryczne błądzenie i stratę co najmniej 30 minut - jedna przecinka za blisko
- od tej pory jedziemy na punkty jak po sznurku, oba mapniki pracują pełną parą, nawigacja w czasie jazdy i postoje tylko na odbicie punktów i przewijanie mapy :)
- ...no dobra, jeszcze mała zgubka na dwudziestym, ale na szagę przez las i jeżyny wychodzimy prosto na punkt
- jeszcze trzy punkty, duże przesuszenie i pod wiatr, ale bijemy rekordy - czasy między punktami 20 minut, 16 minut, 12 minut!
- końcówa to już bolesna napierdalanka 30+ parę kilometrów do Zaniemyśla, gdzie okazuje się że jesteśmy trzeci jako Goggle Team :D
- strata do drugiego tylko 4 minuty a do pierwszego 16 minut - mogliśmy być pierwsi jakby nie słabe pierwsze 40km.
- noga wyrobiona na MTB nie ma litości dla orientalistów - o ile na asfalcie jakoś się trzymali, to w terenie trzema ruchami korby robiliśmy pół minuty przewagi :)
- No i fajnie było, wzorowa współpraca nawigacyjno-kondycyjna :)



Łysa Góra. Czasu wystarczyło nie tylko na zdjęcie, ale na upartego nawet na drzemkę ;).



Jest pudło? Jest.


I śladzik.

Jak się wyśpię to może się pokuszę o szczególowy opis punkt po punkcie, to przeraźliwie nudne, ale przed Szagą właśnie takich opisów szukałem jako materiału edukacyjnego ;).




  • DST 27.11km
  • Teren 27.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 12.81km/h
  • VMAX 36.40km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Gogol XC Pniewy

Niedziela, 12 maja 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 10

Trasa była piękna, sucha i pyliła... dopóki 20 minut przed startem Mastersów nie oberwała się chmura, mocna ulewa trwała aż do samego startu, a później przeminęła, zostawiając na trasie grzęzawisko :).
Na starcie zamarudziłem bo but mi się nie wpiął, później malutki koreczek i w efekcie startowałem z końcówki, w sumie dobrze, bo mogłem sobie powyprzedzać na trasie :).
Co do trasy, to jak to pewnie na XC - nie była banalna nawet na sucho w porównaniu z maratonami, a z błotem coraz bardziej rozmamlanym oponami z każdym kółkiem robiła się ciekawsza :).






Foty autorstwa JPbike.

Jechałem to dość spokojnie, bo nastawiłem się że z moją techniką zdublują mnie na trzecim kółku najdalej. Na trzecim kółku dalej byłem niezdublowany, więc na czwartym przyśpieszyłem z nadzieją że może...
Ale niestety dostałem dubla tuż przed końcem przedostatniego kółka, chwilę podumałem i wspomniawszy Maksa w Bolechowie stwierdziłem że pojadę jeszcze jedno kółko, najwyżej mi go nie zaliczą, a trening techniki będzie, tym bardziej że całkiem dobrze mi się jechało w tym błocie. I jeszcze dwa oczka podskoczyłem w górę na tym kółku.
JPbike pogiął łańcuch zaraz na początku i się wycofał, Hulaja tylko na starcie widziałem, więc nie wiem czy ukończył.
Podobało mi się! Trasa utrudniona przez warunki, dużo kurwidołków, ale jechało mi się całkiem dobrze i nie dziwię się już że na samych zawodach XC można sobie wyrobić niezłą technikę. Na pewno od czasu do czasu tak wystartuję, może wyniki nie będą zrywać tupecika, ale technika na pewno zyska.
Całkiem dobry makaron i drożdżówki były :).
A właśnie, byłbym zapomniał, był jeszcze Jurek57 w charakterze kibica i fotografa, niestety nie chciał wystartować ;), ale za to pomagał dopingiem w najtrudniejszych miejscach na trasie :).

... w końcu są wyniki. Nie zaliczyli mi ostatniego kółka ;).
Może być jak na dość rekreacyjną jazdę 7/13 w masters 1 i 18/33 open. A byłbym odpowiednio 6 i 15 jakbym nie dostał dubla, hehe.


Kategoria Zawody różne


  • DST 69.52km
  • Teren 40.00km
  • Czas 03:31
  • VAVG 19.77km/h
  • VMAX 56.10km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Osowa Uphill

Niedziela, 3 marca 2013 · dodano: 04.03.2013 | Komentarze 5

Na zawody zmontowane przez Rodmana wystartowaliśmy bardzo dużą grupą z Dębiny. W sumie 9 osób się zebrało: JPbike, Drogbas, Josip, Marc, z3waza, jasskulainen, duda, krzychuuu86 i piszący te słowa ;).
Na szlaku nadwarciańskim szybkie tempo, zawody nie zawody, ale trening musi być. Było w miarę sucho, a niebo właśnie się przecierało, więc można było z przyjemnością pocinać. Po dotarciu na Osową chwila sjesty, później losowanie grup eliminacyjnych i jazda :). Co do mnie cudów się nie spodziewałem, takie krótkie maksymalne wysiłki (podjazd ma około 1km), jeszcze pod górkę nie są moją domeną ;).
Dojechała jeszcze Asia, a po chwili Ania Wysokińska, i stworzyły zespół kobiecy łączący przyjemne z pożytecznym i podjeżdżały pod Osową plotkując zamiast się ścigać ;P.
No i cóż, wyleciałem z grupy już po eliminacjach, ale obroniłem się w repasażach i w nagrodę miałem 4 podjazdy zamiast trzech jak większość :). Ostatecznie 6 miejsce po ostrej rywalizacji z Krzychem, który potrafił taką moc rozwijać na finiszu, że porobił mnie jak chciał mimo 20m przewagi którą miałem z początku :).



Super zawody, ostre podjazdy mocno się odciskały na mięśniach i o to chodzi :). Tak mnie jeszcze mięśnie nie piekły w tym roku.
Na koniec pyszny placek drożdżowy w wykonaniu Asi, pamiątkowa fota i jazda z powrotem :).



W drodze powrotnej już miałem dość szczerze mówiąc, zupełnie mi się nie chciało jechać. Znaczy się było mocno.
Pod Cytadelą jeszcze tylko fachowym dotknięciem nogi naprawiłem wehikuł Jasskulainena ;) i tyle jazdy na dziś.
Dobrą godzinę przekroczyłem założony czas treningu w tym tygodniu. Teraz jest fajnie, a za tydzień będę płakał, że jestem zmęczony ;P.


Kategoria Zawody różne


  • DST 88.81km
  • Teren 69.00km
  • Czas 04:10
  • VAVG 21.31km/h
  • VMAX 49.20km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Podjazdy 370m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sinusoidy XC by JPbike

Niedziela, 10 lutego 2013 · dodano: 10.02.2013 | Komentarze 15

Na zawody organizowane przez JPbike wybraliśmy się z Marcem i przypadkowo spotkanym Grigorem. Spokojnym tempem dojechaliśmy do Mosiny szlakiem nadwarciańskim, tam zakup prowiantów na ognisko i do biura zawodów :). Trzeba powiedzieć że organizacja nienaganna, takiego oznaczenia trasy mógłby pozazdrościć niejeden profesjonalny org. Komitet sędziowski i zawodowy fotograf też oczywiście byli :).
Trasa świetna, bardzo mi się spodobała. Najpierw długa sekcja dużych hop, czyli tytułowe sinusoidy z paroma zjazdami których Golonko by się nie powstydził, później odprężająca prosta na blacik, morderczy długi i stromy podjazd po śliskim i ostatnie kilkaset metrów pagórkowatą leśną drogą. Były też dwa mostki nad dużymi pniami powalonych drzew, które trochę mnie z początku kosztowały psychicznie.
Czyli na tej trasie było wszystko :). Runda około 5km, 4 okrążenia.
Po starcie jechałem na samym końcu ;), wolno się rozkręcam w sytuacji mocnego wysiłku dzień wcześniej, chyba muszę popracować nad szybszym wchodzeniem na obroty. Sinusoidy jechane szybko potrafią podnieść adrenalinę, choć trzeba stwierdzić, że jeśli ktoś glebnął, to powodem był raczej dobór opon ;P.
No i na ostatnim zjeździe minąłem leżącego Rodmana, na chwilę się zatrzymałem z Grigorem popatrzeć czy się zbiera i przy okazji wydłubać wkręconą w kasetę gałązkę, która powodowała skakanie łańcucha.
Jak ruszyłem znów byłem ostatni. Ale w ciągu kolejnych rund nadganiałem i stopniowo wyprzedziłem wszystkich poza Drogbasem, który był poza zasięgiem bo włoił mi aż 2:30. Ale i tak jestem zadowolony ;)
Po wyścigu dłuższą chwilę grzaliśmy się na ognisku przy kiełbaskach i placku drożdżowym, a jak nam wróciły siły to pojechaliśmy z Marcem i Josipem z powrotem, bo długa droga była jeszcze przed nami ;).
Po drodze jak profesjonalista wyglebiłem w zamarzniętej koleinie i rozwaliłem kolano, ale do sezonu jeszcze trochę czasu, więc jest szansa że się zagoi.
Wojtas zapierdalał, bo nie jechał XC, my z Marcem goniliśmy, w efekcie pokonaliśmy dystans bez zbędnego zamulania. Wojtas świetnie się na gregario nadaje ;P.
Z Dębca jechałem już sam. Ujechałem się, nie powiem, tak zmęczony po jeździe jeszcze w tym roku nie byłem :). Udany dzień.



Ekipa przed startem



Podjeździk podnosił nieźle tętno :)



To zdjęcie szczególnie mi się podoba, rzadko tak "szybko" wyglądam ;)



Z blatu! ;)



Uff, koniec katorgi ;). Niewiele brakło żebym dał dubla Rodmanowi :).



Pierwsza trójca :)



Tradycyjne ognisko po wyścigu :)



No i oczywiście dekoracja :). Dyplom jeden z ładniejszych jakie dostałem :).


Kategoria Zawody różne


  • Czas 00:47
  • Temperatura 3.0°C
  • HRmax 174 ( 93%)
  • HRavg 168 ( 89%)
  • Kalorie 938kcal
  • Aktywność Jazda na rowerze

XXIX Bieg Sylwestrowy Malta

Sobota, 29 grudnia 2012 · dodano: 29.12.2012 | Komentarze 8

Wiele czasu nie było, niedługo po ustawieniu się na kresce start. Trochę z tyłu startowałem więc na początku trochę wyprzedzania, ale po pierwszym podbiegu było już ok. Chwilę biegłem za zawodnikiem Sudety MTB Challenge, Damianem Pertkiem, z wkurzającym napisem Follow me! na spodenkach, ale po chwili przemogłem się i wyprzedziłem. Cholerny przekaz podprogowy ;). Pierwsze kółko to wyprzedzanie startujących 5 min wcześniej na krótkim dystansie, do tego biegło się jeszcze w miarę dobrze. Po 3km zobaczyłem ze 100m z przodu Wojtasa... Przyśpieszyłem trochę, ale złapała mnie kolka i trzymała ze dwa kilometry. Ciężko było, na szczęście przeszła po minięciu mety. Wojtas cały czas migał z przodu, nie oddalał się, ale też nie mogłem się zbliżyć. Cały czas liczyłem na to że w końcu zdechnie, ale wiedziałem że on niestety ;) dobrze znosi wysokie obciążenia i równie dobrze może wytrzymać do końca. Marc cały czas krążył na rowerze od Josipa do mnie i robił za fotoreportera uwieczniającego pot i łzy na trasie :D. 2km od mety zacząłem delikatnie przyśpieszać trzymając się pleców jakiegoś szerokiego zawodnika ;), i faktycznie znacznie się zbliżyłem do Josipa, ale na ostatniej prostej niestety odpalił i zwiększył przewagę. Cały wyścig trzymaliśmy się w odległości 15-20s. Ciężko mi się dziś biegło, widać że jeden trening biegowy przez ostatnie 3 tygodnie to trochę za mało ;).
Ale o dziwo pobiłem swój czas z zeszłego roku o 12s :).
Josip zajął 72 miejsce z czasem 46:37 (czyli dobrze obstawiałem Jego możliwości! :))
Ja 76 miejsce z czasem 46:57.
Wystartowało 719 zawodników na długim dystansie.


10,88km, tempo 4:20, buty Merrelle Road Glove.
Gratki Wojtas, mam nadzieję że teraz już wystartujesz w GP Poznania na piątkę, to już za tydzień ;).




  • DST 18.12km
  • Teren 18.00km
  • Czas 00:59
  • VAVG 18.43km/h
  • VMAX 39.90km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mistrzostwa Pobiedziajów w XC ad 2012

Niedziela, 2 grudnia 2012 · dodano: 03.12.2012 | Komentarze 3

Rano odkryłem że linka tylnej przerzutki trzyma się na dwóch nitkach, więc ekspresowo wymieniłem żeby nie ryzykować zerwania. 20 minut wraz z regulacją :).
Dojechałem nad Brzostek, gdzie orgi, czyli z3waza i Asia z córkami zrobili super ognisko i biuro zawodów :).

(c) JPbike
Sporo osób na starcie, chyba ponad 10. Na rozgrzewkę już nie miałem czasu, szybkie ustawienie na kresce i start!
Bez rozgrzewki cierpiałem, a czub powoli, ale nieubłaganie się oddalał. W końcu na dwóch hopkach spadł mi perfekcyjnie wyregulowany łańcuch ;), a ja zostałem z Sebą chyba, który mnie od razu dogonił, a czub zniknął między drzewami. Po jakimś czasie doszedłem Rodmana i tak sobie jechaliśmy w towarzystwie Seby i Binia, ale Biniu wystrzelił do przodu, a Seba został i jechaliśmy we dwóch. Na podjeździe pod koniec pętli Rodman mnie bezwstydnie przyblokował :P.

(c) grigor86
Całe drugie kółko razem, wyszedłem na prowadzenie, ale na dwóch hopkach tym razem zablokowała mi się manetka od blatu i nie mogłem zredukować. I znów but, i znów Rodman z przodu. Ale nadgoniłem, bo go nieźle świgało na błotku przez slicki jakie miał na kołach :D.
Na trzeciej rundzie w końcu zaczęło mi się jechać dobrze, w połowie dogoniliśmy grupę na pozycjach 3-7 ;). Rodman uruchomił łydę i wyciął wszystkich w pień, ja trochę słabiej poszedłem i dorwałem tylko JPbike na ostatnim podjeździe, a później było już płasko i choć jechałem na plecach z3wazy i Binia, to nie dałem rady wyprzedzić ;). Szkoda że nie było jeszcze jednej co najmniej rundy, właśnie się rozpędzałem ;P.
Fajna pętelka, choć szkoda że króciutki dystans. Ale szacun dla Asi i Marcina za organizację super imprezy, niby zawody dla małej grupki, a roboty co niemiara, tym bardziej że wyszło lepiej niż niejedne profesjonalne zawody. No i oczywiście dla Marty i Zosi za zmontowanie pucharów i nagród w tomboli :D.
Po wyścigu długo grzaliśmy się przy ogniu smażąc kiełbaski i popijając izotoniki.
Tak to ja mogę niedziele spędzać :).


(c) JoannaZygmunta


Kategoria Zawody różne