Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 81.50km
  • Czas 02:46
  • VAVG 29.46km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 165 ( 88%)
  • HRavg 125 ( 66%)
  • Kalorie 1658kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przyjemna traska po równinach

Sobota, 23 kwietnia 2011 · dodano: 23.04.2011 | Komentarze 0

Świąteczny kurs do Czarnkowa. Pierwsze 20 kilometrów z kumplem, trochę mnie pociągnął ;).
Przez Morasko, Biedrusko, Murowaną, Rogoźno i Ryczywół. Trasa jakieś 10 km dłuższa niż optymalna, ale bez porównania ładniejsza i z mniejszym ruchem.
Dziś jechało mi się bardzo przyjemnie, ale tętno nadal zaniżone, i niby spokojnie rozpędzałem się z 30 do 40 km/h na siedząco między dwoma 100m słupkami, ale w praktyce ciągle ciężko mocniej depnąć przez dłuższy czas. Tak że nie forsowałem tempa, jadąc spokojny tlenik.
Wiatr boczny, trochę przeszkadzał, ale bez tragedii.

KOW 4, obciążenie 664.




  • DST 69.33km
  • Czas 02:32
  • VAVG 27.37km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 141 ( 75%)
  • HRavg 116 ( 62%)
  • Kalorie 1326kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Droga przez mękę

Czwartek, 21 kwietnia 2011 · dodano: 22.04.2011 | Komentarze 3

Z pracy do domu ;).
Po robocie przejechałem się do Poznania. W końcu sieknął mnie kryzys po bardzo intensywnych poprzednich dwóch tygodniach - zero siły, napierdzielały mnie kolana (zwykle po skokach P1 tak miałem przez dzień, przypuszczalnie przeciążane przyczepy mięśni i brak rozciągania) i w ogóle brak motywacji do jazdy. Tętno znów w zaniku. Szczerze powiem że ledwo do tego Poznania dojechałem, tak źle mi się nie kreciło jeszcze w tym roku. Trzeba będzie chyba ograniczyć maksymalnie te sprinty i zamiast tego skupić się na wytrzymałości siłowej.
Piątek ordynuję cały wolny :).

E1, KOW 4, obciążenie 608.




  • DST 28.57km
  • Teren 25.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 13.71km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 172 ( 91%)
  • HRavg 121 ( 64%)
  • Kalorie 1330kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Joyride

Środa, 20 kwietnia 2011 · dodano: 20.04.2011 | Komentarze 3

Czarnkowskie górki po raz któryś ;).
Dzisiaj relaksacyjnie, bo byłem tak rozdrażniony bo całodziennym szlajaniu się po biurach przy cudownej pogodzie za oknem, że mógłbym wyjść z nerw o byle co :).
Ale już po kilku zjazdach mi minęło. Odkryłem dwa czy trzy może kilometrowe odcinki szlaków, w tym jeden po prostu cudowny, po ciężkim podjeździe/podejściu około kilometr grzbietami wzgórz, trasą wytyczoną przez motocykle enduro, a później mega zjazd w dolinę, dość długi, przyjemnie stromy i gilgający po jajkach adrenalinką ;D.
A po zjechaniu gleba w błotnej koleinie :D.
Trochę poeksplorowałem motocyklowe trasy, oczywiście stromsze od rowerowych, ze dwa razy się załamałem stromizną i sprowadzałem, choć myślę, że JPbike by zjechał :-). Ale też zjechałem kilka zjazdów, których w zeszłym roku bym chyba nie próbował.
No i w końcu udało mi się podjechać ten podjazd koło chatki (o yeah! ;)), który Jacek pewnie pamięta, bo jesienią mnie i Marcowi się nie udało podjechać, a jemu owszem ;). Tam wyciągnąłem max tętno.
Dystans mały, ale przyjemności na kilogramy. Dawno nieodczuwana radość z eksploracji nowych fajnych ścieżek :)
Przy okazji potestowałem camela w trudniejszych warunkach, daje radę, ale na chłodniejsze maratony lepszy będzie chyba zestaw 2x bidon. Co prawda nie pije się tak wygodnie i mniejsza pojemność, ale łatwiej uzupełnić.

KOW 4, obciążenie 500.




  • DST 60.38km
  • Czas 01:50
  • VAVG 32.93km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 170 ( 90%)
  • HRavg 147 ( 78%)
  • Kalorie 1482kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mocniejsze depnięcie

Wtorek, 19 kwietnia 2011 · dodano: 19.04.2011 | Komentarze 2

Brakuje mi poweru w szybkich sprintach, więc trzeba więcej ćwiczyć na moc.
Do Wielenia i z powrotem, najpierw z 20 minut rozgrzewki E2, później 40 minut tempówki M1 (mocniej jeszcze dziś nie chciałem jechać po ekstra długiej tempówce w Dolsku ;)), urozmaicanej sprintami P2 na każdym podjeździe. Łącznie z 7-8 sprintów.
Tętno w końcu w normie, aż do Wielenia jechało mi się dziwnie lekko, w połowie trasy średnia 36km/h... oczywiście wiatr i z powrotem było rzeźbienie w g..., ledwo 30-31km/h przy tętnie w górnym drugim zakresie. Ale się fajnie na szosie jeździ w takiej pogodzie :D

E2, M1, P2, KOW 6, obciążenie 660.




  • DST 50.24km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 21.23km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 158 ( 84%)
  • HRavg 120 ( 64%)
  • Kalorie 1205kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę podjazdów

Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 · dodano: 18.04.2011 | Komentarze 0

Dłuższą drogą, przez Maltę i Gruszczyn na Dziewiczą, tam jedna pełna pętla i trochę podjazdów luzem. Idealna pogoda, cieplutko, i niech tak będzie jak najdłużej :)
Tętno ciągle symboliczne, serducho zaledwie markuje działalność. Bumelant ;).

KOW 5, obiążenie 710.




  • DST 30.27km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 18.35km/h
  • VMAX 46.30km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Baunsik

Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 2

Najpierw Cyta, potem Malta, potem znów Cyta i do domu. Powoziłem się, nogi w porządku, zmęczenie małe. Na Malcie trochę zjazdów po skarpach i kółeczko ;), a na Cycie lansik pełną gębą, bo jakiś festyn był i pełno ludzi, więc podjechałem 3 razy pod amfiteatr, za każdym razem na twardszym przełożeniu, ostatni podjazd był na 1x5 i to jest chwilowo koniec moich możliwości siłowych ;). Do tego trochę ciorania po górkach otaczających Cytadelę. Przyjemna jazda, ale po 30km zacząłem czuć mięśnie i wróciłem syty wrażeń do domu :)

S5, KOW 3, obciążenie 297.




  • DST 89.22km
  • Teren 49.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177 ( 94%)
  • HRavg 162 ( 86%)
  • Kalorie 2778kcal
  • Podjazdy 588m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Marathon Dolsk - Wheels on fire

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 18

Do Dolska jakoś specjalnie się nie przygotowywałem, założyłem że "jakoś" to będzie, w końcu to tylko 3 godzinki jazdy ;)
Przyjechaliśmy z Andrzejem dość wcześnie, ale okazało się, ze zapomniałem pompki, trzeba było kupić, potem pogaduchy ze znajomymi... i z planowanej porządnej rozgrzewki została tylko przejażdżka przez pierwsze 2 kilometry trasy. Jeszcze mnie po drodze zwerbowali do losowania zawodników do sektora VIPów... jak tu się spokojnie rozgrzać? ;)
Tak że po starcie było ciężko od razu depnąć mocno, charakterystyczne pieczenie w przeponie ograniczało mnie do tetna na progu mleczanowym przez pierwsze 10 kilometrów.
To akurat najciekawsze kilometry wyścigu - jakiś symboliczny teren bez piachu, trochę podjazdów, a nawet pseudoterenowy zjazd i troszkę błota. Szybko minąłem wkurzonego Drogbasa - krzyknął że ma gumę. Szkoda.
W okolicach 12 kiometra wyszliśmy na asfalt. W tym momencie warto byłoby dostać z samochodu technicznego szosówkę. Ale nie było samochodu, może jak kiedyś Emed będzie miał większy budżet ;))).
Kilka kilometrów w sporej grupie po asfalcie, później znów teren - na krótkim podjeździe przed bramką bierze mnie JPbike. Wkurzyłem się i uruchomiłem łydę, żeby nie dać mu ujść :). Tak się zaczął epicki pojedynek trwający aż do samej mety :).
Jacek gnał w terenie, ja 50 metrów za nim, po drodze zebraliśmy jeszcze dwóch maruderów, tak że po ponownym wyjeździe na asfalt było nas czterech. Jeden dość szybko strzelił, bo kolega z Murowanej Cyklozy z golonymi łydami dawał iście szosowe zmiany ponad 40 km/h i trzeba było się sprężać żeby utrzymać mu koło.
Następna ofiara pany - Pyra stoi przy szosie i woła o pompkę. Ktoś mu rzucił swoją.
Celowaliśmy w dużą grupę kilkaset metrów przed nami, ale trójce ciężko takiego potwora dogonić. Na podjeździe ogarnęliśmy Pawła (Młodzika), klepnąłem go w plecy na mijance i mimo że różnica prędkości była spora zdołał dospawać. Za to chwilę później straciliśmy Jacka, który strzelił gdzieś na kurwidołkach w terenie i nie zdążył odrobić. Tempo szło mocne, 35-40km/h, Paweł też dawał zmiany i zastanawiałem się co mu tak nagle kondycja skoczyła, czyżby kompensacja po Murowanej?
No i jechaliśmy, po drodze doping miejscowych, w jednym miejscu całe boisko szkolne dzieciaków wrzeszczało "dawaj, dawaj!!!" ;)))
W pewnym momencie zbliżyliśmy się o dziwo do poprzedzającej grupy na kilkadziesiąt metrów, zamigotała mi białoniebieska koszulka... Rodman? Ale pary zabrakło i znów nam odeszli.
W okolicach 40 kilometra ogarnął nas duży peleton z szeroko uśmiechniętym Jackiem w środku ;))).
Przyjąłem to z ulgą, bo jednak we czterech trzeba ciężko orać żeby utrzymać tempo. Zaraz był teren, i duża grupa szybko porwała się na mniejsze. Młodzik gdzieś strzelił, jak się okazało - potężny kryzys :).
Ja trzymałem się Jacka. Na bufecie minąłem go i jakiś czas byłem z przodu, ale tuż przed połączeniem znów mnie wyprzedził. Zawodnicy mini pomykali całkiem żwawo, w zeszłym roku wyprzedzaliśmy tylko ogon, widać czas był lepszy ;).
Trzymałem się jakieś 50m za Jackiem o dziwo na podjazdach się zbliżałem, czyli noga jest, odchodził mi minimalnie na zjazdach w piachu. W końcu asfalty, przydusiłem i ciągnąc za sobą kilku pasożytów udało mi się Jacka dojść, ale podziałało to na niego jak czerwona płachta na byka i jeszcze przed końcem pętli wyszedł do przodu, i powiększył przewagę do 100m, mimo że robiłem wszystko żeby do tego nie dopuścić :).
3-4 kilometry od startu była mijanka, trasy się bardzo zbliżały, miałem tam okazję popatrzeć na czołowy peleton giga, wyprzedzający nas o kilkanaście minut.
Trzeba było gnać, do mety jeszcze z 20 km. Na trzecim pomiarze czasu znów zobaczyłem Jacka, i od tej pory już go z oczu nie straciłem. Trasa podejrzanie pusta - gdzie jest mega? Czyżby jeszcze nie dojechali? To by oznaczało bardzo dobry czas! ;)
Faktycznie pierwszy peleton mega ogarnął nas dopiero 15 kilometrów od mety. Niestety w takim miejscu że nie dało się wspawać, wąski podjazd po piachu, różnica prędkości i zamieszanie było zbyt wielkie. Ktoś dupskiem zahaczył o mój róg, wywaliło mnie ze ścieżki i pozamiatane, mogłem czekać aż przejadą. Z niepokojem popatrzyłem czy JP się nie włączył - nie, po opadnięciu kurzu zobaczyłem białoczerwoną koszulkę. Uff, był już na szczycie podjazdu, i jakby się do nich dołączył nic bym nie mógł zrobić :).
Trzymałem w miarę stałą odległość, przygotowując się do się do walki w końcówce, Jacek chyba też już czuł zmęczenie, bo coraz częściej się oglądał ;).
Okazja nadarzyła się przed ostatnim bufetem, na zjeździe wyprzedziło mnie dwóch megowców, blokada amora, dwa ząbki niżej na kasecie, parę depnięć i już byłem na kole. I od tej pory niewiele pamiętam :D. 35-40km/h, najpierw asfalt, błyskawicznie doszliśmy Jacka jadącego z jakimś gigowcem, obaj się niestety ;) podłączyli. Megowcy gnali, dając sobie krótkie zmiany, ja starałem się nie strzelić z pulsem powyżej 170, za mną Jacek i "ten drugi" ;) trzymali się twardo. A za chwilę ogarnął nas drugi duży peleton mega, zrobiło się jeszcze szybciej i przestałem kontrolować sytuację, bo zaczęły się ostatnie piachy ;). Piekielnie się jedzie w gęstej grupie po piachu i kurwidołkach, zero czasu na reakcję. Przede mną ktoś glebnął, ominąłem na milimetry jakimś cudem unikająć uślizgu przedniego koła. Na chwilę z kurzu wyłonił się JP, ale nie odpuściłem i odzyskałem pozycję. Wszystko działo się przy 35km/h, ze wszystkich stron jechali jacyś kolarze, przez kurz niewiele było widać ;). Jestem przekonany, że maksymalne tętno było właśnie tam, bo tak szybko po piachach jeszcze nigdy nie jechałem :))).
Do końca już w grupie. Jacek zniknął z koła, oglądając się nie widziałem go, deptałem mocno aż do barierek, 50m od końca trochę zluzowałem i to był błąd karygodny. Rozpędzony Jacek pojawił się znikąd na ogonie i objechał mnie dosłownie na macie, wygrywając o niecałe pół sekundy. To nic że różnica minimalna, liczy się fakt :).
Mam nauczkę, żeby zwalniać dopiero za bramką :))).

Tak szybko jeszcze nie jechałem maratonu, czas prawie pół godziny (!!!!) lepszy niż w zeszłym roku. Tylko dwie minuty gorszy od zeszłorocznego wyniku Galiny ;))
Strata do zwycięzcy tylko 18 minut.
Miejce 61/123 open, 32/49 M3.
Czas 2:54:20, o błysk szprychy za (grrr ;)) Jackiem, który tym razem nie naparzał samotnie, tylko jechał bardziej taktycznie i to zaprocentowało. Dzieki za rywalizację, dodała krwistych rumieńców ten nudnej trasie ;). Tak zmęczony na mecie dawno nie byłem ;).
Rodman był na mecie o prawie minutę przed nami. Dobry sprinter, więc pasują mu takie starty :).
Młodzik do połowy trasy jechał równo z nami, ale kosztowało go to zbyt dużo i przypłacił to zgonem w drugiej połowie.
Drogbas po powrocie na start zdążył jeszcze wystartować w mini i zająć tam 7 miejsce open i 5 w kategorii (!!!).
Fajny wyścig, nie spodziewałem się że tyle się będzie działo :).
Ze swojej jazdy jestem tym razem zadowolony, czułem że dałem z siebie wszystko, szczególnie w końcówce. Średnia wyszła minimalnie poniżej 29 km/h, to zdecydowanie najszybciej przejechany przeze mnie do tej pory maraton.
Na koniec wyżera w sporym gronie znajomych, solidna ekipa zbiera się ostatnio na mecie... pozdro! ;)




Operacja Pustynna Burza ;)



Czilaut na mecie ;)
KOW 10, obciążenie 1980.


Kategoria Maratony


  • DST 20.15km
  • Czas 01:02
  • VAVG 19.50km/h
  • VMAX 42.90km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Sprzęt Giant Boulder AluLite 1997
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komunikacja

Piątek, 15 kwietnia 2011 · dodano: 15.04.2011 | Komentarze 4

Obskoczyć rowerowe, Dolsk będzie poligonem testowym dla nowego camelbaka, a także szerokiej gamy prochów, dopalaczy i żeli ;)))



Atak wiosny na Cytadeli.

KOW 2, obciążenie 124.




  • DST 80.71km
  • Czas 02:37
  • VAVG 30.84km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • HRmax 177 ( 94%)
  • HRavg 139 ( 74%)
  • Kalorie 1923kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spokojnie

Czwartek, 14 kwietnia 2011 · dodano: 14.04.2011 | Komentarze 7

Całość dość spokojnie, ale aż do Trzcianki z mocnym tetnem często powyżej 150, bo był przeciwny wiatr. Pod Trzcianką dospawałem do skuterka (max tętno), ale długo nie skorzystałem, bo po kilometrze zatrzymała go policja (hehehe XD), a właściwie wysoka, szczupła blond policjantka, z konskim ogonem do tyłka, aż żałowałem że to nie mnie :D. Skuterek musiał przekroczyć ograniczenie 40km/h uciekając przede mną :D. Uchachany przejechałem przez Trzciankę i skierowałem się na Piłę z bocznym wiatrem, prędkość wzrosła, a tętno spadło. Do Piły bez przygód, powrót już z wiatrem mniej więcej w plecy i dość szybko. Podjazd w Ujściu spokojnie i bez szaleństw.
Pogoda nawet w miarę, wieje, ale nie za mocno, tylko zimno i zmarzły mi palce stóp.
Samopoczucie ok, jeszcze nie ideał wypoczynkowy, ale tętno nieoczekiwanie wysoko i w Dolsku powinno być już dobrze.



E2, KOW 4, obciążenie 628.




  • DST 73.29km
  • Czas 02:29
  • VAVG 29.51km/h
  • VMAX 51.50km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 165 ( 88%)
  • HRavg 127 ( 67%)
  • Kalorie 1548kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Power 1

Wtorek, 12 kwietnia 2011 · dodano: 12.04.2011 | Komentarze 0

Z rana, bo po południu zapowiadają deszcze niespokojne ;)
Kierunek na Wieleń, najpierw rozgrzewkowo E2 lekko okrężną drogą przez Goraj i Krucz, potem P1. Z początku tętno i siła całkiem całkiem, ale 4 seria skoków była już ciężka, a piąta wyciągana na siłę, nogi piekły po sprintach potężnie. Z powrotem na szczęście z wiatrem, bo zaraz za Wieleniem złapał mnie klasyczny maratonowy zgon i ledwo jechałem, a tętno w okolicach 110 ;)
Dopiero po 15km się otrząsnąłem i trochę depnąłem, ale myślę, że nie danie sobie po maratonie dnia wolnego to jednak błąd. No ale nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło, zostało planowo tylko 2.5h treningów przed Dolskiem, i to same lekkie, najwyżej z krótkimi akcentami. Jutro jak pogoda będzie słaba, to dzień wolny i porządne wyspanie się ;)

E2/P1/E1 KOW 6, obciążenie 894.