Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 89.22km
  • Teren 49.00km
  • Czas 03:18
  • VAVG 27.04km/h
  • VMAX 50.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 177 ( 94%)
  • HRavg 162 ( 86%)
  • Kalorie 2778kcal
  • Podjazdy 588m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Marathon Dolsk - Wheels on fire

Sobota, 16 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 18

Do Dolska jakoś specjalnie się nie przygotowywałem, założyłem że "jakoś" to będzie, w końcu to tylko 3 godzinki jazdy ;)
Przyjechaliśmy z Andrzejem dość wcześnie, ale okazało się, ze zapomniałem pompki, trzeba było kupić, potem pogaduchy ze znajomymi... i z planowanej porządnej rozgrzewki została tylko przejażdżka przez pierwsze 2 kilometry trasy. Jeszcze mnie po drodze zwerbowali do losowania zawodników do sektora VIPów... jak tu się spokojnie rozgrzać? ;)
Tak że po starcie było ciężko od razu depnąć mocno, charakterystyczne pieczenie w przeponie ograniczało mnie do tetna na progu mleczanowym przez pierwsze 10 kilometrów.
To akurat najciekawsze kilometry wyścigu - jakiś symboliczny teren bez piachu, trochę podjazdów, a nawet pseudoterenowy zjazd i troszkę błota. Szybko minąłem wkurzonego Drogbasa - krzyknął że ma gumę. Szkoda.
W okolicach 12 kiometra wyszliśmy na asfalt. W tym momencie warto byłoby dostać z samochodu technicznego szosówkę. Ale nie było samochodu, może jak kiedyś Emed będzie miał większy budżet ;))).
Kilka kilometrów w sporej grupie po asfalcie, później znów teren - na krótkim podjeździe przed bramką bierze mnie JPbike. Wkurzyłem się i uruchomiłem łydę, żeby nie dać mu ujść :). Tak się zaczął epicki pojedynek trwający aż do samej mety :).
Jacek gnał w terenie, ja 50 metrów za nim, po drodze zebraliśmy jeszcze dwóch maruderów, tak że po ponownym wyjeździe na asfalt było nas czterech. Jeden dość szybko strzelił, bo kolega z Murowanej Cyklozy z golonymi łydami dawał iście szosowe zmiany ponad 40 km/h i trzeba było się sprężać żeby utrzymać mu koło.
Następna ofiara pany - Pyra stoi przy szosie i woła o pompkę. Ktoś mu rzucił swoją.
Celowaliśmy w dużą grupę kilkaset metrów przed nami, ale trójce ciężko takiego potwora dogonić. Na podjeździe ogarnęliśmy Pawła (Młodzika), klepnąłem go w plecy na mijance i mimo że różnica prędkości była spora zdołał dospawać. Za to chwilę później straciliśmy Jacka, który strzelił gdzieś na kurwidołkach w terenie i nie zdążył odrobić. Tempo szło mocne, 35-40km/h, Paweł też dawał zmiany i zastanawiałem się co mu tak nagle kondycja skoczyła, czyżby kompensacja po Murowanej?
No i jechaliśmy, po drodze doping miejscowych, w jednym miejscu całe boisko szkolne dzieciaków wrzeszczało "dawaj, dawaj!!!" ;)))
W pewnym momencie zbliżyliśmy się o dziwo do poprzedzającej grupy na kilkadziesiąt metrów, zamigotała mi białoniebieska koszulka... Rodman? Ale pary zabrakło i znów nam odeszli.
W okolicach 40 kilometra ogarnął nas duży peleton z szeroko uśmiechniętym Jackiem w środku ;))).
Przyjąłem to z ulgą, bo jednak we czterech trzeba ciężko orać żeby utrzymać tempo. Zaraz był teren, i duża grupa szybko porwała się na mniejsze. Młodzik gdzieś strzelił, jak się okazało - potężny kryzys :).
Ja trzymałem się Jacka. Na bufecie minąłem go i jakiś czas byłem z przodu, ale tuż przed połączeniem znów mnie wyprzedził. Zawodnicy mini pomykali całkiem żwawo, w zeszłym roku wyprzedzaliśmy tylko ogon, widać czas był lepszy ;).
Trzymałem się jakieś 50m za Jackiem o dziwo na podjazdach się zbliżałem, czyli noga jest, odchodził mi minimalnie na zjazdach w piachu. W końcu asfalty, przydusiłem i ciągnąc za sobą kilku pasożytów udało mi się Jacka dojść, ale podziałało to na niego jak czerwona płachta na byka i jeszcze przed końcem pętli wyszedł do przodu, i powiększył przewagę do 100m, mimo że robiłem wszystko żeby do tego nie dopuścić :).
3-4 kilometry od startu była mijanka, trasy się bardzo zbliżały, miałem tam okazję popatrzeć na czołowy peleton giga, wyprzedzający nas o kilkanaście minut.
Trzeba było gnać, do mety jeszcze z 20 km. Na trzecim pomiarze czasu znów zobaczyłem Jacka, i od tej pory już go z oczu nie straciłem. Trasa podejrzanie pusta - gdzie jest mega? Czyżby jeszcze nie dojechali? To by oznaczało bardzo dobry czas! ;)
Faktycznie pierwszy peleton mega ogarnął nas dopiero 15 kilometrów od mety. Niestety w takim miejscu że nie dało się wspawać, wąski podjazd po piachu, różnica prędkości i zamieszanie było zbyt wielkie. Ktoś dupskiem zahaczył o mój róg, wywaliło mnie ze ścieżki i pozamiatane, mogłem czekać aż przejadą. Z niepokojem popatrzyłem czy JP się nie włączył - nie, po opadnięciu kurzu zobaczyłem białoczerwoną koszulkę. Uff, był już na szczycie podjazdu, i jakby się do nich dołączył nic bym nie mógł zrobić :).
Trzymałem w miarę stałą odległość, przygotowując się do się do walki w końcówce, Jacek chyba też już czuł zmęczenie, bo coraz częściej się oglądał ;).
Okazja nadarzyła się przed ostatnim bufetem, na zjeździe wyprzedziło mnie dwóch megowców, blokada amora, dwa ząbki niżej na kasecie, parę depnięć i już byłem na kole. I od tej pory niewiele pamiętam :D. 35-40km/h, najpierw asfalt, błyskawicznie doszliśmy Jacka jadącego z jakimś gigowcem, obaj się niestety ;) podłączyli. Megowcy gnali, dając sobie krótkie zmiany, ja starałem się nie strzelić z pulsem powyżej 170, za mną Jacek i "ten drugi" ;) trzymali się twardo. A za chwilę ogarnął nas drugi duży peleton mega, zrobiło się jeszcze szybciej i przestałem kontrolować sytuację, bo zaczęły się ostatnie piachy ;). Piekielnie się jedzie w gęstej grupie po piachu i kurwidołkach, zero czasu na reakcję. Przede mną ktoś glebnął, ominąłem na milimetry jakimś cudem unikająć uślizgu przedniego koła. Na chwilę z kurzu wyłonił się JP, ale nie odpuściłem i odzyskałem pozycję. Wszystko działo się przy 35km/h, ze wszystkich stron jechali jacyś kolarze, przez kurz niewiele było widać ;). Jestem przekonany, że maksymalne tętno było właśnie tam, bo tak szybko po piachach jeszcze nigdy nie jechałem :))).
Do końca już w grupie. Jacek zniknął z koła, oglądając się nie widziałem go, deptałem mocno aż do barierek, 50m od końca trochę zluzowałem i to był błąd karygodny. Rozpędzony Jacek pojawił się znikąd na ogonie i objechał mnie dosłownie na macie, wygrywając o niecałe pół sekundy. To nic że różnica minimalna, liczy się fakt :).
Mam nauczkę, żeby zwalniać dopiero za bramką :))).

Tak szybko jeszcze nie jechałem maratonu, czas prawie pół godziny (!!!!) lepszy niż w zeszłym roku. Tylko dwie minuty gorszy od zeszłorocznego wyniku Galiny ;))
Strata do zwycięzcy tylko 18 minut.
Miejce 61/123 open, 32/49 M3.
Czas 2:54:20, o błysk szprychy za (grrr ;)) Jackiem, który tym razem nie naparzał samotnie, tylko jechał bardziej taktycznie i to zaprocentowało. Dzieki za rywalizację, dodała krwistych rumieńców ten nudnej trasie ;). Tak zmęczony na mecie dawno nie byłem ;).
Rodman był na mecie o prawie minutę przed nami. Dobry sprinter, więc pasują mu takie starty :).
Młodzik do połowy trasy jechał równo z nami, ale kosztowało go to zbyt dużo i przypłacił to zgonem w drugiej połowie.
Drogbas po powrocie na start zdążył jeszcze wystartować w mini i zająć tam 7 miejsce open i 5 w kategorii (!!!).
Fajny wyścig, nie spodziewałem się że tyle się będzie działo :).
Ze swojej jazdy jestem tym razem zadowolony, czułem że dałem z siebie wszystko, szczególnie w końcówce. Średnia wyszła minimalnie poniżej 29 km/h, to zdecydowanie najszybciej przejechany przeze mnie do tej pory maraton.
Na koniec wyżera w sporym gronie znajomych, solidna ekipa zbiera się ostatnio na mecie... pozdro! ;)




Operacja Pustynna Burza ;)



Czilaut na mecie ;)
KOW 10, obciążenie 1980.


Kategoria Maratony



Komentarze
AdAmUsO
| 08:30 wtorek, 26 kwietnia 2011 | linkuj nadrabiam zaległości z BS z czytaniem... z wyników online myślałem że spokojnie z Jackiem wjechaliście na metę ...a tu takie emocje ! :) gratulacje!

ps. lusterko sobie zamontuj ;P
mlodzik
| 06:27 czwartek, 21 kwietnia 2011 | linkuj No Klosiu, naprawdę grubo poszliście z Jackiem i Rodmanem. Jak tak pójdzie to za rok będziecie w samej czołówce :).
Zacięcie z Jackiem rywalizowaliście, emocje były :). Teraz Zoty Stok, trzeba też się postarać. Gratuluję :)
klosiu
| 08:18 wtorek, 19 kwietnia 2011 | linkuj faloxx --> do Zabierzowa się niestety nie wybieram, tak samo jak do Krynicy. W maju tylko zawody szosowe, następne góry po Złotym Stoku to pewnie dopiero Karpacz, chyba że się jakiś ciekawy Grabek trafi ;)
KeenJow --> boję się że to koniec mojego "pokazywania się", w górach są lepsi :). No ale zobaczymy.
MaciejBrace --> dzięki.
josip --> może rzeczywiście coś się poputało z pomiarem na mega, u mnie czas się zgadza z błędem 30 sekund, akurat na wyłączenie pulsaka na mecie :).
sikor --> dzięki :)
bloom --> raczej uratował, przynajmniej ciekawiej było :)
jacgol, Maks --> hehe, niezła fota :).
Maks
| 19:28 poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | linkuj No zajebista jest ta fota ;)
jacgol
| 18:57 poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | linkuj https://picasaweb.google.com/Beata19b/MTBMarathonDolsk16042011#5596572739512334770
zdjęcie jak z journala...
bloom
| 21:29 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Ah ten jacek zepsuł ci sobote :P
sikor4fun-remove
| 20:55 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Nie pozostaje mi nic innego jak przyłączyć się do gratulacji :]. Żeś rozprawkę trzasnął :P
Pozdrawiam !
toadi69
| 20:44 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Mnie na pierwszym międzyczasie wklepał z klawiaturki bo nie pikło, na drugim pikło.
Punkty pomiaru czasu były wspólne.
josip
| 19:48 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Normalnie finisz na fotokomórkę:) Super walka, to jest esencja kolarstwa!
Pierwszy międzyczas był zdaje się taki sam dla mega i giga, prawda? Pytam bo mi wychodzi, że byłem tam ponad minutę szybciej niż Ty i Jacek, 18 s. przed Rodmanem i... nie wierzę w to:) Nie ma cudów... Na forum parę osób z mega pisało, że im czas oficjalny wyszedł około 3 min. lepszy niż z licznika, mi tak samo. Coś jest nie tak z tym pomiarem sportchallenge. Już nie wspomnę, że drugiego międzyczasu w ogóle nie mam, ale mimo to nie dali mi DSQ, he he
MaciejBrace
| 17:58 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Śledziłem wyniki online i cały czas byłeś przed Jackiem, później patrzę na finisz i wielkie zdziwienie - co za walka - gratulacje za walkę.
KeenJow
| 17:49 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Gratulacje ! Płaskiego koniec, pewnie teraz pokażesz co potrafisz w górach ;)
faloxx
| 17:37 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj No nieźle, z wyścigu, na wyścig coraz lepiej. Gratuluję i pozdrawiam. Być może zobaczymy się w Zabierzowie. Co prawda nie mam zamiaru startować, ale jeśli tylko żona pozwoli to przyjadę potaczać się i dopingować :-)
klosiu
| 16:47 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj jacgol --> dzięki :). BTW chyba następną przerzutkę kupię XTR, spodobała mi się ta twarda sprężyna w twojej :).
Rodman --> no widzisz, ty sobie jechałeś beznamiętnie i skutecznie, a myśmy się ostro cięli z Jackiem ;). Z tym depnięciem to prawda, było z czego, bo nie zdążyłem się porządnie zmęczyć. W górach już pewnie tak pięknie nie będzie.
Maks --> nie można cały czas wygrywać ;))). Jacek bardzo dobrze pojechał, z głową i nie szarżował, więc ciężko było coś ugrać. Choć tej przegranej na kresce trochę mi szkoda ;).
Maks
| 15:43 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Gratulacje choć w duchu liczyłem, że powtórzysz Murowaną ;)
Rodman
| 12:42 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj no to się sporo działo za plecami, czułem Wasze oddechy ;-P
widzisz - jak chcesz to możesz jeszcze mocniej depnąć ;-)))
gratki !
jacgol
| 11:22 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj gratulacje wyniku !!
gratki za ciekawy opis..:)
klosiu
| 11:12 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj Zbyszek --> no tak, świetne zdjęcie z maratonu :D. Ja tu się rozpisuję o wysiłku, wypluwaniu płuc, a tu się okazuje jak było naprawdę ;))))
toadi69
| 10:59 niedziela, 17 kwietnia 2011 | linkuj http://www.velonews.pl/index.php?option=com_datsogallery&func=slideshow&catid=44&id=8073&format=raw
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa inien
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]