Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 57.03km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:59
  • VAVG 11.44km/h
  • VMAX 51.80km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 180 ( 96%)
  • HRavg 155 ( 82%)
  • Kalorie 4338kcal
  • Podjazdy 1950m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Rabka - giga

Sobota, 11 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 7

Nie chcialo mi sie. Odechcialo mi sie zaraz po spojrzeniu za okno - jednostajnie mzyl deszcz, zreszta w nocy kilka razy sie budzilem i za kazdym razem slychac bylo kapiaca wode. Troche poprawil mi humor sms od faloxxa, ze skrocili trase ze wzgledu na ciezkie warunki w wyzszych partiach Gorcow. A wjezdzalo sie dzis na prawie 1300m, wiec nie w kij pierdzial ;). Okazalo sie ze obcieto dodatkowa petle mini, wiec z giga zrobilo sie prawie mega, tylko 10km roznicy miedzy dystansami. W sektorze wialo pustkami, oprocz faloxxa i DMK udalo sie w koncu poznac Ize, kobieta sie nie poddala gdzie wielu facetow wymieklo ;>.
W sumie jakichs 130 ludzi ruszylo na podboj Gorcow. Plany mialem umiarkowane, wiedzialem ze w tych warunkach orlem nie bede ;), poza tym dwa tygodnie niemal bez roweru zrobily swoje, wiec chcialem po prostu przejechac dystans, jak najwiecej zjechac, pocwiczyc blotna jazde i cieszyc sie gorami :).
Peleton ruszyl leniwie, jechalem sobie na progu mleczanowym, wiec spokojnie, na pierwszym nastromieniu juz po kilku km zaczelo sie dreptanie - sliskie kamienie i chainsucki robily swoje. Za to zjazdy szly mi nawet - nawet. Na osmym km byl dosc niebezpieczny zjazd - stromy szuter z rowami odplywowymi ze skosnie polozonych, grubych i sliskich jak cholera bali. Jadac to dosc ostroznie widzialem jak bikerowi przede mna kloda podcina przednie kolo na duzej predkosci, tak ze koles po dwumetrowym locie wkomponowuje sie z rowerem w bloto i tak zostaje. Fuck - pomyslalem, zabil sie. Co bylo robic, stanalem, zostawilem wyzej rower, zeby nikt tedy nie jechal, wyplatalem rower z kolegi, odnioslem na pobocze, w miedzyczasie zaczal sie ruszac. Okazalo sie ze nawet sie nie polamal, ale mial paskudnie rozbite kolano i krwawiaca reke. Zatrzymal sie Maciej z Emedu, zadzwonil po Gopr, kazalismy chlopakowi siedziec na poboczu i czekac i pojechalismy dalej. W sumie z 15 minut zeszlo. Do Turbacza glownie podjazdami, krotkie zjazdy byly calkiem fajne, mokre wielkie kamienie i skaly pokryte blotem ;). Ale tendencja byla wzrostowa. Sporo podprowadzania ze wzgledu na meczace chainsucki, smarowanie niewiele pomagalo. Wiele fragmentow mialo podwojna trase do wyboru - droga rozwidlala sie na dwie rownolegle, po kilkuset metrach sie schodzila. Ot, taka lokalna ciekawostka. Sztuka bylo wybrac, bo z reguly na jednej drodze bloto bylo potezne, a na drugie w miare :). Pod Turbaczem zaczalem sie cieszyc ze zabralem wiatrowke - cholernie zimno, do tego mgla z widocznoscia miejscami 10m mocno utrudniala zjazd, ktory zaraz sie zaczal. A byl dlugi, i bylo na nim wszystko - rozmyty szuter, rzeki blota, gleboki wawoz ze skalistym dnem, gliniastymi scianami z kamienistym dniem i kamiennymi scianami z gliniastym dnem ;).
Nie zabraklo tez fragmentow po trawce i porozrzucanych galeziach. Robilo sie odczuwalnie cieplej, zjechalem pod chmury goniac zawodnika, ktory mnie wyprzedzil na trudniejszym odcinku (fajnie, odczucie jak przy locie samolotem w czasie jazdy rowerem ;)) i tak zjechalismy z Gorcow do Klikuszowej, aby zaraz znow sie wspinac koszmarnie blotnista droga przez lake. Wciagnalem w czasie tego podprowadzania zel (mialem dwa, otwarte jeszcze w Krakowie i przechowywane w samochodzie dwa tygodnie, pamietajac przeboje Maksa troche sie krepowalem przy pierwszym, ale okazaly sie tak dobre jak tylko zele maxima moga byc ;). Zadnych dolegliwosci zoladkowych :>).
Chwile pozniej byl moment dramatyczny, bo jechalismy dwukrotnie fragmentem ok 3km trasy, a ja tego nie pamietalem z mapy. Z przodu nikogo, z tylu nikogo, a ja kulalem sie z pol godziny podjazdem dreczony myslami, ze przegapilem odbicie trasy :). W koncu z prawej zaczeli dojezdzac megowcy i odetchnalem z ulga. Zaczal sie blotnisty zjazd i tak bylo praktycznie do mety. Zjezdzalem dosc szybko, bo na poczatku wyprzedzila mnie niezla technicznie dziewczyna (patrzac po wynikach pewnie Dominika Rutkowska z K2) i jechalem po prostu jej sciezka przejazdu. No ale na lace przed sama Rabka byl bardzo sliski fragment, chcialem wyskoczyc na trawe, przednie kolo sie usliznelo i zaliczylem dzwona przy 25-30km/h. Fachowa przewrotka jak w komandosach ;> i juz bylem z powrotem na biku, ale bolesne bylo to ze stracilem 3 pozycje giga przez ta chwile. Dalej juz nie bylo gdzie odrobic. Ale dojechalem zadowolony, nie zameczylem sie, zjechalem prawie wszystko, jazda mnie cieszyla.
Wynik tez przyzwoity mimo miejsca w ogonie, punktowo wyszlo znacznie lepiej niz w Gluszycy i nawet troche lepiej niz w Krynicy.
Do Damiana tylko 35 min straty, hehe, wyrabiam sie ;>. Faloxx pocisnal na swoim terenie, 54 miejsce open i wklepal mi 50 minut :).
Ja tak sobie, 94/112 open i czas 5:02:40. Ale najwazniejsze ze mi sie podobalo ;). Klocki metaliki z przodu zajechane prawie na smierc, z tylu troche zostalo. Chyba faktycznie za duzo hamuje.
Fajny maraton, taki w sam raz. Jak zaczynalem miec dosc podjazdu zaczynal sie zjazd, jak zjazd zaczynal meczyc to sie konczyl i zaczynalo byc pod gorke :). Zjazdy byly trudne, ale do zjechania. Tak ze zaliczam go do jasniejszej strony golonkowej mocy :).

Widac ze mi sie podoba ;P



Na mecie. Z kolega Jarkiem z Welodromu tasujemy sie na trasach giga juz od dobrych trzech lat :).


Kategoria Maratony, Góry


  • DST 16.60km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:17
  • VAVG 12.94km/h
  • VMAX 46.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 173 ( 92%)
  • HRavg 133 ( 71%)
  • Kalorie 753kcal
  • Podjazdy 400m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Recon przed Rabka

Piątek, 10 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 0

Po dojezdzie i zakwaterowaniu (notabene z teamem Rybczynski pod jednym dachem - zupelny przypadek) wyskoczylismy na rekonesans. W czasie podjazdu pod Maciejowa na 815m npm rozpadalo sie i nie przestalo juz przez cala noc. Warunki jak warunki - slisko na kamieniach, blota troche ale (jeszcze ;)) nie za wiele. W czasie powrotu wyprzedzajac Andrzeja zaliczylem poslizg na luznym kamieniu i niegrozny dzwon. Porysowana golen (moja, nie amora ;)) i po raz trzeci w ciagu trzech tygodni rozbite to samo kolano. Zdrapany strup natychmiast zalal cala lydke strumieniem krwi - malownicze choc niebolesne ;). Na szczescie niedlugo koniec sezonu, jest szansa ze w koncu sie zagoi ;).
Nowe klocki w czasie tej krotkiej jazdy dotarly sie na taka zylete, ze jeszcze chyba nie mialem tak mocnych hamulcow w rowerze :).


Kategoria Góry


  • DST 75.25km
  • Czas 02:25
  • VAVG 31.14km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 173 ( 92%)
  • HRavg 146 ( 78%)
  • Kalorie 1932kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powrot na linie frontu

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 07.09.2010 | Komentarze 4

Pierwszy trening od dobrych osmiu dni. Brakowalo mi tego, oj brakowalo :). Pogoda ladna, standardowa polnocna trasa do Wielenia. Jechalo mi sie bosko, bez trudu osiagalem 40km/h przy tetnie 85% hrmax, czyli bez napinki. We Wieleniu srednia mialem ponad 36km/h przy niewielkim zmeczeniu i juz gratulowalem sobie wrodzonej zajebistosci :>. W miedzyczasie, przejezdzajac obok stadionu startowego Michalkow, postanowilem sprawdzic ile dokladnie ma ten rozbiegowy asfalcik. Wyszlo 2,4km, gdzie naprawde warto dac z siebie 100%, bo potem w lesie juz sie tak fajnie nie wyprzedza :).
Wracajac wyraznie poczulem czemu mi sie tak swietnie jechalo z poczatku. Wiatr ze wschodu byl bardzo silny, na eksponowanych fragmentach z trudem jechalem 27-28km/h, a srednia spadala nieublaganie. Mit upadl :). Poskrecalem jeszcze w boczne drogi w okolicach Roska, dojechalem do Krucza, Goraja (masa samochodow przyjezdnych grzybiarzy w lasach) i Lubasza, skad pod wiatr wrocilem do Czarnkowa, dwukilometrowy zjazd z Debego troche mi oslodzil meke, choc pod wiatr nie bylo mowy o sprintach 60km/h ;(.
BTW, o swicie z ojcem wyskoczylismy na dwie godziny do lasu w jakies tylko mu znane chaszcze i naszym lupem padlo lekko liczac 4 kg podgrzybkow i z kilogram prawdziwkow. Nie liczac trzech kurek :>.
Tak ze dzis trening to 40 min wytrzymalosci silowej 80-85% hr max i reszta w tlenie, z paroma skokami pod prog mleczanowy na podjazdach. Szosowce stuknelo 13 tys km, na jednym lancuchu i bez wymiany czegokolwiek!
A kaseta wyglada lepiej niz w goralu po 2800km, na trzech lancuchach. Czemu w goralu naped tyle nie wytrzymuje? :)




  • DST 16.43km
  • Czas 00:40
  • VAVG 24.64km/h
  • VMAX 40.10km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Giant Boulder AluLite 1997
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komunikacyjnie

Poniedziałek, 6 września 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 2

Do Cykloturu na Ptasia po szpeje do reanimacji roweru - klocki, kolko od przerzutki, linki, pancerze, koncowki i dlugie rekawiczki w miejsce zgubionych w Zakopcu. Dwie i pol stowy do tylu za 30km jazdy ;). A prawie jeszcze kupilem kasete SLX za 118zl, na szczescie mieli tylko 11-34 :). Z powrotem w deszczu, dupa mokra, jak tu sie nie przeziebiac?
Pierwsza oznaka jesieni - prawie wywinalem orla, gdy kolo zabuksowalo na mokrym pasie przy mocnym depnieciu. Trzeba sie przyzwyczajac :).




  • DST 91.46km
  • Teren 45.00km
  • Czas 05:53
  • VAVG 15.55km/h
  • VMAX 65.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Podjazdy 1980m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po Beskidach z faloxxem

Niedziela, 29 sierpnia 2010 · dodano: 05.09.2010 | Komentarze 4

Zgadalismy sie z faloxxem na eksploracje okolic Suchej Beskidzkiej juz kilka dni wczesniej. Co prawda dzien po Krakowie nie mialem jakos ochoty na rowerowanie, naped byl zajechany a linki zatarte, ale niedziela zaczela sie tak ladnie ze szkoda bylo nie jechac. Z rana zmienilem tylko opony na Vapory, zeby sie nie zabic i ruszylem do Suchej. Po drodze troche padalo, ale jak juz sie wyekwipowalismy to wyjrzalo slonce i zrobilo sie calkiem cieplo. Zaczelo sie ostro - stromy podjazd asfaltowo terenowy, mozna sie bylo zasapac ;). Szybki zjazd sprowadzil nas do Zawoi, stamtad asfaltem na 1000m na przelecz Krowiarki. Solidne 5km podjazdu, faloxx twierdzil ze tempo jest dosc spokojne, ale cieplo sie robilo ;). Po krotkim popasie zjechalismy na dol i rozpoczelismy trip dookola Babiej Gory. Po krotkim szutrze i przetrwaniu gwaltownej ulewy pod swierczkami wjechalismy w Oravské Beskydy. Slowacja zaznaczyla sie dosc dlugim odcinkiem gestego i glebokiego beskidzkiego blota, rowery tam szybko zaczely wygladac tak jak powinny wygladac rowery w Beskidach ;). Po krotkim i tresciwym podjezdzie wyjechalismy prosto na jakies slowackie goralskie swieto z koncertem, ogniskiem i masa ludzi :). Dalej pare km asfaltowego zjazdu i podjazdu, ktory w koncowce zmienil sie w ekstremalny podchodzony podjazd terenowy, wyprowadzilo nas na przelecz Jalowiecka. Chwila popasu i podziwiania super widokow i pojechalismy dalej, najpierw sciezka graniczna, potem zadziwiajaco gladka (prawie jak asfalt ;)) sciezka przez bukowy las na kulminacje dzisiejsza - Mędralowa 1169m npm. Od przeleczy Jałowieckiej juz sam teren w miesistej, krwistej wersji, pare zjazdow bylo ponad moje sily, choc wedlug Olafa nie byly jakos super trudne :). Chcialbym miec pod domem takie tereny do praktykowania. Do tego super widoki, pogoda pod wieczor zrobila sie ladna i naprawde bylo na co popatrzec. Z daleka bylo widac nawet Skrzyczne. Za Jałowcem zdecydowalismy sie uproscic trase, bo juz sie zaczynalo ciemnawo robic i droga pozarowa, potem asfaltem w solidnym tempie zjechalismy do Suchej rowno z zapadnieciem ciemnosci. U faloxxa jeszcze super obiadek przygotowany przez jego zone i ruszylem w nocna podroz do Zakopanego, przez Krowiarki, zeby bylo ciekawiej. Swietnie spedzony dzien, wynagrodzil mi nieudany start w Krakowie :).

Pare fotek:


Przerwa na tankowanie wody gdzies na Słowacji. Ech, zebym te oponki mial w Krakowie ;).



Pasmo Babiej Gory z przeleczy Jałowieckiej.



Kuszaca sciezka... Ale my jechalismy jeszcze wyzej ;).



Mędralowa, 1169m npm. Kulminacja trasy.



Od tego widoku szczena opadala, zdjecie tego nie oddaje. Widok na zachod, gdzies na najdalszym planie Skrzyczne.



Awaria "na jeziorach" ;). Lekkie wygiecie haka, dalo sie naprawic :).


Kategoria Góry


  • DST 48.38km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 19.35km/h
  • VMAX 59.20km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 181 ( 96%)
  • HRavg 161 ( 86%)
  • Kalorie 1454kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieudane Powerade MTB w Krakowie

Sobota, 28 sierpnia 2010 · dodano: 04.09.2010 | Komentarze 6

Na godzine przed startem zaczelo lac i nie przestawalo przez nastepne trzy godziny. Liczac na sucha trase zabralem Race Kingi i paskudnie sie przejechalem, rower na blotnistym podlozu byl nie do opanowania, pierwsze podjazdy z papcia, na zjazdach latalem po calej trasie od brzega do brzega :). Po minieciu podjazdu za wawozem Kochanowskim starly sie juz cale klocki z przodu i sprezynki, ktore zaczely glosno terkotac o tarcze. Mialem zapasowe klocki, wymienilem, ale w blocie stracilem z 20 minut, i szanse na jakis normalny wynik. Z tylu klocki tez juz byly na wykonczeniu, wiec stwierdzilem ze nie ma sensu i sie wycofalem. Nigdy wiecej zywicznych klockow do hamulcow.

BTW, mowia ze MTB jest niebezpieczne ;)


Kategoria Maratony


  • DST 53.93km
  • Czas 01:56
  • VAVG 27.89km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Giant Boulder AluLite 1997
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przywitanie z Malta

Środa, 25 sierpnia 2010 · dodano: 25.08.2010 | Komentarze 8

Bardzo dawno nie jezdzilem na Malcie, ale dzis tak wiatr dawal ze naprawde na sama mysl o kilkudziesieciu km pod wiatr opadalem z sil ;). Nad Malta calkiem przyjemnie, duzo cziksow biegalo, wiec bylo na czym oko zawiesic, dodatkowo miejscami bardzo rwane tempo odpowiadalo mi treningowo, bo na maratonie czegos takiego nie cierpie, wiec warto przecwiczyc. Noga podawala, jak po 45km zjezdzalem z Malty, to mimo utrudnien i sporej ilosci pieszych srednia byla bardzo blisko 30km/h. Zadowalajaco. Powrot dluzsza droga przez miasto, dawno nie jezdzilem szybko w ruchu ulicznym, od czasu do czasu dodaje to pieprzu do jazdy ;).




  • DST 51.31km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 21.99km/h
  • VMAX 40.70km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieco terenu

Wtorek, 24 sierpnia 2010 · dodano: 24.08.2010 | Komentarze 0

Po paru dniach lizania ran trzeba sie w koncu ruszyc :). Przejechalem sie dawno nie odwiedzana droga ze Strzeszynka do Goleczewa terenem, powrot zoltym szlakiem z Chludowa do Poznania. Chyba z rok nie bylo mnie w tych stronach. Sporo kaluz, dokumentnie sie ublocilem, bo ze dwa razy nie wyrobilem zakretu i wynioslo mnie prosto w kaluze. Na szlaku minalem faceta na poziomce z przyczepka z dzieckiem. Swietnie taki zestaw wygladal, kojarzyl mi sie z Lamborghini Diablo przez niska sylwetke :).
Na Morasku troche jazdy singlami, zeby sie przyzwyczaic do terenu. W pewnym momencie wynioslo mnie na pobocze sciezki, jechalem z 5 metrow chłostany po boku pokrzywami. Aua, cale ramie w bablach :D. Ale ponoc niezle to robi na reumatyzm ;).Duzo frajdy mi dzis jazda sprawiala :).
Niestety, widac ze te okolice sie mocno urbanizuja, miedzy Pawlowicami a Sobota budowa obwodnicy, sporo tez nowych domow przybylo. Aglomeracja sie rozrasta, niedlugo 20km do jakiego lasu trzeba bedzie jechac. Dobrze jeszcze ze poligon pod bokiem, tego szybko nie zabuduja ;).




  • DST 8.48km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:22
  • VAVG 23.13km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzien swistaka

Sobota, 21 sierpnia 2010 · dodano: 21.08.2010 | Komentarze 8

Zaczelo sie wczoraj wieczorem, wchodzac do pokoju potknalem sie o dywan i jak nie przy...łem twarza w stojace krzeslo! :) Luk brwiowy rozciety, na szczescie z boku i lekko, obylo sie bez koniecznosci szycia. Ale na poranna wycieczke pierscieniem juz nie mialem ochoty. I tak dobrze ze sobie oka nie wybilem :>.
Po poludniu jednak wyskoczylem na rower. Jechalo sie swietnie, do czasu jak jadace obok mnie auto nie postanowilo zaparkowac. Ostatnie co slyszalem wykonujac uniki to wrzask pasazerki "uwazaj!!!" doslownie jak z jakiegos horroru na widok mordercy ;). Wyszedlbym calo gdyby nie lusterko, ktore sprowadzilo mnie na ziemie. Kolano obdarte, jak mylem woda z bidonu to dwie pasazerki prawie splynely na ziemie :). Poza tym na szczescie nic, wiec zrezygnowalem z psucia wesela gosciom (bo na slub jechali czy cus) i nie wzywalem policji. I tak sobie po 4 km wrocilem do domu. Mam nadzieje ze pech tegoroczny zostal w te 24h wyczerpany. A taki mily dzien sie zapowiadal... ;P Musze pojezdzic troche w ruchu ulicznym, bo jezdzac na codzien we wzglednie spokojnym Czarnkowie wyzbylem sie zdrowego sceptycyzmu i patrzenia na kazdego kierowce jak na potencjalnego morderce :).




  • DST 25.90km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:10
  • VAVG 22.20km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Objazd testowy

Piątek, 20 sierpnia 2010 · dodano: 20.08.2010 | Komentarze 3

Najpierw remont bika po Krynicy, smarowanie roznych dziwnych miejsc, wlaczajac pedaly, manetki i lozyska w kolkach przerzutek. Lancuch wyciagnal sie na jednym wyscigu o 4mm :). Zmiana opon z powrotem na RK, w Krakowie powinny dac rade. Znow komfort pod dupa :).
Potem objazd testowy, Rusalka, troche miasta i Cytadela. Masakrycznie trzeszczy jeszcze sztyca albo jarzmo siodla, trzeba wyczyscic.