Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 111.49km
  • Teren 80.00km
  • Czas 08:00
  • VAVG 13.94km/h
  • VMAX 47.80km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 5963kcal
  • Podjazdy 1430m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

InO - Złoto dla zuchwałych

Sobota, 22 lutego 2014 · dodano: 23.02.2014 | Komentarze 9


W zasadzie zdecydowałem się kilka dni przed imprezą, jakoś nie chciało mi się kulać po objechanych setki razy podpoznańskich terenach, a seteczka po nieznanym terenie i sporych górkach pasowała idealnie na długi tlenowy trening.
Orientacja startowała w Lubostroniu pod Bydgoszczą, więc względnie niedaleko.
Wstałem o zupełnie nieludzkiej porze - 4:20, i to po 2h snu, bo nie mogłem jakoś zasnąć. Starty w takich zawodach są zdecydowanie za wcześnie ;). Ale za to droga poszła szybko, bo asfalty puste. Na miejscu już byli Krzychu i Paweł, biegnący orientacyjną dwudziestkę, i udało się poznać zawziętych orientalistów ze Śląska - djk71 i Amigę.
Jak dostaliśmy mapę to się zawiesiłem na chwilę - punkty były tak złośliwie rozmieszczone po całej mapie, że nie dało się wypracować w oczywisty sposób optymalnego przejazdu z jednym "wjazdem do środka", w dodatku przez środek mapy płynęła Noteć, która dodatkowo zakłócała przeloty. Złośliwość organizatora była zauważalna i przejawiała się też enigmatycznymi opisami typu "granica kultur" czy "skarpa", których nie cierpię, bo nic nie precyzują w momencie, jak skarp w okolicy jest pińcet, a granica kultur to zakrzaczony pas szerokości 30m z zerową widocznością ;). Przemknęło mi na myśl, że szkoda że się nie wyspałem, trzeba będzie myśleć ;), ale nic, w parę minut opracowałem jakiś wariant i ruszyłem:

PK 24 - skrzyżowanie, drzewo 10m na SE.
Blisko startu i w zasadzie banał. Tyle tylko że ujawniło się dużo błota i całkiem sporo lodu i starego śniegu! A daVe nic nie pisał, że pod Bydgoszczą jeszcze takie lodowce... Zdarzały się jeszcze zaspy po pół metra!

PK 18 - skrzyżowanie.
Łatwe. Na otwartym, i sporo ludzi z różnych stron się zbliżało.

PK 16 - zagłębienie, złamane drzewo.
Pierwszy drobny problemik spowodowany ilością zagłębień i złamanych drzew ;). Ale w miarę szybko mam punkt i jadę dalej. Tym razem wszyscy inni jadą w przeciwną stronę, widać mam bardzo autorski wariant ;).

PK 19 - zagłębienie. 
Długi przelot po asfalcie 30+. Gładko poszło, zagłębienie na szczęście tylko jedno ;).

PK 1 - szczyt.
Z trafienia na punkt jestem dumny, bo bezbłędna nawigacja przecinkami po starej mapie 1:50000 nie jest łatwą sprawą. Mały problem z ilością szczytów w okolicy, ale już się przyzwyczajam, że poziom trudności jest o niebo wyższy niż na Szadze, gdzie w punkty trafiało się jak po sznurku. Tutaj jest znacznie gorzej, na dodatek miażdżąca większość punktów jest pochowana tak żeby nie była widoczna od strony nadjeżdżającego.

PK 23 - wielki pień na skarpie. 
Ostatni dłuższy asfalt na imprezie. A to dopiero niecałe 30km.
Imponująca dolina i kilkunastometrowa skarpa, na której szczycie jest faktycznie ogromny pieniek (a nie pień butwiejącego drzewa, jak się spodziewałem) ze słabo widocznym PK.

PK 7 - brzeg strumienia.
No dobra. Brzeg strumienia to brzeg zakrzaczonego i zabagnionego grzęzawiska, poza tym się zgadza :). Dolot na szagę przez pole. To co z początku wziąłem za PK, okazało się paczką po Vizirze :). Ale PK był 10m dalej, oczywiście schowany tak, że zatrzymałem się tuż przy nim, a poleciałem do paczki po Vizirze ;).

PK 4 - skrzyżowanie, drzewo 5m na SW.
Długi dolot polnymi drogami bez przygód, poza burkami, wylatującymi z każdego mijanego obejścia. Na szczęście są małe i nie nadążają, ale nadrabiają zajadłością i nadnaturalnym uporem w ściganiu wroga ;).
Nowy kompas daje się umieścić w kieszonce mapnika, niezwykle to ułatwia orientowanie mapy na bieżąco i nawigację. Punkt zaliczony bez pudła.

PK 21 - skrzyżowanie przecinek.
Czyli po prostu róg działki leśnej, bo żadnych przecinek to ja tam nie widziałem ;). Punkt tak perfidnie ukryty, że przechodziłem obok kilka razy, bo z mapy wynikało mi że to tu, na dodatek stał tam słupek z numerem działki. Pomyślałem że coś zjem i w trakcie jedzenia zauważyłem dziurkacz. Punkt zauważyłem dopiero jak podszedłem do dziurkacza :).

PK 17 - szczyt.
Znów zaczęły się bardzo pokaźne piaszczyste wydmy. Przede mną wielki kawał lasu i nawigacja przecinkami, nie będzie to proste. Ale na punkt trafiam jak po sznurku. Za punktem stromy zjazd po sarniej ścieżce, przed którym nawet trochę cykałem tym bardziej że mapnik zasłaniał widok. Ale dałem radę :).

PK 2 - skraj rowu.
Długi dolot leśną drogą rozrytą przez drwali mocno dał mi w kość. Albo piachy, albo błoto, teren jest tu dość ciężki i męczący. Ok, jest rów, jadę wzdłuż niego, ale się kończy. Po dłuższym kluczeniu znajduję punkt ukryty przemyślnie w choinkach ;).
3h i 11pk - całkiem nieźle idzie.

PK 13 - skrzyżowanie przecinek.
Podczas dolotu na chwilę tracę kontakt z mapą, bo sieć dróg nie odpowiada sytuacji przedstawionej. To akurat zdarzało się w tym lesie całkiem często :) Ale weryfikacja położenia słupkiem leśnym potwierdziła że jestem na kursie. Dojazd czymś a'la sinusoidy, tylko większe, stromsze i bardziej piaszczyste :).

PK 22 - drzewo na kraju skarpy.
Dalszy ciąg urozmaiconego terenu. Super górki, naprawdę się cieszę że mogę tu pojeździć. Znów chwilowa utrata kontaktu z mapą i znów potwierdzanie kursu na słupku leśnym. Dojazd po wielkich sinusoidach też podobny :).

PK 20 - dąb na skraju skarpy.
Zacząłem mijać ludzi robiących przebieg odwrotnie. Minąłem też wracających z punktu trzech zawodników jadących przede mną podobnym wariantem. Nie mają dużej przewagi, jest nieźle. Jest wydma, na szczycie dąb... Wdrapałem się i oniemiałem. Jak okiem sięgnąć pofałdowany teren pokryty młodnikiem, a co kilkaset metrów dąb :D. Ale po analizie mapy dość szybko znalazłem właściwy ;).

PK 9 - granica kultur.
Punkt o który mam żal do orga. Punkt był przecinkę bliżej niż powinien, a przy tak zakrzaczonym lesie i kilku granicach kultur w okolicy szukałem go 25 minut. No chyba że to był punkt stowarzyszony i na dobitkę dostanę jeszcze punkty ujemne ;).Canyon ujawnił przy okazji duże zdolności do jeżdżenia po lesie na szagę. Minąłem tu djk71 i Amigę.

PK 15 - skraj lasu.
Szybki i oczywisty dojazd, punkt ze świetnym widokiem na jeziora zdobyty po dłuższym podjeździe. Patrzę na mapę i wariant który wymyśliłem przedtem wydaje mi się nieco dziwny. Postanawiam zmodyfikować i zebrać najpierw punkty ze środka.

PK 6 - drzewo na SE skraju skarpy. Po długim dolocie szybkie zdobycie punktu, mimo że jest dość schowany to jest do niego wydeptana ścieżka :). To już element trasy pieszej i było tu sporo ludzi.

PK 5 - ruiny wieży, drzewo 20m na N.
Fajna górka. Długi podjazd bardzo zniszczonym i wąskim starym asfalcikiem jak w górach :). Ruiny wieży lokalizuję od razu, drzewo po chwili, bo oczywiście punkt dobrze ukryty :).

PK 3 - drzewo na granicy kultur. 
Po dziewiątce boję się "granic kultur", ale dość szybko lokalizuję punkt, jezioro jest dobrym punktem orientacyjnym.

PK 11 - skraj lasu, słupek wysokości.
Dojazd męczący, droga bardzo pagórkowata i rozryta, w jednym rowie przedzieram się też przez półmetrowej głębokości śnieg. Ile tego śniegu tu napadało???
Ale punkt łatwy i łatwo zdobyty.

PK 10 - początek strumienia.
Dojazd wybitnie kurwidołkowatą drogą. Punkt schowany, ale daje się znaleźć. Wracam idealną twardą i wygodną drogą, która idzie sobie skrajem lasu którym się przedzierałem do punktu ;).

PK 14 - przepust.
Lekko przestrzeliłem i musiałem przez to przeskakiwać z rowerem przez rów melioracyjny. Punkt w jakimś bagienku, ale dało się przejść bez zatopienia obuwia.
Ok, podsumowanie sytuacji: czas 6:09, jeszcze tylko jeden punkt, więc maks 20-30 minut. Będzie niezły czas mimo paru wtop. Patrzę na kartę... o nie kurwa!!! Przegapiłem jeden punkt!
Patrzę na mapę - no tak, to dlatego na pk 15 przelot który wymyśliłem z początku wydawał mi się dziwny. Bo uwzględniał punkt 12, którego później nie zauważyłem :).
No nic, nie ma tragedii. Wyniku nie będzie, ale punkt jest tylko o ~5km, więc stracę może pół godziny. Mógł być o 20km ;).
Zrezygnowany zawracam.

PK 12 - szczyt górki.
Wyglądało to łatwo. Jest górka, ma szczyt, nie powinno być problemu. Dojazd szybki, a na miejscu straciłem najwięcej czasu ze wszystkich PK na tych zawodach :). Mapa była enigmatyczna, jak każda pięćdziesiątka, i nie ujawniała rzeczywistości. A rzeczywistość była taka, że to był pagórkowaty, zakrzaczony teren z mnóstwem "szczytów", zerową widocznością i poprzecinany ledwo widocznymi dróżkami i płotami ogradzającymi uprawy leśne. 40 minut czesania, zanim znalazłem ten cholerny PK zupełnie gdzie indziej niż się spodziewałem.
Zwykły fuks - jak się podeszło z jednej strony, to była gehenna, jak z drugiej, trafiało się jak po sznurku wygodną ścieżką. Podszedłem ze złej strony i pozamiatane.
I tak z w miarę dobrego wyniku zaczęła się walka, żeby w ogóle zmieścić się w limicie czasowym ;).

PK 8 - skrzyżowanie, drzewo 10m na SW.
Dolot bardzo długi, cały czas szansa na brak punktów karnych. Co do punktu, to albo był przestawiony o jedną przecinkę, albo mapa nie odpowiadała rzeczywistości, co też mogło mieć miejsce. Akurat nie było słupków leśnych żebym mógł to zweryfikować, a ewntualny błąd był rzędu 100m, więc 2mm na mapie. W każdym razie w punkcie gdzie myślałem że będzie pk była kupa. Dosłownie, ktoś nasrał. Orga aż o taką złośliwość nie posądzam, choć kto wie...? ;)
Po 10 minutach znalazłem punkt i wykonałem długi sprint do bazy :).
Limit przekroczyłem o 3 minuty, nie jest źle, mało punktów karnych, więc opłaciło się iść na ósemkę :).

Fajnie było pojeździć sobie cały dzień po nowych terenach, tym bardziej tak ładnych i mało zurbanizowanych. Muszę powiedzieć, że się nieźle ujechałem. No i trening psychiki też niezły - to że nie pizgnąłem rowerem do Noteci po odkryciu, że zapomniałem o jednym PK mam za swoje największe osiągnięcie ;).

Niestety  nie mam rzeczywistego czasu jazdy i średniej, bo nie mam licznika, i dane są tylko z Garmina, z czasem całkowitym, razem z szukaniem pk i przetwarzaniem danych ;).

Złoto dla zuchwałych - koniec trasy
Wejście smoka ;). Tak wyglądam po 8 godzinach napierania. Dobrze że po czworakach nie wlazłem do tej szkoły ;).



Dodałem mapkę dla rozjaśnienia sytuacji. Znacznie wyraźniejsza niż na wydruku ;).







Komentarze
klosiu
| 20:33 środa, 26 lutego 2014 | linkuj To fakt. Jak porównałem z super mapką z Szagi, to na tej ze Złota... nic nie było widać. Chętnie zapłaciłbym 10zł więcej wpisowego, gdyby była taka mapa jak na Szadze.
amiga
| 10:57 środa, 26 lutego 2014 | linkuj Świetny wynik. W sumie impreza całkiem udana. Jedyny poważny minus to mapa. Druk tragiczny
klosiu
| 08:00 środa, 26 lutego 2014 | linkuj DJK, ja orientację traktuję bardziej jako rozrywkę, tak że nie wiem, zobaczę jak mi to z innymi terminami koliduje :).
K4r3l, no nie? Fajnie się pobłądzenia prezentują na zbliżeniach ;).

Nawiasem mówiąc, ogłosili wyniki. Nie jest źle, jako ostatni z kompletem punktów byłem 17/36 open :). Widać że jakiś poziom trudności był, skoro ponad połowa nie miała kompletu.
Jakby nie ta kompromitacja z dwunastką, to byłbym pewnie 5-6.
k4r3l
| 12:40 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj Szacun Mariusz, mapka z endo mówi wszystko :)))
djk71
| 06:32 poniedziałek, 24 lutego 2014 | linkuj Poszło Ci lepiej niż nam. Brawo.
Rozumiem, że widzimy się np. na Róży Wiatrów, w końcu też będzie blisko...
klosiu
| 18:21 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj Marc, pewnie będzie jeszcze okazja niejedną setkę na orientacji zrobić :). Ale tu obsada była mocniejsza niż na Szadze, tam faktycznie wszyscy mocniejsi poszli na 150km. Pewnie więcej punktów do ichniej generalki czy coś :). Zwycięzca miał tu nieco poniżej 6h, przy takiej trasie to całkiem wyśrubowany wynik.
Asia, w końcu pojechałem się odprężyć ;)))
Dawid, a to sorka, zwracam honor ;). Fajne tereny masz pod tą Bydgoszczą, myślałem że tam raczej dość płasko jest, a czasem były widoczki jak w górach :).
daVe
| 17:37 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj Proszę mnie nie oskarżać, że nie mówiłem o śniegu: tydzień temu pisałem, że jeszcze na drogach leży! :p
http://dave.bikestats.pl/1089787,Zimna-jesien.html

Teren rzeczywiście z tej strony Bydgoszczy jest mocno pofałdowany, w zasadzie cały obszar Bydgoszcz-Toruń tak wygląda. A śnieg to pozostałości Ksawerego, dał ostro popalić w tym rejonie. W momencie, kiedy przechodził przez kujawsko-pomorskie wracałem z Bydzi do Poznania. Zajęło mi to osiem godzin i to tylko dlatego, że pojechałem jakimiś bocznymi drogami. Gdybym jechał piątką stałbym w korkach całą noc...
JoannaZygmunta
| 16:50 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj Faktycznie masz mocne nerwy. Ja czytając się wkurzałam ;)
Marc
| 15:21 niedziela, 23 lutego 2014 | linkuj Gratsy znalezienia wszystkich punktów, pomimo przeciwności losu :)
Na następny raz postaram się być zdrowy, co by można wspólnie szukać wrednie ukrytych punktów.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa nicop
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]