Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2013

Dystans całkowity:1449.79 km (w terenie 522.00 km; 36.01%)
Czas w ruchu:65:44
Średnia prędkość:22.06 km/h
Maksymalna prędkość:77.20 km/h
Suma podjazdów:9010 m
Suma kalorii:4029 kcal
Liczba aktywności:29
Średnio na aktywność:49.99 km i 2h 16m
Więcej statystyk
  • DST 35.18km
  • Czas 01:07
  • VAVG 31.50km/h
  • VMAX 53.50km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Znów w siodle

Środa, 21 sierpnia 2013 · dodano: 21.08.2013 | Komentarze 2

Krótki rozruch pod wieczór. Niesamowite, jak człowiek szybko gnuśnieje, po dwóch dniach przerwy już w ogóle nie chciało mi się jechać, ale zmusiłem się tytanicznym wysiłkiem woli :). Jak zwykle po przerwie, siła spora, ale dynamika leży. Mimo to średnia ładna jak na sporą ilość górek po drodze. Przyjemna temperatura.




  • DST 50.07km
  • Teren 30.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 14.31km/h
  • VMAX 74.30km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1540m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karkonosze dzień trzeci - rozjazd

Niedziela, 18 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 10

Tradycyjny rozjazd Goggle-style :).
Wieczorem umówiliśmy się z Wojtasem na pobudkę o 4:30, bo JPbike chciał wjechać na Szrenicę, a ja zjechać super zjazdem żółtym szlakiem z Wysokiego Kamienia do Piechowic.
Koniec końców padło na to że zrobimy i to i to :)
Obudziłem się o 4:30 - egipskie ciemności. No tak, tego nie przewidzieliśmy ;). Wojtas też wstał, ale przesunęliśmy wyjazd na szóstą, żeby w ogóle coś widzieć, hehe. Przy świetle wschodzącego słońca dojechaliśmy do Szklarskiej (ślicznie było w lesie) i zaczęliśmy wspinaczkę. Porozmywany bruk koło Kamieńczyka przeraził mnie, nie dość że wczorajszy kryzys odbił się w nogach i wlokłem się sapiąc na końcu, to nie dało się tam jechać, na szczęście szybko zaczął się normalniejszy bruk, tyle że z okrutnymi ściankami. Kilka razy byłem blisko zejścia z roweru, a Josip i JPbike zniknęli w sinej dali :). Wjazd na Śnieżkę jest niczym przy brukowych ścianach podjazdu na Szrenicę.
Na szczęście im wyżej, tym nawierzchnia była lepsza i w końcu udało się podjechać całość. Widoki były ładne, jak zwykle wcześnie rano, gdy nie psują ich grubi turyści ;).





Po krótkiej przerwie szybki i nieprzyjemny zjazd. Na lepszym kawałku drogi na pewno jechałbym szybciej niż na Karkonoskiej, ale powyżej 70km/h zwiało mi kask z głowy :D i musiałem się zatrzymać. Ale klocki zaśmierdziały ;).
Końcowe bruki bolały.
Szybko przemieściliśmy się wygodną rowerówką w Izery i wdrapaliśmy się do kopalni kwarcu. Cały czas miałem bombę i snułem się w dalekim ogonie. Sytuacji nie polepszał lekki kacyk szmerający w głowie ;).
Ale widoczki świetnie uprzyjemniały jazdę.


Dziura w górze


Tam byliśmy

Z kopalni do Wysokiego Kamienia już w miarę płasko, a później zaczął się znakomity zjazd żółtym szlakiem do samych Piechowic. Z 5km wąskiego szlaku, miejscami całkiem technicznego i dającego masę frajdy. Bez dwóch zdań to mój ulubiony zjazd, choć po tych kilkunastu minutach łapy potrafią boleć :). Teraz, w suchych warunkach był jeszcze lepszy.
I tak zjechaliśmy do Piechowic (tłumy szosowców o wyglądzie prosów tu jeździły, pewnie trenowali przed Mistrzostwami w przyszłym tygodniu), z Jackiem walnęliśmy radlerka dla ochłody i tradycyjnym podjazdem asfaltowym dojechaliśmy do Michałowic. Osobiście miałem już trochę dość roweru, więc wyjazd się udał :)).


Kategoria Góry


  • DST 102.13km
  • Teren 75.00km
  • Czas 06:12
  • VAVG 16.47km/h
  • VMAX 69.40km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 2700m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karkonosze dzień drugi - maraton

Sobota, 17 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 7

Postanowiliśmy pojechać do Szklarskiej bezpośrednio rowerami, z jednej strony dobrze, bo porobiły się ogromne korki na dojeździe i trzeba było przesuwać start, z drugiej to było 10km i z 200m przewyższenia ;). Ale za to poznaliśmy ostatnich kilka kilometrów trasy, to się zawsze przydaje. Popatrzeliśmy też chwilę na bikerów z Enduro Trophy jadących właśnie OS w poprzek naszej trasy :). Przyjechaliśmy na tyle wcześnie, że był czas powylegiwać się na łączce pod Lolobrygidą i pośmianie się z co większych brzuchów niektórych zawodników ;).
Podobno sam Kwiato podjechał pod sektory popatrzeć na start, ale nikt go nie poznał :).
Start opóźniony o 15 minut, w sektorze wyglądałem trochę niewyraźnie ;).



Fajny początek, od razu stromy kawałek nartostradą, bez żadnego rozdrabniania się :). Pierwszy zerwany łańcuch, pierwsze podpórki u niektórych... ;)
Od razu trochę wyprzedzam, wkrótce zaczyna się szybki szutrowy zjazd, na którym wyprzedzam jeszcze więcej :), jedzie mi się świetnie, aż u samego podnóża jebs! Potężny cios w oponę od najechanego kamienia poczułem całą du...szą ;). Jeszcze przez chwilę się łudzę że będzie ok, bo powietrze nie schodzi, ale po 100m podjazdu psst i jadę na flaku z tyłu. Dokładnie 1500m udało się przejechać :).
Nie ukrywam, że przeszła mi przez myśl opcja rezygnacji z wyścigu, ale po chwili się zreflektowałem, że przecież o nic tu nie walczę, start opłacony, a trening będzie dobry. Więc wziąłem się za zmianę dętki, w sumie się nie spieszyłem, więc trwało to 10-15 minut, w każdym razie wszystkie sektory wystartowały i mnie wyprzedziły. Zatrzymał się jeden kolega z Goggle i zapytał czy mam wszystko - dzięki :).
Dzięki laczkowi pierwsze kółko jechało mi się zajebiście. Wyprzedzałem wszędzie, na zjazdach, podjazdach, na jedynym zejściu zielonym szlakiem też sporo ludzi wyciąłem. Różnica prędkości była wielka i zawodników z mojego sektora zacząłem mijać w okolicach 30-40km. Fajnie się tak jedzie, ego rośnie :).
Pod koniec pierwszej rundy wyprzedzani już zaczęli trochę walczyć, na drugim podjeździe na Dwa Mosty zaczęło mnie lekko odcinać - jednak jedzenie poprzedniego dnia nie było optymalne pod zawody. Na kole w dodatku siedział mi zawodnik w stroju CCC i się nie poddawał. Zdaje się że też był po awarii z wyższego sektora. Żel trochę pomógł i w końcówce odszedłem mu trochę, ale na złość na zjeździe jechałem za busem orgów, który nie przekraczał 45-50km/h i znowu mnie naszedł. Całą pętlę giga widziałem go za sobą, na szczęście choć na podjazdach się trzymał, to był gorszy technicznie i na zjazdach uciekałem. W końcu odpuścił, ale krwi mi trochę napsuł :). W sumie na pętli giga więcej wyciąłem dublowanych megowców, niż gigowców, na długim dystansie jednak startują w większości mocni ludzie.
Ostatnie 30km to już nasilający się zgonik, cisnąłem, ale coraz wolniej, niby uciekałem ludziom, ale też z jakby mniejszą różnicą prędkości. Może na euforii pierwszego kółka za mocno pocisnąłem. W każdym razie nikt mnie nie wyprzedził aż do samego końca.



Dojechałem na oparach, w tym roku ani razu nie miałem takiego zgonu na maratonie.
Ale zmieściłem się w 5h, nawet mimo ospałej zmiany dętki i paru minut straconych na wyrywaniu łańcucha zakleszczonego między kasetą a szprychami. W każdym razie trening był udany.

Na mecie czekał zadowolony JPbike, który wklepał mi piętnaście i pół minuty, mimo że też złapał gumę. Widać że noga wyrobiona, ciężko będzie się ścigać we wrześniu :).

Trasa super. Dużo technicznych zjazdów, nie za trudnych, ale takich że dawały satysfakcję i sporo frajdy przy szybkiej jeździe. Bufetów dużo i szybka obsługa. Pogoda dopisała. Żarcie mogłoby być lepsze, ale w sumie więcej plusów niż minusów :).
Minusem na pewno była konieczność dojechania 10km na kwaterę, to już trochę bolało :). A na kwaterze przy piwku siedział... Josip, który z rodziną przyjechał na tydzień wakacji. Niezła koincydencja, która zaowocowała opróżnieniem sporej ilości browców i nie tylko wieczorem :).


Kategoria 100-200, Góry, Maratony


  • DST 44.27km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:51
  • VAVG 15.53km/h
  • VMAX 77.20km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 1360m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karkonosze dzień pierwszy - rozgrzewka

Piątek, 16 sierpnia 2013 · dodano: 19.08.2013 | Komentarze 4

Zaraz po szybkim zainstalowaniu się na kwaterze pojechaliśmy z JPbike na małe rozruszanie nóg. Mimo tylko częściowego oznakowania trasy przejechaliśmy sporą część, jakieś 10km od Michałowic aż do zjazdu z Dwóch Mostów. Poziom trudności jednego zjazdu (w wąwozie zielonym szlakiem do Jagniątkowa, z drugiego etapu BA) mocno zaskoczył Jacka :).
W czasie drogi postanowiliśmy pojechać na Przełęcz Karkonoską, w czasie podjazdu okazało się, że Jacek sobie nieźle siłę wyrobił przez wycieczkę z sakwami do Paryża i odszedł mi w stromej końcówce na dobrą minutę.
Zasłużyliśmy na piwko w świetnej scenerii i pogodzie :).





Na zjeździe padł chyba mój życiowy Vmax. Nieźle muszą hałasować rowery jadące z taką prędkością, bo ludzie uciekali na boki już 100m przed nami :). Zjechaliśmy do Przesieki i Drogą pod Reglami spokojnie pojechaliśmy do Michałowic, a później na tradycyjną kolarską pizzę ;). Udało nam się z pogodą w ten weekend, trzeba to przyznać.


Kategoria Góry


  • DST 95.10km
  • Teren 70.00km
  • Czas 04:27
  • VAVG 21.37km/h
  • VMAX 49.80km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 810m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mała przecierka z JP

Czwartek, 15 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 2

Punkt dwunasta wyruszyliśmy z JPbike na objazd jego rundy XC. Przyznam, że myśląc "runda XC" oczami duszy widziałem rundę 5, no maks 10km, więc nie byłem psychicznie przygotowany na prawie 60km urozmaicony trip po WPN ;). Dobrze że choć śniadanie zjadłem, więc nie odcięło mnie tak zupełnie, hehe.
80% trasy nie znałem, albo jechałem raz parę lat temu. Trochę dziwnie, myślałem że WPN znam dobrze, a tu taka niespodzianka.
Rewelacyjny był trawersujący singielek nad jeziorem Jarosławieckim. Na szlaku nad jeziorem Dymaczewskim pocisnąłem, bo to było jedno z niewielu miejsc, które znałem ;). Nieznane mi warianty zjazdów z Osowej, gdzie jeszcze wisiały oznaczenia Gogola, jakieś dzikie drogi dookoła Głęboczka, świetna trasa przez Pojniki (też oczywiście nie znałem;)), oczywiście sinusoidy, gdzie osiągnąłem Vmax, bomba. Świetne przetarcie przed jutrzejszym wypadem w góry.
Acha. Jak JPbike już ostrzega, że będzie stromo, to znaczy, że będzie, kurwa, pionowo!
Zjechałem tylko dlatego że nie zdążyłem wyhamować ;).
Fajna jazda, muszę przyznać, że Jacek nieco mnie zajechał swoją nogą wyrobioną na TdF :)




  • DST 12.06km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:05
  • VAVG 5:23min/km
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 1063kcal
  • Aktywność Bieganie

Bieganko

Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 0

Cały dzień coraz bardziej się wkurwiałem. Przechodzenie frontu i związany z tym silny wiatr zawsze tak na mnie działa :). W końcu po południu oderwałem się od roboty i pojechałem w las odreagować. Przy tym nastawieniu nie mogło być mowy o jakimś porządnym treningu, więc po prostu pobiegałem sobie godzinkę dla przyjemności.
Fajny chłodek i mało piachu po ostatnich częstych i krótkich prysznicach z nieba.
Sarny o tej porze roku są rude jak lisy ;).


Kategoria Bieganie


  • DST 47.60km
  • Teren 38.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 19.43km/h
  • VMAX 38.20km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę techniki

Poniedziałek, 12 sierpnia 2013 · dodano: 12.08.2013 | Komentarze 2

Na początek rozgrzewkowo Rusałka-Strzeszynek, później przez Kiekrz i Złotniki na Morasko. Spędziłem tam sporo czasu - dobre 15-20km jeździłem po singielkach. Trochę sobie trzeba przypomnieć, jak utrzymywać równowagę na wąskich zakrętach jeszcze dokręcając :). Fajny ten zjazd gogolowy spod Aquanetu, szczególnie jak się puściło klamki - kilka głębokich bruzd na samym dole ładnie zatrzęsło ;).
Z powrotem terenem aż do Uniwerku - ale tam nabudowali tych wydziałów od kiedy byłem tam ostatni raz. Fajnie to wygląda.
Fajna dziś pogoda, co prawda mocno wieje, ale w terenie to nie przeszkadzało.




  • DST 22.32km
  • Teren 22.00km
  • Czas 01:18
  • VAVG 17.17km/h
  • VMAX 46.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Luzowanie łydy w wupeenie

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 0

Dziwnym trafem miałem w aucie górala i strój ;), więc zaraz po InO pojechałem na parking nad Góreckim i zrobiłem rozjazd. Krótko, ale samo gęste: czerwony szlak nad jeziorem Góreckim, czarny nad Dymaczewskim, sinusoidy (po orientacji trafiłem bezbłędnie ;)), krótka trasa DH z ośrodka pulmonologicznego do Kociołka, Kociołek i nad Góreckim z powrotem. Z Osowej nie zjeżdżałem, głównie dlatego, że musiałbym z powrotem podjeżdżać ;).




  • DST 12.94km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 6:29min/km
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 1090kcal
  • Aktywność Bieganie

Orientacja Puszczykowo

Niedziela, 11 sierpnia 2013 · dodano: 11.08.2013 | Komentarze 2

Małe zawody, ale dość przyjemnie zorganizowane.
Ze znajomych startowali Marc, jego siostra Magda, Krzychu i Paweł, więc robiliśmy za 1/4 frekwencji ;).
Starty w odstępach minutowych, od razu na początku zawieszam się nad obco wyglądającą mapą - w końcu dostaliśmy na jakichś zawodach mapę do zawodów na orientację ;). Na dodatek nie było skali ani południków, więc było trudniej. Dziecinny błąd na początku, niezorientowanie mapy z kompasem kosztował mnie potworną stratę - 15 minut błądzenia, później jak już to ogarnąłem to okazało się że punkt jest skrzyżowanie dalej niż to było zaznaczone i znów 5 minut daremnego szukania. I tak mieliśmy szczęście, bo jak z Pawłem wpadliśmy na punkt, to właśnie podkradał go jakiś dziadek ;).
Ale odzyskaliśmy go, pobiegliśmy z Pawłem dalej. Niejednego by taka porażka na początku załamała, ale my jesteśmy twardzi ;).
Dalej bez większej trudności, po początkowej zawieszce wkręciłem się i kontrolowałem mapę na bieżąco, więc jakoś szło. Dopiero przy przedostatnim punkcie zachciało mi się iść na szagę i skończyło się znów parominutowym błądzeniem, ale dość krótkim. Zwiększyliśmy tempo i ostatni punkt zdobyliśmy ekspresowo, na ostatniej prostej do mety podkręciłem tempo do 4:10 (aż się zdziwiłem) i oderwałem się od Pawła.
Okazało się że zmiażdzył wszystkich Marc, szedł od punktu do punktu bezbłędnie i wkopał mi aż 16 minut, zajmując drugie miejsce w kategorii open man. Po raz kolejny okazuje się, że w orienteeringu nie decyduje noga, tylko zimna krew i nie popełnianie dziecinnych błędów :).
Ale fajna imprezka, trzeba praktykować żeby być dobrym, poza tym taka orientacja to świetna zabawa :).


Minimusy.




  • DST 120.66km
  • Czas 03:57
  • VAVG 30.55km/h
  • VMAX 50.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sztafeta

Sobota, 10 sierpnia 2013 · dodano: 10.08.2013 | Komentarze 6

Zaczęliśmy z Marcem i Josipem ze Śródki i ruszyliśmy w stronę Pobiedziajów. Po paru kilometrach złapałem laczka - to już trzeci w tym roku na szosie, coś niedobrego się dzieje ;). Po szybkiej naprawie ruszyliśmy znowu, z małym odbiciem na Promno, gdzie pożegnaliśmy Josipa. Z Marcem już spokojniej do ronda w Łubowie, gdzie po popasie przy sklepie skręciliśmy na Owieczki. Kolejny postój (ogólnie dużo postojów było ;)) był na polach Lednickich, zaliczyliśmy premię górską pod bramą rybą i zamoczyliśmy nogi w ciepłym jak zupa jeziorze. Zadzwonił z3waza i okazało się że już są w domu, więc umówiliśmy się z nim i Asią w Kiszkowie. Dotarliśmy tam prawie jednocześnie, my pojechaliśmy w jedną stronę, a Asia w drugą :).
Zyga wprowadził paroma mocnymi zmianami nowy duch w zespole i zaczęliśmy jechać mocniej i atakować każdy podjeździk na trasie na maksa :). W ten sposób po długiej jeździe na rancie w okolicach Murowanej i kolejnych premiach górskich w Biedrusku i na rybce dojechaliśmy do domu. Całkiem ładny trening wyszedł, w grupie jednak czas ładnie mija :).