Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 60.52km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:08
  • VAVG 11.79km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Podjazdy 3150m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Głuszyca - pierdolę, nie jadę

Niedziela, 31 lipca 2011 · dodano: 06.08.2011 | Komentarze 7

Bez ochoty jechałem na ten maraton, całodzienna ulewa poprzedniego dnia mocno schłodziła mój zapał. No ale przecież w Głuszycy nie ma błota...
60km z Karpacza szybko minęło, zimno, coś z nieba leci... nienajlepsze warunki do startu. Pogaduchy ze znajomymi przeciągają się i do sektora wchodzę w ostatniej chwili :).
Start na luzie i w dobrych humorach:


(c) JPbike

Jadę sobie spokojnie, za Mlodzikiem, bez dyszenia i wypruwania się, pamiętam że początek jest ciężki. Okazuje się że jest bardzo ciężki :). Po paru kilometrach ogarnia nas błoto jak w Beskidach, do tego mokre korzenie, ogólnie ślisko jak cholera. Na poboczach leżą powaleni warunkami rowerzyści :). Parę razy muszę wygarniać błoto z widełek, bo blokują się koła.
Wszyscy mi odjeżdżają i jadę samotnie, ani z przodu, ani z tyłu nikogo. Tylko z dwoma Czechami się tasuję. Podczas pokonywania błotnistych zjazdów i dla odmiany błotnistych podjazdów dojrzewa we mnie myśl żeby się wycofać. Nie ma sensu, czas i tak będzie słaby, punktów nie będzie, do generalki nie będzie się liczyć... typowe marudzenie :). Zresztą nie wiadomo czy się zmieszczę w limicie, na 56 km trzeba być w 5h, a tu raptem średnia 10km/h na budziku :).
I tak sobie jadę, po ciężkich 30km zaczyna być lżej i szybciej, ale już mi się nie chce. Mówię sobie, że na półmetku schodzę, jeszcze pokonuję (z buta) potwornie stromą serię zjazdów na zdaje się Czerwonych Skałach czy jakoś tak. Dodatkowo mnie to wkurza, bo ten fragment miał być ominięty w razie złych warunków. Mega pojechało sobie łatwiejszą trasą na Sowę, a nas gigowców każdy ma w dupie i ciąga po błotach i pionowych skałach przez dziewięć godzin bez żadnego pardonu. Pierdolę, nie jadę, chcę jeszcze trochę po Karkonoszach pojeździć, a nie zdychać ze zmęczenia, reperować rower albo siedzieć w gipsie do końca tygodnia. Tak sobie mniej więcej rozmyślałem :))).
Ostatni diabeł siedział na bufecie na 43km. Miał postać bikera mówiącego że rezygnuje i jedzie asfaltem do Głuszycy (było stamtąd z 5km asfaltem w dół). Ale się oparłem pokusie i zgodnie z założeniem ruszyłem trasą, a za mną jeden z Czechów, z którym się mijałem od początku. Ostatni fragment był już łatwy i stosunkowo mało błotnisty, tyle że odkręcił mi się blok w butach i parę minut dokręcałem (śrubka na szczęście nie wypadła). Dzięki temu nie miałem na półmetku dylematu, bo o włos się nie zmieściłem w tych pięciu godzinach limitu i nie puścili mnie dalej :).
Przybiłem piątkę z Czechem i wróciłem na metę, witając wracających z trasy ubłoceńców już umyty i ciepłych ciuchach ;). Z Adamuso, który rozwalił przerzutkę walnęliśmy po bronku i tak jakoś czas płynął, aż wszyscy ze znajomych łącznie z fotografującym JPbike stawili się na mecie :)


(c) JPbike

Jakoś po MTB Trophy mam kłopot z motywacją w czasie startów, tam w ogóle nie było opcji żeby się wycofać, a teraz na "zwykłych" maratonach jakoś mi się nie chce. Mam nadzieję że na trzech ostatnich maratonach Powerade będzie lepiej.


Kategoria Góry, Maratony



Komentarze
mlodzik | 13:51 niedziela, 7 sierpnia 2011 | linkuj Hehheh, były mega jaja :D
Ja miałem kryzysik konkretny, ale żeby zejść na półmetku to nawet mi się nie śniło ;) :D
Błoto to dla mnie szajs :D
bloom
| 12:42 niedziela, 7 sierpnia 2011 | linkuj To jak ci się nie chce to moze szosa :P
Kolumb
| 12:13 niedziela, 7 sierpnia 2011 | linkuj Mi też po Trophy się nie chce, dlatego w Głuszycy wybrałem dystans mega i nie żałuję tej decyzji :)
klosiu
| 11:42 niedziela, 7 sierpnia 2011 | linkuj Marc --> e tam, jak się nie ukończyło, to się nie liczy :). Ale że po Trophy jest inaczej, to racja :)
josip --> za jakieś trzy miliony lat przyszli archeolodzy odnajdą tam odciski stóp i opon prehistorycznych rowerzystów, niczym na zboczach Wąwozu Olduvai ;)))
josip
| 21:11 sobota, 6 sierpnia 2011 | linkuj W czwartek podchodziłem sobie z rodziną spacerkiem pod Rogowiec trasą giga. Zamiast błota - zeschnięta na kamień skorupa a w niej... odciski butów i opon:) Widać, że to glina (bo zwykłe błoto tak nie zastygnie), musiała tam być naprawdę masakra w czwartek.
Marc
| 10:58 sobota, 6 sierpnia 2011 | linkuj Jak to mówią, po Trophy wszystko jest już inne ;)
BTW podziwiam, bo i tak sporo przejechałeś w takich warunkach.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa alasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]