Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:922.85 km (w terenie 145.00 km; 15.71%)
Czas w ruchu:64:17
Średnia prędkość:23.64 km/h
Maksymalna prędkość:68.60 km/h
Suma podjazdów:5810 m
Maks. tętno maksymalne:180 (96 %)
Maks. tętno średnie:148 (79 %)
Suma kalorii:24196 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:70.99 km i 3h 23m
Więcej statystyk
  • Czas 01:00
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 157 ( 83%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie 670kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poranny bieg

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 14.07.2011 | Komentarze 0

Z rana godzinna przebieżka w poszukiwaniach jakiejś rozsądnej trasy biegowej. Trochę z dupy, bo fajne tereny do biegania są dopiero z pół godziny truchtem od domu, więc za daleko. Ale znalazłem jakąś ~10km pętelkę, na razie może być. Strasznie parno.

Bieganie, KOW 4, obciążenie 240.




  • DST 95.56km
  • Czas 03:05
  • VAVG 30.99km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 157 ( 83%)
  • HRavg 132 ( 70%)
  • Kalorie 2087kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczór na rowerze

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 0

...drugi z kolei. Dziś było gorzej, tętno zaniżone, wiatr się ruszył, a ja przebiegle zaplanowałem trasę tak, że ostatnie 30km było centralnie pod nasilające się z każdą minutą podmuchy. Końcówa przez to na leciutkim zgonie, straciłem sporo ze średniej wyrobionej na mocniejszym początku.
Trasa Czarnków-Połajewo-Obrzycko-Ostroróg-Wronki-Krucz-Goraj-Czarnków.
E2, KOW 4, obciążenie 740.




  • DST 80.91km
  • Czas 02:24
  • VAVG 33.71km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 163 ( 87%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Kalorie 1827kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tlenik wieczorkiem

Wtorek, 12 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 4

Na rower przed siódmą. Trasa Czarnków-Chodzież-Ujście-Stobno-Czarnków. Przyjemnie się jechało, Ustroń nie odbił się na nogach, choć na drugi dzień byłem jak z krzyża zdjęty. Dziś idealna kolarska pogoda, zachodzące słońce, nieco ponad 20 stopni. Średnia wyszła taka nie dlatego że jestem taki wycinak - po prostu nie było wiatru :).

E2, KOW 5, obciążenie 720.




  • DST 78.04km
  • Teren 55.00km
  • Czas 06:28
  • VAVG 12.07km/h
  • VMAX 67.70km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 180 ( 96%)
  • HRavg 148 ( 79%)
  • Kalorie 4980kcal
  • Podjazdy 2660m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Ustroń

Niedziela, 10 lipca 2011 · dodano: 13.07.2011 | Komentarze 6

Od rana garówa, chyba ze 25 stopni o ósmej. Leniwie pedalę na start, po drodze ucinam sobie pogawędkę ze Slecem i Adamuso. Wcześnie przyjechałem, nie chciało mi się siedzieć na grzejącej się w słońcu kwaterze, więc z pół godziny powoli kręcę po stadionie na minimalnym przełożeniu. Spiker żartuje sobie o burzach i konieczności zabrania pelerynki na deszcz. W końcu jadę do boksu SCS OSOZ i pożyczam taśmę izolacyjną, żeby zalepić hample, kto wie, może faktycznie lunie?
4 sekundy od startu siada zasilanie i bramki startowe zaczynają się zapadać :D. Przejeżdżam szorując kaskiem, ale następni muszą się już nagimnastykować ;).

Przynajmniej początek był wesoły ;p
Pierwsze kilometry asfaltowe i szybkie, potem zaczyna się podjazd, który wyprowadzał z Ustronia w drugiej częsci pierwszego etapu Trophy. Tyle że wtedy wszyscy prowadzili, a dziś wszyscy jadą. Jednak ten podjazd po 40km a po 5km to jest zupełnie inny podjazd ;).
Już po 7-8 km mam pusty jeden bidon, pot leje się ze mnie jak z ogrodowego węża, więc zatrzymuję się na pierwszym bufecie, przy tej temperaturze nie ma co sobie żałować picia.
Całe pierwsze kilometry aż do Brennej to część pierwszego etapu Trophy. Świetnie mi się zjeżdża, wydaje mi się że niezbyt szybko, ale nikt mnie nie wyprzedza, a nawet się oddalam od tych za mną. Co za nowość na maratonach Golonki :D.
Jeszcze tylko stromy zjazd stokiem narciarskim do Brennej i drugi bufet. W Brennej piknikowo, masa wczasowiczów moczy się w Wiśle, też bym tak chciał ;).
To już chyba za rozjazdem, zaczyna się drugi podjazd (na Kotarz 985m npm), początek asfaltem ale potem stromy szuter i na końcu singiel w lesie. Większość w palącym słońcu. Sieka mnie tu kryzys, chyba przegrzanie, gdy zsiadam z roweru, ledwo mogę nawet prowadzić. A to jeszcze nawet nie połowa trasy! Tak źle się na trasie nigdy nie czułem, gdy już zaczynam myśleć o wycofaniu się, doczłapuję się w końcu na szczyt. Zjazd trochę chłodzi, zaczynają się single znane z czwartego etapu Trophy. Znajomy zjazd z metrowym progiem do bufetu, gdzie leję tym razem do bidonów wodę, na powera już nie mogę patrzeć. Leję też wodę na siebie, byle się schłodzić i atakuję Klimczok. Na tym podjeździe umarłem ze dwa razy :). Parę razy musiałem zejść z roweru, a jak jechałem, to wolniej niż na Trophy, po czterech dniach napierania. Jeśli się nie wycofałem, to tylko dlatego, że asfaltem do Ustronia było jeszcze dalej niż trasą :). No masakra, stroma stokówka wystawiona na bezlitosne słońce, zero wiatru i żar bijący też z dołu od rozpalonego szutru. Jak ja tam marzyłem, żeby przyszła wreszcie ta burza, co tam burza, nawałnica z oberwaniem chmury! ;) Na szczycie już mało kontaktowałem, na szczęście zjazd chłodził. Tym razem, na wypoczętych mięśniach był mniej bolesny niż na Trophy, był tylko jeden gorący moment - na fragmencie skały, gdzie na Trophy nieźle mnie rzucało, tym razem podbiło mi tylne koło, z metr przejechałem na przednim, a jak tylko tylne opadło, to przednie odbiło w bok na następnym kamieniu i chwilę byłem ustawiony pod kątem 45 stopni do kierunku jazdy :D. Puściłem hample i rower ostro skręcił poza drogę i wbił w jakąś koleinę z boku już na nasypie, którą jechałem kilkanaście metrów zanim wróciłem na szlak :D. Najbardziej zadziwił mnie mój spokój, choć wiedziałem cały czas że za chwilę zaoram łbem w ziemię, to zero usztywnienia i prawidłowe reakcje :)). No ale się udało, jedną z najważniejszych lekcji jakie odebrałem na Trophy była ta, że rower na szybkości przejedzie przez prawie wszystko, byle mu nie przeszkadzać :).
Fajnie wtedy patrzeli podchodzący szlakiem turyści :D.
Na dole znów bufet, to było już połączenie z mega, dowiedziałem się że do mety już tylko 16-17km i trochę odżyłem, tym bardziej że wyprzedziłem kilku megowców - to zawsze na mnie dobrze działa ;).
Ale w mega stromej końcówce podjazdu pod Równicę znów zdechłem, znów to samo, słońce, nagrzany szuter, zero wiatru. Końcówa z buta, wkurwiony już byłem porządnie, bo ciągle się wydawało, że podjazd się kończy, a za zakrętem znów jakiś mały szczycik i znów pod górę. I tak parę razy!
Wyprzedziła mnie (z buta!) Czeszka Ludmila Damkova, chyba źle wyglądałem, bo zaproponowała mi magnez ;). Nie dzięki, kurczy nie mam, po prostu ledwo łażę ;)).
W końcu spytany fotograf odpowiedział, że jeszcze 100m pod górę, a potem 10km zjazdu do mety. Jupijajej!!!! :D
Zjeździk początkowo błotnisty, z ukośnymi belkami. Błotko miło chłodziło tyłek, belki śliskie i trzeba było uważać, zresztą gdzieś z tyłu dobiegł mnie głośny odgłos kraksy. Ktoś nie miał szczęścia.
Doganiam Ludmile i wyprzedzam już na asfacie i szybkim zjazdem tnę do mety.
Jeszcze chyba nigdy tak skatowany nie kończyłem maratonu, nawet w Głuszycy w zeszłym roku w końcówce czułem się lepiej :).
Odbieram żarcie, picie i padam na trawkę w cieniu, gadając z Kolumbem z BS, który przyjechał 5 minut przede mną.
Potworny maraton, wolę już chyba 15 stopni i deszcz niż taką suchą saunę.
Czas 6:07:38, miejsce 87/127, mimo tragicznego czasu miejsce typowe, 2/3 stawki.
No i trzeba doliczyć 30xDNF, widać że warunki naprawdę były ekstremalne, 20% startujących odpadło.
Zbyt dobra pogoda też nie jest dobra ;).


Kategoria Góry, Maratony


  • DST 36.22km
  • Czas 01:21
  • VAVG 26.83km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 168 ( 89%)
  • HRavg 138 ( 73%)
  • Kalorie 997kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trochę siły

Czwartek, 7 lipca 2011 · dodano: 07.07.2011 | Komentarze 6

Godzinka spokojnej rozgrzewki i 5 razy Jesionowa. Miało być 10 razy, ale jakoś ciężko mi się dziś jechało, i stwierdziłem że nie ma sensu się zajeżdżać przed Ustroniem.
Coś nie mogłem dziś wejść na wysokie tętno, podjazdy w okolicach 165 bpm.
E1/F2, KOW 4, obciążenie 324




  • DST 86.39km
  • Czas 02:41
  • VAVG 32.20km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 161 ( 86%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie 2087kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

W końcu na szosie

Środa, 6 lipca 2011 · dodano: 06.07.2011 | Komentarze 0

Przez Wieleń do Krzyża Wlkp i z powrotem. Równa jazda w tlenie. W końcu jakiś konkretniejszy dystans, a nie same popierdółki ;).
Świetnie się jechało po bardzo długiej przerwie, organizm w końcu się chyba zregenerował, tętno w przedziale bez żadnych kłopotów. Temperatura komfortowa, wiatr boczny, nie przeszkadzał.
Wypadł mi bidon na wybojach, musiałem wracać ze 100m zanim go znalazłem :). Chyba do szosy też sobie kupię koszyki speca ;).

E2, KOW 3, obciążenie 483




  • DST 18.31km
  • Teren 4.00km
  • Czas 00:54
  • VAVG 20.34km/h
  • VMAX 43.20km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozruch

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 4

Rozruch&sprawdzenie; roweru i nowej przerzutki (XT z krótkim wózkiem). Nowa niewyrobiona sprężyna, zmienia biegi z przyjemną, metaliczną dokładnością. Po ponad tygodniu przerwy dziś dziwnie mi się jechało na rowerze. Ale sprinciki wchodziły całkiem przyjemnie. Trzeba się znów brać za treningi, na Trophy świat się nie skończył :).




Czarna Góra w deszczu

Niedziela, 3 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 0

Od rana lało, w krótkiej przerwie między ulewami wyskoczyliśmy obejrzeć wodospad w Międzygórzu:



A potem wybraliśmy się na Czarną Górę (1205m npm). Od razu się rozpadało, jakiś kilometr słabo przetartym szlakiem przez trawę i już chlupało w butach :). Ale wleźliśmy zielonym szlakiem do góry, końcówka asfaltem, a później znów na mokro, bo szło się ścieżką między namokniętymi świerkami, żeby okrążyć wieżę telefonii.
Na szczycie takie wypiździejewo i zero widoków w niskich chmurach, że odpuściliśmy Jaskinię Niedźwiedzią i wróciliśmy na kwaterę, wylewając w domu z butów po szklance wody ;))). Dopiero po czterech browcach jako tako doszliśmy do siebie :).

Tego dnia było grubo, w takich warunkach permanentnej ulewy nie chodziłem nigdy ;). Prognozy dla Sudetów były takie, że generalnie lepiej nie wychodzić z domu, bo nie wiadomo czy się wróci :).


Kategoria Góry


Śnieżnik na piechotę

Sobota, 2 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 0

Taki spontan - zgadałem się z kumplem na dwa dni łażenia po górach i o 10 rano byliśmy już w Międzygórzu, żeby zdobyć Śnieżnik (1425 m npm).



Po drodze, przyzwyczajony do szutrowego maratonu Powerade, ze zdziwieniem zauważyłem całkiem konkretne gołoborza i skałki na stokach.



Po paru kilometrach dzikich ścieżek trafiliśmy na czerwony szlak na Śnieżnik, znany z najbardziej technicznego odcinka zjazdowego na maratonie ;). Przyznam się, że jeszcze teraz w dwóch miejscach miałem wątpliwości jakbym to zjechał.



Na Śnieżniku lodowaty wiatr i niska temperatura. Szybka fotka i idziemy dalej na czeską stronę. W tle Czarna Góra, która nieźle da nam popalić następnego dnia ;).



Żółty szlak czeski to super singiel, do zjazdu bardzo techniczny, sporo korzeni i skał, ale może dać sporo przyjemności jakby spróbować ;).

Po zejściu sporo w dół rezygnujemy z dalszej drogi bo zaczyna się robić późno i wracamy do góry ledwo widoczną, nieoznaczoną ścieżką wzdłuż doliny jakiegoś małego potoczku. Piękny szlak, singiel naprawdę godny tej nazwy, na szerokość podeszwy ;), w dodatku co chwilę trzeba przekraczać zwalone drzewa i przeskakiwać szczelinę z potoczkiem ;).

Powrót szuterkami do Międzygórza.


Kategoria Góry