Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 77.38km
  • Teren 60.00km
  • Czas 04:57
  • VAVG 15.63km/h
  • VMAX 65.70km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 2320m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bike Adventure - etap II

Piątek, 5 lipca 2013 · dodano: 09.07.2013 | Komentarze 5

Ten etap miał być najtrudniejszy technicznie. W sektorze startowym poważne miny zwiastowały różnorakie "refleksje MTB" kłębiące się w głowach uczestników ;).



Zaczęło się startem honorowym, nie lubię czegoś takiego, ale było dość bezpiecznie, bo drugiego dnia już nikt nie szarżuje żeby się wepchnąć do przodu.
Parę sekund postoju i niespodziewany start ostry. W zamieszaniu tracę kontakt z Rodmanem i Josipem, widzę jak oddala się szybko DMK, więc gonię, mimo że tradycyjnie jest ciężko na podjeździe. Za zająca służy dziewczyna z Votum Wrocław, z pierwszego miejca klasyfikacji kobiet, która jest bardzo zgrabna więc przyjemnie się za nią jedzie ;).
Początek jest generalnie pod górę, tylko pierwszy zjazd zapada w pamięć, bo jest generalnie nie do zjechania, progi ponad półmetrowe i pokrywające wszystko stare liście skutecznie to uniemożliwiają. W jednym miejscu na skrzyżowaniu niejednoznaczne oznacznie zatrzymuje całą grupkę, na szczęście szybko dojeżdża motocyklista i kieruje nas we właściwą ścieżkę. Po krótkim, ale solidnym podjeździe asfaltowym wjeżdżamy na szutrówkę na Dwa Mosty. Lubię ten podjazd, rozkręcam solidne 15-16km/h i jadę, na kole siedzi znajomy Rodmana - Raff ze Strefy Sportu ;).
Nie przeszkadza mi to, jadę swoje, w końcu, gdy zaczyna się asfalt widzę z przodu dwie osoby, jedna to DMK! A Josipa i Rodmana nadal nie ma, ładnie musieli pocisnąć!
Widok Damiana powoduje automatyczne zwiększenie tempa i dojeżdżam do niego na samym szczycie przy bufecie. Szybki asfaltowy zjazd pokonuję nie schodząc poniżej 60km/h. Więcej takich ;).
Następuje krótki błotnisty zjazd i następny podjazd - Chomontowa.



Dalej jedziemy z Raffem, na początku stoi ekipa ze Strefy Sportu, więc korzystam z okazji i piję z podawanego bidonu, a później podjazd. Na samej Chomontowej nie dojeżdżam nikogo, za to na szybkim asfaltowym zjeździe łykam ze trzy osoby. Chyba staję się mistrzem szybkich zjazdów ;).
Zielony szlak do Borowic tak sobie idzie, w ogóle zjazdy tego dnia nie idą mi tak jak wczoraj, cały czas pamiętam o poważnych glebach kolegów poprzedniego dnia, a w dodatku jest ślisko.
W okolicach Karpacza jeździmy dłuższy czas, sporo zjazdów i podjazdów w okolicy Czoła, część się pokrywa z golonkowym Karpaczem, więc jest ciekawie.
Sporo mocno pozarastanych ścieżek, to jak widzę jest domena tras Grabkowych, wkurza mnie to bo jest niebezpieczne. Nie widać kamieni ani korzeni, więc można glebnąc w każdej chwili przy mocniejszym tempie.
W końcu zaczyna lać. Ulewa jest mocna, ale krótka, muszę się zatrzymać na zjeździe, bo nic nie widzę przez oksy, w tym momencie 4 osoby jadące na kole, w tym Raff odjeżdżają mi, a ja znów jestem wkurzony. W dodatku Josipa i Rodmana dalej nie widać. Czyżbym aż tak słabo jechał? Momentami wydaje mi się że jadę ostatni, takie tam typowe efekty psychiczne samotnej jazdy ;).





Po zjeździe do Przesieki zaczyna się bardziej płaski profil, jest trochę zarośniętych singli, ale generalnie szutry góra dół. Odzyskuję tu kilka oczek open, zaczynam też dublować funowców. Koniec koszmarny - początek terenu z pierwszego etapu, tym razem mocno rozjeżdżony i błotnisty. Funowcy prowadzą wszystko, ja prawie wszystko jadę, ale kurwy już lecą ;).
Zjazd szutrem i lotna meta w lesie. Wojtasa i Rodmana nie ma. Jestem wściekły, nawet nie poczekali, tacy koledzy! ;)
Zjeżdżam do Piechowic i znów muszę pokonać 200m podjazdu asfaltem. Jestem wykończony, snuję się 7-8 km/h.
Na kwaterze okazuje się... że jestem pierwszy. Josip i Rodman ani razu mnie nie wyprzedzili, a ja cały etap myślałem że są z przodu i goniłem :))).

Etap faktycznie trudny. Czas 4:16:07, miejsce 35 open, 15 M3, znacznie lepiej niż się spodziewałem.

Czuję że to miejsce jest adekwatne do moich możliwości, pierwszego dnia ewidentnie szedłem za mocno i odcięło mnie zaraz za metą. Teraz jest ok, mimo że zmęczony też jestem.


Kategoria Etapówki, Góry



Komentarze
klosiu
| 21:33 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj Jurek, jeden reprezentant tego teamu musiał być na BA! ;)
Marc, całkiem możliwe że na zjazdach zyskiwałem :). Rodman był mocno dręczony awariami i upadkiem poprzedniego dnia, więc nie bardzo nawet miał szanse nawiązać walkę.
josip -> ja kwiczę ze śmiechu za każdym razem gdy widzę miny na tej focie ;).
Najlepsze jest to, że ani razu nie dopuściłem myśli że jesteście gdzieś z tyłu, nawet jak dojechałem na kwaterę i was nie było, to myślałem że poszliście na piwo czy tam obiad i to dlatego :D.
z3waza -> bo drugi dzień etapówki nie jest radosny ;). Ja zawsze wtedy mam jakiś zgon. Później nastawienie jest już lepsze, tylko giry coraz bardziej bolą :).
z3waza
| 14:18 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj Na tej fotce w ogóle coś mało radości jest.
Ten drugi etap jakiś taki był - ja się też zdziwiłem że byłem znacznie wyżej w klasyfikacji, bo samopoczucie wcale na to nie wskazywało.
josip
| 11:07 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj Pierwsza fota wymiata - 3 posępnych rycerzy:) Po tym etapie masz nauczkę, żeby się trzymać kolegów na początku, to potem będziesz wiedział czy są za Tobą czy przed, he he. No i oczywiście gratki - byłeś out of reach!
Marc
| 10:39 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj Na tym etapie Josip i Rodman nie mieli z Tobą szans. Wyrobiłeś się na zjazdach i na pewno tam zyskiwałeś minuty. Dobry start :)
Jurek57
| 09:33 wtorek, 9 lipca 2013 | linkuj Czy Cadell Evans zamienił TdF na BA ? :-)))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa licac
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]