Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 96.84km
  • Teren 80.00km
  • Czas 06:03
  • VAVG 16.01km/h
  • VMAX 57.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 2277m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sudety MTB Challenge - Etap I - Kudowa-Kraliky

Poniedziałek, 23 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 4

Następnego dnia pogoda była już piękna, może nawet za piękna ;). Start peletonem z Kudowy z wykopem, jakiś czas pilnuję josipa, ale okazuje się, że raczej nie będzie szans na rywalizację, za mocny jest dla mnie w tym roku. Wyjebał do przodu jak torpeda, cytując Rodmana ;).
Na początek dwie hopki po 150-300m, zjazd z drugiej już techniczny, mocno stromym i błotnistym singlem, sterowanie polega tylko na kontrolowanym zarzucaniu dupą, bo przednie koło nie słucha na śliskim błotku. Nie zsiadłem tylko dlatego że nie wiedziałem jak się zatrzymać ;).
Chwila gnania po błotnistych drogach i nagle kolejka - wtf? Okazuje się że czeka nas przejazd ze 100m korytem sporej rzeczki pod drogą Kudowa-Kłodzko. Fajne urozmaicenie, a i buty można wymyć ;).
Tasuję się z Jankiem Ś., który przyjechał z nami autem, mimo że prolog przejechał lekko gorzej, to teraz mi odchodzi na serii bardzo stromych asfaltów.
Po wjeździe na wysokość przelotową zaczyna być wesoło, bo trasa zaczyna prowadzić przez kilkunastokilometrową sekcję mega błotnistych dróg, czasem da się jechać wąziutkimi groblami, a czasem trzeba brodzić. Sekcja singla ze Strona to przy tym nic, na szczęście jest w miarę płasko. Po tym wyczerpującym kawałku bufet, stoi tam GG, polewa powerade i zachęca serdecznie - " wpieprzajcie, wpieprzajcie te syfy, po ostatnim etapie będzie bufet mięsny i wtedy dopiero poznacie prawdziwy smak mięsa" ;)))
Po około 40km trasy zaczyna się to co lubię w Sudetach - szutrówki, długie podjazdy i szybkie zjazdy. Gdzieś tam mijam na trudniejszym kawałku Janka, wyjebał otb, a ja skoncentrowany nawet nie zauważyłem, więc gonię go aż do mety nie wiedząc że jest z tyłu. Technicznych kawałków dość sporo, ale też nie są za długie, więc stanowią miły przerywnik w trasie.
Fajny też był zjazd nartostradą - prawie że lot stromą łąką 50km/h, super uczucie, pewnie dałoby się szybciej, ale resztki instynktu powstrzymywały mnie przed odpuszczeniem klamek.
Na ostatnim długim podjeździe widzę josipa naprawiającego rower - urwany hak i zaczęło być dramatycznie, do mety jeszcze ze 20km, a Wojtas nie ma zapasowego, na szczęście udało mu się spiąć łańcuch na krótko w nadziei że da się jakiś hak załatwić na mecie.
Po wjeździe na szczyt jeszcze bardzo techniczny półkilometrowy kawałek po korzeniach w lesie obok wielkiego bunkra rejonu umocnionego Kraliky, znów szalona jazda z góry po łączce (ciekawe co by było jakby w tej trawie były jakieś koleiny ;)) i wykańczająca ucieczka po asfaltach do mety, 100m za mną siedział jakiś biker i zawzięcie mnie gonił, więc musiałem się sprężać. Finisz pod górkę na rynek i koniec.

Czas 5:51:34, miejsce open 134/212.
Zaliczyłem jednak jedno zwycięstwo etapowe nad Josipem, który przyjechał na 155 pozycji 16 minut później, trochę oszukane ale liczy się fakt ;P.
Jankowi dołożyłem 21 minut, po glebie pogiął koło i jechał wolniej.

Reszta dnia pokazuje jak będą wyglądać kolejne - mycie rowerów, oddanie ich do przechowalni, prysznic, obiad, piwo, mechanicy (znaleźli jednak hak dla josipa, ale co ci goście robili to się w głowie nie mieści - przy rowerze mogli naprawić absolutnie wszystko). Dłuższy czas pijąc bronki patrzyliśmy jak Czesi z warsztatu naprawiają masę sprzętu łącznie z pogiętą obręczą Janka (początkowo młotkiem - jak to określił mechanik "Brutalny wyścig - brutalne metody!" ;D ).
Później drugi obiad, a może kolacja, jeszcze piwko i spać, bo następnego dnia o 6 trzeba wstać.
Niepokój budzi fakt, że trasa wcale a wcale nie jest łatwiejsza niż zeszłoroczne trasy Trophy, a przecież miały być same szutry?
Nogi jeszcze całkiem świeże, czuję się nieźle.


Kategoria Góry, Maratony



Komentarze
Marc
| 15:49 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Bikelife też robił zdjęcia :)
Marc
| 15:41 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Ten stromy asfalt na początku zdecydowanie konkuruje z Karkonoską, jeśli chodzi o nastromienie :-)
BTW kto rzucił hasło o prostych trasach i samych szutrach? Trzeba go mocno sklepać :-P
Rodman
| 11:58 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj heheh, wykreśl to "jedno" z etapowego zwycięstwa, bo nie będzie napięcia co było dalej ;-))
widzę, że zaczęło się grubo, jak niektórzy nie poluzują nogi to mogą nie ukończyć ...
bloom
| 11:52 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Jak można naprawiac obręcz młotkiem ! Proszę o instrukcję :D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ieini
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]