Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 78.26km
  • Teren 55.00km
  • Czas 05:43
  • VAVG 13.69km/h
  • VMAX 65.20km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 166 ( 88%)
  • HRavg 139 ( 74%)
  • Kalorie 4195kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trophy dzień trzeci - powrót bestii

Sobota, 25 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 3

Wstałem tego dnia z myślą: To niemożliwe, znów mam jechać na rowerze? :)
Nogi ciężkie i sztywne, wydawało się że po wczorajszej secie nie dam rady wsiąść na rower. Na szczęście sudokrem aplikowany tu i ówdzie pomógł na otarcia ;).
Po starcie niby spokojnie, ale ciągle przesuwam się do przodu. Najpierw płaski asfalt, gdzie jak rakieta wyrywa do przodu Rodman, później seria podjazdów z kulminacją na Ochodzitej. Chwilę jadę koło mlodzika, ale później mu się nudzi i odjeżdża ;). Zjazd z Ochodzitej śliski, ale jechałem go tyle razy że zjechałbym z zamkniętymi oczami ;). Niestety jakaś niemka przede mną nie wytrzymuje psychicznie na najstromszym odcinku i trzeba się na chwilę zatrzymać.
Troszkę stokówek do Zwardonia, tam na bufecie ponownie widzę Rodmana. Jedzie mi się nadspodziewanie dobrze, mięśnie się rozgrzały i nie dokuczają.
Rodman wyjeżdża pierwszy, ale po małej chwili znów go dochodzę na stromym podejściu.
Tasujemy się na długim podjeździe, ja robie ucieczki, Rodman i kilku innych je kasują ;), aż w końcu wyprzedza nas chyba Mateusz z Osozu po gumie, łapię się na koło i ekspresowo odjeżdżam, ostaje się tylko Rodman. Skubany nie odpuszcza ;).
Zyskujemy kilka miejsc, następuje zjazd, gdzie Rodman wysuwa się na prowadzenie, ale na którymś zakręcie boczkiem wyprzedzam i odchodzę. Wyjeżdżamy na bardzo łagodny asfaltowy podjazd, Rodmana nie widać z tyłu, kilka kilometrów jest moje :D.
Blokada, blacik, cisnąc 25-27km wyprzedzam pojedyńczych bikerów jak małe laleczki :D, a za mną tworzy się peletonik. To był mój odcinek :))).
Rodman podjeżdża na bufet u podnóża Wielkiej Raczy w momencie gdy z niego odjeżdżam.
Najdłuższy terenowy (4-5km) podjazd Trophy wyprowadzający na 1250m pokonuję równym tempem, wyprzedzając kilku ludzi. Jest stromo, ale sucho, ponoć pierwszy raz w historii. Na mokro byłoby 5km spaceru ;).
Na szczycie GG z kamerką, zaraz zaczyna się dłuuugi na 10km singiel po szczytach. Zaraz na początku łapię poślizg i glebę w maliny ;), ale zbieram się i jadę dalej. Singiel cudowny! Pierwszy raz jechałem tak piękną trasą!
Pamiętam szczególnie długą 10cm szerokości ścieżkę trawersującą bardzo strome zbocze pod szczytem, z pięknym widokiem, na który można było zerknąć tylko przez 1/10 sekundy, żeby się nie glebnąć i nie polecieć w dół :).
Wpadam we flow, jadę jak w natchnieniu. Wyprzedzają mnie na zjazdach tylko pojedyńcze osoby, naprawdę bardzo dobre zjazdowo, jadę znacznie powyżej swojego skilla :).
W szybkiej końcówce czuję się jak pilot F-16, z boku w wyobraźni wyświetla się sztuczny horyzont pokazujący głebokie wychylenia na zakrętach, dane z prędkościomierza potwierdza rosnący szum powietrza w otworach kasku, pojawiające się czasem czerwone wykrzykniki nie robią żadnego wrażenia. Piękny kawałek szlaku :D.
Z żalem witam dno doliny. Teraz tasuję się z Karmim z Osozu, wyprzedzam go, potem on mnie, aż do asfaltów i szutrów 10km od mety, gdzie urywam się ostatecznie na serii stromych asfalcików. Czuję że jadę najlepiej do tej pory, w ogóle nie znam bikerów z tej części peletonu. Na ostatnim asfaltowym podjeździe jakieś szosowe akcje, ucieczki i pogonie, pod koniec podjazdu urywam się z czteroosobowej grupki, ale glebię w ostatnim błotnym odcinku prosto w kałużę :).
No i niestety finisz z grupy nie wyszedł :))).

Udany dzień, miejsce 193/359 (pierwszy i jedyny raz załapałem się na drugą setkę), czas 5:45:22.
Do mlodzika straciłem dziś tylko 30 minut, a Rodmanowi dołożyłem 21 minut. I dobrze bo już był za spokojny ze swoją przewagą ;).


Kategoria Góry, Etapówki



Komentarze
klosiu
| 12:08 wtorek, 5 lipca 2011 | linkuj Rodman --> nie przesadzaj, troszeczkę nadrobiłem, ale przewagę nadal miałeś dużą, jak czwartego dnia zobaczyłem że twardo idziesz za mną na podjazdach, to od razu wiedziałem, że nie dasz mi odrobić tych 25 minut ;). Etap był pode mnie - dużo jednostajnych podjazdów bez trudności technicznych, na których dobrze się czuję, stąd pewnie wynik.
jacgol --> jakby Trophy trwało 10 dni to jestem pewien że mnie by nie było w tej setce ;).
jacgol
| 08:34 niedziela, 3 lipca 2011 | linkuj gratki !! po dwóch dniach rozgrzewki złapałeś wiatr w żagle...
im dalej tym mniej dojeżdżających do mety, jakby Trophy trwał z 10 dni to na koniec najwyżej setka by się ostała..;)
Rodman
| 12:02 sobota, 2 lipca 2011 | linkuj hehehe, super byłoby taki "flow" utrzymać przez cały wyścig :))> !
kiedy stawka jest wyrównana, o zwycięstwie etapowym decyduje dyspozycja dnia !
po tym etapie zrobiło się ciepło ;-P
gratki !
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa walas
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]