Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 75.98km
  • Teren 70.00km
  • Czas 05:35
  • VAVG 13.61km/h
  • VMAX 68.60km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Podjazdy 2404m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sudety MTB Challenge - Etap I

Poniedziałek, 28 lipca 2014 · dodano: 06.08.2014 | Komentarze 6

Pierwszy dzień poważnego ścigania. Dojazd z Siennej ma tą dobrą stronę, że jest z górki i średnia oscyluje w okolicach 45 km/h. Gorzej z powrotem, ale udawało się to obejść.
Na starcie ustawiam się z tyłu, co nie jest do końca dobre, bo ogon peletonu z róznymi opcjami 1/2 czy 1/4 dystansu reprezentuje często kalectwo techniczne i pierwsze spadnięcia z rowerów zdarzają się już 10m po wjeździe na nieco sypki szutrowy podjazd. Swoją drogą, niezła patelnia tam była w pełnym słońcu. Przesuwam się mozolnie do przodu, w końcu wyprzedzam Kaza i widzę plecy Marca, doganiam go przed końcem podjazdu i razem przesuwamy się do przodu.
Niestety przed Międzygórzem są dwa techniczne zjazdy, gdzie Marek wysuwa się na prowadzenie, szybko łapie coś z bufetu i dziarsko ucieka ;). Ale nie zdobywa więcej niż 200m przewagi, więc dość szybko to niweluję i jadę dalej. Parę zjazdów, parę podjazdów i w końcu długaśny podjazd na Śnieżnik, gdzie totalnie wymiękam. Nie tracę miejsc, ale zupełnie poważnie zastanawiam się nad przepisaniem się na połówkę dystansu :). Na szczęście w końcu wbijam się na szczyt i zaczyna się zjazd, który idzie o dziwo całkiem dobrze. Po pierwszych dwóch progach zjeżdżam wszystko i to całkiem szybko, przynajmniej nie tracę żadnej pozycji. Zaczynam doceniać bezdętki - na szerokich obręczach ZTR i na ciśnieniu poniżej 2 barów oferują świetną przyczepność i można jechać po kamieniach bez lęków ;).
Na szutrze po technicznym zjeździe osiągam kosmiczne prawie 69 km/h bez żadnego poczucia mniejszej kontroli roweru.
Drugi podjazd pod Śnieżnik znów mnie zabija :), ale jadę trochę szybciej, bo próbuje się ścigać z mixtem z Gomoli. Na górze zaczyna być mokro, a po chwili rozpętuje się nawałnica. Najpierw ulewa (ekstra ciekawe są przy takich warunkach bardzo szybkie błotniste zjazdy! ;)), a później burza z gradem, normalnie masakra. Zawieszam oksy na koszulce i po chwili je gubię  na wertepiastym zjeździe, więc  do końca jadę z ograniczoną widocznością.
Team z Gomoli mi odchodzi, a ja zdycham na stromym asfalcie pod Czarną Górę. Wyprzedzam tu trochę wykończonych "ćwiartkowiczów". Hmm, więc są ludzie bardziej zmęczeni ode mnie ;).
Zjazd z Czarnej Góry to jest kompletna abstrakcja, nawet na sucho nie wiem czy bym to zjechał, a tu była jeszcze rzeka błota. Mimo to wyprzedza mnie Glon z Colexu, ale zaraz wali glebę ;).
Reszta zjazdu taka sama jak na czasówce, tylko mega śliska. Zaczynam trochę uważać po niezłym skidzie na błotku i zjeżdżam aż do szutru dość asekuracyjnie, ale tam puszczam klamki i z niezłą prędkością i garścią piachu w oczach kończę wyścig z czasem 5:23:28.

Poczekałem chwilę na Marca i Kaza, a później mieliśmy dużego fuksa, bo podwiózł nas z rowerami samochód orga, więc nie musieliśmy dymać dodatkowych 300m przewyższenia :).

Generalnie wyniki teamowe zgodne z przewidywaniami, Josip, ja, Marc i Kaz, który po wczorajszej szarży miał dziś wyraźnie słabszy dzień i dał się pokonać Jabłczyńskiej o całą minutę, co było tematem żarcików przez cały wieczór ;).
Co do wieczoru, to znów znakomite jedzenie (żarcie było tak mega, że odpuściłem stołówkowe jedzenie z etapówki i jadłem na kwaterze) i znów za dużo wina i browców. Ciężkie warunki do regeneracji. I z takimi trudnościami mierzyliśmy się co wieczór ;).


Kategoria Etapówki, Góry



Komentarze
djk71
| 07:57 czwartek, 14 sierpnia 2014 | linkuj Jest taki plan :-) Zapłacone więc powinienem być :-)
klosiu
| 18:09 środa, 13 sierpnia 2014 | linkuj Rodman, oprócz małego wkoorvu w czasie jazdy nie było czasu na zwątpienie, zjazdy zrobiły się zbyt trudne ;).
Ale przypominam sobie jednego ćwiartkowicza jęczącego rozpaczliwie na ostatnim bufecie "Niee daaam raaady!!!" i obsługę dopingującą "Dasz, nie wymiękaj, jeszcze tylko 10km z górki!"
Szkoda tylko że nie dodali, że kilometr tego zjazdu może Janowski by zjechał, 4km były też pewnie za trudne dla tego gościa, a tylko ostatnie 5km to szutry ;).

Darek, na pewno z takich maratonów łatwiej się przechodzi do orientacji, niż na odwrót :). Widzimy się na Izerskiej Wyrypie?
djk71
| 20:02 poniedziałek, 11 sierpnia 2014 | linkuj Fajnie się czyta takie opisy, ale wciąż do tego nie dorosłem...
Rodman
| 08:18 sobota, 9 sierpnia 2014 | linkuj włos się jeży na jajach od elektrycznego opisu warunków ;-) szacoon !
klosiu
| 09:14 czwartek, 7 sierpnia 2014 | linkuj Zjazd to było coś czego się nie da opisać ;). Nie jechałeś tamtędy na pewno, bo tam nie ma żadnej drogi ani szlaku, tylko przecinka, chyba pod linię elektryczną, przez borówki :). To była jakaś mega wyboista rynna wśród kamieni i krzaczorów, na dodatek pełna błota po burzy.
z3waza
| 07:26 czwartek, 7 sierpnia 2014 | linkuj No widziałem że Josip teraz trzepie tyłek wszytskim, a mógł sobie na tej meridzie pomykać :)
A ten "zjazd" z Czarnej to na prawo od wyciągu?
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa cesam
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]