Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:1191.45 km (w terenie 526.00 km; 44.15%)
Czas w ruchu:65:10
Średnia prędkość:18.58 km/h
Maksymalna prędkość:67.10 km/h
Suma podjazdów:5000 m
Maks. tętno maksymalne:180 (96 %)
Maks. tętno średnie:161 (86 %)
Suma kalorii:32557 kcal
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:47.66 km i 2h 30m
Więcej statystyk
  • DST 46.24km
  • Czas 01:27
  • VAVG 31.89km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 162 ( 86%)
  • HRavg 142 ( 75%)
  • Kalorie 1105kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Tlenówka

Czwartek, 16 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 10

Spokojny przejazd w drugiej strefie. Nic ciekawego, tyle że w jednej wiosce gdy jechałem 42km/h wyprzedził mnie chłopaczek na starej klasycznej kolarce. Nawet nie był zasapany, więc ma talent. Dogoniłem go, krzyknąłem że nieźle i że jechał 45 km/h - ucieszył się ;) i pojechałem dalej.
Tętno w normie, po Karpaczu i Przełęczy Karkonoskiej dzień później potrzebowałem całych dwóch dni na jaką taką regenerację. Obejrzałem dziś profile i kilometrówkę tras na Trophy i wpadłem w panikę. Rozgrzewka 60km i 2400m, później już grubo - 93.5km/3248m, 76km/3048m, 72km/2990m.
Kur..., ja mam to przejechać??? Do tego jeszcze techniczne zjazdy i nie wiadomo jaka pogoda. Jedno jest pewne, po tym wyścigu już nic nie będzie takie samo ;).

E2, KOW 3, obciążenie 261.




  • DST 31.41km
  • Czas 01:06
  • VAVG 28.55km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 145 ( 77%)
  • HRavg 115 ( 61%)
  • Kalorie 557kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 4

Uruchomienie nogi po dniu przerwy. Tempo spacerowe, zresztą tętno nie idzie w ogóle do góry.
Oprócz niedzieli daję sobie spokój aż do Trophy. Tylko luźne jazdy.
BTW, ma ktoś ochotę wystartować w tym maratonie w niedzielę? Mam jedno wolne miejsce w aucie :-).

E1, KOW 2, obciążenie 132.




  • DST 44.05km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 14.68km/h
  • VMAX 66.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Podjazdy 1350m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grunt to lekki rozjazd ;)

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 · dodano: 18.06.2011 | Komentarze 3

Wieczorem po maratonie, rozochocony paroma piwkami rzuciłem propozycję nie do odrzucenia - Przełęcz Karkonoska! :) Rano Maks miał zadzwonić czy się decydują. Trzeba było wstać o 7 rano, oczywiście gdy obudził mnie budzik, bardzo nie chciałem żeby zadzwonił ;). Niestety, telefon się odezwał i trzeba było się stawić na starcie o 8. Pogoda piękna, ciepło w 7 osób cięliśmy pod górę Karpacza scinając serpentyny mocno nachylonymi skrótami, w końcu dostaliśmy się na szczyt Chomontowej.



Krótki postój, szybki zjazd i po parunastu minutach byliśmy już na najbardziej treściwym podjeździe w Polsce, a gdzieś tam czytałem, że jest to najstromszy asfalt w Europie.
Początek potwornie stromy, pełen młynek, później się wypłaszcza i nawet można sobie z Josipem chwilę pogadać podjeżdżając. Przed ostatnim nastromieniem dochodzi nas Jacek i zaczyna się okrutny finisz 6km/h po potwornej stromiźnie długiej na jakiś kilometr ;).
Na górze uda mnie pieką - takiego wysiłku chyba na maratonie nie było ;).
Chwilę po zasadniczej grupie dojeżdża Andrzej - masters 57 lat, a szedł tego dnia na podjazdach jak przecinak.
Po zabraniu się grupy wkrótce zjeżdżamy, bo Marc goni bezlitośnie ;).
Oszałamiający widok na Kotlinę Jeleniogórską kilometr niżej szybko gubi się między świerkami, a my gnamy po dziurawym asfalcie ponad 65km/h. Na dole tarcze cokolwiek kolorowe z przegrzania. Ciekawe ile możnaby tam wyciągnąć w ogóle nie dotykając klamek ;).
Łagodny zjazd do Borowic, a później teren. Trochę putamy trasę, ale w nagrodę mamy świetny techniczny zjazd do Miłkowa, po dużych fragmentach litej skały. Pamiętam ten zjazd z Powerade MTB sprzed trzech lat, więc wiem, że najkrótsza droga do Karpacza serwuje jeszcze jeden solidny podjazd. Podstępny, z początku łagodny, a w końcówce niewielu udaje się go podjechać. Ale co to dla nas ;).
To już końcówka, jeszcze ze 3 km po "płaskim" do Karpacza i rozjeżdżamy się do domów. Grunt to spokojny rozjazd po zawodach ;) Nastukaliśmy 1350m przewyższenia na tych czterdziestu kilometrach.

KOW 6, obciążenie 1080.


Kategoria Góry


  • DST 91.92km
  • Teren 75.00km
  • Czas 06:51
  • VAVG 13.42km/h
  • VMAX 50.40km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 178 ( 95%)
  • HRavg 149 ( 79%)
  • Kalorie 5399kcal
  • Podjazdy 2905m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Karpacz - piękna katastrofa

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 25

W nocy padało, koło ósmej przestało, ale chmury wisiały nad Karpaczem aż do wieczora. Szykowałem się na start w dość pesymistycznym nastroju, wczorajszy objazd części trasy pozbawił mnie złudzeń co do skali trudności i łatwej końcówki ;).
Spokojna rozgrzewka, chwila pogaduchy z masą znajomych i do sektora. Połowę ludzi znam :D. Powszechny szok i przerażenie wzbudza pojawienie się DMK77 w sektorze ;).
Szkoda mu było trasy i wystartował w giga. Start spokojny, trochę sapię, ale na dość niskim tętnie, momentami ponad 20km/h jadę pod górę, mając na optycznej plecy mlodzika. Wiem że na zjeździe mi odejdzie, ale na razie się trzymam. Do góry dojeżdżam w pierwszej połowie stawki, z dużą przewagą nad następną grupą, więc o dziwo na pierwszych zjazdach nikt mnie nie wyprzedza. Szeroko reklamowane przez spikera niebezpieczne rynny okazały się bardzo łatwe do przejechania.
Gdy robi się trochę trudniej radzę sobie o dziwo całkiem dobrze, w pewnym momencie jednak schodzę z roweru na ostatnich metrach rozrytego zjazdu i w tym momencie dochodzę DMK. Nie muszę mówić że mnie to "nieco" dziwi, no ale może faktycznie noga podaje? ;)
Jadę za nim, na podjeździe przed kamienistym zjazdem na 12-15km wyprzedzam i zjeżdżam jako pierwszy prawie cały zjazd, jednak te parę wyjazdów z JPbike sporo mi dały technicznie. Nie usztywniam się i w miarę panuję nad rowerem na telewizorach. Tylko bardzo krótkie fragmenty zbiegam, kilka sesji biegowych w czasie ostatnich treningach też się przydało, zbiega mi się łatwo i szybko.
Na następnym podjeździe wyprzedza mnie Adamuso i idzie jak rakieta do góry. Nagle zaczyna mi się jechać bardzo lekko - okazuje się że doszedł mnie Damiano i udzielił nieco mocy "ręcznie". Parę watów, a taka różnica ;).
I tak się tasujemy dłuższy czas, Damian wyprzedza mnie na podjazdach, ale widać że w tym roku jeździł tylko plaskacze i na zjazdach ja jestem górą :). Wyprzedzam w jakimś momencie Justynę Frączek - pierwszy raz w górach. No to chyba jadę dobrze? :) Co prawda na następnym technicznym zjeździe Justyna mija mnie z prędkością światła, niesamowicie płynnie zjeżdżając z wielkiego kamienia z progiem, przy którym pękam, ale doganiam ją na każdym podjeździe... dzięki temu mogę sobie popatrzeć jak świetnie zjeżdża.
W końcu Petrovka. Ten podjazd będę pamiętał bardzo długo. Początkowo luz - średnia tarcza, na początku znów wyprzedzam Justynę Frączek, później zaczynają się krótkie nastromienia, oddzielone plaskaczami, stopniowo stają się coraz dłuższe, aż w końcu zostaje tylko prosty stromy podjazd do góry po śliskich i luźnych kamieniach i poprzecznych belkach. Najpierw wyprzedza mnie w świetnym tempie Ania Świrkowicz, później DMK. Morduję się dalej, sam też kilku wyprzedzam. Kilkaset końcowych metrów muszę dawać z buta.
W końcu odbicie w prawo i zjazd. Szok termiczny, 40-50km/h na szutrze i 11 stopni. Zestresowany i wkurzony długim podejściem dokręcam ile wlezie. Mijam kogoś w pomarańczowym stroju BikeTires - mam nadzieję że to Damian ;).
Zjazd-bufet-podjazd, gdzie po raz ostatni wyprzedzam Justynę Frączek w końcu zjazd który mnie wytarmosił psychicznie. Najpierw masa kamulców przetykanych mokrymi korzeniami, potem same wielkie telewizory - najtrudniejszy zjazd na maratonie moim zdaniem. Wymiękam i dużo sprowadzam, tracę ze trzy pozycje, gdy po przekroczeniu potoku można jechać, to już nie jestem sobą. Czuję się w sumie nieźle, ale nie ma siły kręcić. Stopniowo tracę pojedyńcze miejsca, gigowcy wyprzedzają mnie powoli, ale nieubłaganie. Po połączeniu z mega okazuje się że jadę niewiele szybciej niż ogon mega.
Kilka km przed Chomontową wciągam ostatniego żela, u podnóża podjazdu popas na bufecie i odżywam trochę, na pierwszym nastromieniu tradycyjnie wyprzedzam kilkunastu prowadzących rowery megowców, w tym Zibiego ;), potem średnia tarcza i cały podjazd mija dziwnie szybko przy prędkości 8-9km/h. Jeszcze nie ma pełnej mocy, ale noga powoli się rozkręca. Później już jadę nieźle, zjazd zielonym ok, tylko parę metrów sprowadzane, znacznie lepiej niż w zeszłym roku. Następny trudniejszy zjazd rynną w całości w siodle, wyprzedzam paru prowadzących megowców wybierając gorsze ścieżki przejazdu - nie jest źle. Na agrafkach przejeżdżam tylko pierwszą, potem pękam na mokrych korzeniach, wsiadając na rower na zjeździe łączką gleba, bo chciałem ustąpić miejsca zjeżdżającemu gigowcowi. Ale szybko się zbieram i zjeżdżam. O dziwo prosto i bez poślizgów. Na finiszu jeszcze walczę z jednym megowcem, ale nie zostawiam mu wiele szans ;).
Na mecie dowiaduję się, że mlodzik dołożył mi ponad godzinę, a Adamuso i DMK - pół godziny. Jestem wściekły, tym bardziej że pierwszą połowę maratonu jechałem dobrze. Nie spodziewałem się że aż tyle straciłem w drugiej części.
Co tu dużo gadać, nieudany maraton. Trasa ciężka, nawet bardzo, wymagająca i technicznie i kondycyjnie. Zdecydowanie przebija Głuszycę, przewyższeniowo i dystansowo podobnie, a technicznie o wiele gorsza.
Zaczynam się bać o Trophy, dzień po maratonie czułem się jakby mnie walec przejechał, zakwasy miałem nawet w rękach ;). A cztery dni pod rząd takich maratonów?

Czas 6:28:37, miejsce 121/159 open, 56/70 M3.

Wyścig, KOW 10, obciążenie 4110.



Petrovka. Niewinny początek morderczego podjazdu :)


Kategoria Góry, Maratony


  • DST 20.79km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 12.60km/h
  • VMAX 54.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 169 ( 90%)
  • HRavg 127 ( 67%)
  • Kalorie 885kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Recon przed Karpaczem

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 14.06.2011 | Komentarze 2

Po przyjeździe z Andrzejem wyskoczyliśmy na objazd końcówki trasy. Wdrapaliśmy się aż do odbicia zielonego szlaku z Chomontowej i przejechaliśmy ostatnie 7-8 km maratonu. Po drodze przypadkowe spotkanie z Josipem, Maksem, Zbyszkiem i Marcem, którzy robią sobie sesję foto na skałkach. Końcówka wspólnie, zawsze weselej ;)

KOW 4, obciążenie 396.


Kategoria Góry


  • DST 18.08km
  • Czas 00:47
  • VAVG 23.08km/h
  • VMAX 40.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Giant Boulder AluLite 1997
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zakupy przedmaratonowe

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 11.06.2011 | Komentarze 2

Po różne pierdoły przydatne na maratonie ;)

KOW 2, obciążenie 94




  • DST 35.32km
  • Czas 01:05
  • VAVG 32.60km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • HRmax 168 ( 89%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie 857kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mocniejszy tlenik

Piątek, 10 czerwca 2011 · dodano: 10.06.2011 | Komentarze 2

Pod wiatr do Trzcianki, nawrót i z powrotem. Do Trzcianki średnia 28.9, ale z powrotem ciągła jazda w okolicach 40km/h sporo ją poprawiła. Mocno dziś wiało z północnego zachodu. Nadal nieźle mi się jedzie.

E2, KOW 4, obciążenie 260.




  • DST 30.92km
  • Czas 01:07
  • VAVG 27.69km/h
  • VMAX 52.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 162 ( 86%)
  • HRavg 125 ( 66%)
  • Kalorie 678kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo

Czwartek, 9 czerwca 2011 · dodano: 09.06.2011 | Komentarze 3

W końcu chłodno! :D
Większość tempo rozjazdowe, ale parę podjazdów mocniej, m.in. asfalcik pod zamek w Goraju. Wydaje się, że jest pierdolnięcie pod nogą, z ciekawością czekam na maraton w Karpaczu, który to zweryfikuje :)

E1, KOW 3, obciążenie 201.




  • DST 64.89km
  • Czas 02:03
  • VAVG 31.65km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 171 ( 91%)
  • HRavg 143 ( 76%)
  • Kalorie 1578kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mocny trening przed Karpaczem

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 08.06.2011 | Komentarze 3

Ostatnie mocniejsze depnięcie przed Karpaczem. Jakieś 10 minut rozgrzewki i zaraz potem 40 minut tempówki M5. Pierwsze 20 minut ciężkie, bardzo duży subiektywny wysiłek, po przekroczeniu połowy już coraz lepiej :). Tętno najczęściej w czwartej strefie, rzadko udawało się wskoczyć w 5a. Za to średnia po tempówce i rozgrzewce równe 38km/h ;).
Z powrotem już na kompletnym luzie, w pierwszej strefie z prędkością 25-28km/h i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku :))).
Teraz jeszcze z 3h luźnych treningów przed wyścigiem - wakacje ;).

M5/E1, KOW 7, obciążenie 861.




  • DST 60.59km
  • Czas 01:46
  • VAVG 34.30km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 165 ( 88%)
  • HRavg 144 ( 77%)
  • Kalorie 1382kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Noga podaje :)

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 2

Wytrzymałościówka na trasie Czarnków-Wieleń-Czarnków. Po popołudniowych burzach zrobiło się pięknie :). Zieleń zrobiła się soczysta, kurz zniknął, wiatr ustał. Jechało się niesamowicie dobrze, odpowiednie tętno bez problemu, 35km/h bez większego wysiłku. Sam się zdziwiłem, jakie prędkości osiągałem było nie było w tlenie. Wyjechałem po 19, więc temperatura była idealna do jazdy. Samopoczucie super, jakbym przedwczoraj nie jechał maratonu.

E2/F1, KOW 4, obciążenie 424,