Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2010

Dystans całkowity:1105.08 km (w terenie 355.00 km; 32.12%)
Czas w ruchu:53:25
Średnia prędkość:20.69 km/h
Maksymalna prędkość:72.10 km/h
Suma podjazdów:7585 m
Maks. tętno maksymalne:184 (98 %)
Maks. tętno średnie:164 (87 %)
Suma kalorii:28684 kcal
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:58.16 km i 2h 48m
Więcej statystyk
  • DST 101.46km
  • Czas 03:13
  • VAVG 31.54km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 165 ( 88%)
  • HRavg 131 ( 70%)
  • Kalorie 2135kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Czarnkowa chęchami

Środa, 11 sierpnia 2010 · dodano: 11.08.2010 | Komentarze 5

Z powrotem do pracy. Pokrecona droga: Strzeszynek-Kiekrz-Rokietnica-Pamiatkowo-Lulin-Zukowo-Szamotuly-Obrzycko-Boruszyn-Polajewo-Czarnkow. Po 75km odciecie energii (wyjazd bez sniadania, nie bylo to za madre ;)), zaklejone napredce malym piwem Czarnkowskim i Tigerem :). Potem juz bez przeszkod do konca, nawet im blizej celu, tym szybciej. Ogolnie tlenik, nie chcialem sie przemeczac przed Krynica.


Kategoria 100-200


  • DST 82.74km
  • Czas 02:29
  • VAVG 33.32km/h
  • VMAX 54.50km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 167 ( 89%)
  • HRavg 141 ( 75%)
  • Kalorie 1939kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Czarnkow-Poznan

Wtorek, 10 sierpnia 2010 · dodano: 10.08.2010 | Komentarze 1

Wieczorkiem zamiast standardowego treningu po petli do Poznania. Trasa Czarnkow-Ryczywol-Rogozno-Dluga Goslina-Murowana Goslina-Biedrusko-Radojewo-Morasko-Poznan jest troszke dluzsza, ale ladniejsza i z mniejszym ruchem samochodowym. Posilek przed jazda zgodny z kanonami, makaron z warzywkami, wiec i noga podawala jak trzeba. Przez Murowana przemknalem wrecz ekspresowo na ogonie tira :>. W okolicach mostu w Biedrusku sekcja trialowa, bo tam jest remont i most jest nieprzejezdny dla blaszakow, dzieki temu z Biedruska do Poznania na szosie bylo wiecej bikerow niz aut :). Swietnie sie jechalo, 10% normalnego ruchu. Duze roznice temperatur - na sloncu wrecz goraco, a w lesie w zacienionych miejscach juz chlodkiem zawiewalo. Tetna jakos slabo, ale predkosci bardzo zadowalajaco, wiec trening udany.
Bonus: McSpandex strikes back ;)



Nie takie fajne jak Performance, ale tez moze byc. Z dedykacja dla maratonowych ubłoceńców :>.




  • DST 40.24km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 21.18km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Komunikacyjnie-treningowo

Poniedziałek, 9 sierpnia 2010 · dodano: 09.08.2010 | Komentarze 3

Najpierw kupic detke i zacisk sztycy na Miodowa, a skoro juz tam bylem to na chwile nad Kiekrz, potem przez Strzeszynek i Rusalke z powrotem. Nad Rusalka chwile pod parasolkami, bo spadla kilkunastominutowa gwaltowna ulewa, jak sie okazalo, od Solacza nic juz nie padalo, bylo calkiem sucho... a ja jechalem caly utytlany w blocie, ludzie sie fajnie patrzyli :). Z powrotem przez Cytadele, jeszcze zahaczylem o myjke coby wyglansowac rower przed Krynica... i do domu :)




  • DST 55.91km
  • Teren 55.00km
  • Czas 02:54
  • VAVG 19.28km/h
  • VMAX 39.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 181 ( 96%)
  • HRavg 164 ( 87%)
  • Kalorie 2580kcal
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

I Maraton MTB Lipno 2010

Sobota, 7 sierpnia 2010 · dodano: 07.08.2010 | Komentarze 10

Pojechalem sobie treningowo na slabo reklamowany maraton do Lipna kolo Leszna. W sumie wspomnienia z zawodow w tej okolicy mialem niezle wiec nie mialem oporow kiedy Andrzej wspomnial o wyjezdzie na ten maraton. Giga o dlugosci az 54 km ;) dalo dobra okazje do potrenowania przed Krynica. Bylo okolo 140 ludzi, trasa to dwie petle po okolo 27km. Liczylem na czas w okolicach dwoch godzin, rzeczywistosc brutalnie zweryfikowala zamiary ;).
Od startu bylem w jakies pierwszej trzydziestce, runda okazala sie ciezka - rower po mokrym piachu idzie opornie, sporo bylo rozjechanych piaszczystych łach, dla mnie okazja do przesuniecia sie do przodu kosztem mniej "opiaskowanych" zawodnikow. Sporo bylo tez wyboistych lesnych duktow, drog rozjezdzonych przez ciezki sprzet i dzikich drozek i singli, gdzie galezie czychaly tylko zeby urwac przerzutke. Generalnie cala pierwsza petle zdobywalem pozycje, nie zawracalem sobie za bardzo glowy jazda na kole, dystans byl dosc krotki. W koncu mialem okazje przejechac sie mniej wiecej w czubie - nawigacja nierozjezdzona jeszcze trasa jest jednak trudna ;). Raz udalo mi sie skrecic nie tam gdzie trzeba i stracilem 4 miejsca, ktore pozniej musialem mozolnie odrabiac. Ostatniego zawodnika wyprzedzilem tuz przed polmetkiem, okazalo sie ze tez jedzie druga petle, ale zgubilem go dosc szybko. I prawie cala druga petla przeszla mi samotnie, tyle ze bylo latwiej, bo droga byla juz porzadnie ujechana, nie trzeba bylo improwizowac. 10 km od konca obejrzalem sie na podjezdzie i zobaczylem to czego sie obawialem od poczatku rundy - rower na ogonie, 10m za mna. Jakby mi ktos z ostrogi dal w tylek - momentalnie blat, blokada amora, tetno powyzej 170 :D. A juz zaczynalem zamulac ;). Zawodnik z Leszna walczyl ostro, pare razy udalo mu sie mnie dojsc na kilka metrow, ale na plaskich fragmentach wyraznie mu odchodzilem i na mete wpadlem z okolo 50m przewaga. Ale co przezylem przez te 10km to moje ;).
Ostatecznie czas 2:41, miejsce czwarte open, trzecie M3.
Szkoda ze pucharki dostawali tylko zwyciezcy kategorii, przydalby sie jakis garnek na polce ;)
Micha ponad wyobrazenie - dobry makaron, kiełbacha z bułą, placek drozdzowy. Nie do wyboru, ale naraz! ;). Pierwszy raz sie najadlem do syta posilkiem po maratonie :D. Ogolnie zaskakujaco ciezka traska i calkiem fajnie zorganizowany maraton, szkoda tylko ze nie bylo elektronicznego pomiaru czasu.



Jedno z kilku trudniejszych miejsc na trasie, pare otb tu bylo jak sie okazuje ;). Gdzies tam z tylu sie skromnie kulam ;).


Kategoria Maratony


  • DST 35.27km
  • Czas 01:04
  • VAVG 33.07km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 171 ( 91%)
  • HRavg 146 ( 78%)
  • Kalorie 847kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przepalenie przed maratonem

Piątek, 6 sierpnia 2010 · dodano: 06.08.2010 | Komentarze 0

Czarnkow-Trzcianka-Czarnkow, szybka kadencja, srednie przelozenie. W miare szlo, zobaczymy jak jutro na trasie bedzie :)




  • DST 117.41km
  • Czas 03:48
  • VAVG 30.90km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 171 ( 91%)
  • HRavg 136 ( 72%)
  • Kalorie 2742kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Polnocna Wielkopolska

Czwartek, 5 sierpnia 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 4

Wytrzymalosciowo-tlenowo. Trasa Czarnkow-Trzcianka-Walcz-Pila-Ujscie-Romanowo-Czarnkow. Ciekawe pagorkowate tereny na linii Walcz-Pila, sporo odkrytego, wystawionego na wiatr terenu, przejazd przez nieznane mi wczesniej dzielnice Pily, niezle podajaca noga.


Kategoria 100-200


  • DST 71.45km
  • Czas 02:20
  • VAVG 30.62km/h
  • VMAX 68.20km/h
  • HRmax 170 ( 90%)
  • HRavg 136 ( 72%)
  • Kalorie 1657kcal
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przetarcie po Gluszycy

Środa, 4 sierpnia 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 0

Czarnkow-Wielen-Czarnkow. Na poczatku tetno troche powolne, po okolo 50km przetarlem sie i bylo juz ok.




  • DST 32.96km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:18
  • VAVG 14.33km/h
  • VMAX 72.10km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazd po Gluszycy

Poniedziałek, 2 sierpnia 2010 · dodano: 03.08.2010 | Komentarze 2

W czasie maratonu strzelala mi sztyca, rano wzialem sie za czyszczenie i zerwalem gwint w zacisku. No to po jezdzie, pomyslalem, ale wlasciciel kwatery stanal na wysokosci zadania i dostarczyl dluzsza srube i nakretki, ktorymi skrecilem zacisk :).
Pojechalem terenem do Osowki, potem kawalek trasa maratonu i zupelnie przypadkowo spotkalem Maksa i Zbyszka, ktorzy tez sie wloczyli po gorach. Machnelismy sie do Walimia, potem pod gore na przelecz przez ktora sie jechalo na Sowe w czasie maratonu. Jakis czas zabawialismy sie podjezdzajac dlugi terenowy podjazd w okolicach Sierpnicy (zdaje sie ze pod Sokolec) i testujac roznice miedzy moim i Zbyszka XtC :).
W koncu rozjechalismy sie a ja postanowilem jeszcze obejrzec kamieniolom widoczny z kwatery. Okazalo sie ze jest tam przyjemne jeziorko i w ogole malownicza okolica. W czasie powrotnego zjazdu padl moj rekord predkosci, ciekawe kiedy dam rade go pobic ponownie :).


Przed spotkaniem z Maksem i Zbyszkiem


Kamieniolom kolo Gluszycy


W okolicy byly rozne tajemnicze konstrukcje


Ostatnie spojrzenie na swiat przed biciem rekordu predkosci ;)


Kategoria Góry


  • DST 91.64km
  • Teren 80.00km
  • Czas 08:17
  • VAVG 11.06km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • HRmax 184 ( 98%)
  • HRavg 147 ( 78%)
  • Kalorie 6725kcal
  • Podjazdy 3015m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Gluszyca, giga

Niedziela, 1 sierpnia 2010 · dodano: 03.08.2010 | Komentarze 9

Wpis jest czescia szkolenia z cyklu "Jak dobrze rozlozyc sily w dlugodystansowym wyscigu rowerowym" ;)
Przed startem jeszcze luzik, troche za cieplo sie ubralem, ale nie jest zle, chwile siedzimy z JPbike i Pawlem, chwila pogawedki ze slecem, Adamuso i DMK, sektory i start!
Noga ladnie podaje, wbijam sie na niezle tetno, po chwili jazdy w peletonie skrecamy na stromszy asfalcik i od tej pory przez pol godziny wale pod gore z moim maksymalnie osiagnietym tetnem - 184 bpm jak obszyl, jeszcze troche i zaczalbym sie rozlazic w szwach ;).
Nawet nie myslalem o zwolnieniu, rozsadek zostal przyblokowany przez instynkt stadny. I w taki sposob wlasnie uklada sie taktyke na 80km i 3000m przewyzszenia ;).
Po tej pol godzinie juz bylo pozamiatane, jeszcze przez jakies 25km trzymalem tempo, ale juz przed Gluszyca na 40tym km uderzyl kryzys. Przejezdzajac kolo mety powaznie sie zastanawialem zeby zejsc, tak ciezko mi sie jechalo, ale wiedzialem ze bym sobie tego nie wybaczyl ;). Tetno po paru km ustabilizowalo sie na poziomie rekreacyjnego tleniku 130-140bpm (dla porownania z pierwszych 30km srednie tetno bylo 170!). Mialem dwa zele maxima, pomogly o tyle, ze na pol godziny moglem wejsc w okolice 150bpm :). Trasy za bardzo nie pamietam, obchodzilo mnie, zeby dojechac do mety. Pozytyw jest taki, ze zjezdzalem prawie wszystko, po prostu jak droga skrecala w dol to jechalem, nie zawracajac sobie glowy mysleniem. Zreszta wjezdzalem tez prawie wszystko, tylko ze tempem emeryta na tetnie 140 :). No i te mroczki przed oczami z niskiego poziomu cukru po kazdym podjezdzie ;).
Spory kawalek jechalem z Pawlem, dla ktorego to byl pierwszy maraton w gorach, jechal na lysych semislickach, a zjezdzal jak pro. Talent, pewnie sie jeszcze pokaze z dobrej strony na maratonach.
Jedyne kurcze trasie to... w palcach dloni i przedramionach po zjezdzie z Malej Sowy, przez chwile nie moglem zdjac palcow z klamek :). Koncowy zjazd nawet ciekawy, to juz fajnie mi sie jechalo i nawet troche dokrecalem, bo gonil mnie jakis gigowiec z M2, ktorego wykanczaly kurcze na podjazdach.
Tak ze z czasem 8:26 i miejscem w ogonie ukonczylem Gluszyce.
Dobrze ze sie udalo, choc to zdecydowanie najgorzej pojechany maraton w tym roku.


Kategoria Góry, Maratony