Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • Czas 02:26
  • Temperatura 2.0°C
  • HRmax 152 ( 81%)
  • HRavg 135 ( 72%)
  • Kalorie 1698kcal
  • Sprzęt Treningi nierowerowe
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ciut dłuższe bieganie

Piątek, 23 grudnia 2011 · dodano: 23.12.2011 | Komentarze 8

Brała mnie oskoma na dłuższe wybieganie już od paru dni, ale albo robota, albo pogoda, albo czasu brak...
Ale dziś luźny dzień, więc dzielnie wyruszyłem na trasę Rusałka-Strzeszynek... bez śniadania ;).
Nie było czasu, jak zjem mniej niż godzinę przed bieganiem to się tylko męczę. Za to zabrałem żela z maratonowych zapasów ;).
Wczoraj dzień przerwy więc glikogen powinien być na poziomie. Nad Rusałką mierzenie czasu - 5:20-5:30/km przy tetnie poniżej 140. Ładnie & zadowalająco, nie forsowałem większego tempa, bo takiego dystansu jeszcze nie biegłem i wolałem przebiec wszystko w tlenie. Na ścieżce syf z błota i śnieżnej brei, mgła taka że drugiego brzegu jeziora nie widać, z drzew kapie - fajny horrorowaty klimat, i biegało się miło. W taki dzień aktywność fizyczna to jedyna rozsądna rzecz jaką można zrobić żeby sobie poprawić humor ;).
Przy pomoście w Strzeszynku byłem po godzinie i minucie, to około 11 km. Obiegnięcie jeziora zajęło około 22 minuty, wtedy zacząłem czuć ołów w nogach, nadeszła chwila na żelik ;). Wszedł natychmiastowo i do Rusałki świetnie mi się biegło. Tam ponowne mierzenie czasu ujawniło jednak tempo w okolicach 6:00/km, więc sporo gorzej niż na początku. Na szczęście zaraz wybiegłem na powrotny asfalcik, tam dało się lepiej pocisnąć niż na rozmiękczonej ścieżce (teraz fajne by wyglądały zawody w przełajach na 5km! ;))) i końcowe 4km poszły z przyjemnym tętnem i chyba trochę lepszym tempem.
W lesie biegaczy dość sporo, a mtbowiec twardziel tylko jeden. Mijałem go parę razy, na powrocie już całą dupę i plecy miał w błocie, bo bez błotników jechał. Hardkorowiec ;).
Dobiegłem do chaty w niezłym stanie, ale trzeba popracować jeszcze, bo do półmaratonu w rozsądnym 5:00/km jeszcze daleka droga.
Dystans plus minus 25 km.


Kategoria Bieganie



Komentarze
klosiu
| 14:59 środa, 28 grudnia 2011 | linkuj Dokładnie to lthr, próg maksymalnej równowagi mleczanowej wg Friela. Chyba to jest mniej więcej tożsame z progiem anaerobowym. Dokładnych badań nie robiłem, rowerowy wyznaczyłem z półgodzinnej próby drogowej, a za biegowy wziąłem sobie średnie tętno z zawodów na 5km. Nie wykluczam 1-5 bpm błędu, ale dokładniejszą metodą nie dysponuję i tego się trzymam :).
Coś na pewno będę kombinował z tymi interwałami, na razie jestem początkującym biegaczem, choć złapałem chyba bakcyla, tak że dzięki za rady :).
klakier
| 13:36 środa, 28 grudnia 2011 | linkuj No to przyznam, że różnicę w tętnie (bieg vs. rower) masz na prawdę niewielką. Nie bardzo wiem, co masz na myśli pod progiem mleczanowym - anaerobowy? (przejście ze strefy mieszanej do beztlenowej?) Interesowałoby mnie, jak to mierzyłeś?
Trochę się zajmowałem tym tematem i miałem okazję wykonać na przestrzeni 2 tygodni badania ergospirometryczne na bieżni i na rowerze. U mnie ta różnica wynosiła ok. 7 uderzeń a to już ponoć jest niewiele i byłem dość dobrze rozbiegany. Generalnie w bieganiu bardziej stawiam na odczucia tempa, niż tętna;)
Jeśli chodzi o długie wybiegania, to jak najbardziej, byle nie za często. Sam to robię i w tym samym celu co Ty. Problem w tym, że długie biegi są bardzo kontuzjogenne i nawet biegacze rozkładają dłuższe treningi na 2 jednostki dziennie. Teraz w naparciu jest idea HIT (high intesity training), która zakłada, że poprzez krótkie i bardzo intensywne treningi (interwały) nie tylko rozwija się szybkość i siłę, ale też wydolność. Jeśli robisz trening biegowy z interwałami, to raczej sugeruj się czasem a nie dystansem. Warto urozmaicać i robić różne opcje szybkościówki: krótsze interwały w maksymalnych zakresach, dłuższe w tempie na dychę i bieg z narastającą prędkością - ale generalnie taki trening wraz z rozgrzewką nie powinien być dłuższy niż 50-70minut.
klosiu
| 21:12 wtorek, 27 grudnia 2011 | linkuj Jak najbardziej masz rację, też właśnie zauważyłem w tym roku że szybkie przebieżki czy interwały wplatane w krótszy bieg działają o wiele lepiej na tempo na wyścigu niż długie zamulania. Ale biegając trenuję też wytrzymałość tlenową pod rower, więc długie biegi też są potrzebne. Przynajmniej od czasu do czasu. Chciałbym w miarę komfortowo biegać dystans 15-16km, tak żeby być w stanie wpleść w to z 5 -10 szybkich interwałów i nie zdychać po biegu.
Co do tętna, to mój próg mleczanowy w biegu (z zawodów na piątkę) jest o 5 bpm wyższy niż rowerowy, więc zakładam taką różnicę w tętnie w porównaniu z rowerem.
klakier
| 19:29 wtorek, 27 grudnia 2011 | linkuj Szacun za dystans i fajne podejście do maratonu:)
Jeśli mogę wtrącić swoje trzy grosze, to na treningach biegowych nie ma co zamulać, tym bardziej jeśli przymierzasz się do jakiś zawodów (nawet dłuższych). Krótsze treningi szybkościowe - rozwijają technikę i w rezultacie biegniesz szybciej a mniej się męczysz.
Aaaa, odnośnie tętna: jeśli porównujesz strefy tętna z roweru do tych z biegania, to spokojnie możesz dodać 8-10 uderzeń (im lepsza technika biegu, tym mniejszy będzie ten rozrzut).
klosiu
| 21:57 niedziela, 25 grudnia 2011 | linkuj Też tak miałem po ubraniu minimusów, to chyba ogólny efekt niskoprofilowych butów. Ale teraz już jest ok. Mnie maraton przeraża :). Wiem że spokojnie zrobię w niezłym tempie 15km, ale po 20 już zaczyna być ciężko. Nic to, na początku kwietnia przeszuram półmaraton, zobaczę jak pójdzie, a później może pomyślę o maratonie na jesieni albo na przyszłą wiosnę. Jedno wiem na pewno, nie mam zamiaru się katować 5h na trasie, jak nie będę w stanie pobieć poniżej 4h - to nie pobiegnę :).
josip
| 21:25 niedziela, 25 grudnia 2011 | linkuj Konkret! A nóżki nie bolały? Ja po 2 treningach zauważam, że wydolnościowo to nawet maraton mnie nie przeraża ale łydki (na dole, nad Achillesem) to mam zakwaszone już po dzisiejszych 15 km...
klosiu
| 19:07 piątek, 23 grudnia 2011 | linkuj A wiesz że jak zaczynałem biegać to to samo miałem. Nawet godzina było dużo :). Ale później polubiłem, a poza tym to kwestia pespektywy: Nawet 2.5 spokojnego biegania jest lepsze niż 2h zamulania na trenażerze ;). Poza tym można sobie spokojnie przemyśleć różne sprawy.
kkkrajek18-remov
| 15:27 piątek, 23 grudnia 2011 | linkuj Jezusie.... nie wyobrażam sobie biec tyle czasu ;)
Dla mnie max to godzina... później już się nudno robi ;) brakuje adrenaliny w porównaniu z mtb ;)
Wesołych!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa miona
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]