Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 83.27km
  • Teren 55.00km
  • Czas 06:59
  • VAVG 11.92km/h
  • VMAX 56.20km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Podjazdy 2100m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Beskidzka wyrypa z faloxxem

Poniedziałek, 29 sierpnia 2011 · dodano: 01.09.2011 | Komentarze 4

Bladym świtem o 7 zerwałem się z wyra żeby choć trochę przygotować rower na wyjazd. Szybkie smarowanie, zdjęcie numeru po Krakowie i już można było jechać. Spotkaliśmy się po 9 pod schroniskiem w Stryszawie i od razu zaatakowaliśmy Jałowiec (1111m), coraz stromszy szuter, ale ogólnie jechało się dobrze.



Ze szczytu świetne widoki, zrobiliśmy mały popas i w dół. Zjazd to była masakra, w najśmielszych marzeniach tego nie przewidziałem ;). Wszystkie golonkowe trasy się przy tym chowają, po prostu nie ma tam niczego tak trudnego. Głęboka typowa dla Beskidów rynna zasypana luźnymi kamieniami, kijami i błotem, a pośrodku tego jeszcze wymyty głęboki rów z luźnym gruzem, do którego ostro ściągało pochyłe dno :). Oczywiście dużo prowadziłem, ale i tak na tych fragmentach gdzie jechałem zaliczyłem 2x otb i raz małą glebkę przy wsiadaniu ;))). A Olaf sobie jechał wszystko, gdzieś daleko z przodu i czasem się zatrzymywał żeby poczekać... ;)
Chciałbym mieć taką technikę jazdy, ale do tego trzeba po prostu w takich terenach jeździć. Jak sam faloxx stwierdził, na maratonach Golonki nie ma w sumie trudnych tras :), widząc jak on zjeżdża nie można się nie zgodzić.
Zjechaliśmy na jakąś szutrówkę i dłuższy moment jechaliśmy nią, niestety gdzieś tam po drodze przebiłem nieprzebijalnego Fossa ;) i chwila zeszła na zmianę na uczciwą dętkę.
W Hucisku walnęliśmy po browarku i trawiastą ścieżką obok cmentarza mającego chyba z 50m przewyższenia z dołu do góry ;) pojechaliśmy dalej. To znaczy faloxx pojechał, a ja trochę młynkowałem, a trochę prowadziłem. Olaf oprócz świetnej techniki zjazdu podjeżdża też jak czołg, naprawdę byłem pełen podziwu :).



Po drodze z Huciska do Koconia (tak mi się wydaje) był świetny zjazd, też wąski wąwóz, ale z dość płaskim dnem, tyle że w środku był głęboki chyba na metr drugi wąwóz o pionowych ścianach, wyryty przez wodę. Jazda 30cm ścieżką tuż nad tym rowem ryła psychę ;).
Podjazd na przełęcz Anula pod Łamaną Skałą też był częściowo z buta, końcówka trudna i po śliskich kamieniach, zaczynałem już czuć w nogach wczorajszy maraton, na szczęście po wdrapaniu się była już jazda widokowym grzbietem do samego Leskowca,



...gdzie zrobiliśmy mały popas, chwilę pogadaliśmy z okolicznym rowerzystą i nastąpiło parę kilometrów zjazdu, na którym nieźle sobie radziłem, ale faloxx nazwał ten zjazd "szutrówką" ;D.
Na dole obejrzeliśmy budowaną tamę i ruszyliśmy na niewielką 550m Górę Jaroszowicką, która mnie wykończyła ;).
Stromo, od połowy taskaliśmy rowery na plecach przez bukowy las (enduro całą giembą ;)), złapał mnie taki kryzys że ledwo szedłem. Po zjechaniu na szczęście trafiliśmy na otwarty sklep, bo nie wiem czy wróciłbym do Suchej. Wczorajszy maraton się mścił ;). Wróciliśmy już po płaskim, terenem ogromnej budowy sztucznego zbiornika w Świnnej Porębie.


To nie jest tama, to umocnienie przeciwległego brzegu w pobliżu Suchej :)

Cały dzień zeszedł na jeździe, po ciemku zajechaliśmy do faloxxa na super obiadek (dzięki Agata :)).
Ciężko było, ale fajnie, niesamowite widoczki, przekonałem się że ta część Beskidów jest trudna na rower, ale jak ktoś chce sobie wyszkolić technikę zjazdu i podjazdu, to tylko tam :).

Dzięki za jazdę :).


Kategoria Góry



Komentarze
klosiu
| 19:54 czwartek, 8 września 2011 | linkuj Mimo wszystko ;), bardzo mi się podobała :). Z dwojga złego wolę wariant za trudny niż za łatwy, bo jak się jedzie z kimś to i tak na trudnych fragmentach trochę się człowiek przełamuje. Ze swojej strony też obiecuję choć trochę poprawić technikę zjazdu - na maratonach widziałem dużą poprawę, ale w tych upiornych wąwozach - żadnej ;D. Przydałby się u nas choć jeden taki do poćwiczenia ;).
faloxx
| 09:10 sobota, 3 września 2011 | linkuj Mimo wszystko mam nadzieję, że podobała ci się trasa. Następnym razem zrobimy równie ciekawy widokowo wariant. Postaram się, by był łatwiejszy, ale z tym będzie trudna sprawa :-]
klosiu
| 08:01 sobota, 3 września 2011 | linkuj W sumie bardziej mi chodziło o różnice w technice jazdy między Tobą i mną, bo braki kondycyjne faktycznie były do przewidzenia. Ale to co ty zjeżdżałeś i co gorsza podjeżdżałeś...
Na wielu podjazdach które podjechałeś byłem na 100% pewien, że się nie da :D
faloxx
| 17:19 piątek, 2 września 2011 | linkuj Z tym zmiażdżeniem to trochę przesadzasz. Nie zapominaj, że dzień wcześniej jechałeś stu kilometrowy maraton, a to daje w kość, nawet dla kogoś przygotowanego fizycznie do takiego wysiłku. Także moim zdaniem, jak po takim maratonie to trzymałeś się bardzo dobrze. Ja miałbym pewnie większe problemy :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa emsie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]