Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Orla

Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 7

Korzystając z bliskości Tatr, wyskoczyłem na Orlą Perć. Niestety, przyjechałem o wiele za późno, żeby szarpnąć się na całość, trzebaby wyjść z Kuźnic o 6-7 rano, ja wyszedłem o 10:30 ;).
Było cudnie, przypomniałem sobie, dlaczego kiedyś tak lubiłem chodzić po Tatrach i ile w tym emocji :).
Małe fotostory:


Początek mojego ulubionego szlaku w Tatrach - żółtego z Murowańca na Krzyżne.
Nie ma tam prawie turystów, przez całe 2-2.5h widzi się może kilkunastu ludzi, jest za to niesamowita cisza rozległej, pustej i dzikiej doliny.



Za takie widoki kocham to miejsce.



Końcówka podejścia. Szlak idzie gdzieś tam po piarżysku, ale rozmywa się przy ogromie skalnych ścian.


Przełęcz Krzyżne (2112m) - z początku pełne zachmurzenie, ale na chwilę się przetarło w nagrodę za wejście :).



Orla Perć.



Orla - chmury zapewniały dramatyczne efekty, szczególnie jak szło się samemu :).



Znajdź turystów ;). Dwie malutkie sylwetki dają dobre pojęcie o skali tych poszarpanych skał.



Szczyty niekoniecznie trzymały pion ;). Trochę to potrafiło zdezorientować.



Orla - przejście nie dla grubasów ;).



Ścianka.



Od czasu do czasu można było spojrzeć w dół przez chmury.



Ta szczelinka wygląda niepozornie, ale kilka metrów głębokości i przepaście po obu stronach sprawiają, że ten półmetrowy KROK bywa przyczyną ciężkiej walki wewnętrznej za pierwszym razem :).



Gdzieś w okolicach Granatów. Granaty są bardzo emocjonujące, spora ekspozycja i równocześnie brak łańcuchów i ułatwień. Adrenalinka przyjemnie giglała ;).



Okolice Granatów. Było już po 18-tej, i musiałem schodzić zielonym szlakiem do Czarnego Stawu.
Od Murowańca po ciemku z czołówką - bardzo ciekawe uczucie takie zejście (żółtym szlakiem przez Dolinę Suchej Wody) - nigdy tak jeszcze nie chodziłem, emocje były :).
O 21 byłem przy aucie, końcówkę szedłem z pracownikiem TPNu, który patrolował szlaki i sprowadzał zbłąkanych w ciemnościach :). Fajna robota :).
Powrót zakopianką w ciemnościach lasuje mózg - już nie chodzi o zakręty i podjazdy, których zresztą nie widać po ciemku, ale te światła osiedli kilkaset metrów poniżej po obu stronach drogi... ma się uczucie jakby się leciało :D.
Świetna wycieczka :).





Komentarze
Jarekdrogbas
| 21:23 piątek, 2 września 2011 | linkuj Ale bomba jak czytałem to myślami byłem na tym podejsciu
klosiu
| 20:07 piątek, 2 września 2011 | linkuj A co do tej szczelinki - do tej pory pamiętam mój "pierwszy raz" z nią, a to było hmm, z 17 lat temu? :)
klosiu
| 20:06 piątek, 2 września 2011 | linkuj marusia --> tak, mając dłuższą przerwę z wysokimi górami łatwo zapomnieć jak tam jest wspaniale :).
Ten odcinek Orlej zawsze przechodziłem od Krzyżnego - dlatego że uwielbiam podchodzić żółtym szlakiem z Murowańca :). Tak jest łatwiej na Orlej, bo po drodze jest kilka podejść po dość luźnych kamieniach z piachem, zejście jak się idzie od strony Granatów jest pewnie trudniejsze. Choć zimą to bez różnicy ;). Ale generalnie szlak od Zawratu do Granatów jest bardziej hmm, stabilny, nie ma obawy że jakiś kamień jest luźny i się wyrwie, a dalej w stronę Krzyżnego to już się może zdarzyć i trzeba uważać wybierając chwyty.
marusia
| 21:37 czwartek, 1 września 2011 | linkuj Ta niepozorna szczelinka to Skrajna Sieczkowa Przełączka. Zapamiętałem ją dobrze, bo mi też napędziła stracha :] Odcinka od Skrajnego Granatu do Przełęczy Krzyżne jeszcze nie zaliczyłem. Trzeba będzie się kiedyś wybrać. Pewnie zimą -bo wtedy najmniej turystów. Ale samemu to bym się chyba nie odważył. Ten odcinek Orlej jest ponoć najtrudniejszy.

Twoja relacja przywołała miłe wspomnienia. Warto od czasu do czasu przypominać sobie za co tak się kocha góry.
klosiu
| 18:24 czwartek, 1 września 2011 | linkuj JPbike --> ja kiedyś sporo chodziłem po Tatrach, ale od dwóch lat nie, za dużo turystów, dlatego teraz z wielką przyjemnością wróciłem, i to w takim okresie, gdy już nie ma dzikiego tłumu :). Czasem sobie warto przypomnieć co trudniejsze szlaki.
Platon --> racja! Chmury dodały smaczku, tym bardziej że co jakiś czas pojawiały się w dziurach widoczki :).
Platon
| 06:10 czwartek, 1 września 2011 | linkuj Góry pokryte chmurami mają niesamowity klimat mimo braku widoków.
JPbike
| 22:13 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj Ale emocje z adrenaliną w roli głównej !
Kiedy ja ostatnio i jedyny raz po tatrzańskich szlakach łaziłem ? Dziewięć lat temu ... ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iedyn
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]