Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 110.61km
  • Teren 100.00km
  • Czas 04:31
  • VAVG 24.49km/h
  • VMAX 45.10km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 174 ( 93%)
  • HRavg 155 ( 82%)
  • Kalorie 3718kcal
  • Podjazdy 800m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Marathon Murowana Goślina

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · dodano: 10.04.2011 | Komentarze 17

No to pierwsze koty za płoty.
W miarę wcześnie zajechałem do Murowanej, króciutka rozgrzewka i do sektora (czwartego ;)). Sporo znajomych w peletonie, praktycznie co chwilę spotykało się kogoś, bardzo to miłe :).
Na starcie niebiesko od Emedowców, i żółto od Osozowców :). Niedługo po starcie pierwszy najpoważniejszy błąd - zamiast przez piaskownicę jechać lasem, to inteligentnie spróbowałem od strony pola. W sumie przejechałem prawie wszystko, ale zaliczyłem duże spowolnienie i uciekły mi wszystkie dobre pociągi. Chwilę po wjeździe do lasu wyprzedzam Maksa. Zaskoczenie - puls niewielki (w porywach 170, zwykle na początku miewałem ponad 180), a sporo wyprzedzam i dochodzę pociągi przede mną. W okolicach jeziora Miejskiego doganiam pierwszy pociąg w którym jadę jakiś czas - jedzie za wolno! Po jakimś czasie wybijam się na czoło grupy około 15 zawodników i z jeszcze dwoma, Andrzejem Witkowskim z M6 (!!!) i patrząc po wynikach Piotrem Kozdrykiem z M2 odrywamy się jeszcze przed Dąbrówką Kościelną. Gubimy też Macieja z Emedu. We trzech zaczynamy gibać przez otwarte pola, dając solidarne zmiany i zbierając maruderów odpadniętych od poprzedzających pociągów. Gdzieś tam po drodze minęliśmy Jacka (JPbike), miał jakieś problemy z rowerem, myślałem że pech i znów laczek, a okazało się że sztyca. Zresztą mi też lekko się przekręciło siodełko na pierwszych piaskowych kilometrach i dziób uwierał mnie w dżądra ;).
Drogbasa dogoniliśmy już sporym peletonem w okolicach Bednar. Jechał samotnie po próbach szarpania i nie miał w tym momencie szans na ucieczkę ;).
Jechało mi się cały czas dobrze, miałem spory zapas sił, mimo że często i na długo dawałem zmiany, bo jak ktoś inny był na czubie, to po prostu tempo bardzo spadało, a 25km/h to sobie i sam mogłem jechać ;).
W pewnym momencie krzyknąłem o zmianę, koleś za mną zajęczał, że on na pewno nie da, bo ledwo jedzie. Miał koszulkę Bikemaratonu, tam się w sumie tak jeździ ;))). Taak? no to depnąłem jakiś kilometr w okolicach 40 km/h, kto zgadnie czy ktoś odpadł? Racja, wszyscy siły znaleźli i się utrzymali na kole :))). Ale potem ktoś dał zmianę ;).
Kilka ładnych kilometrów z poczuciem spełnionej misji wiozłem się w peletonie, na czubie znów pracowali głownie Andrzej z M6 (no kurczę szacunek! 57 lat, aż do Dziewiczej jechał ze mną na równych prawach, dopiero tam minimalnie odpadł. Też taki chcę być w tym wieku :)) z Piotrem. Dogoniliśmy kogoś w białoniebieskim stroju. Rodman? Rodman! :) Włączył się do grupy i długo się trzymał, to już nie był ten Rodman na zgonie, którego dogoniłem w zeszłym roku ;). Acha, już gdzieś pod Dąbrówką Kościelną straciłem bidon, trefny gwint puścił jak otwierałem zębami, i pokrywka została mi w ustach, a butelka w ręce. Picie prawie całe poleciało na mnie. Jakiś czas byłem jedynym mokrym kolarzem na maratonie :D.
W każdym razie jechałem na jednym półlitrowym, co nie było zbyt komfortowe, dwa razy się musiałem zatrzymac i nalać.
Do Dziewiczej piaszczystymi duktami i dość szybko, wyprzedzając po drodze Zbyszka i Adamuso, ktory ładnie zapodawał w tym roku. Zaczynały mnie boleć plecy i bardzo mu wtedy zazdrościłem bujanego Speca ;).
A Zbyszek ponoć nawet dał przez jakiś czas zmianę Rodmanowi! :)
Na bufecie przed Dziewiczą wciągnąłem żela - nieoczekiwanie spowodował spadek mocy. Poczułem się słabiej i odrobinę nieswojo, większość podjazdów szło z młynka. Znów wyprzedziłem Adamuso, który mnie minął na bufecie - tym razem stał unieruchomiony kurczem.
W rynnie z kolei wyprzedził mnie... Maciej Rączkiewicz z Emedu, którego zgubiłem pod Dąbrówką Kościelną! Szedł do góry jakby dopiero zaczął jazdę! :)
Jeszcze na Killerze spróbowałem Go dojść, jadąc ryzykownie środkiem, ale małe szanse, Maciej jest z Krakowa i pewnie nawet tego zjazdu nie zauważył.
Gdzieś tam jeszcze minąłem Dorotę, czyli Mambe z Bikestats... Pozdro! :)
Za Dziewiczą jechało mi się gorzej, plecy nawalały, było pod wiatr, siły brakowało na normalne kręcenie i większość podjazdów kręciłem na stojąco. W połowie drogi do mety dogoniłem Lemurizę (pozdro! :)), widać że faktycznie w tym roku nóżka podaje, tempo ładne.
Za mną na kole cały czas wisiał wypompowany Piotr z M2, jak stwierdził, jakby mnie nie widział i nie trzymał się za mną to już by tak szybko nie jechał. Mimo to szkoda że nie dał zmiany. Nawet malutkiej :).
Sporo megowców jeszcze wyprzedziłem, z jednego większego peletoniku mijanego na krótkim zjeździe (lewa wolna!!! ;)) dobiegło mnie "cześć Kłosiu!". To był Marc, jak się okazało ostatni wyprzedzony znajomy. Na piachu znów błąd (grrr, zaćmienie jakieś czy co?), znów pojechałem od strony pola i straciłem sporo czasu na przekopywanie się przez piach.
I w końcu meta, w samą porę, bo już się zmieniałem we wrak od bólu pleców i deptania na stojąco.
Czas 4:12:06, miejsce 76/176 open, 35/64 M3.

Na mecie sporo znajomych, więc dłuższa chwila zeszła na pogaduchy i relacje z walk :).
Jechało mi się bardzo dobrze, ale zrobiłem poważny błąd na początku na piaskownicy, gdy się zakopałem i w tym momencie straciłem wszystkie porządne pociągi. Później bardzo dużo musiałem pracować w czubie, żeby trzymać jakieś tempo. W Murowanej strata w tym miejscu minuty czy nawet 30 sekund to cały wyścig gorszy.
Bo drugi taki sam błąd w czasie powrotu kosztował mnie najwyżej 30-40 sekund. Też dużo, ale to już nie ważyło zdecydowanie na wyniku. Tak że mimo dobrego wyniku w klasyfikacji znajomych (objechał mnie tylko Maciej z Emedu i Slec, zresztą Jego nie widziałem na trasie w ogóle ;)) nie jestem ze swojej jazdy zadowolony, mogło być znacznie lepiej, gdybym lepiej rozegrał początek. Według mnie wyścig był cięższy niż w zeszłoroczny, piaskownica była prawie taka sama, a sporym utrudnieniem był silny wiatr, szczególnie w końcówce.



kur... daleko jeszcze? ;)



Walka o miejsca przed Killerem (fotki autorstwa Winqa)

KOW 9, obciążenie 2322.


Kategoria 100-200, Maratony



Komentarze
klosiu
| 08:16 czwartek, 14 kwietnia 2011 | linkuj mlodzik --> "objedziesz" to brzmi dumnie, a tu często różnice były poniżej 2 minut (<1km) przy 105km :). Tak naprawdę, to poziom był całkiem zbliżony, a sukces będzie, jak np Ciebie objadę w Złotym Stoku ;))
faloxx --> ano, żeby te wyniki się przełożyły na góry, byłbym zadowolony jak mops ;)
jacgol --> dzięki :)
jacgol
| 21:25 środa, 13 kwietnia 2011 | linkuj no to pocisnąłeś !! gratki :)
faloxx
| 18:36 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj Pierwsze ściganie, całkiem niezła rozgrzewka przed górami. Pozdrawiam
mlodzik
| 07:14 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj Klosiu, gratuluje, masz "powera" w nogach :). Nieźle kręciłeś. Wiedziałem, że objedziesz nas wszystkich :)
klosiu
| 22:11 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj bloom --> na pewno, właśnie to że straciłem na tym piachu odbiło się najbardziej na wyniku :). Co do foty, nigdy nie wiadomo co się jeszcze okaże ;)))
Iza --> na pewno coś Ci się uda zorganizować, w końcu to sporo bliżej :).
KeenJow --> jaki maraton, taka relacja ;).
Jacek --> no oby :D
JPbike
| 21:25 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Tak jak KeenJow - Twoja relacja zasługuje na the best of Murowana Goślina !
GRATKI - z roku na rok robisz maratonowe postępy i jak dojdziemy do M6 to mam nadzieje że będziemy dominatorami dającymi przykład młodym :)
KeenJow
| 17:16 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Gratulacje! Super relacja - istnie pociągowa ;)
lemuriza1972
| 15:53 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj hej
no, ładnie jechaliście , ładnie , próbowałam przez jakiś czas jechać tak żeby mieć Was w zasiegu wzroku, ale .. nie udało się.
Za to potem spotkałam Adama, który był świadkiem mojego "nieszczęscia", a szkoda bo zapowiadało się, ze będziemy sobie razem finiszować:)
Pozdrówka i do zobaczenia w Złotym Stoku, mam nadzieję ( jeszcze nie mam dogranego transportu)
bloom
| 11:00 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Podejrzewam, że gdybyś poszedł laskiem to wszystko inaczej by się potoczyło. Przynajmniej w tym roku nie masz fotki jak prowadzisz rower w piaskownicy ;pp
klosiu
| 10:27 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Furman --> fakt, ilość piachu wszystkich zaskoczyła. Dziewicza fajna, tylko malutka, 4 kilometry na sto parę trasy, to niewiele. A góry to góry, na płaskim wszystko zależy od pociągu, a w górach od zawodnika :).
klosiu
| 10:24 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Maciej --> brudny to byłem w zeszłym roku po Murowanej, w tym było dość sterylnie ;).
Jarek --> szarpać można, ale bliżej końca, a nie na pięćdziesiątym kilometrze ;)
josip --> no zobaczymy ;). W tym roku obsada była mocna, mam nadzieję że nie będzie tak cały sezon, bo krótsze czasy czołówki to mniej punktów w klasyfikacji.
Rodman --> Dolsk to myślę że lekką pytką :). Taka tam krótka popierdółka, tylko deptać. Trzeba dozbierać punktów sektorowych żeby za szybko nie stracić ;).
CheEvara --> no szkoda że Cię nie było :).
Furman
| 10:21 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Ale tam macie tego piachu :)
Ale Dziewicza fajna, nie powiem. Gdybym w okolicy mieszkał to tylko tam bym pewnie trenował bo inne tereny takie sobie.
A sam maraton nawet spoko, wiało okrutnie. Zobaczymy co to w górach będzie. Śmiem sądzić, że dopiero tam się okaże kto mocnym, kto słaby.
CheEvara
| 09:13 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj No to ładnie Ci nóżka podała! Żałuję, że nie dotarłam, choćby po to, żeby żółwika przybić z wszystkimi z BS:)
Rodman
| 08:08 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj ładne otwarcie klasyfikacji !!!
żebyś tylko zachował formę na Góry ;-)) i 2-gą połowę sezonu .... Dolsk to mykniemy z blaciku ;-P
josip
| 07:21 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Gratki! Widać, że jesteś mocny w tym sezonie - coś czuję, że w Dolsku będzie top 50 open:)
Jarekdrogbas
| 06:30 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj W Dolsju nie będę rwał pojadę grzecznie ;-)
MaciejBrace
| 06:27 poniedziałek, 11 kwietnia 2011 | linkuj Gratulacje - moim zdaniem b.dobry czas - a teraz wiem dlaczego taki brudny byłeś na mecie.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa calez
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]