Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 89.81km
  • Teren 83.00km
  • Czas 04:24
  • VAVG 20.41km/h
  • VMAX 46.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 179 ( 95%)
  • HRavg 161 ( 86%)
  • Kalorie 3914kcal
  • Podjazdy 780m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chodzież - ogień w łydach

Niedziela, 25 kwietnia 2010 · dodano: 25.04.2010 | Komentarze 6

Ladna pogoda, zalowali ci, ktorzy ubrali sie na dlugo przez poranny chlodek. W tym roku kolejki byly umiarkowane, a starty rozdzielone kilkuminutowymi przerwami. A ze w giga startowalo zaledwie 60 osob, mialem pelen komfort i zero tloku :). Od razu po kilometrze chodzieskich ulic zaczelo byc interwalowo, puls poszedl w okolice 180, pluca i lydki zaczely palic, czub odjechal :). Na tej trasie bardzo przydalaby sie rozgrzewka. Po kilku km wyplaszczenie na jakies 5-8km, mozna bylo uspokoic oddech i rozwinac jakas sensowna predkosc, choc nie na dlugo, bo zaraz zaczela sie "sekcja Gontynca", liczacy jakies 20km fragment nieuwzgledniony w trasie mini. Ekstremalnie interwalowy, ciagle sztywne podjazdy i strome i szybkie zjazdy. Lydy zaczely palic po raz drugi :). Trasa ekstra, sam Gontyniec byl puszczony odwrotnie niz w zeszlym roku, moim zdaniem lepiej. Nie wiem czy kawalki plaskie w tych okolicach przekraczaly 50m dlugosci, najdluzszy byl chyba na samym szczycie pagorka (192m), po czym zaraz przegibek i ogien w dol :). Po powrocie na glowna petle byli juz tam kolarze z mini, wiec moglem sobie w koncu powyprzedzac ;). 10km dalej nastepny ciekawy element, dwa pieciometrowej -dziesieciometrowej glebokosci wawozy do przekroczenia. Technika polegala na puszczeniu hampli na pionowym zjezdzie i wbiciu sie rozpedem na pionowy podjazd :). Rowerowy rollercoaster, na dnie amor dobijal do konca :). Zawodnikom mini puszczaly tu nerwy, sprowadzali, ale ryk "uwagaaa!!!!" z gory spedzal ich z toru jazdy :). W ogole nie mam do wspolzawodnikow z krotszych dystansow zadnych zastrzezen, dawali wolna droge bez zadnych oporow. Do konca pierwszej petli bylo jeszcze 15 urozmaiconych km, stawki, troche podjazdow, znakomity zjazd singielkiem przez las, sztywny podjazd po asfalcie, twarda sciezka wzdluz jeziora i bardzo stromy podjazd po korzeniach. To byly tylko niektore atrakcje :).
Przed koncem petli wyprzedzil mnie sapiacy w potworny sposob zawodnik giga :). Jechal ostro, ale ocenilem ze jedzie gleboko w strefie beztlenowej i dlugo tak nie wytrzyma, wiec puscilem go przodem. Na rozjezdzie zatrzymal sie na bufecie, zdobylem kilkaset metrow przewagi, ale na interwalowym fragmencie znow mnie doszedl, a jak sie wyplaszczylo mial jakies 200-300m przewagi. Nagle prawie stanal. Predkosc spadla mu moze do 15km/h, wyprzedzilem go bardzo szybko, bez jakiegokolwiek przeciwdzialania z jego strony i juz wiecej nie zobaczylem. Pierwszy raz widzialem z zewnatrz taki kryzysowy cios, dosc przerazajacy widok :).
Druga petle przejechalem chyba szybszym tempem niz pierwsza. Nie bylo juz tej sekcji Gontynca, ale i tak petla byla ciekawa. Wyprzedzilem tu sporo niedobitkow mega i 4-5 gigowcow, co mnie bardzo ucieszylo :).
Ostatniego, na bialym twentyninerze doszedlem zaraz po wjezdzie na 3km finiszowy asfalt. 100m posiedzialem mu na kole, i na podjezdzie wyrwalem ostro do przodu, zeby sie nie podczepil. Rzut oka do tylu - cisnie za mna, jakies 50m dystansu. Slalom miedzy pokazujacymi droge policjantami, ledwo sie zmiescilem w przejazd pod wiaduktem przy 40km/h i... fuck, podjazd z 300 stromych metrow :). Pcham to na stojaco, twentyninerowiec zblizyl sie na 10m za mnie, ale zerkajac do tylu widze ze tez nie ma sil. Ostatnie kilkaset metrow z siedzacym praktycznie na ogonie przeciwnikiem, zakret miedzy policjantami, 100m prostej, ostry zakret po bruczku na rynku i meta. Uff, sekunda przewagi :).
Pierwszy raz mialem taka walke na ostatnim odcinku, ale najwazniejsze ze wygralem :)
Traska super, plaskiego terenu bylo bardzo niewiele, asfaltu tez, za to ciagle interwaly. W tym roku Chodziez awansuje w moim prywatnym rankingu na najlepsza wielkopolska trase, deklasujac Osieczna kolo Leszna.
600m sumy podjazdow w Dolsku wydalo mi sie mocno na wyrost, ale te 780m podane tutaj wydaje mi sie mocno niedoszacowane :).
Czas 4:08 na dystansie 85km, strata 55min do lidera na takiej interwalowej trasie uwazam za duzy sukces, tym bardziej ze ten maraton jechalem treningowo :).
W siatkach koszulka, baton energetyczny, bidonik i mala flaszka brunoxa do psikania ;). Jak to na Skandii :).
Bardzo udany maraton.


Kategoria Maratony



Komentarze
klosiu
| 19:39 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Panowie - Dzieki! :)
Trenigowo jechalem wedlug zalozen, ale im dluzej trwal maraton, tym bardziej o tym zapominalem. Na koncu byly juz tylko wyszczerzone z wysilku zeby, nogi depczace pedaly i mord w oczach :D. Jak dojechalem do mety to prawie glebe zaliczylem przy zsiadaniu tak mialem miekkie nogi ;).
Rodman --> zaluj ze Cie nie bylo, trasa naprawde super! Za promocje odbiore chetnie jakiegos browara jak sie spotkamy gdzies na maratonie ;P.
Rodman
| 16:24 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj no ładnie, ładnie, Chodzież też bardzo lubię, fantastyczne górki północnej Wielkopolski !
ładny pojedynek i bardzo dobre miejsce ! bez kitu - wyciąłeś sporo mocnych kolarzy !
generalnie zajebisty sezon się szykuje ;>

p.s. dzięki za promocję ;))
JPbike
| 14:13 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Również gratuluję :)
Wspaniale opisałeś chodzieską relację - te Twoje przeżycia podczas maratonu trudno określić mianem treningowych :)
Maks
| 12:40 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Treningowo ... ? ;)
No na takim tempie to tylko pozazdrościć miałem taki sam kryzys to się nazywa odcięcie energii. Jak długo jedziesz na wysokim tętnie to tak jest. Dlatego niestety nie każdy jest wstanie jechać z wysoką prędkością przez długi okres czasu (Każdy ma inne tętno przy tej samej prędkości). Trzeba jechać w swoim tempie jak mówi Jarek ;). To odcięcie jest tak silne że nie jesteś wstanie nawet jechać komuś na kole. U mnie trwało około 2-5 min i musiałem zwolnić do 20km/h. Ale mam nauczkę nie mogę gonić zawodników którzy jadą jak TGV czyli 35-40 i na podjazdach na blacie ;) Moje gratulacje za bardzo dobry wynik i świetną relację ;)

feels3
| 12:09 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj Zapraszam :)

http://feels3.bikestats.pl/index.php?did=280897#comments
faloxx
| 08:02 poniedziałek, 26 kwietnia 2010 | linkuj no uzupełnij, bo czekam na jakiś opis :-)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nogei
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]