Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 81.96km
  • Teren 60.00km
  • Czas 03:14
  • VAVG 25.35km/h
  • VMAX 54.20km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 650m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolsk - blat i ogień

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 14.04.2014 | Komentarze 8

Przyjechałem do Dolska półtora godziny przed startem, a tu już cały team w komplecie i nawet na parkingu nie było miejsca. Cholera, wszyscy przyjechali już w nocy, czy co? :) Formalności u Gogola od jakiegoś czasu nie sprawiają problemu, numerek zgodnie z charakterem wyścigu mały i aerodynamiczny, co prawda dalej trzeba go sobie samemu przedziurkować ;). Rozgrzewka urozmaicana pogaduchami z masą znajomych minęła szybko i już trzeba było ustawiać się w sektorze. Niby śmichy chichy ale napięcie rośnie, to nie jakieś tam XC na godzinkę jazdy tylko poważny maraton ;).

Dolsk 2014 - start
Dolsk 2014 - start © krzychuuu86

Zaraz po starcie z rynku już pierwszy pechowiec ryje asfalt, aż dziwne  że tylko on przyglebił w takim tłumie. Jadę mając na oku kolegów z teamu, którzy wzięli sobie do serca konieczność ostrego ciśnięcia na początku. Noga podaje, na podjeździe wyprowadzającym z Dolska nawet wyprzedzam sporo peletonu drugim pasem, dzięki temu nie stoję długo w korku na zwężeniu przed punktem widokowym i na serpentynkach zjazdowych. W sumie dość słaby pomysł z tym punktem na początku trasy, bo jak się korkowało już w pierwszej pięćdziesiątce mega to widzę te zatory w ogonie mini.
Ale nic, jadę i oceniam sytuację. Noga kręci, na podjazdach też. Krzychu odszedł dość daleko do przodu, poza zasięg wzroku. Wojtas 200m z przodu sprintuje na stojąco jakby kończył właśnie wyścig ;), JPbike parę metrów z przodu. I tak właśnie wyglądają mocne starty w moim wykonaniu - jedna tragedia ;).
Zbieram się i zaczynam wyprzedzać. Tempo bardzo ostre, cały czas 30-40km/h bo chwilowo jedziemy z mocnym wiatrem. Ale daje się zdobywać pozycje. Grupę Jacka dochodzę od razu, Jacek łapie koło i jedziemy dalej. Pościg za grupą Wojtasa trwa dłużej, parę kilometrów, ale też w końcu doganiamy na fragmencie asfaltu. Daleko z przodu widać Krzycha. Trochę wolno tu jadą, więc zbieram się i atakuje na zjeździe. Udaje się odjechać, bo o dziwo bardzo mało kto dokręca na zjazdach. Cały wyścig to obserwowałem i bardzo mnie to dziwiło, dochodziłem do mocnych zawodników na zjazdach małym nakładem sił, bo nie uważali za stosowne pokręcić trochę korbą. Rodman miał kiedyś rację w tym względzie, dokręcać warto zawsze! :)
Zaraz za rozjazdem na 22km jestem blisko grupy Krzycha, która rwie się na bufecie i dojeżdżam do ogona z paru mocnych koni, krórzy za wszelką cenę próbują dospawać, więc idą prędkości rzędu 50km/h a ja trzymam koło zębami, mimo że czuję trudy pościgu. W końcu po zjeździe z asfaltu dojeżdżam! :)
Tu już jest z 15 na tyle mocnych kolarzy, że postanawiam dać im szanse i nie wyprzedzać ;D. Jedziemy, gadamy sobie z Krzychem, asfalt pod wiatr przejeżdżamy 35km/h i ogólnie zapowiada się zajebisty wynik. O dziwo nie sprawia mi najmniejszego problemu utrzymanie się w grupie, także na powtórnym podjeździe na punkt widokowy.
Na zjeździe Krzychu staje. Zdążyłem pomyśleć że pewnie laczek i prawie sam glebnąłem na zakręcie - szmata pod przednim kołem. Przejechałem jeszcze paręset metrów i musiałem się zatrzymać na założenie dętki. Sam jestem sobie winien. Nie chciało mi się zalać opon nowym mleczkiem to mam. Początkowo w ogóle myślałem że rozszczelniły się stare dziury, ale raczej był laczek, bo powietrze za szybko zeszło, tyle że resztki uszczelniacza nie dały rady zakleić. Na własne życzenie z dobrego wyniku zrobiła się kicha.
Gdy brałem się za pompowanie przejechali obok JP i Wojtas, a jak kończyłem to jeszcze Seba i Jasskulainen. Dużo tu w sumie nie straciłem, pewnie poniżej 10 minut, ale na plaskaczu to przepaść.
Wziąłem się za pościg, Michała dogoniłem tuż za Dolskiem, Sebę i młodziaków z teamu parę kilometrów dalej. Zresztą z tego co widziałem wcale nie jechali wiele wolniej, na płaskim praktycznie się nie zbliżałem. Za to na każdym piachu czy ostrym zakręcie dramatycznie skracałem dystans. Raz na zakręcie o 270 stopni w piachu wyciąłem całą sporą grupkę. Trening techniki procentuje ;). 
Minąłem Wojtasa łatającego dętkę na poboczu, Dolsk pod tym względem ładnie przeczesał Gogglowców, bo i Krzychu parę razy dopompowywał koło.
Paskudny był krótki odcinek odkrytą polną drogą pod wiatr który wiał coraz mocniej - za cholerę nie dało się tam jechać więcej niż 20-22km/h, na szczęście jakieś 12km od mety trasa zaczęła stopniowo skręcać coraz bardziej z wiatrem. Dogonił mnie jeden zawodnik i rozprowadził po asfalcie, więc z rozpędu  przeszliśmy obok dwóch, ale tak blisko końca zawodnicy byli już aktywniejsi i zrobiła się grupka, gdzie co jakiś czas ktoś podkręcał tempo. Jeszcze parę miejsc zyskanych, w końcu jak się zaczęły kurwidołki to wypracowałem jakąś przewagę, zdaje się że ćwiczenia siłowe na górę ciała dały jakiś rezultat i nie bolały plecy na wybojach ;). Piaszczysty podjazd, ponad 50km/h zjazd, gdzie wyciąłem chmarę miniowców i jednego megowca i meta. 

2:47:36, 43 open, 15 m3.
5 minut gorzej niż rok temu, ale w zeszłym roku nie złapałem laczka, a warunki "wiatrowe" były znacznie bardziej sprzyjające. Tak że nie jest źle. Pierwszy był Krzychu, drugi Jacek, trzeci ja.
Ogólnie jestem zadowolony ze swojej jazdy.

Podsumowanie maratonu?
Niedociągnięcia:
- w dalszym ciągu słaby start - to trzeba koniecznie poprawić treningami, mimo że jest lepiej niż było to i tak cały czas to moja największa pięta :)
- nieprzygotowanie roweru! Jak coś może się zjebać, to się zjebie, tego dnia było to widać wyraźnie.
- ciągle za słabe buforowanie mleczanu, czyli więcej treningów na intensywności progowej. Nieprzyjemne to, ale konieczne.
- waga. Znów ostatnio się spasłem, dziś to nie przeszkadzało na plaskaczu, ale zaraz będą jakieś górki i będę zdychał.

Dobre strony:
- dobra moc na intensywności wyścigowej - tu byłem zadowolony. Dojechanie do mocnej grupy Krzycha to było coś, z drugiej strony, jakbym miał lepszy start to w ogóle nie musiałbym dojeżdżać :).
- niezłe podjazdy. Co prawda były krótkie, ale nic nie odstawałem ani się nie gotowałem.
- technicznie jest całkiem nieźle.
- wytrzymałość ok. W końcówce dość swobodnie urywałem zawodników. To znaczy, że pora sobie odpuścić te treningi ewentualnie robić je tylko jako dodatek do intensywnych.

Na mecie w Dolsku
Zdjęcie autorstwa Asi. Widać ten ogrom traumatycznych przeżyć na trasie, hehe :)


Kategoria Maratony



Komentarze
JoannaZygmunta
| 18:40 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj Ja tu jeszcze nie zabrałam głosu? Cóż za przeoczenie ;)
Nie będę się powtarzać , że girę masz silną ale wycieniowaną, wcale się nie spasłeś a po JP to byłam ja! a że na innym dystansie to co ;)
Jarekdrogbas
| 12:07 wtorek, 15 kwietnia 2014 | linkuj Ja też mam cały czas problem z treningami na progu ale na xc można to najlepiej potrenować. Szkoda tej grupki w której jechałeś. Gdyby nie awarie to wspólnie byście dojechali razem do końca
Beny79
| 22:41 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj Gratki, masz moc w nogach .
MaciejBrace
| 14:15 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj No no widzę, że jakieś zmiany w czołówce Goggli zachodzą - detronizacja króla ?
klosiu
| 13:21 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj Krzychu, no szkoda, na pewno byłby super wynik i super walka na finiszu jakbyśmy dojechali do końca. W moim przypadku czysta głupota, jakbym zalał oponę byłoby si :).
Josip, spoko, skrytykowałem cię niepotrzebnie po maratonie, bo zapomniałem, że bardzo dobrze znosisz takie wysiłki :). Zawsze jak widzę takie sprinty to podkładam siebie i myślę że to duży błąd, a dużo zależy od człowieka.
Kuba, Dolsk na przepalenie jest super. Nigdzie nie przepalisz nogi jak w Wlkp ;).
k4r3l
| 13:09 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj Tempo kosmiczne! Widzę, że było gdzie łydę przepalać ;) Graty!
josip
| 10:39 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj Gratki, jest moc! I technika. To nie był finisz w moim wykonaniu, tylko właśnie mocny początek. Potem się uspokoiłem:)
krzychuuu86
| 09:44 poniedziałek, 14 kwietnia 2014 | linkuj Klosiu grupka była rzeczywiście mocna i szkoda tych niepowodzeń bo myślę że dalibyśmy radę do końca utrzymać to tempo...Ja nadal nie wiem który byłem bo nie otrzymałem sms-a, a wyników nigdzie nie ma....a poza tym gratulacje, sporo odrobiłeś!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ziece
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]