Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2010

Dystans całkowity:75.03 km (w terenie 59.50 km; 79.30%)
Czas w ruchu:33:50
Średnia prędkość:15.69 km/h
Maksymalna prędkość:33.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:208 (110 %)
Maks. tętno średnie:150 (79 %)
Suma kalorii:20326 kcal
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:37.51 km i 1h 32m
Więcej statystyk

No to lecimy

Poniedziałek, 4 stycznia 2010 · dodano: 04.01.2010 | Komentarze 2

Wieczorna rundka na Cytadeli. Jakos zimno dzis bylo. Fajnie sie biegalo, bo czytam wlasnie ksiazke o walkach na Cytadeli w lutym 45 roku i wyobraznia ostro pracowala :).




  • DST 57.53km
  • Teren 52.00km
  • Czas 03:54
  • VAVG 14.75km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Temperatura -5.0°C
  • Sprzęt Author Traction 2006
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nocnik do Zielonki

Niedziela, 3 stycznia 2010 · dodano: 03.01.2010 | Komentarze 18

Obudzilem sie o czwartej rano, od razu w miare wyspany i wpadlem na pomysl - nocna wyprawa do Zielonki :). O 5:30 pedalowalem juz w strone Kicina. W Kozieglowach krecac kompletnie zasypanym asfaltem z satysfakcja zarejestrowalem karpiki zmarznietych ludzi czekajacych na przystankach :D. Omijajac Dziewicza Gore w dosc glebokim sniegu z rzadka dotknietym kolem samochodu, czesciej juz biegowkami czy sankami dojechalem do Maruszki i stamtad glownym szlakiem poznanskim do Dabrowki Koscielnej uderzylem na polnoc. Jechalo sie z jednej strony cudownie, tysiacie odblaskow na sniegu, praktycznie niedotkniety snieg poza droga i calkowita ciemnosc z przodu, a z tylu czerwona, katastroficzna luna nad Poznaniem, widoczna jeszcze z 20km. Z drugiej strony jazda wymagala takiego napiecia uwagi, bo sniegowe koleiny byly nie do odroznienia od blotnych, co jakis czas z trzaskiem lamaly sie pod rowerem tafle niewidocznych pod sniegiem kaluz i ogolnie rower potrafil co jakis czas konkretnie zatanczyc, ze nastanie switu zauwazylem, gdy bylo juz szarawo :). Dojechalem do skrzyzowania szlaku poznanskiego z droga do Tuczna i zawrocilem z zamiarem wyjscia w Tucznie na asfalt i przez Wierzenice, Swarzedz i Malte dojechania do Poznania. Przed Tucznem na drodze dwie sarny ryly w sniegu, byly tym tak zajete, ze podjechalem na 5m mimo swiatla lampki. Ale jak chcialem sie zatrzymac i je cyknac to hamulec kwiknal jak zarzynany prosiak i oba zwierzaki bez pospiechu pokicaly w las. Zaraz potem minal mnie samochod z Tuczna, wielkie jak spodki oczy kierowcy (srodek lasu i jeszcze porzadnie ciemno, a tu rower w lesie) widzialem z 50m :D. Przed Tucznem popas na jeziorze, w trakcie sie zupelnie przejasnilo (w ciagu doslownie 20 minut, bylem w szoku :)). W Tucznie zostalem sumiennie obszczekany przez miejscowe burki i asfaltem, ktory w sumie sie nie roznil od terenu, pod wzgledem zasniezenia, dojechalem do Wierzenicy, pozniej terenem do Malty, a potem usyfionymi chodnikami w Poznaniu - do domu, gdzie nagle sie okazalo ze wcale taki wyspany nie jestem, zjadlem miche salatki i poszedlem spac ;P.

Power of Bocialarka ;P. Szkoda ze balans bieli szwankuje przy tym swietle ;).

Krzyz przy skrzyzowaniu z droga do Tuczna.

Nocne klimaty. Tajemnicze ksztalty czaja sie tuz poza zasiegiem kadru...

Ale mimo to Author sprawuje sie dzielnie...

A nawet wjezdza tam gdzie jeszcze zaden inny rower nie byl ;). Na jeziorze w Tucznie.

Nieskazitelna biel lesnej drogi.

W koncu asfalt ;). Przydalaby sie szosowka ;D.

Jak meta to meta. Jacys szaleni narciarze juz o 9 smigali na stoczku. Ludzie to jednak sa dziwni, niedziela jest, mogliby sobie pospac ;P.