Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 157.17km
  • Czas 06:10
  • VAVG 25.49km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Podjazdy 2600m
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pradziad

Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 15

Tego gorącego dnia wybraliśmy się z Wazą i Sebą do Paczkowa, żeby w końcu ujarzmić Pradziada, najwyższy podjazd szosowy w naszej części Europy. Na miejscu byliśmy około dziesiątej, szybkie przebranie i złożenie rowerów i już jechaliśmy w twardym upale doskonałą czeską szosą.


Waza robi ucieczkę ;)

Początkowe kilometry płaskie, tyle że gorąco potwornie, pierwsze hopy pojawiają się w okolicach Żulowej - ciężko to idzie, a pot płynie. Szczególnie Seba, który pierwszy raz jest w górach na rowerze, doznaje małego szoku ;).
Za Jesenikiem wyprzedza nas traktor - odruchowo łapię koło i przez parę kilometrów na lekkim podjeździe robię ucieczkę 41-43 km/h. Dobrze że traktor w końcu skręcił, bo bym ducha wyzionął, robiło się coraz stromiej :).
Pierwszy konkretniejszy podjazd trzyma 11-12% przez parę dobrych kilometrów. Uciekając przed czeskim szosowcem cisnę w trupa i dojeżdżam pierwszy ledwo co widząc na oczy ;).


Zadowolony Seba po pierwszej konkretnej górze

Na zjeździe przegapiamy właściwy skręt, co oszczędza nam stromego podjazdu, ale za to dodaje kilkanaście kilometrów dookoła góry - zamiast bezpośrednio do Karlovej Studanki jedziemy okrężnie do Vrbna. Tyle dobrego, że podjazd jest tu znacznie łagodniejszy. Problemem jest woda, dawno się skończyła, a tak daleko od granicy nikt nie chce przyjmować złotówek. Na szczęście Czesi w knajpach leją nam kranówę za darmo, z czego skwapliwie korzystamy, bo upał jest niemożliwy.
Podobają mi się czeskie miejscowości wypoczynkowe - ruch turystyczny nie jest tak skoncentrowany jak u nas, tylko rozproszony równo wszędzie. Wszędzie jest wiele małych knajpek i pensjonatów, ale nigdzie nie ma dzikiego tłumu, wielkich kombinatów w rodzaju Gołębiewskiego w Karpaczu i masy reklam. Spokój i cisza :).
W końcu dojeżdżamy do parkingu z którego zaczyna się podjazd. Ciężki. Przez 6km równo trzyma ~10%, jedziemy z Wazą 11-12km/h, Seba jedzie swoje. Dobrze że większość w lesie, tylko czasem odsłaniają się widoki na zbocza Pradziada. Po dłuższym czasie dojeżdżamy do zatłoczonego parkingu (odbywa się tam zjazd starych porszaków - świetne wózki) i udaje nam się zmienić złotówki na korony. PIWO!!! ;) Wchodzi jak woda :)
Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej, Zyga odchodzi mi na stromym odcinku na kilkadziesiąt metrów, ale jak przed szczytem się wypłaszcza ostro atakuję, doganiam i robię przewagę, dobrze, bo na samej końcówce są dwie krótkie ścianki, które mnie wypruwają :).
No i Pradziad w końcu padł moim łupem :).



Na szczycie spotykamy dwóch znajomych Dave'a, którzy poznali nas po strojach teamowych. Świat jest mały! :)

Po dłuższym odpoczynku, sesji zdjęciowej i podziwianiu widoków...


Górne jezioro niezwykłej elektrowni Dlouhe Strane. Wody nie widać, bo tafla znajduje się prawie na wysokości Pradziada.

...ruszamy na zjazd, na parkingu ponownie zatrzymujemy się na uzupełnienie płynów...



... i pokonujemy kilka następnych kilometrów ze średnią w okolicach 60km/h :).
Na dole z 10 stopni cieplej niż na górze, po 700m wysokości straconych w kilkanaście minut czuć to wyraźnie.

A dalej ruszamy przez dwie poważne hopy w stronę Jesenika. Widać już deficyty energetyczne, co chwila kogoś odcina na chwilę, a po zejściu z roweru nogi się trzęsą :).
Niespodziewanie aktywizuje się Seba i coraz ciężej odpierać jego ataki :).
Przed Jesenikiem jeszcze jeden pobór kalorii i przez ostatnią hopę ruszamy do domu. Seba im bliżej domu tym aktywniejszy, na końcówie ciśnie cały czas okolice 40-45km/h i w końcu zajeżdża mnie w pobliżu Javornika :).
Końcówkę do Paczkowa jedziemy już grzecznie z Wazą na jego kole, ciągle ponad 40 km/h :).
Szybkie zakupy w biedrze, mała kąpiel w jeziorze Paczkowskim (w Kozielnie dzikie tłumy, aż przejechać nie idzie, niesamowite) i do domu.
Na miejscu jesteśmy po pierwszej w nocy.
Zajebiście spędzona sobota, słońce, dobre towarzystwo i wielka góra do podjechania :).


Kategoria 100-200, Góry



Komentarze
Platon
| 06:12 wtorek, 13 sierpnia 2013 | linkuj Bardzo dużo fajnych podjazdów można tam w okolicy zrobić, polecam jeszcze podjechać na Dlouhne Strane od południowej strony jak będziecie tam następnym razem, tam potrafi kopnąć :)
josip
| 21:56 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj Zajebisty wypad! Niestety człowiek się nie rozdwoi..:)
JPbike
| 18:39 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj Gratki ! Witam w klubie Pradziada ;)
Virenque
| 10:57 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj Zakazy są żeby je łamać, ale OK - masz rację. I tak gorąco polecam Modre Sedlo.
Jak nie bierzesz pod uwagę Słowacji to wszystko się zgadza :D
klosiu
| 10:30 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj daVe --> normalna rzecz dla celebryty ;P
Mikołaj --> zależy jak wielką część Europy weźmiesz pod uwagę ;). Na pewno w Polsce ani w Czechach wyżej asfaltem nie podjedziesz. W Czechach niby jest wyższy podjazd, ale zakaz wjazdu, więc się nie liczy :).
Virenque
| 09:10 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj Za mną tez chodzi kultowy Pradziad od dawna, fajna wyprawa.
Ale z tym najwyższym podjazdem w tej części Europy to przesadziłeś ;)
daVe
| 07:30 poniedziałek, 5 sierpnia 2013 | linkuj Ehhh... ta popularność. Wszędzie mnie znają :p
klosiu
| 20:24 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj Jurek, w zasadzie w aucie było ponad pińcet ;). Ale co tam, ludzie więcej przejeżdżają, a później smażą się dwa tygodnie na plaży i żrą gofry ;).
Marcin, no fakt było super. Dobry wyjazd do przypomnienia sobie w czasie zimowego treningu :).
Seba, fajnie że ci się podobało :)
Maks, no trudno, może jeszcze będzie jakaś okazja.
Maciej, spoko, dzięki :)
Jarek, fajnie się jeździ szosówką po górach, najlepsze jest to że w Czechach na szosówkach jeżdżą całe tłumy, nie to co u nas, człowiek sam jak palec się buja :).
Iza -> racja! :)
lemuriza1972
| 18:43 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj Fajny wyjazd:)
Nie ma to jak rower, góra, dobre towarzystwo i .. piwo:)
Jarekdrogbas
| 18:20 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj To mi sie podoba.Ekstra wypad!
MaciejBrace
| 18:03 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj Fajny wypad
Maks
| 12:46 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj Kurcze szkoda że nie mogłem się z wami wybrać :/
z3waza
| 10:58 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj Było pięknie :)
Jurek57
| 10:03 niedziela, 4 sierpnia 2013 | linkuj "Sobota kołem się toczy"...!
300 w aucie + 160 na rowerze to daje niezły przelot dzienny ... :-))) a AVG ?
To lubię !
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dyzrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]