Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 25.59km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 36.70km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Enduro pod Czarnkowem

Wtorek, 13 listopada 2012 · dodano: 13.11.2012 | Komentarze 10

Dobrze że zabrałem ze sobą lampki, ciemność nadchodzi teraz przerażająco szybko. Wyjazd koło 15, postanowiłem spenetrować okolice w których nigdy jeszcze nie byłem. Okazało się że czeka na mnie dzicz, pot, łzy, bagna i wilki jakieś ;).
Początek był przyjemny, choć w Czarnkowie spora mgła i temperatura niższa o jakieś 5 stopni niż w Poznaniu. Granicę tego obniżenia temperatury oznaczoną tumanami mgły minąłem jadąc autem w Połajewie, jakieś 18km na południe. Temperatura spadła o 5 stopni na przestrzeni kilometra :).



Tym razem pojechałem w lasy na północny wschód od miasta, nigdy mnie tam jakoś nie ciągnęło, ale dziś nie miałem wiele czasu i chciałem sobie pojeździć po niewymagających leśnych drogach. Taak.



Na tej skarpie był pierwszy singielek którego nie zjechałem. Singielek oczywiście zrobiony przez zwierzęta, ludzie tu nie łażą ;). Dlatego jest węższy, bardziej pokręcony i stromszy niż ludzki, rowerem ciężko się czasem zawinąć w zakręcie. Połowa zejścia z buta. Koroną wzniesienia idzie okop, okopów była tu masa, praktycznie każda górka ufortyfikowana. Nie wiedziałem dlaczego, dopóki nie natknąłem się na starą linię kolejową do Piły. Po prostu Niemcy pewnie zabezpieczali się przed niespodziewanym wjechaniem ruskiego składu do miasta, ewentualnie odwrotnie - bronili drogi zaopatrzeniowej dla Festung Schneidemühl, bo tam się trzymali dość długo.



Mnie dziś udało się wyjść z życiem, ale niektórzy nie mieli tego szczęścia.



Tu zwierzęcy singielek doprowadził mnie do takiej skarpy, że nie tylko o zjechaniu, ale i o zejściu nie było mowy. Paprotki rosną w obowiązkowym okopie na koronie wzniesienia :).

W ciągu pierwszych 10km zgubiłem się 3 razy, wielokrotnie zawracałem i nadkładałem drogi, sytuacja zrobiła się dramatyczna, bo się ściemniało, a ja nie wiedziałem gdzie jestem, w końcu po przeskoczeniu sporego strumyka i przejściu przez wysoki nasyp starej linii kolejowej znalazłem się na znajomych terenach starej kopalni żwiru, tutaj jeszcze wzdłuż torów mijałem stare konstrukcje poniemieckie, albo obronne, albo po prostu jakieś rampy z których ładowano żwir na pociągi. W każdym razie w zapadającym zmroku wyglądało to tajemniczo :).



Gdy znalazłem się w znajomych lasach po których biegam, tempo wzrosło, odpaliłem bocialarę, nawinąłem jeszcze kilka kilometrów i do domu.
Krótko ale przyjemnie :).





Komentarze
klosiu
| 16:54 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj Jarek, no jeździłem po takich okolicach, że za parę lat może by też czaszkę znaleziono :).
Virenque, no fakt, otoczenie miasteczka jest bardzo sympatyczne do jazdy. I szosowej, i mtb. Ostatnio jak koło Poznania wyjadę na szosę, to drażni mnie tutejszy ruch :).
Rodman, jedzenie na treningu jest bardzo ważne. A prawdziwy wyznawca paleodiety je tylko to co sam złapie :).
Rodman
| 14:50 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj niezła czacha po bufecie z paleodiety ;-P
Virenque
| 08:00 czwartek, 15 listopada 2012 | linkuj Klimatyczny trening to chyba najlepsze określenie :)
Darzę Czarnków dużą sympatią, a takie wpisy tylko to pogłębiają :)
pzdr
Jarekdrogbas
| 19:14 środa, 14 listopada 2012 | linkuj dobrze,że nie zaryłes sie w tym okopie bo kto by Cie tam odnalazł a wilki miałyby co jesc!
klosiu
| 15:39 środa, 14 listopada 2012 | linkuj josip --> tak to już jest na tym roztrenowaniu :).
josip
| 22:31 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Uwielbiam bikestatsa! Wczoraj czytałem trzymającą do końca w napięciu relację z kupowania butów do joggingu by Rodman, dzisiaj mrożąca krew w żyłach eskapada niemal pod rodzinnym domem by Kłosiu:-):-) Fotki, a szczególnie ta pierwsza, rzeczywiście wyjątkowo klimatyczne, chyba nie jest tak źle z tym talentem do fotografii, Mario:)
klosiu
| 21:21 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj completny --> tym bardziej mi miło, że uważam się za kompletne beztalencie fotograficzne :).
Marc --> najlepsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie byłem w tych niejscach, choć to 2-3km od Czarnkowa :). Klimacik faktycznie jest w szwendaniu się o zmierzchu po okopach i tajemniczych ruinach w nieznanej okolicy :).
Asia --> hehe, w pewnym momencie byłem nieźle wystraszony że mnie ciemność zastanie w nieznanym miejscu ;). Bardzo rzadko się gubię, ale jak się 10 razy zawraca, okrąża poręby czy skręca pięć razy w ciągu 500m to jednak można ;).
JoannaZygmunta
| 19:03 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Ale czaszka! Dobrze, że znalazłeś drogę bo z Ciebie by tylko tyle zostało ;)
Marc
| 18:57 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Ale klimat :)
completny
| 17:16 wtorek, 13 listopada 2012 | linkuj Trzeba przyznać że fajne fotki :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dyzrz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]