Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 135.98km
  • Czas 05:53
  • VAVG 23.11km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Atak na Pradziada

Sobota, 9 czerwca 2012 · dodano: 10.06.2012 | Komentarze 10

Rano lekki ból głowy po kilku browcach za dużo ;), także pierwszy podjazd idzie ciężko. Jadę sam, dla znajomego to pierwszy wypad z szosą w góry, więc postanowił odpuścić ekstremę. Ja twardo ruszam z zamiarem zdobycia Pradziada :). Pogoda niepewna, w nocy burza, rano mokro. Zjeżdżam z przełęczy ostrożnie, bo serpentyny są tam ostre i łatwo glebnąć na mokrym. W Starym Meste źle skręcam i funduję sobie 4-5km dodatkowego podjazdu zanim się orientuję i zawracam. Droga do Brennej zaskakuje mnie asfaltem, jest bardzo kiepski, później się okazuje, że to raczej norma na wąskich lokalnych drogach. Ale widoczki są przyjemne, więc jedzie się świetnie, niepokoją tylko ciemne chmury w kierunku w którym jadę.
Brenna jest fajnie położona. Ze zjazdu widzę dachy domów ze 100m niżej, z kolei kościół i centrum jest wyżej ode mnie. Jadąc do spożywczego po browca można tu sobie nieźle wyrobić nogę ;).
Niezłym asfaltem zjeżdżam lekkim zjazdem do Novych Losin, gdzie znów pakuję się na kiepską lokalną drogę, no ale jakoś trzeba górki przeskoczyć. Nagle zaczyna się roić od bikerów, grupy górali, kilku szosowców "cześć", "ahoj", "ciao" ;).
Dookoła już szczyty powyżej 1200m, wierzchołki w chmurach, więc widać, że nawet jak na Pradziada dotrę, to nic nie zobaczę. Wtedy jeszcze nie wiem, że droga dojazdowa jest skrajnie niekorzystna, bo nawiguję na zdjęciu mapy czeskiej ;), a jak na razie końcówka dojazdu jest poza nią.
Zjeżdżam w dół do Loucny i tam dopiero widzę na mapie, że mam jeszcze dwie przełęcze ~1000m i ze 30km, bo trzeba objechać całe pasmo Pradziada, asfalt jest akurat od południowego wschodu. A w linii prostej ledwo kilka kilometrów :/.
Mijam elektrownię Dlouhe Strane, zdjęcia ściętego szczytu góry i jeziora na 1350m robi wrażenie, ale nie decyduję się na dodatkowy podjazd. Może kiedyś, jak będzie lepsza pogoda.
Podjazd na Cervenohorskie Sedlo jest dłuugi, same góry i serpentyny ;). Na szczycie na 1013m popas, ostatecznie rezygnuję tu z ataku szczytowego, już widzę że i bez tego będzie ze 120km najechane. Jest zimno, chyba z 10 stopni, więc ubieram na zjazd wszystko co mam, gamex się bardzo przydał przy prędkościach 50-60km/h. A zjazd jest aż do samego Jesenika, tam jeszcze jedno nadłożenie drogi, bo jest zablokowana przez zawody motocyklowe i muszę to objechać. Jak na złość zdjęcie mapy jest tu obcięte, ale Czesi mają dobrze oznakowane rozjazdy i jakoś się udaje. Jeszcze mała hopka 600m i fajny chyba 20km zjazd aż do Zulovej, a tu już bywałem z ekipą Goggla ;). I pogoda się poprawia, ściągam wreszcie gamex i rękawki. Doganiam szosowca z Lądka i razem jedziemy przez Javornik i przełęcz Lądecką. Dowiaduję się, że dobrze że na Pradziada nie dojechałem, teraz potrafi tam jeszcze śnieg leżeć ;). Podjazd na przełęcz w towarzystwie bardzo szybko idzie, przy okazji widać ile daje szosówka - mimo że mam 110km w nogach, podjeżdżamy swobodnie 2-3km/h szybciej niż miesiąc temu z JPbike na góralach.
W Lądku się rozstajemy, i jadę długim podjazdem na kwaterę w Nowej Morawie. Trochę się najeździłem, nie powiem ;). Znając tendencję bikemap do zaniżania przewyższeń, pewnie się nakulało ze 3000m.




Przed podjazdem na przełęcz w Nowej Morawie



Asfalt mokry, góry czeszą chmury. Pogoda niepewna.



Koniec żartów. Góry zaczynają przekraczać 1000m. Z doliny na poziomie 500m wygląda to groźnie.



Serpentyny pod Cervenohorskim Sedlem. Co jakiś czas objawiały się widoczki.



Rzut oka w dół przed przełęczą.



I zjazd :). 15km cały czas w dół, trwało to jakieś 15-20 minut :).



Znajome asfalty w okolicach Zulovej.


Kategoria 100-200, Góry



Komentarze
klosiu
| 20:30 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Maks --> dokładnie. Wiem czemu tam było tak dziko - to park narodowy ;). Ale to nie przeszkadzało, żebym minął masę tras rowerowych i bikepark dla downhillowców i skakaczy- u nas nie do pomyślenia.
Virenque --> Mnie Marc z BS zaraził, jakoś miesiąc temu wspomniał o Pradziadzie, zlokalizowaliśmy go i teraz mi ta góra ciągle gdzieś z tyłu głowy siedzi ;). Z Nowej Morawy nie ma opcji żeby tam dojechać, ale z Paczkowa, przez Jesenik i dalej doliną powinno dać radę. W tym roku będę na pewno atakował jeszcze raz, ale pewnie w sierpniu, najlepsza pogoda i już po Sudety MTB Challenge.
Virenque
| 08:15 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Ładna trasa, Pradziad jest gdzieś tam u mnie w planach, tylko kurna daleko trochę i nigdy nie po drodze ;)
Maks
| 06:29 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj Mariusz i przez to Czechy to doskonała przystań dla MTB i Szosy ;)
klosiu
| 21:56 poniedziałek, 11 czerwca 2012 | linkuj josip --> a bo to taki wyjazd na żywioł, zgadałem się z kumplem i pojechaliśmy pochodzić, nawet szosówki tak rzutem na taśmę wzięliśmy :).
Maciej --> fakt. To co mi się podoba w czeskich górach, to to że one są dzikie, u nas praktycznie wszędzie jest coś pobudowane, u nich są duże połacie kompletnie dzikie, bez niczego, czasem tylko jakaś nartostrada czy bikepark się zdarzy, ale nie ma tego całego turystycznego blichtru.
MaciejBrace
| 19:06 poniedziałek, 11 czerwca 2012 | linkuj Piękne widoczki :)
josip
| 14:50 poniedziałek, 11 czerwca 2012 | linkuj O kurde! Widzę, że nie ma lipy - Koksiu konkretnie treni przed maratonem w Stroniu i Challengem:) A górala też tam zabrałeś? W ogóle co się nie chwaliłeś, że w moje niemal rodzinne strony się wybierałeś? Pewnie już jesteś z powrotem:), ale jeśli nie to polecam na szoskę drogę z Kletna do Siennej przez Janową Górę, obok nieczynnej kopalni uranu - jest klimatycznie i malowniczo.
A w Czechach - ze Starego Mesta na zachód, przez Kraliky i Lichkov do Pastvin (tama i jeziorko).
klosiu
| 10:38 poniedziałek, 11 czerwca 2012 | linkuj Dorzuciłem parę fotek i opis epopei ;).
Mnie właśnie takich długich wyjazdów w tym roku brakuje, widzę to po Golonce :).
z3waza
| 18:24 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj Mimo że tylko 16 stopni, to widać, że było gorąco :D
bloom
| 18:05 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj 6 godzin ? jebany ;P Ja trenuje do 3, 3.5 max, więcej na mega nie trzeba. Ah to giga ;p
Maks
| 17:04 niedziela, 10 czerwca 2012 | linkuj Ładny dystansik ;) I przewyższeń tez konkret ;)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa dlugo
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]