Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 76.66km
  • Teren 70.00km
  • Czas 06:48
  • VAVG 11.27km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • HRmax 179 ( 95%)
  • HRavg 154 ( 82%)
  • Kalorie 5930kcal
  • Podjazdy 2590m
  • Sprzęt Giant XTC '09
  • Aktywność Jazda na rowerze

Powerade MTB Marathon Krynica - giga

Sobota, 14 sierpnia 2010 · dodano: 16.08.2010 | Komentarze 17

W nocy kolo 4 obudzila mnie burza. No to bedzie wesolo - pomyslalem sobie i przewrocilem sie na drugi bok.
Troche wystraszony potwornym kryzysem w Gluszycy postanowilem tym razem obrac taktyke "ostroznego lowcy" ;) i nie szarzowac z tetnem na poczatku. Start byl niesamowicie spokojny nawet jak na giga, przejazd ulicami Krynicy na totalnym luzie, tetno zaczelo rosnac dopiero po skreceniu na szuterek. Pilnowalem zeby nie przekraczac 170bpm i na luziku pialem sie do gory.
Na przeleczy skret w znany mi sprzed dwoch lat blotnisto trawiasty singielek, tym razem byl bardzo blotnisty. Rower powoli przyjmowal maskowanie dzunglowe, adekwatnie do warunkow (upal 30 stopni i potworna wilgotnosc) a ja przepychalem sie przez bloto glebokie na 10 i wiecej cm, wymieszane z trawa i wkomponowanymi ukosem kijami i belkami.
Po paru km szkoly przetrwania w koncu zjazd, poczatkowo blotnisty, potem szutrowy i w koncu asfaltowy doprowadzil do glownego "kondycyjnego" podjazdu pod Jaworzyne. Tu poczulem sie juz na tyle niezle ze zaczalem wyprzedzac, i chyba tu wykrecilem w jakims ataku maksymalne tetno. Wyprzedzilem lekko liczac z 10 osob, w tym Adamuso, ktory zamiast jechac zajmowal sie trawieniem sniadania ;).
Koncowka bardzo fajna, najpierw swietne widoki, potem krotki bardzo sztywny bruczek z fotografami i masa kibicow. Oczywiscie blok amora i sprincik na stojaco pod najwieksza stromizne, a co, trzeba sie pokazac ;).
Na zjezdzie szeroka łączką nagle znaczek (!!!), hmm WTF? Dopiero z 10 metrow niepozorna zmarszczka okazala sie glebokim rowem, na szczescie udalo mi sie przeskoczyc, niektorzy tego szczescia nie mieli. Zjazd szybko przeistoczyl sie w strome blotniste zejscie, a potem doslownie w rzeke blota - cala droga byla wpelniona doslownie 20cm glebokosci blotem o konsystencji gliny garncarskiej. Chyba to specjalnie cala noc mieszali :>. Dalej juz bylo troche lepiej, do rozjazdu giga/mega byly kamieniste zjazdy i solidny podjazd, bardzo upierdliwy, bo w lesie i po blocie, NNy szybko zmienily sie w 3kg slicki i slizgaly sie niemilosiernie. Gdzies tam po drodze minalem zawodnika z czuba z kompletnie rozwalonym przednim kolem. Zaraz za rozjazdem... zgubilem trase :). Po jakichs 500m sie zorientowalem, ale te kilka minut do tylu bylo. Powrot pod gorke i zamiana latwego zjazdu na zjazd trudny poszly sprawnie :P. Znow ktos z czuba - tym razem wlasnie pakowany na nosze z usztywniona szyja. Po tym widoku co trudniejsze partie jednak schodzilem :).
Techniczny zjazd szybko zmienil sie w dlugi asfaltowy, ktory zwiozl nas na dobra pozycje przed podjazdem rzeznikiem. Chyba okolo 10km pod gore po mokrych i ubloconych kamieniach przetykanych odcinkami blota ogromnego :). Potwornie wycienczajaca nawierzchnia, czasem na obrot kola pol obrotu to byl poslizg. Kolejna ofiara maratonu - Slecowi udalo sie urwac przerzutke. Cos tam sie biedzili z Adamem nad naprawa, skorzystalem z okazji i polalem lancuch finishlinem, bo juz chainsucki nie dawaly jechac. I mozolnie z Adamem ruszylismy dalej. Podjazd trwal i trwal, az wszystkie okoliczne gory znalazly sie nizej i nie mozna juz bylo jechac pod gore :). Maly nadprogramowy bufecik znalazl sie w sama pore, bo juz w bidonach nic nie bylo, a w tym upale nie wiem czybym dojechal jeszcze 10km do oficjalnego bufetu. Krotki popas odcelebrowalismy z Adamem i Maciejem z Emedu, potem ruszylismy dalej interwalowa traska po grzbietach. O tyle dobrze ze bylo wzglednie sucho. Na krotkiej sciance uslizgnelo mi sie kolo - podporka - jadacy za mna Adam nie tylko nie stanal, ale przylozyl taka moc ze sypnelo kamieniami i blotkiem spod opony i poszedl jak kuna dalej, za nim skoczyl Maciej i tak dalej kulalem sie juz sam, meczony tak zwanym "slabszym momentem" ;).
W pewnej chwili na podjezdzie z prawej zaczeli dojezdzac zawodnicy mega i zrobilo sie nagle latwiej, mniej blotniscie i generalnie w dol :). W koncu mialem przed kim popisywac sie technika i wyprzedzac na zjezdzie :>.
Tuz przed Krynica jeden stromy, na szczescie suchy podjazd. Megowcy ida, Klosiu jedzie :). Fajnie bylo, a tuz przed fotografem ze sportografu ucieklo mi przednie kolo i glebka na plecy :D. Bedzie fajna fota.
Latwy zjazd do Krynicy, przejazd przez okolice miasta (swietny doping wczasowiczow!) i znow troche terenu. Jechalo mi sie niezle, wielu ludzi wyprzedzalem, pokonala mnie dopiero ta zasrana Gora Parkowa i okolice :). Takiej drogi pokrytej blotem, korzeniami, trawa i polmetrowymi koleinami jeszcze nie widzialem. Psycha mi siadla i bardzo duzo tam sprowadzalem, tracac z 10 miejsc giga :/. Chyba zaczne wozic w kieszonce piersiowke wodki na takie okazje, golne sobie i jakos pojade ;>.
Tak czy inaczej ukonczylem we w miare dobrej formie i z nienajgorszym jak na tak trudny maraton czasie.
83/111 open, 29/39 M3
Czas 6:49.
W miare zadowolony jestem, pojechalem na pewno lepiej niz Gluszyce, a maraton byl bez porownania trudniejszy, i techniczne, i kondycyjnie.
Bardzo ciezkie warunki, upal polaczony z blotem i duza wilgotnoscia jest po prostu zabojczy. Za to byly boskie widoki i swietny doping, z czyms takim sie jeszcze nie spotkalem :). Najlepsi byli dwaj chlopacy, kulturalnie pytajacy sie na podjezdzie, czy moga polac woda :).
No i multum wczasowiczow dalo efekt w postaci swietnych tekstow, typu "takie porzadne rowery, a tak poniszczyli" ;)
Fakt, to jasne ze porzadne rowery powinno sie uzywac do jezdzenia po parku i sciezkach, a na maraton lepiej zabrac stare makro, bo i tak sie zniszczy ;).



Koncowka podjazdu pod Jaworzyne



Gdzies tam na trasie



Typowy zjazd ;)



Na mecie. Upackana łyda na pierwszym planie i ubabrany rower to dobre symbole maratonu ;)


Kategoria Góry, Maratony



Komentarze
klosiu
| 17:40 poniedziałek, 23 sierpnia 2010 | linkuj No wiesz, ja to jednak inaczej widze. Skladam sobie sprzet do scigania, skonfigurowany tak, zeby dzialal nawet w najtrudniejszych warunkach. Uszkodzenia czy nawet zniszczenia sa jakby wpisane w koszty. Czy bylby sens wywalac tyle kasy na sprzet, ktorym turystycznie jezdzilbym sobie po Zielonce czy WPNie? Bardzo watpie. Do tego spokojnie wystarczy rower za 2000 na Deore.
cyclooxy
| 17:12 poniedziałek, 23 sierpnia 2010 | linkuj fakt z tymi rowerami, bo trochę ich szkoda, jednak sprzęt w dupe dostaje, zwłaszcza amor czy hamulce tarczowe, po takim przejeździe trzeba zaraz wszystko konserwować...
Rodman
| 20:00 czwartek, 19 sierpnia 2010 | linkuj niezła masakra :-) ważne, żeś ukończył w dobrym stanie ;>
klosiu
| 20:27 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj faloxx --> ponoc na tej maratonowej rundzie uskladali 3000m przewyzszenia, wiec az tak plasko nie jest :). Zreszta na szosowce troche inaczej podjazdy wygladaja ;).
Kurcze nie wiem czy dam rade machnac 170km dzien po 100km w Krakowie :). Ale moze, jak uzyje sudokremu i panadolu na dupe to sie uda ;). Akurat Przyslop i Krowiarki bym chcial nawiedzic, sa dosc znane.
oski --> hehe, no jakos na trasie trzeba zbierac wywiad o przeciwniku :D.
faloxx
| 19:55 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Ewentualnie mam też w planie wjazd na Tetliakowe jezioro na Słowacji. Z suchej trasa tam i z powrotem to z grubsza 170 km po szosie. Z tego część drogi po płaskim, a część po przełęczach. Sam dojazd do jeziora to kilka ładnych kilometrów, cały czas pod górę. W między czasie jeszcze na polskiej stronie przełęcze przyslop i krowiarki i jeszcze jeden podjazd po stronie Słowackiej. Zapraszam, na pewno coś wymyślimy :-)
faloxx
| 19:51 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Co do trasy szosowej która mi chodzi po głowie to część tej rundy szła by trasą, którą już na bikestats kiedyś wrzuciłem. Looknij na to http://faloxx.bikestats.pl/index.php?did=314273 i pomnóż przez dwa a wyjdzie niezły hardkor :-)
oski
| 19:51 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Ano pamiętam jak pytałeś. Śmiesznie to wyglądało wpierw Adam jedzie i pyta jak daleko Grzesiu, a potem ty :)

Pozdrawiam również!
faloxx
| 19:48 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Kłosiu -> co do trasy to odcinek od Sopotni Wielkiej, przez Lachowice, Przyborów jest raczej nudny. Fajnie się zaczyna dopiero na przełęczy Glinne w Korbielowie. Potem Słowacja, do Namestowa płasko, ale na słowacji widoki w miarę ciekawe. Od Namestowa aż do Ujsoł nie znam drogi, ale na mapce teren wygląda pofałdowany. Z Ujsoł z tego co widzę na mapie jedziesz przez środek Beskidu, ale generalnie doliną, więc w sumie też nic ciekawego.
Widokowo trasa pewnie ładna, ale raczej niezbyt górska. Jeśli w niedzielę po maratonie w Kraku miałbyś ochotę machnąć jakąś górską rundkę po szosie, lub w terenie to zapraszam do Suchej. Od pewnego czasu chodzi mi po głowie pewna runda, chociaż nie wiem czy dam radę, ale można by spróbować :-)
klosiu
| 12:21 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Chcialbym jakos to tak zorganizowac, zeby zaczac pobyt maratonem w Krakowie 28.08, a zakonczyc maratonem szosowym w Rajczy gdzies obok ciebie, 4.09. Moga byc po pare dni odchylenia w kazda strone. Ale co z tego wyjdzie to nie wiem, sporo od pogody zalezy.
BTW, co sadzisz o tej http://www.gpsies.com/map.do?fileId=rkpznizuonyjluht trasie? Latwa, ciezka? Jaka nawierzchnia?
faloxx
| 11:55 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Ewentualnie jakbyś chciał wieczorny trening o 15 w sobotę, to reflektuję także.
A w sumie jak będziesz w Rabce to nawet lepiej, w Beskidach się lepiej jeździ niż w tatrach zasadniczo, a poza tym do Rabki mam 45 km :-)
faloxx
| 10:47 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj Kłosiu ale kiedy tam będziesz? Bo w ten weekend to jak już pisałem wcześniej zero czasu, chyba że masz ochotę przejść się w tatry pieszo. A w następny weekend prawdopodobnie będę miał sobotę i niedzielę wolną. No chyba że każą mi przyjść w sobotę do pracy
klosiu
| 09:39 środa, 18 sierpnia 2010 | linkuj W zasadzie jeszcze nie wiem czy bede, a jesli bede to nie wiem czy w Zakopcu, czy gdzies blizej Gorcow ;). Drogbas, faloxx --> jak cos bede wiedzial na pewno to sie odezwe.
Adam --> faktycznie ale mi koles nastukal tych fotek na glebie :). Smialem sie, bo przede mna szlo trzech megowcow i szly teksty zebym do kompletu zrobil OTB przed aparatem na statywie 20m dalej, ale pod gore ciezko bylo ;).
Jarekdrogbas
| 19:19 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj Ja też bede w Zakopcu czekam na info od Ciebie. A siły idealnie rozkładasz jak na taki maraton
AdAmUsO
| 18:38 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj faktycznie na sportografie masz zajebiste foty :) uśmiech z twarzy nie znikał i tak powinno być :D
faloxx
| 18:06 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj Kiedy dokładnie będziesz w zakopcu? Ja ten weekend mam już ustawiony, w sobotę pracuję, a w niedzielę idę z kumplem do doliny 5 stawów :-)
klosiu
| 17:44 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj faloxx --> no szkoda, akurat w Twojej okolicy Esencja sie objawila ;). Jest szansa ze w przyszlym tygodniu bede w Zakopcu z rowerem, moze sie zgadamy na jakas jazde?
faloxx
| 11:08 wtorek, 17 sierpnia 2010 | linkuj No ładnie, ładnie, a ja kiedy na maraton się wybiorę to nie wiem :-(
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa miesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]