Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 169055 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 50.99km
  • Czas 01:36
  • VAVG 31.87km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Radon BOA LTD 7.0
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z wieczorka

Czwartek, 10 lipca 2014 · dodano: 11.07.2014 | Komentarze 16

Jakoś w tych upałach nie miałem motywacji do jeżdżenia. Ale tego dnia wyjechałem krótko po wieczornym deszczu, więc nie było źle. 
W ogóle zastanawiałem się nad totalnym upadkiem mojej chęci do ścigania i chyba wiem. Do tej pory w każdym sezonie absolutnym topem i celem były dla mnie maratony górskie, to na nie cisnąłem wagę, ćwiczyłem technikę i szlifowałem formę, a płaskie popierdółki w Wlkp grały tylko rolę mocnych treningów przed górami.
W tym roku nie ścigałem się w górach ani razu. A opieranie sezonu tylko na plaskaczach jest tak totalnie nudne, że po prostu mi się odechciało. Ile można jeździć po nie robiących wrażenia zjazdach i podjazdach "prawie jak w górach"? Prawie robi różnicę. Na Bindugę zaspałem, co zdarzyło mi się chyba pierwszy raz w życiu :).
W górach wypadam gorzej, ale tak naprawdę tylko to mnie w mtb naprawdę bawi. Zjazdy na których mam oczy jak sowa ze strachu i podjazdy na których przez 5km wypluwam płuca.
Czekam na Sudety MTB jak na wybawienie, choć mam zamiar jechać je tylko for fun, ale to jednak będą góry, i to konkretne.
A Wielkopolska? W Wielkopolsce jest tylko jeden trudny maraton, na jaki czekam co roku - Michałki, reszta to popierdółki :).





Komentarze
Rodman
| 21:32 środa, 16 lipca 2014 | linkuj każdy ma rację, każdy swoją, a łączy Nas = rowerowanie ;-)
josip
| 19:55 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Wylosowali mnie tylko, dlatego, że już mnie nie było:)
Gdybym został, to co najwyżej okularki Goggle by mi się skapnęły:)
klosiu
| 18:16 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Josip ma szczęście do losowań, kiedyś wygrał rower i też go nie było :D
To jest to o czym pisałem, każdy ma inne podejście do zawodów i każdego co innego kręci :). Mnie średnio interesują starty poniżej moich maksymalnych możliwości, chyba że w górach, ty co innego znajdujesz w długim dystansie.
MaciejBrace
| 17:21 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Ohh, bój się, oczywiście jadę Michałki na giga. :)
Najdłuższy (w granicach rozsądku) dystans jest najbardziej opłacalny, daje relaks od roboty, sprawia mi frajdę i .... lubię zbierać pompki, liczniki, bidony i itp. Każde miejsce na mecie oprócz ostatniego, jest mile widziane.
Auto ironia - Nie marnuję czasu wpadam na metę jako jeden z ostatnich, za chwilę jest tombola, trochę żarła do ryja, a wiadomo resztki są najlepsze, obmycie mordy i zadowolony wracam - pełna optymalizacja. Nie muszę kisić się przy ławeczkach i czekać na losowanie, które ostatnio sobie olewacie - polecam "Ja to, proszę pana, mam bardzo dobre połączenie" scena z filmu Stanisława Barei
Tak na marginesie jeśli dobrze pamiętam Josip został wylosowany (Binduga) do tabletu lub kamerki GoPro.
klosiu
| 16:40 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Nie mówię że nie masz racji z twojego punktu widzenia Wojtas, każdego interesują różne rzeczy :).
Dla mnie maraton musi mieć sens, żebym startował. Albo generalka, albo mocny trening, albo po prostu satysfakcja i przyjemność z jazdy. Dlatego np startowałem często w plaskaczach w pierwszej połowie sezonu, bo to były dobre treningi przed etapówkami i górami. A w drugiej części sezonu startowałem już raczej tylko dla generalki. Nie jechałem nigdy np Suchego Lasu ani Łopuchowa, bo były w takim momencie że treningowo nie były potrzebne, a generalki nie robiłem :).
Nigdy nie odbębniam startów dla samego startowania, ale satysfakcję z jazdy mam największą po górskich maratonach, i dlatego teraz pewnie mi się nie chciało jeździć na zawody - bo nie było jakiegoś nadrzędnego celu który by jakoś to spiął w całość.

Maciej - ja jeżdżę tyle kilometrów, ile trzeba, żebym na długim dystansie osiągał satysfakcjonujące mnie wyniki. Dla mnie raczej dziwne jest twoje podejście, bo uparcie podchodzisz do długich dystansów, kiedy oczywiste jest, że jeździsz za mało żeby mieć dobry start :). Ja bym z takiej ilości kilometrów jeździł co najwyżej krótkie dystanse.
krzychuuu86
| 15:54 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj Zgadzam się z Tobą Josip...;)
josip
| 14:12 poniedziałek, 14 lipca 2014 | linkuj A ja wleję tu łyżkę dziegdziu:) Może nie od razu ''thumbs down'' ale...
Kurcze, dla mnie nie ma czegoś takiego jak "nudny wyścig" czy "łatwy plaskacz". Dla mnie rower to pasja, szczególnie ten "terenowy", żeby nie nadużywać słowa "górski". Gdyby mnie to nudziło, to nie inwestowałbym w ten sport tyle czasu, energii i pieniędzy. Dlatego nie do końca rozumiem mówienie, że jakieś tam starty "trzeba odbębnić" albo, że "zaliczam ogóry". Jak bym był takim Kaiserem czy innym Konwą, to może miałbym prawo tak się wypowiadać. Ale żaden z nas nie jest i nigdy nie będzie.

Co znaczy łatwy maraton? Dla mnie każdy jest trudny bo daję z siebie 100%. Na nizinnych trasach też można zaliczyć niezłego dzwona (vide Binduga, gdzie jednego zawodnika odwiozła karetka czy Kargowa w zeszłym roku, gdzie potrzebny był helikopter) czy się odwodnić np. i też można się wykazać techniką. Właściwie to jest ona nie mniej kluczowa niż w górach, gdzie jednak wygrywa się na podjazdach a w Wlkp. decyduje to jak pokonujemy zakręty, łachy piachu, błoto czy kręte single między drzewami. Zresztą, to akurat Kłosiu sam zauważyłeś bodaj w Dolsku gdzie różnica między 30-tym a 100-nym miejscem polegała właśnie głównie na technice a nie samej prędkości przelotowej.

Żeby nie było - też uwielbiam górskie maratony ale nie deprecjonuję tych, w których ścigamy się, że tak powiem, na co dzień. A już na pewno na co dzień jeździmy po tych wszystkich ścieżkach, które są tylko "prawie jak w górach". I ja przynajmniej mam z tego fun! Czego i wszystkim innym tu zaglądającym życzę:)
krzychuuu86
| 16:30 sobota, 12 lipca 2014 | linkuj cos jest w tym co piszesz Mariusz. Ale na kole tez trzeba dac rade sie utrzymac jak inni szarpią,a czasem trzeba nawet dać coś od siebie.
Poza tym to dopiero moj trzeci powazniejszy sezon jazdy więc jeszcze za krótko aby się znudzić;).
MaciejBrace
| 22:26 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj O podium myślałem w kategorii rozwijania się i osiągania celów - bo walisz takie ilości kilometrów jakbyś do tego dążył. Jak chcesz czegoś nowego to już dawno powinieneś celować w Titan Desert, Crocodile Trophy, Leadville 100 czy Cape epic i frajda byłaby na maxa
klosiu
| 22:06 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj O jaki odzew :)
Krzychu, wyniki na plaskaczach trochę fałszują samopoczucie ;). Gość, który wbije ci na gogolu 15 minut, w górach może ci wklepać swobodnie godzinę, bo nie ma tam jazdy na kole. A emocje i adrenalinka kilka razy większa. Przejedź się raz, to zobaczysz.
Jak przez 5 lat będziesz startował po 20 razy w roku, to może i ci się znudzi, co prawda mnie plaskacze zawsze nudziły, po prostu teraz taki sezon, że ani razu nie miałem okazji się pościgać w górach i odetchnąć.
Maciej, co ty z tym podium? Co mnie obchodzi podium, jakbym stał na pudle to wyścig byłby ciekawszy? Ja chcę skończyć wyścig z uczuciem, że to było coś ciekawego, a nie kolejna jazda z widokiem na tylne koło jadącego przede mną.
krzychuuu86
| 21:05 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj Maciej - bez przesady...ale właśnie to mnie jakoś trzyma - zrobić kolejne interwały, podjazdy, tempówki i na kolejnym wyścigu znów sprawdzić swoje możliwości...heh uwielbiam to uczucie ;)
Rodman
| 20:16 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj puszczam bajkstatsowego "lajka" ;-) !
trzeba odpocząć, żeby zatęsknić ...
MaciejBrace
| 20:04 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj Bardzo ciekawe spostrzeżenia, może to kwestia priorytetów i osiągania celów. Cały czas jesteście zawsze blisko podium, i nie wiele Wam brakuje. By regularnie stawać na pudle potrzeba mnóstwo pracy i poświęceń. Każdy z nas ma pracę i EuroPro nigdy nie będzie - no chyba, że trafię w Lotto.
Może podejść do tego jak do zabawy.
Górskie maratony - to faktycznie max frajda choć, ja zawsze wypluwam płuca.
Krzychu - moim zdaniem wydać X kasy na nowy rower nie ma sensu bo i na małych kołach w Wlkp. maratonach łoisz 95% stawki.
krzychuuu86
| 17:47 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj ciekawe czy tez tak bede miał po kilku latach ścigania....heh...narazie motywują mnie postępy jakie robie na maratonach, a w przyszłym sezonie może nowy bike...
JPbike
| 16:17 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj Mariusz, nie dziwię się tym co piszesz :)
Też cierpię brakiem szaleństw mtb w konkretnych górach !
Zatem powodzenia i ukończenia z radochą Sudety Challenge :)
Marc
| 12:25 piątek, 11 lipca 2014 | linkuj Dodaję ten wpis do ulubionych :-D A to przez to, że zgadzam się w 100%.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa rdzie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]