Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 78.00km
  • Teren 70.00km
  • Czas 03:36
  • VAVG 21.67km/h
  • VMAX 56.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bikecrossmaraton Wyrzysk

Niedziela, 15 czerwca 2014 · dodano: 16.06.2014 | Komentarze 6

Na miejsce dojechaliśmy wozem Wazy (hehe ;)) w towarzystwie wyżej wspomnianego, żony jego Joanny oraz Pabla zwanego Mlodzikiem :). Do Wyrzyska jest ciekawy dojazd - dużo lokalnymi szosami pełnymi różnych ostrych zakrętów i pagórów, nie można się nudzić. Na miejscu zrobiliśmy dłuższą rozgrzeweczkę, załatwiliśmy formalności, popozowaliśmy do zdjęć, przywitaliśmy się z liczną obsadą Goggli i trzeba było włazić w sektory. Po starcie myślałem że nawet noga podaje - na asfalcie luzik, przesunąłem się do pierwszej dwudziestki, wyprzedziłem JPbike i Krzychaa, no jest jednak ta noga!
Niestety, pierwszy stromszy podjazd w terenie brutalnie zweryfikował mój optymizm :). Zasapałem się i prawie stanąłem, z prawej i lewej zaczęto mnie wyprzedzać z prędkością na oko ze dwa razy większą od mojej. Upokarzające doświadczenie :).
Sprowadzony tym na ziemię, długaśny podjazd w liściastym lesie jechałem już spokojniej, choć i tak nogi mnie piekły i zadycha była, no ale przynajmniej mnie nie wyprzedzali :). Na górze nastąpił odcinek który bardzo mi się podobał - parę kilometrów trawersów po pagórkach, bardzo kręta trasa, ale bez większych górek, więc moraskowy trening zakrętów bardzo się tu przydawał. Zajebiście się to jechało. Długi zjazd sprowadził nas na kilometrowy asfalcik, po którym zaczął się chyba dwukilometrowy szutrowy podjazd, ewenement jak na Wielkopolskę, w dodatku miejscami całkiem stromawy. Z przodu widziałem dużą grupę, więc zaginałem się żeby ich dojść. Na podjazdach się nie zbliżałem, za to na zjazdach owszem (dokręcanie rulez ;)) i w końcu, po kolejnym długim zjeździe i długim podjeździe po bruku dogoniłem. Jechała tu między innymi Marta Gogolewska, podobał mi się jej styl jazdy, bo nie ciągnęła się po kołach, tylko jak ktoś zamulał, to od razu wyskakiwała na przód i nadawała tempo. W każdym razie, przejechaliśmy w grupie odkryty kawałek, wjechaliśmy do lasu już pod koniec rundy, i na podjeździe na który wjechałem pierwszy ludzie się poskładali, ktoś spadł z roweru, jakieś podpóreczki itp, zwęszyłem szansę i depnąłem, budując kilkadziesiąt metrów przewagi, niestety, trwało to tylko kilka kilometrów i zaraz na początku drugiej rundy mnie dogonili.
Druga runda wyglądała tak, że jechała sobie grupa, ktoś podkręcał tempo na podjazdach, ja podkręcałem na zjazdach, bo tylko na to mnie było stać ;), co jakiś czas ktoś się kończył i zostawał, więc grupa sukcesywnie topniała. Dogoniliśmy żywe zwłoki zajechane podobno przez kolarza z Czaplinka ;), nawet się gość nie chwycił grupy. Zresztą samego Jana D. nawet na tym maratonie nie widziałem, cały czas był z przodu, pierwszy raz od dawna mnie pokonał :).
10km od mety było nas jeszcze siedmiu, parę szarpnięć i zostało pięciu, ale ja też zacząłem mieć trudność z trzymaniem tempa i zacząłem odstawać na parę metrów. Na piachu jeden mocno odskoczył i skutecznie odszedł, Fitserwis i GPBT z Martą G. odskoczyli mi na 100-200m i tak dojechaliśmy do mety dublując trochę miniowców.
2:51:38 i 34 miejsce open. 25 minut  straty do pierwszego.
Niespodzianek nie ma, spodziewałem się czegoś takiego po ostatnim załamaniu treningów, forma się sama nie zrobi.
Krzychuu wlepił mi 12 minut, a Jacek prawie 10. Zresztą niewiele brakowało, żeby mnie Waza jeszcze pognębił ;).
No ale nie ma co stękać, trzeba się brać do roboty :).
Super się było w końcu pościgać, tym bardziej że pogoda była idealna, a trasa sucha i jednak szybka, mimo dużej ilości metrów w pionie do pokonania. 

A właśnie. Zważyłem swojego Canyona i okazało się że waży 11.37 kg. Kolejny cios w plecy, bo myślałem że jednak będzie poniżej 11 :). A nie sądzę żeby kurz który osiadł na rowerze w czasie zawodów ważył aż 370g ;).


Kategoria Maratony



Komentarze
JPbike
| 20:26 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Walczyłeś jak mogłeś Mariuszu :)
Zdobyłeś również cenne punkty do drużynowej generalki !
A Canyona ważyłeś z pustymi bidonami ?
klosiu
| 16:33 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Arbuza akurat chapsnąłem, proszę sobie nie myśleć ;P

Maciej, sorry, ale zawsze z rozgrzewką wrzucam czas, bo nie chce mi się robić dwóch wpisów :). Czyli tak pi razy oko jest różnica jest jak zwykle ;).
MaciejBrace
| 16:19 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Lepiej popraw czas na 2:51:38 - bo mi zrobiłeś nadzieję :(
MaciejBrace
| 16:11 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj No słabo, zawsze wkładałeś mi godzinę a tu ledwie 20 minut - ale i tak gratulacje za walkę.
Czuję pismo nosem, że w Wieluniu Cię objadę - ale będzie feta ;)
Jurek57
| 16:02 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Mężczyzna w obciskach zabierający się do całowania ... to mi wygląda ... :-))))
Sezon jeszcze traw !
JoannaZygmunta
| 14:18 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj A tutaj to nawet do całusków się zabierałeś. Wyraźnie nie zmęczyłeś się na tym maratonie ;)
https://plus.google.com/photos/117730025788803687859/albums/6025282012842614513/6025285255088096418?banner=pwa&pid=6025285255088096418&oid=117730025788803687859
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylwul
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]