Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi klosiu z miasteczka Poznań. Mam przejechane 79530.36 kilometrów w tym 20572.72 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 23.07 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy klosiu.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 62.89km
  • Teren 61.00km
  • Czas 02:57
  • VAVG 21.32km/h
  • VMAX 48.90km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Grand Canyon AL 8.9
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaczmarek Electric Nowa Sól

Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 02.09.2013 | Komentarze 16

Jak zaleca Hitchcock, wyjazd rozpoczął się mocnym uderzeniem. 50m po wyruszeniu zagadałem się z Josipem i na skrzyżowaniu prawie przyjebałem w przejeżdżający radiowóz. Zabrakło dosłownie paru centymetrów :)).
Na szczęście policjanci okazali się dość wyrozumiali dla spieszących się na zawody sportowców ;) i obyło się bez mandatu, ale parę ładnych minut zeszło na dmuchanie w balonik i sprawdzanie numerów rowerów w bazie danych :). Można powiedzieć, że rozeszło się po kościach.
W każdym razie to świetny sposób na obudzenie się, polecam ;).

Dzięki temu do Nowej Soli zajechaliśmy z niewielkim zapasem czasowym i nie wystarczyło czasu na porządną rozgrzewkę. Lepiej było wejść od razu do sektora, żeby nie sterczeć w samym ogonie jak w Zielonej Górze. Stajemy z Wojtasem obok Piotra Cibarta i dyskutujemy o słabej korbie Srama i 29erach, które są jakby stworzone na kurwidołki na Kaczmarku. Bez red. Kurka u mikrofonu jest jakoś cicho i trzeba sobie jakoś czas wypełniać ;). Niespodziewanie rozlega się wystrzał i ruszamy. Piotr od razu ciśnie w przód w tłumie, Wojtas z kolei zostaje z tyłu, bo mimo ostrych zakrętów, na krótkim rozjazdowym kawałku asfaltu idzie mocny ogień i osiągam tam maksa prawie 49km/h. Z impetem wpadamy na bardzo piaszczysty podjazd i tempo siada, bo ciężko jest ujechać :). Runda bardzo różnorodna - długi szybki singiel u podnóża skarpy doliny Odry z wiatrem w plecy, więc cisnęło się tam 30+ przechodził w bardzo długą sekcję leśną, gdzie przez kilkanaście kilometrów były wyłącznie interwałowe zjazdy i podjazdy, w jednym miejscu po krótkim zjeździe piaszczystą ścianką zjazd był w tak wielkim mokrym piachu, że jazda tam wymagała więcej siły niż niejeden podjazd. Wyprzedzam tam Piotra Kustonia, któremu wyraźnie te warunki nie pasowały.
Gdzieś tam był całkiem emocjonujący zjazd między powycinanymi pieńkami, przy dużej prędkości było gdzie wyglebić :).
Były też dwa długie single brzegiem doliny Odry, fajne, kręte i niekiedy całkiem trudne techniczne, bo można było spaść ze skarpy ;).
Interwałowa sekcja przechodziła w dość długi odcinek szutrowy, gdzie można było na lekkich podjazdach robić przewagę, i na końcu, po fajnym zjeździe starym torem saneczkowym był rozjazd na drugą rundę.
Przez pierwsze kółko starałem się oszczędzać siły, więc gdzie się dało korzystałem z koła. Jechaliśmy ze sporą grupą zawodników z mini, więc na trasie było ciasno, ale zauważyłem że na podjazdach jest dobrze, minimalnie odchodzę swoim normalnym tempem, a na obu technicznych singlach trzema ruchami korby robię pół dnia przewagi i za każdym razem kończąc singiel nawet nie widziałem za sobą pogoni. Nie wiedziałem że jestem tak dobry technicznie ;).
Więc od czasu do czasu zmieniałem pociągi na szybsze, choć ze mną zmieniało je dwóch zawodników Teamu 29er z Leszna i dwóch z Volkswagena. Doganiali mnie na łatwiejszych prostych. Widać że megowcy, i faktycznie po rozjeździe widziałem za sobą pogoń, która na pierwszym większym podjeździe znalazła się za moim kołem.
Tempo wytrzymał jeden z Team 29er i jeden z VW, no i cała druga runda zeszła mi na próbach ucieczki ;).
Na singlach robiłem dużą przewagę, którą traciłem na łatwiejszych odcinkach. Ale pasowało mi to, bo goniąc mnie siłowo tracili o wiele więcej energii niż ja na technicznych odcinkach. To musiało z czasem zaprocentować ;). Cały interwałowy odcinek po kurwidołkach jechaliśmy razem, a w jednym momencie jak się odwróciłem zobaczyłem za sobą cały spory pociąg! No tak, w stawce było bardzo ciasno i minimalne zwolnienie powodowało od razu wskakiwanie na koło całkiem dużej grupy.
Przed szutrami spiąłem się i zrobiłem niewielką przewagę, i cały ten odcinek robiłem za ucieczkę. A co, niech się męczą ;). Cały czas widziałem zawodnika z Teamu 29er kawałek za mną, poza nim i chyba jeszcze dwoma reszta nie wytrzymała tempa i odpadła. Przeszliśmy paru megowców, zdublowaliśmy też paru miniowców na różnych zdumiewających rowerach z dokręconymi błotnikami, bagażnikami i lampami na dynamo ;).
Po skończeniu drugiej rundy zostało tylko 2-3km dojazdówki. Niby nic, ale były tam dwa całkiem solidne podjazdy i jeden zjazd po piachu. Nieustępliwy Team 29er znów siedział mi na kole, ale reszta została. Na podjazdach jednak widziałem, że jadę mocniej, więc nic się nie bałem ;).
Tak sobie dojechaliśmy do zjazdu, bardzo piaszczystego, ale łatwego, a tu u podnóża cała elita stoi i patrzy, jak ładują do karetki Andrzeja Kaisera ze złamanym obojczykiem. Niezły pech, z jednej strony dziwne że tam przyglebił, bo zjazd był bardzo prosty, ale z drugiej strony, przy prędkości z jaką oni jadą w ciasnej grupie mógł faktycznie glebnąć wszędzie.
Kawałek wolniej za karetką, później nastąpił bardzo dziurawy singiel, gdzie docisnąłem i oderwałem się od Teamu 29er, gdy wjechaliśmy na gładsze już nie miał jak tego pospawać. Tuż przed finiszem jeszcze wyprzedziłem jednego megowca na zgonie, bo nawet nie zawalczył :).
Przez to że cała elita zatrzymała się przy Kaiserze wjechałem na metę dobre 15 oczek do przodu w stosunku do normalnego wyniku i zająłem 24 miejsce open i 11 w kategorii, czas 2:37:14 i strata 14:51 do pierwszego Bobera.
Wynik trochę poniżej oczekiwań, nastawiałem się na 650 punktów do generalki, udało się zdobyć 634. Ale wiadomo że nastawianie się nogi nie zastąpi :).


Finisz. Jest gargamel, znaczy było ciężko ;)

Ciekawostka. Ja byłem na 24 pozycji open, a przyjeżdżający ledwo 8 minut za mną Wojtas - na 70 open. Faktycznie było ciasno w tej stawce ;).
Waza przyjechał za to ledwo dwie i pół minuty za Wojtasem, a mlodzik tuż za Wazą. Wyrabiają się chłopaki i strach pomyśleć jaka walka będzie w Wolsztynie ;).

Z ostatniej chwili - generalka M3: 8 miejsce z dużą szansą na obronienie. Punktowo to mój trzeci w kolejności start, natomiast jeśli chodzi o bezwzględną stratę do lidera kategorii - najlepszy. Czyli nie było tak źle jak myślałem ;).
Drużynowo 6 miejsce. Tu się chyba nic nie zmieni, aczkolwiek przy dobrej jeździe zawodników piąte miejsce może być w zasięgu :).


Kategoria Maratony



Komentarze
klosiu
| 07:11 środa, 4 września 2013 | linkuj mlodzik, faktycznie, 13s niby niedużo. Traciłem tylko jakieś 100m na kilometr ;)
Rodman, zazdrość przez ciebie przemawia i tyle :). To są takie aspekty mtb, których na szosie nie uświadczysz ;).
Rodman
| 21:29 wtorek, 3 września 2013 | linkuj no, nareszcie się ktoś Koksiem zainteresował ;-P teraz chłopak nie będzie spał po nocach "kim jest Fanka ?!" heheh :-))
gratki wyniku :-) znowu win ;-P !
mlodzik
| 08:36 wtorek, 3 września 2013 | linkuj Gratulacje, nóżka ładnie podaje ;).
Jak byś robił każdy kilometr 13 sekund szybciej to byłbyś tak szybki jak Bober :D, jest to do zrobienia.
A Kaiser to cienias, trochę piasku, kilka drzew i już gleba :P
klosiu
| 19:21 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Maks, dzięki.
Rafał, tym razem mi dołożyłeś, jedyne miejsce gdzie cię widziałem było na mijance w połowie trasy, miałeś dobre parę minut przewagi :). Piach w jednym miejscu był taki, że chyba każdy uważał że zawiodły go opony ;).
Jurek, kto wie ;)
Josip dzięki, w imieniu policji, którą uratowałeś przed stratą radiowozu :). Zazdrościsz mi fanki, hehe :).
Jacek, no nie wiem, jakoś w czasie jazdy nie byłem przekonany że jadę szczególnie dobrze. Pewnie dlatego że dość dobrze wystartowałem, i w czasie jazdy nie wyprzedzałem zbyt wielu ludzi :). To w Wolsztynie będzie gorąco ;).
JPbike
| 15:15 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Gratki Mariuszu ! Z tego co fajnie opisałeś to jazdę miałeś bardzo dobrą :)
Szkoda Kaisera, już myślałem że na Michałkach zapowiadałaby się powtórka z roku 2010 ...
No i ostrzegam że w Wolsztynie też dołączę do składu, i to tylko by Wam dać popalić :D
josip
| 15:06 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Kłosiu, jeszcze raz gratki za świetną jazdę i te "ledwo" 8 minut. To przepaść..
Nieładnie spuścić taki łomot koledze, któremu zawdzięczasz, że zamiast do Nowej Soli nie pojechałeś na komisariat:):)
A teraz przyznawać się gamonie - kto sobie jaja z Mariusza robi i się podpisał "Fanka"?:)
Jurek57
| 14:57 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Król >AK< "umarł" czy to oznacza bezkrólewie ... tron do wzięcia ?!!! :-)))
Rafalek82
| 13:50 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Ten dzwon i odpuszczenie calej kat.Elita troche zamieszania sprawilo w wynikach, a do tego TEN piach i dlugasne single...
Po za tym milo, trzy fajne zjazdy, a najlesza koncowka gdzie trzeba bylo jeszcze troche wymeczyc korbe, zeby sie wtrynic na mete.
Zabawne, mimo slabszej dyspozycji przez mala zgrupke w szklarskiej, zapomnialem na chwile o 29 calach :) To pewnie przez bezdetki Rubeny lepiej ida, szczegolnie na plaskim i pod gorke ale w piachu opona mnie zawiodla po calosci :/
Maks
| 13:28 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Gratulacje dla lidera i głównego punktującego ;)
klosiu
| 11:51 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Kania, dzięki, nie była to łatwa trasa, mam nadzieję że mimo wszystko też wydała ci się ciekawa ;)
Fanko, bardzo mi miło czytać coś takiego :). Fajnie że mój blog pomaga ci się zmobilizować.
krzychuuum Marc, takiej obstawy elity nie było w tym roku chyba na żadnym Kaczmarku. Endriu ponoć wyrąbał w drzewo??
Pewnie zahaczył usiłując bokami wyminąć głęboki piach, ale sytuacja mocno mnie zdziwiła, bo zjazd był jednak łatwy. Niestety, wydaje się że regularne starty po ścieżkach rowerowych na Skandii jednak zaburzają czucie roweru ;).
Waza, się trenuje, się ma ;). Tak czy inaczej, dzięki za gratki :).
krzychuuu, kurde nie strasz :). A ja myślałem już że Wolsztyn pojadę zrelaksowany ;).
krzychuuu86
| 11:33 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Postaram się także wystartować w Wolsztynie i być dodatkową motywacją na mocniejsze pociskanie...
z3waza
| 11:26 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Wow Kłosiu Twoja popularność rośnie lawinowo - jeszcze chwila a będziesz miał fanclub - sekcję żeńską :). W związku z czym nie wiem czego bardziej gratulować wyniku czy popularności;)
Marc
| 11:19 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Wysoka pozycja na pewno cieszy :)
Podobnie jak Krzychu nie mogłem zrozumieć o co chodziło z wynikami elity.
krzychuuu86
| 11:06 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Gratulacje dobrego wyniku...wczoraj jak przeglądałem wyniki to właśnie nie pasowało mi że elita dojechało w okolicach trzydziestego miejsca...Ps. Po nazwiskach widać że wyścig był mocno obstawiony...
Gość | 09:07 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Podziwiam zapał, determinację, konsekwencje w działaniu. Twój blog jest dla mnie inspiracją, pomaga gdy dopada mnie rowerowy "demotywator" . Uwielbiam go czytać i z niecierpliwością czekam na każdy kolejny wpis.
Pozdrawiam!
Fanka
kania76
| 08:42 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj Rzeczywiście wyścig był pod 29 cali, szczególnie odczuwalne był to na odcinkach z piachem.
Świetny wynik. Gratulacje.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]